Marcus

19 2 0
                                    

Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem, on mnie kocha? Ale, że mnie? Co kurwa?

- Wiem jak to brzmi, ale mówię prawdę, mam nadzieję, że to niczego nie zepsuje pomiędzy nami albo coś.- powiedział, nie czułem, żeby odpowiedź na to była słowna, zrobiłem to. Pocałowałem go. Jego usta takie delikatne, smakowały wiśniami, mniam. Całowaliśmy się coraz to bardziej namiętnie, wziął mnie delikatnie w tali i posadził na swoich kolanach, opierając moje plecy o fotel, sam opierał się o kierownice. Pogłębił pocałunek, zabierając mi dominacje, którą do teraz miałem. Muszę to przyznać, świetnie całuje. Wczepiłem się dłońmi w jego włosy. Były takie miękkie, on położył swoją dłoń na moje plecy, masując je. Czułem się jak w niebie. Nie spodziewałem się tego, że będę całować się akurat z nim. Jednak los chyba chciał inaczej. 

Oderwaliśmy się na moment od siebie, aby zaczerpnąć oddechu, każdy z nas był czerwony na twarzy, Marcus nachylił się nad mną i wyszeptał mi do ucha.

- Od zawsze chciałem to zrobić- zaciekawił mnie tym, chciałem dowiedzieć się więcej.

- Jak to od zawsze?- ująłem jego twarz tak, aby patrzył mi prosto w oczy. Potrafię czytać z ludzi, jak z książki. On nie był wyjątkiem.- Mogę wiedzieć od jakiego czasu coś do mnie czujesz Hades?

Próbował wyminąć się od odpowiedzi na moje pytania. O nie nie skarbie, nie uda ci się to, i ty doskonale o tym wiesz. Po chwili wahania odpowiedział mi krótko.

- Tak to, nooo od jakichś dwóch miesięcy może trzech?

- Ty mi odpowiadasz czy pytasz mnie o to?

- Opowiadam Ci.- powiedział i pocałował mnie w czoło- Teraz pragnę, abyś powiedział mi czemu mnie pocałowałeś? Wiem, że nie z litości. Ty taki nie jesteś, nawet dla mnie byś tego nie zrobił. Więc? Czemu?

Teraz to ja nie chciałem odpowiadać na jego pytanie, jednakże ten pocałunek w czoło mnie przekonał, niech mu tam będzie. Dam mu odpowiedź.

- Emmm to tak jakby, jak to powiedziałeś to poczułem, że nie będę ci nic mówić, tylko cię pocałuje. Chyba też coś do ciebie czuje Hades.- powiedziałem i stałem się lekko czerwony na twarzy na co usłyszałem jak się śmieje.

- Burak- wiedziałem o tym, zdawałem sobie z tego też sprawę, nachylił się nad mną i złączył nasze usta w kolejnym pocałunku. Teraz to już dosłownie byłem w niebie. 

- Wcale nie- powiedziałem i usiadłem obok niego, na siedzeniu pasażera. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął, automatycznie zrobiłem to samo. Odpalił silnik i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, w sumie do jego domu.

- Jedziemy do mnie bo masz odpoczywać, a ze mną chyba chcesz- cwany, hahah, jak zwykle w sumie.

- Nie no z tobą to mogę nawet mieszkać na ulicy i być bezdomnym- trochę zawiało czarnym humorem od mojego żartu, trudno, do domu mieliśmy jeszcze z godzinę drogi, więc postanowiłem się zdrzemnąć.

Spałem z jakieś 20 minut do pół godziny, śniły mi się małe brązowe dzieci z Afryki chcące mnie zjeść, bałem się ich. Bardziej niż czego kolwiek.

- Dzieci z Afryki są straszne- powiedziałem, na głos kurwa, brawo, prychnąłem.

- Jakie dzieci? Jaka Afryka? Boisz się dzieci z Afryki? Śniło ci się coś takiego?- Marcus momentalnie zasypał mnie dużą ilością pytań.

- Tak, śniły mi się dzieci z Afryki, które chciały mnie zabić. 

- Co kurwa?- ryknął śmiechem- Sorki, bawi mnie to.

- Ciekawe czy ty byś się śmiał jakby cię jakieś dziecki goniły z maczetami- zamknąłem oczy, chociaż sam się śmiałem w duchu.- Mnie również to bawi.

- Ejjj nie śpij, już jesteśmy- zgasił silnik, wyszedł z fury zamykając za sobą drzwi, otworzył bagażnik z którego wyciągnął moje ciuchy, wyrzucił je do pobliskiego śmietnika, po czym wrócił do pojazdu, pomógł mi wyjść z auta. Ruszyliśmy oboje w kierunku drzwi wejściowych jego domu. Nie był tak inponujący jak mój, lecz też był dużych rozmiarów z ogromnym ogrodem, na którym stała czarna huśtawka dla pięciu osób.

- Nie chce mi się iść, weź nie wiem, mnie na ręce czy coś.- powiedziałem zaspanym głosem, miałem swoje nogi i teoretycznie mogłem iść,  ale nie chciało mi się. On tylko spojrzał na mnie, wziął mnie na ręce i wszedł do domu.

- Dzięki?- byłem zawstydzony, przyjaciel, nawet określenie najlepszy przyjaciel do niego teraz nie pasowało, wydawało się za mało mówić o naszych relacjach, a słowa mój chłopak, też tu nie pasowało to określenie, może coś pomiędzy?

- Nie ma za co, to co teraz chciałbyś porobić? Bo założę się, że na pewno nie zamierzasz leżeć teraz w łóżku, zgadłem?

- Za dobrze mnie znasz, i tak zgadłeś, jak zwykle.

- No widzisz ma się ten talent- pocałował mnie w czoło i ugryzł lekko moje ucho- Kocham cie, wiesz?

- Wiem, ja ciebie też- o kurwa, no to teraz dałem czadu- Emmmm no tak, eeeee tak. Hehe.

On tylko pocałował mnie w nos i wziął na swoje kolana.

-Co powiesz na film z alkoholem i popcornem?- spytał mnie- Mam dwie butelki spirytusu i gdzies powinien być popcorn.

- Idealny pomysł- złączyłem nasze usta w pocałunku, wplątałem swoje palce w jego włosy.

Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz