Broń

14 2 0
                                    

Gdy omówiliśmy plan, każdy z nas wziął po swojej broni, ja wziąłem jak zwykle karabin maszynowy, Marcus uznał, że weźmie nóż. Mój karabin ważył coś lekko ponad dziesięć kilo, nie był dla mnie zbytnio za ciężki. Cały czas miałem na oku chłopaka swojego brata,      co za skurwiel, przytula się z nim jak dyby nigdy nic, wkurza mnie to. Jest tak nie czułym chujem, że aż mnie krew zalewa. Ale no cóż, życie, nie będę im pokazywać, że coś mi tutaj śmierdzi, bo znając życie to pewnie uznają mnie za tego gorszego, bo chce oczernić  osobę, którą znają dłużej niż mnie. Więc za pewne to mi nie będą ufać, no, oprócz moich ludzi, na przykład Marcusa. Marcus uwierzył by mi, ale już Gabriel, by tego nie zrobił. On dłużej zna Damiana, któremu ufa i "wie", że on by nigdy nic złego nie zrobił, lecz z tym się niestety nie zgodzę. Bo Damian jest nie dość, że szpiegiem to jeszcze cały czas okłamuje Gabriela. A Gabriel tego nie widzi, co jeszcze bardziej działa mi na nerwy, zatem jeśli nie oszaleje to będzie cud. Jeszcze trochę i wychodzimy na misję, plan już jest omówiony, więc teraz tylko wziąć broń, w sumie ją już wzięliśmy, więc zostało nam teraz tylko wyjść. Patrzę się to na Damiana to na Gabriela, co jakiś czas ogarniając oczami otoczenie, mam nadzieję, że nic się nie spierdolił, bo wtedy będę uważał, że to przez mnie. A tego nie chce. Jestem już tak nabuzowany, wkurwiony i rozhiteryzowany, że moje emocje próbują mną zawładnąć i spowodować, że coś od jebie, a tego tym bardziej nie chce. Stoje obok Hadesa, myślę, że on podejrzewa, że coś tutaj nie gra, więc spogląda na mnie znacząco, tak jakby chciał się mnie spytać, czy coś nie dobrego się dzieje. Kiwam głową na tak, tylko on zrozumie o co chodzi, kładzie dłoń na moje plecy, zjeżdża na mój pośladek i delikatnie go ściska, mówi do wszystkich.

-My zaraz wrócimy, idziemy coś razem przegadać-patrzy się na mnie i pokazuje znacząco na drzwi, wychodzę pierwszy z pomieszczenia, a za mną on. Stajemy za drzwiami, opierając się o niebiesko-białą ścianę. -Co się dzieje skarbie? -pyta mnie-Martwię się.

Wiem, że się martwi, zawsze to robił, nawet kiedy nie miał, nie ma powodu, aby się martwić, to i tak robi, taki już jest. Martwi się o mnie, o moje uczucia, o to jak się czuje, bo się o mnie troszczy. Kiedyś mi powiedział, w sumie często to powtarza, że będzie starał się abym się dobrze czuł, nie bał się niczego, bo jest obok mnie. Wiem, że mu na mnie zależy, inaczej już dawno by mnie zostawił. Do tego teraz jest moim chłopakiem, facetem, który twierdzi, że moje dobre samopoczucie zależy od niego i tego co robi, jak mnie traktuje i całej reszty.

Postanowiłem, że mu odpowiem, przecież nie będę chłopaka trzymać w niepewności.

-Chce ci powiedzieć tylko jedno, ale najpierw spytam się ciebie o coś.

-No to śmiało, pytaj, wiesz, że możesz mnie pytać o cokolwiek tylko zechcesz.

Uśmiecham się do niego, dostaje w odpowiedzi jego szczery uśmiech, rumienie się przez to i daje mu pstryczka w nos, aby zrozumiał, że poprawił mi humor.

-To prawda, masz całkowitą rację, no to ciebie spytam o jedną rzecz. Kochanie czy ufasz mi na tyle, żeby uwierzyć mi na wszystko, nawet jeśli ktoś inny mi nie wierzy? I twierdzi, że kłamie? -wyraz mojej twarzy mówił o tym, że oczekuje solidnej, prawdziwej i szczerej odpowiedzi. Nawet jeśli musi to być krytyka, wszystko przyjmę. Wolę dostać szczerą i prawdziwą odpowiedź, niż by jakieś kłamstwa i bluźnierstwa.

-Oczywiście, że zawsze ci uwierzę-kładzie dłoń na moje ramię i składa delikatny pocałunek na mojej szyi. -A to dlatego, że nigdy mnie nie okłamałeś, znamy się już tak długo, a jednak zawsze byłeś i jesteś ze mną szczery, doceniam to. Dlatego nigdy bym nie pomyślał, że będziesz w stanie skłamaś mi w żywe oczy, powiedzieć nie prawdę w mojej obecności. Znamy się już tyle lat, które pokazały mi, że mogę ci wierzyć w każdej możliwej sytuacji, sprawić, że będę ci wierzyć. To nigdy się nie zmieniło i myślę że nigdy nie zmieni. Ufam ci, i myślę, że taka odpowiedź powinna ci wystarczyć.

-I wystarcza, dobrze, teraz to co rzeczywiście chciałem ci już wcześniej przekazać. A więc -biorę głęboki oddech, moment później wypuszczając cicho powietrze z płuc- Damian, nie ufam mu, słyszałem jego rozmowę z jakimś facetem, nie podobała mi się. Mówił w niej o tym jaki on jest nie dobry, w sensie takim, że jest zły, kłamie nas nom stop, kurwa, pół wspólnego życia jego i Gabriela to kłamstwo. Mówili o tym, że związek jego i mojego brata jest udawany, Gabriel mu ufa i rzeczywiście go kocha, lecz Damian już nie, on wykorzystuje jego miłość, aby zbierać informacje o nas, o mnie, o tobie, o moim ojcu i bracie, o wszystkich z nas. Damian w rzeczywistości jest sadystą, okrutnym i bez uczuciowym gnojkiem. -mówiłem to szybko, na jednym wdechu, aby mi nie przerwał. Gdy skończyłem odetchnąłem z ulgą. Spojrzałem się na niego, uważnie lustrując jego twarz, by móc wyczytać z niej jego uczucia i emocje. Wystarczy, że zobaczę jakie kolwiek drgnienie wargi, ruch powieki albo mimowolne poruszenie żuchwy, to wszystko pokazuje, nawet jeśli nie chcemy, nasze emocje, uczucia i odczucia, które nam towarzyszą przez całe życie, które dostaliśmy z poczęciem nas na świat.

-To bardzo mocne oskarżenia, wiesz o tym? -uważnie dobiera słowa, ale czuje i wiem, że mi wieży, chyba jest jedyną osobą, która by mi w to uwierzyła, cieszy mnie ten fakt niezmiernie, jednakże jednocześnie ubolewam nad tym, że nikt inny oprócz niego by mi w to nie uwierzył. Jestem jednak  w stanie zrobić wszystko by pokazać innym, że mam racje, zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo nie jedna osoba, może przez to ucierpieć, a najbardziej Gabriel, mój brat jakby się dowiedział o tym, to pewnie by mnie zwyzywał, albo coś w tym stylu, rodzaju. Wolałbym raczej aby dowiedział się o tym od mnie, niż na swojej własnej skórze. Możliwe bowiem, że gdyby nie dowiedział się tego od mnie to by nie wytrzymała jego psychika i by się po prostu rozpadł, załamał i skończył ze sobą. A tego najbardziej nie chce.

Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz