🪴czternaście🪴

795 47 0
                                    

— Wciąż zielarstwo? — zagadnęłam, mimo, że już znałam odpowiedź na to pytanie. Oliver uniósł wzrok znad wielkiej księgi i od razu się uśmiechnął, gdy mnie zobaczył.

— Niestety — mruknął. — Mam wrażenie, że ciągle przy tym siedzę, a i tak nic nie umiem — dodał, krzywiąc się nieznacznie. — Nie chciałbym cię znowu zanudzać, ale...

— Z chęcią ci pomogę — przerwałam mu i usiadłam obok. Chłopak uniósł niepewnie kącik ust. Naprawdę mu współczułam. Mi akurat zielarstwo wchodziło niebywale łatwo, ale wiem, że niektórych niewiarygodnie nudziło. A jak uczyć się czegoś co cię nudzi i kompletnie nie interesuje?

— Tu mam zapisane wszystkie pojęcia — powiedział, podając mi kilka kartek. Szybko przeleciałam po nich wzrokiem i przygryzłam wargę. — No co? Mów.

— Oliver... tutaj jest absolutnie minimum. Nawet jeśli wkujesz wszystko, możesz dostać za to co najwyżej N — wyznałam niechętnie.

— Świetnie — mruknął ironicznie, a ja ponownie przygryzłam wargę, lecz tym razem aby się nie roześmiać.

— Mam pomysł. Rozszerzę ci to, ty spróbujesz się tego nauczyć, a potem przepytam cię przy najbliższej okazji. Tak będzie dobrze?

— Myślę, że tak. Ale błagam, nie rozszerzaj tego za bardzo.

Zaśmiałam się i pochyliłam nad stołem, by sięgnąć po pióro chłopaka, gdyż początkowo planowałam pomóc Amarze, a do tego moje pióro nie było potrzebne. Oliver przysunął mi kałamarz, a ja posłałam mu szybki uśmiech w podziękowaniu. Nie zastanawiając się długo, dopisałam kilka najważniejszych rzeczy do każdego pojęcia i po kilku minutach z powrotem przysunęłam kartkę do Oliver'a, który automatycznie się skrzywił.

— Spokojnie, wkujesz to i zdasz conajmniej na powyżej oczekiwań — uspokoiłam go, kątem oka zerkając na przyjaciółki, jednak obie były pochylone nad podręcznikiem.

— Myślisz? — zapytał nieprzekonany, na co uśmiechnęłam się pocieszająco.

— Oliver, jestem tego pewna. Profesor Sprout jest w porządku, wie, że nie wszyscy uwielbiają zielarstwo. Ale im więcej się nauczysz, tym lepiej.

— A jak zareaguje profesor Sprout, jeśli zabiję drzewko które nam dała?

— Zaczęło już wyrastać? — podekscytowałam się.

— Eee, trudno powiedzieć — mruknął, a ja zamrugałam, zastanawiając się czy mówi poważnie. Posłał mi przepraszające spojrzenie, na co tylko pokręciłam głową z lekkim uśmiechem.

— Chyba muszę niedługo zajrzeć do naszej forsycji. Mam nadzieję, że to forsycja. Tak przynajmniej wyglądało — zastanawiałam się na głos.

— Duże to wyrośnie? — zapytał niepewnie Oliver. Naprzemian zerkał to na kartkę z zagadnieniami, to na mnie.

— Nieee, profesor Sprout ją zabierze zanim twój pokój będzie tak zarośnięty jak mój.

— To miało być pocieszenie...?

Oliver zerknął na mnie z lekką obawą, na co się uśmiechnęłam.

— Tak jakby. To długa historia.

— Mam czas — odpowiedział, a ja poczułam jak robi mi się ciepło na sercu. Oliver zachęcił mnie spojrzeniem.

Więc zaczęłam mówić. I wydawało mi się, że mówiłam o wszystkim, bo okazało się, że Oliver jest wyjątkowo dobrym słuchaczem. Mogłam zacząć jeden wątek, wplątać w to milion innych, a on i tak patrzył na mnie z uśmiechem, czasem nawet dopytując o szczegóły. Starałam się nie zbaczać z tematu i mówić jak najwięcej o informacjach, które przydadzą się na sprawdzianie, ale gdy dochodziłam do jakiejś rośliny, zwykle miałam jakąś historię się z nią wiążącą. Na przykład taką, gdy pomyliłam rośliny i zrobiłam krem z trzepotki, która ma wyjątkowo negatywne właściwości jeśli dotknie nagiej skóry, przez co wścibski Alex spędził tydzień w skrzydle szpitalnym. W końcu jednak spojrzałam na zegarek i mało nie spadłam z krzesła.

— Merlinie, już prawie siedemnasta — powiedziałam. — Tak jakby muszę iść. Umówiłam się z Noah — wyjaśniłam, próbując wstać, ale krzesło zachaczyło się o nogę stolika. Przeklnęłam pod nosem, próbując się wyplątać.

— Z Noah? Masz na myśli Rogera Daviesa? — zapytał Oliver, podczas gdy pochyliłam się  do nóg krzesła, nadal próbując odsunąć się od stołu.

— Jakiego Rogera? Idę z Noah — odpowiedziałam zdezorientowana, ale póki co pierwszą potrzebą było uwolnienie się od krzesła.

— Wiesz, że pierwszym imieniem Noah jest Roger, prawda?

Nagle zostałam odciągnięte do tyłu, a gdy się wyprostowałam, Oliver stał za mną, trzymając ręce na oparciu krzesła.

— Dzięki — odpowiedziałam zażenowana, po czym zmarszczyłam brwi. — Noah naprawdę nazywa się Roger?

— Mhmm. Ale z jakiegoś powodu używa drugiego imienia — wyjaśnił Oliver, a ja pokiwałam głową.

— No dobra, muszę już iść. A ty spróbuj się tego nauczyć. Przepytam cię przy najbliższej okazji, okej? Chyba, że poprosisz Xavier'a czy kogoś...

— Chyba jednak wolę ciebie — odpowiedział szybko, a jego policzki zrobiły się różowe, co absolutnie mnie rozczuliło.

— Jeśli zdążę, to później wpadnę zobaczyć naszą sadzonkę — oznajmiłam, uśmiechając się lekko.

— Jasne. Będę czekał — odpowiedział. Ostatni raz na niego spojrzałam, po czym odwróciłam się i odeszłam, odprowadzona jego wzrokiem, aż zniknęłam za drzwiami.

***

— Rhea, hej! — przywitał się Noah, gdy tylko wyszłam na dziedziniec, szukając go wzrokiem. A gdy znalazłam, z jakiegoś powodu od razu miałam ochotę wrócić. Lubiłam Noah, chociaż czasami zastanawiałam się dlaczego. Alex nie mógł go nie lubić tylko dlatego, że był kapitanem drużyny Krukonów. — Jak tam? Dawno cię nie widziałem. Jakoś się mijamy.

— W porządku — odpowiedziałam powoli, stwierdzając, że w końcu przecież muszę się odezwać. — Mam dużo nauki i na dodatek pomagam... Amarze — dodałam. Jakoś nie chciałam mówić przy nim o Oliverze.

Przez następne dwie godziny chodziłam z Noah po błoniach, głównie wysłuchując jego monologu, gdyż ciężko było mi wtrącić chociaż słowo, przez co robiłam się coraz bardziej zirytowana. Wolałabym spędzić całą noc w bibliotece, ucząc Oliver'a zielarstwa, niż chociaż jeszcze minutę w towarzystwie Noah. W końcu napomknęłam, że robi się już późno, a jutro wcześnie zaczynają się lekcje i jakimś cudem udało mi się zakończyć tą niezręczną konwersację. Gdy weszłam do pokoju wspólnego zauważyłam Alexa na dużym fotelu, który ewidentnie też mnie zobaczył. Przechodząc obok niego powiedziałam jedynie „Miałeś rację", po czym zamknęłam się w dormitorium.

Golden bands {Oliver Wood}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz