Odpoczynek

14 2 0
                                    

-Trochę Ci się przysnęło synu-stwierdził mój i Gabriela ojciec, położył dłoń na moje ramię- Tamci nie żyją, to znaczy policja, wszystkich porostrzelali moi ludzie, a tam ten typ, który wpakował ciebie i twojego chłopaka jak się nie mylę, to on jedzie w innym aucie, cudem ocalał.

-Tato wzieliśmy prawie martwego, jedzie do mnie do piwnicy- zaśmiał się- Jeśli chcesz braciszku to będziesz mógł go torturować. 

- Z miłą chęcią - oznajmiłem z uśmiechem, podobał mi się pomysł z torturowaniem Emila, typek nie jest nam juz potrzebny a teraz dostanie za swoje złe zachowanie karę. Jak to się robi właśnie z niegrzecznymi dziećmi. - A właśnie mój dom.

-Nasz- poprawił mnie Marcus- W sumie to nawet bardziej mój.- ten też się zaśmiał. Jeśli jest taka przyjemna atmosfera to stwierdziłem, że się zapytam czy któryś z nich ma coś do picia.

-Jasne, ale mam tylko wishky, a i wodę, nic więcej.- odpowiedział mi szofer, miał lekki uśmieszek na twarzy, boziu, serio? Kolejnego pedofila nie zniosę, chociaż w sumie, już nie jestem dzieckiem, mam pieprzone 20 lat, albo 20 kilka, nie pamiętam dokładnie.

-Tylko żartowałem Arthuro z tym uśmiechem, możesz spać spokojnie- Już go lubię, uśmiechnąłem się pod nosem i cicho zaśmiałem, wszysy wybuchnęli gromkim śmiechem. Od kiedy jest nam tak wesoło?

- Arthuro powiadasz ? A ciebie jak zwom?- spytałem go.

- Felix, jestem Felix i mam ileś tam lat, na pewno dużo więcej od ciebie drogi Arhuro. 

- Miło mi cię poznać Felixso- położyłem dłoń na policzku właściciela kolan , na których właśnie siedziałem, większy od mnie chłopak złapał delikatnie swoimi palcami moją dłoń i zaczął muskać swoimi knykciami jej skórę. 

- A ty Stev, co chcesz teraz robić?- spytał mnie cicho Hades, po czym klepnął mnie mocno w tyłek, kurwa ale nie aż tak mocno debilu. Stałem się momentalnie czerwony na twarzy, to nie moja wina, że mi się spodobało to co zrobił, ale serio było to przyjemne. Nawet jeśli przez chwilę będzie mnie boleć pośladek. 

- Chce chlać wishky- wyznałem dumny, zaschło mi w gardle, wręcz miałem wrażenie, że nic nie piłem od dłuższego czasu. Skierowałem swój wzrok na przednią szybę, przed nami był las, dalej pewnie znowu będzie jakieś miasteczko a na koniec sam nie wiem, może miejsce docelowe? Baza mafii mojego ojca, albo ich dom? Lub coś w tym stylu. -Kurwa wszędzie drzewa.

- Drzewo to będziesz miał jeszcze nie raz w dupie- a ten jak zwykle jak nie dragi to seks, czy on się nigdy nie zmieni? Spojrzałem się na swojego chłopaka, nie wydawał się zdziwiony, wręcz śmieszył go wyraz mojej twarzy, który mówił za mnie " Kretynie, czy ty się nigdy kurwa nie zmienisz?". Nawet nie musiałem nic mówić, aby zrozumiał o co mi chodzi. 

- Nie wiedziałem, że od teraz konary drzew mieszczą się w moim tyłku, może jeszcze drwala zaproszę na imprezę do mojego łóżka? Hmmm, może Oscara?

-Jakiego kurwa Oscara?- spytał Marcus, postanowił, że będę bawił się z nim dalej w kotka i myszkę, przynajmniej humor poprawi mi się jeszcze bardziej.

-No wiesz, Oscarka, Oscarek dawno nie był ze swoim koleszką w moim łóżku- jego mina była bezcenna, niech się pomęczy, biedak. 

- Ja się kurwa pytam jaki Oscarek, kogo mam zajebać, że mi faceta chce podpierdolić?

Oburzył się lekko, chociaż lekko to za mało powiedziane. Do akcji postanowił wkroczyć mój ukochany braciszek, jebać , że praktycznie w ogóle go nie znam i jeszcze nie dawno się z nim ruchałem. Ten fakt trzeba pominąć, tak mi się wydaje.

- Chłopie ty serio nie widzisz, że twój własny parner robi cię właśnie w konia?- ale że ja? Go? W konia? Niee no skądże znowu hahah.

-Mogę mu walić- powiedziałem bez zastanowienia, z tyłu, za sobą usłyszałem ciche pokaszliwanie tego idioty, no co? Należało się mu hah. - Też cię kocham a i nie duś się kochanie- dalej kaszlał, zaraz mnie pojebie- Przestaniesz z łaski swojej?  - walnąłem go lekko w ramię, zaśmiałem się. - Chce te wishky.

-Masz w oparciu fotela, powinny też być kieliszki.

-Po co mi kieliszki? Wszystko wypije na raz.

- Skoro tak uważasz to niech ci będzie, ale nie odpowiadam za późniejszego kaca albo coś w tym rodzaju. - powiedział szofer, nie no serio zaczynam go lubieć, może i się zakumplujemy. W aumie facet nie mógł mieć więcej niż czterdzieści lat, to i tak o dwadzieścia lat więcej od mnie heh.Miał ciemne włosy, jasną skórę, szare okulary połówki na nosie, granatowy garnitur, zazwyczaj mają czarny, ale cóż, każdy może mieć inny gust, a mój ojciec jak widać wolał granatowy kolor od czarnego i to wcale nie tak, że sam ubiera się na czarno i ma ciemne włosy, to wcale nie tak.

Położyłem głowę na ramieniu tego idioty, zachowywałem się dokładnie tak samo jak, gdy mieliśmy oboje po 15-17 lat, wtedy jechaliśmy na wycieczkę i miałem tak samo głowę na jego ramieniu, ze spokojem patrzyłem się na las za oknem , tak samo jak teraz. Dosłownie tak samo. Tylko z tą różnicą, że teraz oboje byliśmy dorośli, było wtedy inne towarzystwo, koledzy ze szkoły a tutaj? Koledzy, ale z pracy, no w summie to rodzina, nie do końca ich znałem, no nie licząc Marcusa i Karola, to ich znam od prawie zawsze. Za to Gabriela, Felixsa i swojego ojca już nie. Bo co to kilka dni, tydzień znajomości? To kompletnie nic, dosłownie nic. 

- Ładny ten las, taki mroczny i tajemniczy, tak samo jak ty skarbie- moim uszom objawił się głos, który kochałem całym sercem. Znałem go. Należał do Marcusa, chociaż w sumie po samym słowie "skarbie" można by się tego spodziewać. Przypomniała mi się pamiętna noc w klubie, łazienka, ugh, teraz mam Hadesa, a nie tamtego faceta, swojego brata z resztą.

Zasnąłem, skąd to wiem? Bo zamknąłem oczy a zaraz potem ucichło wszystko a mnie pochłonął sen, był dosyć ciekawy i jednocześnie dziwny. Śnił mi się mój "brat" od strony tam tego "taty", który mnie porwał. Mój brat był ubrany w odświętną sukienkę w kolorze białym i różowym, kurwa, czekaj, sukienkę?! Co kurwa? Ale że chłopak? Chociaż w sumie, kto co woli, zatem ten sen mógł świadczyć o tym, że mój brat brałby teraz ślub z samym sobą albo jakimś hot chłopakiem lub facetem, pewnie starszym od niego. Od kont pamiętam wolał starszych, i to nie o dwa, trzy lata tylko o dziesięć do piętnastu pewnie by jeszcze się przyzwyczaił, lecz dwadzieścia na pewno by nie przeszło. U mnie różnica wieku nic nie zmienia, jednakże, nie umiałbym być z sześdziesiącialatkiem, co nie? Za stary jak dla mnie, nie pozwoliłbym się macać jakiemuś staremu dziadowi z downem. Co to to nie.



Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz