Przed imprezą

29 2 0
                                    

-Dobra, ja spadam, ta impra jest za kilka godzin, co nie ? -spytałem go, kątem oka zobaczyłem kogoś wzrok na sobie, od wróciłem się w tam tą stronę i zobaczyłem tego samego chłopaka, który "zabił " mi "rodzinkę ". Przestraszony chciał się odwrócić ale złapałem go mocno za ramię, mówiąc do przyjaciela, że potem do niego oddzwonie bo mam coś do załatwienia.

Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem chłopaki w oczy, nie oczekiwanie zachciało mi się z nim zabawić, przyznam, że może kara śmierci i tortur na nim mogą poczekać, teraz zabawie się nim w inny sposób.

-Mówiłem ci o tym, żebyś przyszedł do mojej sypialni, tak? -zadałem mu pytanie, moja pamięć nie była jakaś ze złota, przez co mogłem zapominać dużo rzeczy i rzeczywiście często tak właśnie było.

-T-tak szefie -uderzyłem go w twarz-Za co to? -żebyś miał pytanie wiesz kurwa? A tak serio to zawrzyj ten jebany ryjec. Przewróciłem oczami, nie miałem ochoty odpowiadać mu na jego durne idiotyczne pytania. Za rzuciłem go sobie na ramię i ruszyłem w stronę swojej sypialni.

-Zmieniłem zdanie kretynie, zabawie się z tobą teraz, w tej chwili, i jeśli masz jaki kolwiek iloraz inteligencji to powinieneś wiedzieć albo domyślać się tego o co może mi chodzić. -klepnąłem go w dupe, a potem dałem mocnego klapsa. Zawył z bólu, doskonale, kocham takie dźwięki. Spojrzałem się na niego i cicho powiedziałem do niego, do jego ucha. -Tylko spróbuj teraz krzyczeć a cię zabije teraz, na miejscu, jasne? -rzuciłem go na swoje łóżko. Walnął tyłem głowy o ramę, przez co zobaczyłem krwisto czerwoną ciecz, która mówiła o tym, że chłopak był ranny. I bardzo dobrze mu tak, uśmiechnąłem się do siebie.

Ściągnąłem szybko spodnie z niego tak samo jak koszulkę, przez co został w samej bieliźnie. To samo kazałem jemu, aby mnie rozebrał. Zrobił to z nie małym niesmakiem.

Usiadłem na nim okrakiem, tak aby nie miał jak uciec. Chociaż i tak pewnie by tego nie zrobił, bo był otumiamiony przez uderzenie tyłem głowy o metalową ramę łóżka.

Zacząłem całować jego obojczyki gryząc je z całej siły, dając mu co chwile uderzenie w jakąś część ciała, przykładowo całowałem jego tors i biłem jego bok z całej siły. Seks kierujący przez Masochistę, tak by to nazwał Marcus.

-AŁA! -wrzasnął chłopak, który był pod mną.
Serio mnie już irytuje przez te nie potrzebne wrzaski, straciłem całkowicie ochotę na gwałcenie go. Co na pewno nie szło dobrze na jego pożytek, albo co kolwiek innego.

-Wiesz, że mnie irytujesz? -spytałem go surowo, nie zamierzając się dłużej z nim cackać, a już na pewno nie teraz, już nie.

-To źle? -tak kurwa, wiesz co? Nie to nie jest źle, ja się z tobą bawię jak małe dziecko swoimi misiami, albo dziewczynki w herbatkę czy coś, oczywiście. Przekręciłem oczami z irytacji. Mam go dość. Nawet nie zasługuje na to, abym go gwałcił.

-Nie kurwa, to zajebiście-powiedziałem przez zaciśnięte zęby, aby zrozumiał swój pieprzony błąd, nie którzy ludzie nie powinni w ogóle istnieć, żyć i się rozmnażać. Bo co z tego wychodzi? Takie gówno jak on, jakiś Kasztelan zasrany kurwa gnój, pieprzony idiota, gorszy od mnie i "mojego" ojca. No dobra, nie gorszy, bo tam tego to nawet nie da się opisać, nie starcza złych słów, czego kolwiek i nie zamierzam marnować na niego czego kolwiek.

-Yhym, co teraz planujesz? Zabijesz mnie albo zgwałcisz? A może -przerwał na chwilę i się na mnie spojrzał, jak zdechły pies, w sumie jak jakiś podupadły alkoholik, który potrzebuje pieniędzy na alkohol i jedzenie. Jak pasożyt -Może będziesz mnie -przełknął ślinę-Bedziesz mnie torturować? -spytał cicho. Ja serio się pytam, kto go wziął tutaj, na stanowisko osoby pilnującej reszty? No kto kurwa? Rozejrzałem się do okoła w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu, którym mógłbym go łatwo zabić.

Znalazłem kilka takich rzeczy, niby powinienem wiedzieć co gdzie jest, bo to moja sypialnia, ale tak nie było. Zawsze sprzątaczka uporządkowała mi to pomieszczenie, niska brunetka z małą nadwagą oraz o niskim wzroście, zazwyczaj sprzątała mi wszystko.

Od mycia okien, ścierania kurzy, mycia podłóg i ścielenia łóżka po aż nawet od plamianie krwi z różnego rodzaju, rozmiaru i pokroju ciuchów oraz innego rodzaju rzeczy z materiału. Potrafiłem zrobić to sam, ale ona była po to, abym nie musiał tego robić.

-Zabije ciebie -wstałem i sięgnąłem po klucze do mojego czarnego McLaren'a-Chyba zdajesz sobie sprawę co można zrobić z końcówką kluczy? W szczególności tych od szybkich aut? -spojrzałem się w jego szkarłatne oczy, gdyby nie to kim był to pewnie bym uznał go za przystojnego i starał się o jego względy, więc powiem tak, nie zawsze można polegać na wyglądzie.

Bo co? Zobaczę jakiegoś ładnego typa, który wygląda na takiego z zajebistym charakterem i całą resztą, wezmę go za jakieś cudo? Możliwe, że ktoś inny by tak zrobił, ale na pewno nie ja. Jednak nie powiem, czasami i ja mogę się mylić, lecz staram się nie polegać zbytnio na wyglądzie i "pierwszym wrażeniu " kimś, bo sam nie raz robiłem dobre pierwsze wrażenie, a potem pokazywałem jaki na prawdę byłem, przez co nie jedna osoba się od mnie odwróciła. Heh, życie.

Od wróciłem się w stronę drzwi, do których ktoś aktualnie pukał, kurwa serio? Serio w takim momencie? Eh, no ale okej, nie będę jakąś pizdą, która się boi kogo kolwiek.

Wstałem z chłopaka, który patrzył się z przerażeniem na klucze znajdujące się w mojej lewej dłoni. Kompletnie zapomniałem, że jednocześnie ja jak i on byliśmy goli, w sensie wiedziałem, że on jest goły a o sobie zapomniałem.

W momencie w którym otworzyłem drzwi, od razu usłyszałem zaskoczony szept i wielkie oczy swojego przyjaciela. Marcus patrzył się na mnie tymi swoimi wielkimi oczami.

-Wiedziałem, że będziesz się z nim bawić ale nie aż tak-powiedział to z nie małym podziwem w głosie,co tym razem zdziwiło mnie, czy mój przyjaciel podziwiał moje czyny z owym chłopakiem? Innej opcji nie widziałem.

-Nooo słuchaj czasami tak  trzeba, z resztą sam doskonale o tym wiesz, prawda? -spytałem przytulając go, zobaczyłem z ukosa rumieńce na jego twarzy. -Czemu się rumienisz debilu? -zadałem mu pytanie, które by zadał każdy racjonalnie myślący człowiek w moim wieku.

-Emmm bo tak jakby eeee -weź się wysłów człowieku, zaśmiałem się pod nosem -Z czego się tak śmiejesz?

-Z twojego zażenowania idioto, a z czego niby innego mógłbym się śmiać? -odpowiedziałem mu- W dalszym ciągu nie dostałem odpowiedzi na swoje pytanie, więc?

-No, no dobra, niech ci będzie, powiem twojej zacnej cudownej osobie czemu sie rumienie -tym razem to jego śmiech zabrzmiał w moich uszach -Bo jesteś goły? -to jest pytanie retoryczne, czy odpowiedź? Czy jednocześnie jedno i drugie? -No nagi jesteś -co ja Adam żebyś mnie tak nazywał? Czy jaki chuj? -A TAM TEN TO JEST JEDNOCZEŚNIE GOŁY, POBITY I PRZERAŻONY-pokazał na moje łóżko, gdzie znajdował się chłopak, którego do nie dawna miałem zamiar wykastrować, wyruchać i zgwałcić. -To zamierzasz z nim teraz zrobić? -zadał mi pytanie na które nic nie powiedziałem, jedynie pokazując swoją twarz i klucz-Zabijesz go kluczem?Nie no serio jesteś pojebany mordo.

-Eeee dzięki? -nie wiedziałem co miałbym mu teraz powiedzieć -Nie, nie zabije go kluczem-uśmiechnąłem się lekko psychicznie i zaśmiałem, mówiąc z dumą-Wydłubie mu oczy kluczem.

-Ejjj bo ja to wszystko słyszę... -moim uszom objawił się ten jeden irytujący głos, którego źródłem była naga postać leżąca na mojej pościeli -I nie podoba mi się to..

Marcus podszedł do niego i przyjebał porządną lepe w jego krzywy ryj.

-Czy ktoś pytał cię o zdanie śmiertelniku? Ja jestem Hades, pan podziemi i przyszedłem tutaj po to abyś znalazł się kilka metrów pod ziemią tak jak Twoi przodkowie z kilkanaście lat temu, z trzy dekady temu. -nie no brachu ta przemowa mnie rozjebała, prawie, że nie wytrzymałem ze śmiechu.

Przez co Marcus odwrócił się w moją stronę.

-A ciebie zapraszam na przeprawe łódką od godziny 23 do 4 -powiedział, to było jasne, że chodzi mu imprezę, która zacznie się za dwie godziny. Czekaj, jakim jebanym chujem jest już 21?

Kolejny Jeff the killer?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz