8

671 18 2
                                    

POV Melodia

Obudziłam się na kanapie w jakimś pomieszczeniu. Podniosłam się do siadu, by zobaczyć otoczenie. Zobaczyłam Jimin'a i Hoseok'a, którzy właśnie mieli robione zdjęcia i Taehyung'a, który siedział w rogu sali uśmiechając się do telefonu jak głupi. Po chwili jednak wszystko sobie przypomniałam. Schody. Rozmowa. Serce. Ciepło. Jungkook. WŁAŚNIE, JUNGKOOK. Wstałam jak poparzona i pobiegłam przed siebie. Wtedy zza rogu wyszedł Jungkook wraz z Yoongi'm i Namjoon'em.

- Nic Ci nie jest??!?? - można by ująć, że na niego krzyknęłam.

- Czy mi nic nie jest??? SŁYSZYSZ SIĘ? Miałaś atak. To ja powinienem się Ciebie spytać czy już się lepiej czujesz - odparł Jungkook trochę zły.

- Już mi lepiej, ale kto mi pomógł? Przecież nie mieliście przy sobie żadnych lekarstw ani nic, więc jak? - zapytałam modląc się w duchu, by nie podali mi TEGO lekarstwa.

- Akurat był ratownik medyczny, który Ci pomógł. Podał Ci jakieś lekarstwo - odparł Namjoon, a mi nogi stały się jak z waty..

- Dożylnie?? - zapytałam ledwo stojąc na dwóch nogach. - Gdzie to jest!!!? Zostawił opakowanie, nazwę tego, cokolwiek???!! - myślałam, że dostanę białej gorączki.

- Melodia spokojnie, opakowanie jest na stole - powiedział Jungkook wskazując na stół obok kanapy, na której wcześniej leżałam. Po prostu się rzuciłam na stół.

- Wszystko dobrze?? - spytał Yoongi, a obok niego znalazła się reszta zespołu. Po moich policzkach spływały łzy, nie wytrzymałam.

- Melodia??? - od razu po tych słowach Jungkook kucnął przy mnie i objął mnie ramieniem. - Co się dzieje??

-Gdyby - zaczęłam próbując złapać oddech. - Podał mi inny środek, byłam bym skończona. Na szczęście podał neutralny.

- Neutralny? - zapytał lider.

- Zazwyczaj w takich sytuacjach podawają *amiodaron. Mam na niego uczulenie. Nie pomaga mi, tylko szkodzi. Gdyby mi go podał byłoby po mnie - ciężko westchnęłam, poczułam ulgę.

- Skoro nie możesz go zażywać to jak leczysz chorobę? - tym razem pytanie padło od Taehyung'a.

- Nie leczę. Zamiennik jest droższy. Podczas ataku staram się wytrzymać, a w jakiś silniejszych jak ten dzisiejszy kończę w szpitalu na dwa dni i mnie wypuszczają.

- Powinnaś zacząć brać leki. Może się to źle skończyć - powiedział Jungkook patrząc na mnie z zamartwieniem w oczach.

- Jeśli zacznę je brać nie będę mogła przestać - popatrzyłam w jego czarne jak węgiel oczy. -  Przepraszam.

- Nie. Nie. Musisz je brać, masz żyć. Kupimy Ci. Nie damy Ci tak szybko nas zostawić - widziałam jego troskę w oczach, ale dlaczego? Dlaczego chce tyle dla mnie zrobić?

- Dziękuję - od razu przytuliłam chłopaka. Zachowywał się strasznie dziwnie, ale to było miłe, gdy jednak ktoś chciał bym została. Poczułam ciepło na sercu, które ostatnim razem wywołał mój  najlepszy przyjaciel.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po skończonej sesji i przymiarce ubrań ruszyliśmy pod Hybe. Był to koniec planu na dzisiejszy dzień, więc samochód prowadziłam w strone korporacji chłopców.

-  A może pójdziemy coś zjeść? To ta godzina, pewnie każdy jest głodny - zawiadomił głodny Jimin.

- Pewnie, podaj adres to was zawiozę i sobie zjecie - rzekłam.

- ZjeMY - odparł Jungkook z naciskiem na "MY".

- Nie będę przeszkadzać, jesteście po pracy, więc zjedzcie w spokoju. Ja zjem w domu - odpowiedziałam, lecz na nic.

- Jesz z nami, nie będziesz przeszkadzać, wręcz przeciwnie - rzucił Jungkook praktycznie od razu.

- Nie wzięłam wystarczająco dużo pieniędzy, by jeść na mieście - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Zapłacimy za Ciebie. W końcu to nasz pomysł - poinformował mnie Suga. Chyba nie mam wyjścia, ale nie dam się tak łatwo. Nie potrafię jeść za czyjeś pieniądze, głupio mi.

- Ale-

- Nie ma żadnego "ale", jesz z nami. Spędzimy wspólnie czas. W OŚMIU - odparł Jungkook, na co reszta oczywiście powtórzyła za nim. Więc przegrałam.

- Niech wam będzie, ale oddam wam za jedzenie, które mi kupicie - odparłam stanowczo.

Nie lubiłam być nikomu dłużna, pomimo, że to nawet nie było to, ale nie przepadam kiedy ktoś za mnie płaci. Czuję się niezręcznie.

- Nie wiem w jak niewiadomy sposób byś te pieniądze chciała oddać to nie przyjmiemy ich - odpowiedział mi Namjoon. Nie no świetnie. Tak się bawią. Super.

- Racja. Wystarczy nam, że spędzisz z nami czas. Chyba innych planów nie masz, prawda?? - spytał Taehyung.

- Nie mam - odpowiedziałam przewrócając oczami słysząc głośny śmiech całej siódemki. Można by rzec, że był to ich śmiech triumfu.

~~~~~~~~~~~~~
Po zjedzonym posiłku zawiozłam chłopaków pod Hybe. Podziękowałam im za postawiony obiad i z każdym po kolei się przytuliłam na pożegnanie. By nie było to nie był mój pomysł. Zaczął to Taehyung, a reszta poszła w jego ślady. Zaniosłam kluczyki z samochodu do kobiety, która mi je dała i ruszyłam na mój kochany przystanek autobusowy.

Po godzinie byłam w domu. Posprzątałam trochę, by nie było, że nic w tym domu nie robię. Do wieczora oglądam film. Umyłam się, zjadłam kolację i położyłam się spać. Jutro mam dzień wolny, więc się wyśpię!!

--------------------------------------------------------------------------------
* Amiodaron to najczęstszy lek podawany osobom chorym na arytmię serca.

Kookie? Czy raczej Jungkook?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz