- Do zobaczenia, księżniczko.
- Nie mów tak. Skąd wiesz, że jeszcze się zobaczymy. - Powiedziałam na pożegnanie. To już oficjalnie koniec.
- Wierzę w to. A w coś trzeba wierzyć. Zawsze walczę do końca. Nim się obejrzysz, znów będziesz w moich ramionach.
- Chciałabym - mruknęłam pod nosem, wsiadając na Skye. Przyłożyłam dłoń do piersi i wsłuchiwałam się we własne bicie serca. - Jedźmy.
Skye jakby odżyła w ciągu tych paru godzin w towarzystwie innych koni Leo, ponieważ od razu sunęła znanym sobie tempem. Szybko, nie zwalniając ani na chwilę. Tempo pozwoliło mi na pochłonięcie się we własnych myślach. Ostatnie dwie godziny u Leo były magiczne. To co on mi pokazał u siebie w pokoju było inne. Zdecydowanie nieodpowiednie, ale serce było silniejsze od umysłu. I choć próbowałam wypierać się wszystkiego, serce wygrało. Zrobiłam to z mężczyzną, którego pokochałam całym sercem.
- Jak przebiegła rozmowa? - Spytał Olivier, kiedy wracaliśmy do zamku.
Młody ochroniarz w międzyczasie kupił wszystko potrzebne do ślubu. Nie zależy mi, aby moja suknia była wedle matki gustu. Jest inna niż ta w jakiej ona szła do ślubnego kobierca. Olivier wie, co mi się podoba. Moja suknia ma być skromna bez nadmiernych falban, bez ciągnącego się metrem za mną materiału. Matka nie pochwala mojego gustu. Początkowo miałam założyć jej suknię, ale jednak z niewiadomych przyczyn była ona niezdatna do założenia. Być może miałam w tym swój mały wkład, ale ona nie musi o tym wiedzieć. Jej wystarczy wiedza, że zjadły ją nornice od długoletniego wiszenia w szafie.
- Cóż...w porządku. Dla nas zwłaszcza. Zakończyliśmy ten etap, a przynajmniej ja. Leo chyba tak szybko się nie podda. Olivierze? My dzisiejszego wieczora poszliśmy o krok dalej. Zrobiłam coś nieodpowiedniego. Niegodnego przyszłej władczyni tronu. O ile rozumiesz, co mam na myśli...
- Rozumiem, ale Ellie, ty...nie możesz być w ciąży...nie z nim.
- Nie będę. Byłam niedawno u lekarza i nigdy nie zostanę matką. Musiałby się zdarzyć cud, aby tak się stało. Za miesiąc mam zacząć brać tabletki, jednak zanim zacznie mój organizm poprawnie działać, minie parę lat.
- Macierzyństwo nie jest ważne.
- Jest, Olivierze, ktoś musi zająć moje miejsce, kiedy mnie już tutaj nie będzie.
Moja świadomość życia za parędziesiąt lat jest duża, wiem, że życie nie jest wieczne i muszę już teraz myśleć o zabezpieczeniu korony. Jeśli nie będę mieć potomka koronę przejmie mój wuj Richard, a tego nikt by nie chciał. Jak byłam mała nie rozumiałam tej zawiści taty do wujka, przecież to jego brat, nie można go nienawidzić. Wraz z biegiem czasu zrozumiałam, że nasz szacunek do drugiego człowieka nie jest definiowany przez pryzmat łączności krwi, a jego zachowanie. Wuj bardzo zranił tatę jeszcze przed ich koronacją. O mało co, a by doszło w rodzinie królewskiej do zabójstwa. Wuj w złości by zastrzelił ciężarną kobietę - moją mamę. Była wtedy w ciąży z moim nienarodzonym bratem. Poroniła w wyniku emocji. Rok później znowu udało jej się zajść w ciążę, a tata ograniczał spotkania z wujkiem do minimum, bojąc się, że sytuacja znowu się powtórzy
- Zajmijmy się ślubem, później będziemy myśleć o reszcie - odezwał się w końcu Olivier, po chwili ciszy.
- Dobrze - powiedziałam, z nadzieją, że temat ten w końcu został zakończony.
- Jakie jest prawdopodobieństwo, abyś pewnego dnia mogła zostać matką?
- Niewielkie, wręcz znikome.
Nie odezwał się. Wiem, co go nurtowało. Co jeśli jednak bym była w ciąży? Jak wyglądałoby wtedy moje małżeństwo?
Jechaliśmy szybko, ponieważ przeze mnie jesteśmy spóźnieni. Jednak kosztem tego, nie żałuję wszystkiego co się stało w pokoju Leo. Było przyjemnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/261221659-288-k430479.jpg)
CZYTASZ
Ukrywać emocje
RomanceOkładka: Beata Rosłan - strona autorska Życie na zamku nie jest łatwe. Mimo że mieszkasz jak księżniczka i można powiedzieć, że masz wszystko, zarazem nie masz nic. Ciągłe przybieranie masek pełnych sztucznych uśmiechów, bo przecież przyszła królowa...