Chłopak tylko nieznacznie się uśmiechnął i wziął mnie w objęcia. Momentalnie zatopiłam się w jego ramionach. Leo jest ode mnie o wiele wyższy i większy, ale czuję się przy nim bezpiecznie. Przy nim czuję się, że już nie muszę ukrywać emocji.
Jego ramiona były ciepłe. Nie zrobi mi krzywdy, mimo że mógłby. Pewnie zrobiłby to gdyby dowiedział się o moim pochodzeniu. Zabiłby mnie, albo torturował i wypuścił dopiero za sporą opłatą od zamku. Czy taki jest Leo? Czy taka jest rodzina Vinc? Nie wiem, ale muszę mieć się na baczności. Muszę posłuchać słów Rose: ,,Zaufaj jej. Zaufaj mi. Dobrze dobieraj znajomych." Czy zaufałam Skye? Tak. Czy zaufałam Rose? Oczywiście, że tak. Czy zaufam rodzinie Vinc? Teraz pewnie nie. Muszę dobrze dobierać znajomych. Muszę najpierw ich poznać.
- Chodź. Zabiorę cię gdzieś. - Powiedział Leo do mojego ucha, nadal trzymając mnie w ramionach. Nigdy nikt mnie tak długo nie przytulał. Według matki powinnam go odepchnąć i zesłać na niego żołnierzy za znieważenie sfery osobistej księżniczki. A według mnie? Nie chcę, aby mnie puszczał. Mogę stać w jego ramionach tak długo aż będę miała tego dość.
Teraz Leo złapał mnie za dłoń. Poczułam dziwne uczucie. Co to jest za uczucie? Nigdy go nie spotkałam. Po moim ciele przeszedł dziwny dreszcz. Pomimo że było to coś nowego, to wcale nie było to nieprzyjemne. Nie wiem czemu, ale szłam za nim. Wyszliśmy z jego domu. Dał mi kurtkę swojej siostry, naciągnął mi na głowę czapkę, owinął szalikiem szyję. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ktoś tak o mnie dbał. Rose? Jednak było to wszystko pokryjomu. Chciałabym, aby ktoś się o mnie troszczył na oczach wszystkich. Aby wszyscy zobaczyli, że nawet księżniczka potrzebuje opieki, troski czyjejś. Nawet księżniczka, wbrew pozorom, może złapać chwilę słabości i jedyne czego będzie potrzebować to czyjegoś uścisku.
Odeszliśmy na około dwustu metrów. Widziałam doskonale dom Leo. Już z zewnątrz czułam to ciepło, tę rodzinność. Coś czego nigdy nie czułam w zamku. Wszystko tam było zimne jakby pozbawione emocji.
- Leo? - zagadnęłam, chciałam się go spytać czy powie mi gdzie mnie zabiera.
- Co tam, księżniczko?
Księżniczko? Czy on wie?
- Skąd ty...? - przerywa mi.
- Hej, skarbie... - uśmiechnął się. - Podoba mi się mówienie tak do ciebie, bo jak cię pierwszy raz zobaczyłem, wyglądałaś na księżniczkę, zbuntowaną księżniczkę - zaśmiał się.
- Zbuntowaną? - podpytalam
- Tak. Ubłocona suknia, poczochrane włosy i przestraszony wzrok. - zaśmiałam się. - Wyglądałaś jak księżniczka - na chwilę zatrzymał swój monolog i spojrzał mi w oczy. Przełknęłam ślinę. - Ale chyba nią nie jesteś, prawda?
Ciągle nie odrywał wzroku od moich oczu, co powodowało, że i ja musiałam patrzeć w jego. Nie żeby mi to nie pasowało po prostu jego pytanie... Wiem, że powinnam mu powiedzieć, ale nie potrafię się. Boję się jego reakcji.
- Nie oczywiście, że nie. Gdybym była to bym ci powiedziała. Ufam ci. - mruknęłam pod nosem, chowając głowę we włosy, aby tylko nie spojrzeć mu w oczy.
- Obiecujesz?
Właśnie doszliśmy do wielkiego drzewa. Leo pomógł mi wejść po drabinie, która była na pniu. Po chwili oboje byliśmy w środku. Drzewo w wewnątrz przypominało domek. Stały tam zaledwie materac, jakaś szafka, sterta zeszytów, notesów i gitara. Zaraz gitara? Czy Leo gra na niej? Nigdy mi o tym nie wspominał. Nie ufa mi? Czy oboje sobie nie ufamy?
Usiedliśmy na materacu. Leo siedział oparty o ścianę, a ja byłam naprzeciwko niego tylko że tyłem. Niepewnie pochyliłam się do tyłu tak że moja plecy stykały się z jego klatką piersiową. Dłonie chłopaka za mną była owinięte wokół mojego brzucha, a głowę położył na moim ramieniu.
CZYTASZ
Ukrywać emocje
RomanceOkładka: Beata Rosłan - strona autorska Życie na zamku nie jest łatwe. Mimo że mieszkasz jak księżniczka i można powiedzieć, że masz wszystko, zarazem nie masz nic. Ciągłe przybieranie masek pełnych sztucznych uśmiechów, bo przecież przyszła królowa...