Ze względu na Ashley i Janice mam mniej czasu na rozmowę z Leo niż przypuszczałam. Olivier nie będzie wiecznie robić zakupów, w końcu matka wyczuje, że coś planuję.
Wsiadłam na Pegaza i podjechałam pod dom Leo. Nie ma sensu. Skoro nie spotkałam go wcześniej to powinien już wrócić. Mam przynajmniej taką nadzieję.
Zostawiłam konia w boksie i podeszłam do drzwi od domu, które otworzył mi...
- Leo...
- Dzień dobry, księżniczko, już nasz ślub?
Nic się nie zmienił, w dodatku ten jego uśmiech... Dlaczego mi tak bardzo utrudnia tę rozmowę?
- Musimy porozmawiać.
- Mam się bać?
- Nie wiem... Cóż... Mogę wejść?
- Tak, oczywiście.
Leo wydawał się spięty. Już wie, co zamierzam mu powiedzieć?
Przeszliśmy do jego pokoju, po drodze nikogo nie spotkałam.
- Leo... Musimy zerwać. - Powiedziałam nie owijając w bawełnę.
- A byliśmy razem? - Dlaczego on musi być tak zabójczo obojętny?
- Chyba tak... Wtedy przed pierwszym wyjazdem od ciebie przyznaliśmy, że zachowujemy się jak zakochani, nasze słowa, gesty, wskazują chyba na to, prawda? - Spytałam niepewnie. Co jeśli Leo okaże się być fałszywy, a nasze tygodnie nic dla niego nie znaczą?
- Zatem powiedz mi wszystko to, co do mnie czujesz.
- Leo...kocham cię, ale nie możesz ode mnie tego wymagać. Za tydzień mój ślub, zostanę żoną Manchastera, tak jak moja matka to zaplanowała. Nie chcę rozpalać na nowo tego uczucia. Boję się, że pewnego dnia rozmyślę się i zrezygnuję ze ślubu. Zależy mi na naszym szczęśliwym zakończeniu, ale stawka jest za wysoka. Nie chcę, aby stała wam się krzywda.
- Naprawdę nie możemy już nic zrobić? - Westchnęłam zrezygnowana na jego słowa. - Czy mogę cię chociaż poprosić o jedną ostatnią rzecz? - Przytaknęłam głową. Nie mam siły, aby cokolwiek mówić. - Pocałuj mnie ten ostatni raz. Dajmy się przejąć uczuciom bez opamiętania. Nie zwracajmy teraz uwagi na nic. Tylko my.
- Leo... - Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo już był obok mnie, a jego usta zaczęły szukać moich, całując je bez opamiętania. - Leo... - Jęknęłam cicho wprost w jego usta. Powinnam go odsunąć, ale to jest takie przyjemne. Kocham go całować, spędzać z nim czas. Lubię, kiedy całuje każdy kawałek mojego ciała. - Leo... - Jęknęłam, kiedy z pocałunkami przeszedł na szyję, liżąc i zasysając tamto miejsce. - Powinnam już wrócić. Wysłałam...Oliviera na ślubne zakupy... Powinnam już wracać.
- Nie. - Powiedział stanowczo i owinął swoje dłonie wokół mojej talii, podnosząc mnie od razu.
- Leo! - Uderzyłam go w ramię. - Muszę już wracać. - Szepnęłam, kiedy opadłam na ścianę za moimi plecami. Właśnie Leo napierał moje ciało o ścianę, całując moją szyję, a ja nie zamierzam tego przerwać. To jest za bardzo przyjemne.
Po chwili odsunął się od mojej szyi i przytrzymał mnie za podbródek, szepnął wprost w moje usta:
- Wiem...nie chcę, aby to był koniec. Odkąd cię poznałem odwróciłaś moje życie do góry nogami. Sprawiłaś, że mam dla kogo żyć. Rozjaśniłaś moje życie po śmierci mamy i Petry. Nie chcę, abyś cierpiała przez jakiegoś faceta wybranego przez twoich rodziców.
- Wiem, Leo. Też tego nie chcę, ale już nic na to nie poradzimy. - Powiedziałam, obejmując rękoma jego ramiona. Dotykałam jego pleców, przejeżdżając po nich palcami. Wiedziałam, że Leo podoba się to, co właśnie robię.
- Dlatego spędźmy te ostatnie minuty razem. Bez ograniczeń, rozterek. Dajmy się pochłonąć uczuciu. Jesteś gotowa? - Nie odezwałam się. - Ellie? Księżniczko...
- Kocham cię. - Wyszeptałam, łapiąc za końcówki jego włosów i lekko za nie pociągając.
- Kocham cię - powiedział wprost w moją szyję, którą po chwili zaczął całować. - Mogę? - Spytał dotykając wiązanki od gorsetu. Byłam w stanie jedynie przytaknąć. - Słowa, kochanie.
- Rozbierz mnie.
Nie dane mi było skupić się na zsuwających się ze mnie ubraniach, ponieważ przy uchu usłyszałam miękki głos Leo:
- Kocham cię. Tak bardzo cię kocham. Będę ci to powtarzał codziennie, nawet jeśli nie będzie nam dane żyć razem. Kocham Eleonorę Amy Griswold - Powiedział zdejmując ze mnie ostatnią część sukni. Właśnie stałam przed Leo półnaga. Do pełnej nagości dzieliły mnie tylko czarne majtki. Poczułam dziwną wilgoć. Co to jest?
- Leo? Ja... - Wzięłam jego dłoń i skierowałam ją do zwieńczenia moich ud. Od razu zrozumiał, na czym skupiłam swoją uwagę.
- Jesteś przepiękna.
Poczułam delikatnie zataczanie kółek u dołu majtek. Co on robi?
Dlaczego ja jestem półnaga, a Leo nawet nie zdjął koszuli?
- Leo, czy mógłbyś... - powiedziałam, dotykając guzików.
- Dasz radę. Nie śpiesz się.
Wyjęłam koszulę z jego spodni, aby następnie powoli rozpiąć każdy z guzików. Spełniłam wolę Leo i nie śpieszyłam się. Byłam w tym delikatna, a każdy mój ruch był przemyślany. Co chwilę dotykałam opuszkami palców jego mięśni brzucha, przez co usłyszałam powolne sapnięcie.
- Dobrze robię? Jest przyjemnie? - Wypytywałam przerażona. Jeszcze nigdy tak daleko nie doszliśmy.
- Jesteś idealna - powiedział, trzymając mnie jedną ręką za biodra, a drugą wsunął mi pod materiał majtek.
- Co robisz? - Spytałam, cichutko jęcząc. To jest takie przyjemne.
- Kocham cię. - Rzekł, ignorując mnie. Głaskał powoli, uspokajająco moje biodro, ruszając w tym samym czasie tak na dole. Jestem pewna, że czuje jak bardzo jestem wilgotna.
Po chwili wyjął dłoń z moich majtek i skierował ją do swoich spodni, które od razu zdjął, zostając jedynie w bokserkach. Spojrzałam w tamto miejsce, ale mój wzrok już tam nie powędrował. To się robi coraz bardziej nieodpowiednie, ale przyjemne.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? - Przytaknęłam zdecydowanie. - Chcę usłyszeć, jak zgadzasz się, abym pokazał ci, jaką miłością cię darzę.
- Tak, Leo, proszę. Nie drocz się już ze mną.
- Kocham cię. - Powiedział, zdejmując z nas bieliznę.
*******
Leżeliśmy na pufie pod biurkiem Leo. Miałam na sobie jedynie koszulę Leo, która zakrywała wszystko co trzeba, a Leo, który właśnie leżał z głową opartą na mojej piersi, założył bokserki. Przez odkryte jego ciało mogłam podziwiać każdy mięsień ramion i klatki piersiowej. Jest idealny.
- Leo? Gdzie jest twoja rodzina?
- Nancy i Karen wyszły na spacer, a tata trenuje. Możliwe że miałem swój wkład w ich nieobecności, jednak jestem pewien, że nie wyszło tak źle.
- Jesteś okropny - roześmiałam się. - Wygoniłeś ich?
- Za mocno powiedziane. Powiedzmy, że zaoszczędziłem im pewnych widoków z nami w roli głównej. Nie chcę myśleć, co by pomyślała Karen jakby nas zobaczyła blisko siebie.
- Czyli już wcześniej wiedziałeś, jak skończy się dzisiejszy wieczór?
- Cóż...
- Jesteś okropny! - Krzyknęłam z uśmiechem, pochylając się nad jego twarzą, złączając nasze usta.
~~~~~~~~
Cóż...dzięki temu rozdziałowi wiem, dlaczego piszę pod pseudonimem i tylko niektórzy wiedzą, kim jestem naprawdę. Dla tych co nie wiedzą... Robcokochasz i Pisze_bo_lubie to dwie i te same autorki.
To tyle ode mnie!
Robcokochasz
CZYTASZ
Ukrywać emocje
RomanceOkładka: Beata Rosłan - strona autorska Życie na zamku nie jest łatwe. Mimo że mieszkasz jak księżniczka i można powiedzieć, że masz wszystko, zarazem nie masz nic. Ciągłe przybieranie masek pełnych sztucznych uśmiechów, bo przecież przyszła królowa...