— A tobie co? — zapytała Amara, gdy tylko weszła do dormitorium i zastała mnie leżącą na łóżku. Miałam już na sobie piżamę, a zważywszy na to, że jutro była niedziela, nie musiałam martwić się o żadne prace domowe, ale byłam tak zmęczona, że zastanawiałam się czy po prostu nie pójść spać. Zwłaszcza, że męczyła mnie wizja jutrzejszego wyjścia z Noah, o które zapytał mnie zanim zdążyłam uciec.
— Sama nie wiem — odpowiedziałam wymijająco, nadal wpatrując się w czerwony baldachim. W końcu się podniosłam i spojrzałam na przyjaciółkę, która uniosła brew.
— Jak się dzisiaj bawiłaś? — zapytała, przyglądając mi się, przy czym jednocześnie odłożyła torbę na krzesło przy toaletce.
— Z Oliverem? Czy z Noah?
— Z tym i tym.
— Cóż... Z Oliverem było naprawdę fajnie — wyznałam. — Za to od Noah miałam ochotę uciec jak najdalej — dodałam, krzywiąc się. Amara zaśmiała się cicho.
— Z chęcią pomogę ci unikać tego marudnego Krukona — powiedziała, a ja spojrzałam na nią z wdzięcznością. — I z chęcią pomogę ci również zbliżyć się do naszego przystojnego kapitana — kontynuowała, posyłając mi znaczące spojrzenie, na co zmroziłam ją wzrokiem. — Nie patrz tak na mnie! Sama do niego dołączyłaś na zielarstwie, zostawiając mnie na pastwę Xavier'a. Wiesz jak okropnie się z nim pracuje?
Przewróciłam oczami, a Amara zmrużyła swoje, widząc moje lekceważące podejście.
— Gdy pracowałam dzisiaj z Oliverem, powiedziałam mu, że w końcu muszę przyjść i zajrzeć do naszej roślinki.
— To na co czekasz! — krzyknęła Amara i jednym ruchem zepchnęła mnie z łóżka.
— Hej!
— No już, już — zignorowała mój jęk protestu, popychając mnie w stronę drzwi.
— Poczekaj, kapcie, jakaś bluza! Amara!
Blondynka jęknęła głośno, jakby załamana tym, że tak się grzebię. Jednym ruchem różdżki wsunęła mi kapcie na nogi, a w moje ręce wpadła pierwsza lepsza czerwona bluza.
— No idź. I nie wracaj za szybko! — krzyknęła, stojąc w drzwiach, gdy już wypchnęła mnie z pokoju. Machała mi samymi końcówkami palców, gdy ja schodziłam do pokoju wspólnego.
Zważywszy na sobotni wieczór, w salonie było mnóstwo osób i zaczęłam się przez to obawiać, że gdzieś tu jest Oliver. A nie miałam najmniejszego zamiaru mu przeszkadzać, jeśli rozmawiał lub grał w coś z przyjaciółmi. Przez dobre pięć minut wypatrywałam go w tłumie, ale nigdzie go nie zauważyłam. A w końcu był charakterystyczny. Ruszyłam więc do dormitoriów chłopców, a odnalezienie odpowiedniej tabliczki na drzwiach nie zajęło mi długo.
Percy Weasley
Oliver Wood
Xavier DanvinPierwsze o czym pomyślałam, to to, że mieli szczęście będąc w dormitorium tylko we troje. Mimo, że moich współlokatorek często nie było, to i tak było tłoczno. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam w drzwi, które otworzyły się, zanim zdążyłam przemyśleć co dokładnie chcę powiedzieć.
— Cześć, Rhea. Oliver mówił, że może później wpadniesz. Wejdź.
Percy odsunął się na bok, posyłając mi lekki uśmiech, który starałam się odwzajemnić. Powoli weszłam do zaciemnionego pokoju. Jeśli było tu tak na codzień, to nasza roślina nie miała prawa wyrosnąć.
— Jest Oliver? — zapytałam, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu chłopaka, jednak znajdował się tu tylko Percy i ja. Starałam się powstrzymać zalewające mnie uczucie zawodu.
CZYTASZ
Golden bands {Oliver Wood}.
Fanfiction🪴Kiedy za sprawą intryg swoich przyjaciół i członków drużyny quidditch'a, Rhea Castle i Oliver Wood w końcu się do siebie zbliżają, musząc też przygotować razem projekt na zielarstwo. by; amorlatin 2022/ 2023, zakończone. Na podstawie uniwersum J.K...