🪴sześć🪴

966 48 6
                                    

Rhea

Czasem miałam wrażenie, że moje życie nieironicznie kręciło się głównie wokół Oliver'a Wood'a. Alex gadał o nim wręcz cały czas. Nie było nawet jednej rozmowy w której by nie wspomniał o gryfońskim kapitanie drużyny Quidditch'a. Na dodatek ostatnio ciągle na niego wpadałam. Zaczynając od feralnego wydarzenia w korytarzu za obrazem Grubej Damy, idąc przez to że podszedł do mnie i Alex'a w czasie naszego treningu, a kończąc na tym, że usiadł za mną na transmutacji, a dzień później okazało się, że zajęli z Xavier'em miejsca niedaleko mnie i Amary także na historii magii. Rzecz jasna najprawdopodobniej miało to związek z tym, że Xavier chciał się zbliżyć do Amary, z czego moja przyjaciółka zdecydowanie nie była zadowolona, ale i tak ciągle miałam wrażenie, że Wood zaraz wyjdzie mi zza rogu.

— Widzimy się później — rzuciłam do współlokatorek, odsuwając od siebie pusty talerz po kolacji.

— A ty gdzie? — zapytała Freya, marszcząc brwi. Jej ręka z widelcem zatrzymała się tuż nad talerzem, gdy dziewczyna wbiła we mnie swoje intensywne spojrzenie. Lydia i Amara także na mnie spojrzały.

— Lecę do szklarni — wyjaśniłam, wskazując za siebie. — Może znajdę coś na spowolnienie rozrostu roślin — powiedziałam, spoglądając znacząco na Amarę. Blondynka jedynie zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu z niewinną miną, na co krótko parsknęłam.

— Oby — mruknęła Lydia. — Bo jeśli nie to chyba wyrzucę tego chwasta przez okno.

— Hej, ja kupiłam tego bambusa, on jest...

Przewróciłam oczami, uśmiechając się pod nosem, po czym nadal patrząc na przyjaciółki, ruszyłam tyłem do wyjścia. I kiedy właśnie miałam się odwrócić, poczułam, że na kogoś wpadłam. Drgnęłam, gdy poczułam delikatny dotyk na biodrach, który jednak nie trwał zbyt długo. Zanim w ogóle zdążyłam zacząć manifestować, by tą osobą nie okazał się Oliver Wood, usłyszałam jego głos.

— Ostatnio chyba często na siebie wpadamy, nie sądzisz?

Szybko się odwróciłam, o mało się przy tym nie przewracając, po czym zadarłam głowę do góry, by spojrzeć na jego twarz. Uśmiechał się delikatnie, a w oczach mogłam dostrzec wesołe iskierki, co absolutnie kontrastowało ze stanem w którym aktualnie ja się znajdowałam. Serce biło mi tak mocno jakbym właśnie przebiegła maraton, a kiedy patrzyłam na tego chłopaka, już totalnie nie wiedziałam co powiedzieć. Oliver podniósł rękę, by podrapać się po karku, po czym posłał mi łagodne spojrzenie.

— Tak, cóż, mam tego pecha — wyrzuciłam z siebie, zanim zdążyłam pomyśleć. Chłopak zmarszczył brwi i zamarł w jednej pozycji, patrząc na mnie pytająco, a ja wytrzeszczyłam oczy. — Znaczy nie, nie o to mi chodziło, nie, że jesteś jakiś zły, po prostu ciągle to ja nie ciebie wpadam... — zaczęłam się tłumaczyć i czułam, że z każdym słowem coraz bardziej się pogrążam. Zacisnęłam powieki, zakładając kosmyk włosów za ucho. Posłałam chłopakowi krzywy uśmiech, wskazując na wyjście z sali. —Muszę lecieć — powiedziałam i nawet nie czekając na jego odpowiedź, rzuciłam się do wyjścia.

Dość tego. Koniec z wpadaniem na Oliver'a Wood'a. Koniec z myśleniem o nim i o jego uroczym uśmiechu, o jego radosnych oczach... Koniec z mówieniem o Oliverze Woodzie.

Mimo, że przez tyle lat chodziłam z nim do jednej klasy, rozmawiałam z nim zaledwie parę razy z jednego, jasnego powodu. Oliver Wood był po prostu nie z mojej ligi. Był chyba jedną z najbardziej popularnych osób w Hogwarcie i sądziłam, iż po prostu nie było możliwości, że chciałby mnie bliżej poznać, a sama nie chciałam się narzucać. I tak miał już całe grono fanek, nie tylko z Gryffindor'u. Na dodatek Alex wystarczająco często go nękał, żebym jeszcze ja zawracała mu głowę.

Golden bands {Oliver Wood}.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz