Hades

23 1 0
                                    

Siedziałem na jego kolanach, zmieniał mi opatrunek z uśmiechem na twarzy, ponieważ było widać lekką poprawę, rana powoli się zasklepiała, co oczywiście nie oznacza, że w ogóle. Pocałował mój brzuch przez bandaż, lekko się skrzywiłem, co musiał to zauważyć, przeszedł z pocałunkiem z mojego podbrzusza na moje usta. Całował je delikatnie, położył swoje dłonie na moje pośladki, przez co cicho jęknąłem.

- Jesteś tylko i wyłącznie mój, prawda?- wyszeptał do mojego ucha, lizał je delikatnie, swoją prawą dłoń wsunął mi pod koszulkę, masując mój tors. Bardzo mi się to podobało, z moich ust wydobył się kolejny stłumiony jęk. Wiedziałem, że mu się to podoba, więc jęknąłem specjalnie, najgłośniej jak potrafiłem. Podniecił się tym.

- Jestem tylko twój- powiedziałem całując jego usta najbardziej delikatnie i namiętnie jak tylko potrafiłem, próbując odebrać mu dominacje, tym razem mi się to nie udało, 22-latek stawiał opór, położyłem swoje dłonie na jego kark, otulając go w pasie swoimi nogami, całował mnie namiętnie złączając nasze języki i sprawiając, że stają się jednością.- Teraz już o tym wiesz Hades.- uśmiechnął się i ostrożnie ściągnął ze mnie koszulkę.

-Muszę uważać na ciebie, jeszcze bardziej niż zazwyczaj- powiedział cicho, przewrócił oczami, wiedziałem, że tylko blefuje, zawsze się o mnie troszczył, za dzieciaka nom stop mi powtarzał, że robi za mojego ochroniarz, którym jest nawet dzisiaj, po tylu latach. Nie wiedziałem czym sobie zasłużyłem na niego. Był idealny, troskliwy, odważny, silny, zabawny, miły, delikatny, po prostu idealny.

- Mój ideał- powiedziałem patrząc mu w oczy, jego niebiańskie źrenice, nawet oczy miał idealne, cały taki był, nie potrafiłem oderwać od niego swoich oczu, ciacho- Nie oddam cię nikomu, a jakby ktoś próbował to by dostał w mordę.- oznajmiłem z uśmiechem. Na co ten się zaśmiał i uśmiechnął, pocałował w czoło.

-Nawet nie musiałbyś, zajebałbym i zajebie, każdą osobę, która chociażby się do ciebie zbliży bez twojej pieprzonej zgody, nawet siebie.- powiedział stanowczo, ale z troską i uśmiechem na twarzy- Chociaż o siebie się nie boje, nigdy nie wybaczyłbym sobie zrobienia tobie jakiejkolwiek krzywdy. A tam ten glina, który ci to zrobił. Jego też zabije, nikt nie ma prawa źle cię traktować, a tym bardziej bić cię albo coś w tym rodzaju.

- Jestem szefem mafii, więc co się dziwić, jeszcze nie raz dostane po mordzie.- zaśmiałem się, wiedziałem z czym ta robota się wiąże, zabawy, alkohol, narkotyki, imprezy, uciekaniem przed policją to jedno. Natomiast łączyło się to również z kilkoma innymi rzeczami, nie koniecznie bezpiecznymi dla kogokolwiek.

- No dobra, heh, wolałbym, abyś zawsze był przy mnie, aby nic ci się nie stało. Wiem, jednak, że to nie możliwe.- poczochrał mi włosy, bawiąc się nimi.- Seks może poczekać kotku- powiedział widząc moją minę.

- Nie nazywaj mnie tak, ZROZUMIANO HADES?- podniosłem głos, może i nie powinienem, ale się na niego trochę zezłościłem, nie jestem kotem, a tym bardziej kotkiem. Przewróciłem oczami wstając z jego kolan, zapomniałem o mojej koszuli, leżała na podłodze, tak jakby na mnie czekała, i rzeczywiście chyba tak było. Bo na nią stanąłem momentalnie wywalając się na chłopaka, twarz miałem na jego torsie, natomiast talie między jego udami, wyglądałem jakbym klęczał. Kurwa mać. Marcus tylko się śmiał, jak zawsze z resztą, kochał mnie wkurzać. Ja za to nie lubiłem, gdy ktoś mnie wkurzał, działał mi na nerwy. Hades doskonale wiedział za to, że mu na to pozwalał, zatem to robił, dosyć często.

Zrobiłem obrażoną minę, jak jakiś bachor, który nie dostał wymarzonej zabawki, albo słodyczy ze sklepu. Kolejne dziwne porównanie, chyba zacznę je zapisywać, ciekawe co by z tego wyszło. Pamiętnik na pewno nie. Spojrzałem się na chłopaka, dalej się śmiał.

-Idiota- zmierzyłem go wzrokiem mówiącym "jeszcze raz tak mnie nazwiesz, a cię zabije, po ćwiartkuje twoje ciało i przyrządze z ciebie pyszny obiadek", na koniec uśmiechnąłem się jakdyby nigdy nic.

- Ejjjj no mały nie złość, wiesz, że kocham cię wkurzać, prawda skarbie?- spytał i pocałował moje czoło.- Nie obrażaj się na mnie.- widziałem jak nad czymś myśli- Mam pomysł- oznajmił, miałem się już go pytać jaki, ale nie zdąrzyłem, bo był od mnie szybszy. Założył na głowę kocie uszy i zacząłem miauczeć.

- Pojebany jesteś, zjebało cię do reszty? Skąd to masz?- jeszcze raz miaułkniesz a zabije cię i zakopię w ogrudku, obiecuję ci to.

- Natasha mówiła, że ci się to spodoba- podrapał się po karku i odłożył kocie uszy na bok, na ciemno brązową szafkę nocną zrobioną z dębu.

- Mogłem się domyśleć, że ona ci podesłała tak durny pomysł, ale mogę spytać się czemu? - spojrzałem na niego uważnie- Już ci coś mówiłem o drapaniu się po karku, ja mogę to zrobić jak będziesz mnie pieprzyć. - automatycznie oboje staliśmy się czerwieni na twarzach.

- Noooo booo emmm- człowieku weź się wysłów, proszę cię - Eeeeee, chodzi o to, że....- odwrócił swój wzrok od mojej twarzy, w kierunku ściany i okna. Chyba nie chcesz dzięki temu, że rolety w oknie są od mnie lepsze? Błagam cię, mogę ci tutaj nawet klęknąć czy coś.

- Że? O co chodzi?- odchyliłem jego głowę tak, aby wpatrywał się tymi swoimi wielkimi pięknymi ślepiami w moją twarz. - Możesz mi wszystko powiedzieć, przecież wiesz.- dodałem całując go w nos. Mam nadzieję, że zrozumiał mój prosty przekaz do jego zacnej osoby.

- No dobra, niech ci będzie- w duchu gratulowałem sobie, że udało mi się go przekonać do powiedzenia mi tego- Chodzi o to, że- przerwał na chwilę, pewnie dobierając odpowiednie słowa do swojej wypowiedzi- Chodzi o to, że chciałem, aby pierwszy seks ze mną był dla ciebie nie zapomniany. Dlatego poszedłem prosić o pomoc Natashe, mówiła, że takie uszka kotka spodobają się każdemu.

- Raczej każdej, a już na pewno niej- zaśmiałem się, nie będę go winić za czyjąś głupotę- Jej może i się spodobały, mi niestety nie, i wiesz, że jestem szczery. Wolę powiedzieć najgorsze z możliwych rzeczy, niż ukrywać prawdę. - pokiwał głową na znak, że rozumie- Następnym razem pójdź może prosić o pomoc w takiej sprawie do na przykład, któregoś z chłopaków?

- No w sumie, masz rację, następnym razem tak zrobię- nie dość, że spec od narkotyków, to jeszcze w dodatku zbok, myślący o seksie prawie 24/h. Zaśmiałem się na to, całując jego tors. 


Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz