🪴dziesięć🪴

951 51 1
                                    

— Rey, Rey! — Alex złapał mnie w przejściu, gdy wchodziłam do Wielkiej Sali, z której on wychodził. Jak zwykle byłam spóźniona, ale nadal jeszcze wielu uczniów jadło obiad. Spojrzałam na rozkojarzonego Alex'a i uniosłam brew, a on szybko zapytał: — Będziesz?

— Alex, oczywiście, że będę — odpowiedziałam z westchnieniem. — Zapewniałam cię już z milion razy — przypomniałam, patrząc na niego znacząco, na co tylko wyszczerzył zęby w uśmiechu.

— Super, do zobaczenia — rzucił zadowolony i wyszedł, a ja skierowałam się do Amary. Dziewczyna uniosła brew, a potem wskazała widelcem na drzwi za którymi zniknął Alex.

— Młody znowu cię nęka? — zapytała rozbawiona, a ja przewróciłam oczami, uśmiechając się pod nosem.

— Tak jakby — odpowiedziałam, siadając naprzeciwko przyjaciółki, po czym nałożyłam sobie trochę jedzenia na talerz. — Ciągle mi marudzi, żebym nie zapomniała o jego pierwszym treningu. Teraz jeszcze dam radę, ale gdy przyjdzie grudzień... będę musiała się z tego jakoś wyplątać, bo nie ma opcji, że wysiedzę dwie godziny w miejscu podczas takiego mrozu.

— Mi nawet teraz nie widzi się siedzenie tam  — rzuciła dziewczyna, a ja jęknęłam.

— Chodź ze mną, przynajmniej nie będę się sama nudzić — poprosiłam, patrząc na nią z nadzieją, ale Amara pokręciła głową.

— Muszę odespać wczorajszy patrol, wybacz kochana  — powiedziała, uśmiechając się lekko. Nachyliła się nad stołem, a jej uśmiech stał się bardziej znaczący, gdy zerknęła w lewo. Tam gdzie siedział... —  Ale przynajmniej popatrzysz sobie na przystojnego kapitana.

Przygryzłam wargę również rzucając szybkie spojrzenie na Oliver'a, który siedział z Xavier'em i żywo z nim o czymś dyskutował. Miał już na sobie czerwone szaty i kłamstwem by było, gdybym powiedziała, że łatwo odwróciłam od niego wzrok. Po chwili jednak potrząsnęłam głową i wróciłam wzrokiem do przyjaciółki, która patrzyła na mnie wymownie. Na początku w ogóle nie planowałam jej mówić o tym co stało się w bibliotece, ale jakoś samo tak wyszło. Niby nic między nami się tam nie wydarzyło, ale coś jednak. Amara miała na mnie wyjątkowy wpływ i tak czy siak nie mogłabym tego długo przed nią ukrywać. Ale od tego czasu nieustannie dostrzegałam jak sugestywnie na mnie patrzy i wiedziałam, że w myślach już snuje swoje aluzje do całej tej sytuacji.

Postanowiłam zostawić jej wypowiedź bez komentarza, ale dziewczyna wskazała mi podbródkiem, bym spojrzała w stronę dwóch Gryfonów. Odwróciłam głowę i dostrzegłam, że wstają od stołu.

— Jak myślisz, gdzie się wybierają?— zapytała, a ja zdałam sobie sprawę, że Wood faktycznie może już iść na boisko. — Lepiej się pośpiesz, bo Alex cię ukatrupi. 

***

Od piętnastu minut siedziałam na trybunach w jednym z wyższych rzędów, patrząc jak mój brat rozmawia z jednym z bliźniaków Weasley. Alex był tak zafascynowany tym, że ktoś z gryfońskiej drużyny naprawdę chce z nim porozmawiać, że nawet nie spojrzał w moją stronę. Miałam wrażenie, że nawet by nie zauważył, gdybym się spóźniła. Następnym razem definitywnie to wypróbuję. Mogłabym jeszcze w spokoju coś jeść, a potem wrócić do łóżka, a później jeszcze...

— Heeej, księżniczko! Zawiesiłaś się trochę — zaśmiał się Xavier, siadając obok mnie. Nieco nieprzytomnie uniosłam wzrok i posłałam blondynowi lekki uśmiech na powitanie. — Młody zmusił cię do oglądania tych nudów?

Westchnęłam i pokiwałam głową. Nagle nad moimi kolanami pojawiła się paczka z chipsami, a Xavier zachęcił mnie spojrzeniem. Sięgnęłam do środka i odpowiedziałam;

Golden bands {Oliver Wood}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz