Od kolacji, a co za tym idzie i ogłoszenia mojego małżeństwa, minął tydzień. Matka jest na mnie zła, bo sprzeciwiłam się powszechnemu stwierdzeniu, że królowa bez króla nie jest wstanie zrobić nic i to król ma nad wszystkim władzę. Tak naprawdę w przypadku rządzenia krajem nie ma to znaczenia. Chciałabym wprowadzić kilka zmian panujących na zamku. Jednym z nich jest przywrócenie podziału budowli zamku z czasów moich dziadków, podzielenie go na dwie części. Uroczystą, tą bardziej formalną i tą dla rodziny królewskiej, gdzie nie będzie przymusem noszenie gorsetów i długich sukni.
- Eleonoro - powiedziała ostro matka, kiedy obie szłyśmy, tak mi się wydawało, do swoich pokoi. Jednak matka miała inny plan. Chciała mi zwrócić uwagę na moje zachowanie na kolacji.
- Tak, matko? - Rzuciłam niewinnie, jak gdyby nic nigdy nie miało miejsca.
- Dlaczego mówiłaś takie kłamstwa?
Mówiłam zupełnie prawdę. Znam Manchestera, bardziej niż oni, wiem, że nie robi tego dla korzyści państwa, ale własnego.
- Matko...robię to dla dobra wszystkich.
Słysząc wypowiedź Manchestera, jestem przekonana, że on nie chce dobra państwa, on chce sławy, aby jego nazwisko widniało wszędzie. On nie będzie dobrym królem.
- A może dla dobra swojego? Chcesz zwrócić na siebie uwagę. Chcesz, aby to każdy twój wybór był bardziej ceniony, aby to ciebie wychwalali.
Nie wierzę...jak ona mogła dać takie oskarżenia wobec własnej córki?
- Matko... Manchester chce tylko i wyłącznie sławy. Słyszałaś co powiedział o zachowaniu naszego nazwiska przez rodzinę królewską?
- Pewnie się tylko przejęzyczył. Nie myśli tak. Ja i twój ojciec znamy go. - Prychnęłam. Niby go znają, a tak naprawdę nie wiedzą, jaki on jest. Znają go tylko z maski.
- Może nie wystarczająco długo?
- Ellie...daj mu szansę.
- Matko, ja mam niecałe osiemnaście lat! A on!? Równie dobrze mógłby być moim ojcem!
- Pan Menchester nie jest stary. Ma raptem trzydzieści pięć lat.
- Nie jest!? Czy ty siebie słyszysz!? On jest od ciebie młodszy o trzy lata, a co dopiero ja i on. Nie zgadzam się!
- Nie masz wyjścia. Chyba że chcesz aby odebrano naszej rodzinie prawo do rządzenia. I tak długo mieszkańcy czekają na nowych, sprawnych króla i królową. Gdyby nie ta wojna ojca... Ehhh, po co on zawsze jedzie!? Przecież nie musi!
- I tu jest różnica między Alexym, a tatą. Tata jest gotowy sam siebie poświęcić dla dobra żołnierzy. A Alexy? Myślisz, że pojedzie na wojnę dla dobra narodu? Myślisz, że byłby w stanie? Dlatego uważam, że Alexy nie jest dobry na króla...
- Ellie, nie znasz go. Nie wiesz, jakby się zachował w sytuacji.
- No właśnie. Nie wiemy. A co jeśli się okaże złą osobą? I jedyne czego będzie pragnął to, aby jego nazwisko było we wszystkich papierach? Naprawdę matko chcesz tego?
- Ellie...już głos zapadł. Nic z tym nie zrobisz. Nie możesz.
- Dlatego zamierzam wykorzystać te trzy miesiące najlepiej jak mogę. - Uśmiechnęłam się. Kiedy byłam mała Rose mówiła do mnie lisico, lisku, wszystko to co związane z tym rudym zwierzakiem, są przebiegłe, sprytne. Według Rose taka ja właśnie jestem. Sprytna.
Jak z prawdziwego lisa zamierzam skorzystać z tych trzech miesięcy jak najlepiej umiem.
Rozważałam ucieczkę z murów zamku. Do części gdzie mnie nie było. Przeżyć przygodę i wrócić. Sama albo aż mnie aktualna para królewska znajdzie. Sama nie dam rady tego zaplanować. Nie wiem jak wygląda rozpiska zmian strażników. Ktoś musi mi pomóc. Rose! Tylko ona wie, co tak naprawdę siedzi w mojej głowie. Ona i Hope zawsze przy mnie były. Rose będzie idealna. Zna wszystko o zamku. Muszę ją poprosić o pomoc. Natychmiast.
Pewnym krokiem skręciłam po schodach zamiast w lewo - do mojego pokoju, to na prawo - do pokoju Rose.
- Ellie...? - powiedziała Rose, leżąc wygodnie w łóżku. Jest późno a ona leży i patrzy tępo w sufit. Coś ją trapi. Widzę to.
Jej pokój był pięknie urządzony. Rose sama wszystko wybierała. Szare ściany i meble, a do tego kolorowe dodatki. Jest to wystrój wyróżniający się od typowych pokoi. Zwłaszcza tych w zamku. Nie ma baldachimu nad łóżkiem, a ono same jest dość małe. Ogólnie pokój Rose w porównaniu do reszty jest mały. Rose tak chciała. To ona zajmowała się budową budynków. Na początku chciała mieszkać wraz z resztą służby, ale matka z ojcem wręcz ją zmusili, aby miała swój własny pokój, skoro przez każdego jest traktowana jak członek rodziny. Zgodziła się jednak przydzieliła sobie mały pokoik skromnie urządzony.
Od wejścia na przeciwko jest dwumetrowa ściana a na niej po całej długości okno z białymi zasłonami w delikatne wzory. Na prawo od okna częściowo stojąc przy nim jest łóżko. Małe, ale na tyle duże, że mogę położyć się obok Rose i wtulić się w nią bez obawy, że spadnę. Kocham ten moment. Kocham to jak Rose traktuje mnie jak córkę, której nigdy nie miała.
Obok łóżka stało w rogu niewielkie biurko ze starymi książkami. Od zawsze Rose kochała lekturę z osiemnastego wieku. Ale tylko książki fikcyjne. Nigdy książek z czasów otaczających nas. A już zwłaszcza nie lubi książek o zamku i rodzinie królewskiej.
Na przeciwnej ścianie stała szafa a przed nią w rogu fotel z lampą.
- Rose...ja...muszę uciec...nie wiem czy wrócę o ile wrócę. Chociaż czy ucieczka z myślą o powróceniu do domu to ucieczka? Ale muszę... Muszę przemyśleć kilka spraw. Przeżyć swoją młodość, bo tylko teraz będę miała taką możliwość. Później zostanę królową, żoną Alexy'ego Manchestera. Rose ja nie chcę... Nie chcę takiej przyszłości. Chcę żyć jak większość nastolatków w moim wieku. Chcę chodzić do szkoły wraz z moimi rówieśnikami. Poznać ludzi. Czuć wsparcie od każdego. Poznać przyjaciół. Chcę żyć.
- Ellie... Nie wiem czy to jest taki dobry pomysł.
- Rose, ja muszę! Chociaż na kilka dni...
- Dobrze, Ellie. Pomogę ci. Chodź do mnie.
Rose podniosła się do siadu i usiadła tak że przed nią było jeszcze sporo materacu. Usiadłam obok niej i oparłam się plecami o nią.
Kocham takie sytuacje.
Gdybym była zwykłą nastolatką. Miałabym pewnie chłopaka, którego odstraszałby mój ojciec. Nie musiałabym w wieku osiemnastu lat wychodzić za mąż. Bym się uczyła. A kto wie? Może jakby mojej rodzinie dobrze by się powodziło to bym wyjechała w dalszą edukację? Zaczęłabym studia pedagogiczne i podróżowałabym. Oczywiście przy boku Skye.

CZYTASZ
Ukrywać emocje
RomanceOkładka: Beata Rosłan - strona autorska Życie na zamku nie jest łatwe. Mimo że mieszkasz jak księżniczka i można powiedzieć, że masz wszystko, zarazem nie masz nic. Ciągłe przybieranie masek pełnych sztucznych uśmiechów, bo przecież przyszła królowa...