— To... co? — zapytałam, z niedowierzania aż się zatrzymując. Oliver westchnął, patrząc na mnie.
— Rhea, wyjaśnię ci wszystko, gdy tylko będziemy na miejscu, okej? Naprawdę chcę, żeby dzisiaj wyszło, więc proszę, po prostu daj się poprowadzić.
Pokiwałam głową z bijącym sercem, a Oliver uśmiechnął się lekko. Szedł dalej, nie puszczając mojej dłoni, dopóki nie zobaczyliśmy schodów na końcu korytarza.
— Dobra, to tutaj — powiedział, zatrzymując się. Zmarszczyłam brwi, rozglądając się. Jak miałam mu delikatnie powiedzieć, że korytarz w piwnicy to niezbyt dobre miejsce na pierwszą randkę, nie urażając jego uczuć?
— Oliver? — zapytałam niepewnie, a chłopak od razu się zreflektował, widząc mój wyraz twarzy.
— Spokojnie, to nie koniec. Złap się mocno, będziemy się teleportować. Jesteśmy już za murem, w pobliżu Hogsmeade.
Jedną dłoń nadal miałam splecioną z jego, a drugą złapałam za jego ramię, wcześniej jeszcze się upewniając, że mam swoją różdżkę w kieszeni. Gdy zamknęłam oczy, poczułam na sobie spojrzenie chłopaka, a gdy je otworzyłam miałam przed sobą chyba najpiękniejszy widok jaki widziałam. Spojrzałam na Olivera, upewniając się, że nie żartuje i tu właśnie zostaniemy, na co on jedynie szeroko się uśmiechnął. Puściłam jego dłoń, stawiając kilka kroków do przodu.
Patrzyłam na zachód słońca, stojąc na skraju klifu. Delikatne fale rozbijały się o piaszczystą plażę, która ciągnęła się kilometrami, a źdźbła trawy łaskotały moje nogi. Było naprawdę ciepło, więc musiałam przyznać Oliverowi rację. Zdecydowanie nie potrzebowałabym tu kurtki. Jak dobrze było poczuć na twarzy promienie słońca, podczas gdy w Wielkiej Brytanii aktualnie bez przerwy padało.
— Gdzie jesteśmy? — zapytałam po chwili, odwracając się do Olivera, który nie oderwał ode mnie wzroku.
— Zgadnij — odparł z uśmiechem.
— Nie mam pojęcia — odpowiedziałam, znów patrząc na wodę. — Może Grecja? — podsunęłam, patrząc na bruneta. Pokręcił głową. — Okej, więc może Turcja? Portugalia?
— Blisko. Jesteśmy w pobliżu Prowincji Alicante, w Hiszpanii. To morze Tyrreńskie — wyjaśnił, stając obok mnie. Czułam na sobie jego spojrzenie, gdy ja wciąż podziwiałam widok. — Podoba ci się?
— Mogłabym tu zostać na zawsze — odpowiedziałam szczerze, w końcu na niego patrząc, co nieco przywróciło mnie do rzeczywistości. — Ale powiedz mi w końcu po co mnie tu zabrałeś.
Oliver się skrzywił, ale stanął naprzeciwko mnie, patrząc mi w oczy.
— Rhea, oboje wiemy, że ostatnio powiedziałem coś, co nie podoba się zarówno mi jak i tobie. Tak myślę, po rozmowie z Amarą — powiedział. A to mała zdrajczyni. — Tamtego wieczoru, gdy ci powiedziałem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, zrozumiałem, że wcale nie jesteśmy tylko przyjaciółmi.
— Okej, okej, chyba rozumiem co masz na myśli — przerwałam mu w przypływie odwagi. Uśmiechnęłam się, gdy odetchnął z ulgą.
— Tak? Mam nadzieję, bo takie wyznania nie idą mi zbyt dob...
Przerwałam mu, kładąc mu palec wskazujący na ustach. Delikatnie odsunął moją rękę i położył swoje dłonie na moich biodrach. Przysunął mnie bliżej, uśmiechając się tuż przed tym jak w końcu mnie pocałował.
— Wow, nie sądziłem, że to będzie takie łatwe — powiedział chwilę później.
— Ja też — odpowiedziałam, śmiejąc się cicho.
CZYTASZ
Golden bands {Oliver Wood}.
Fanfiction🪴Kiedy za sprawą intryg swoich przyjaciół i członków drużyny quidditch'a, Rhea Castle i Oliver Wood w końcu się do siebie zbliżają, musząc też przygotować razem projekt na zielarstwo. by; amorlatin 2022/ 2023, zakończone. Na podstawie uniwersum J.K...