12

303 22 1
                                    

- Mogę zaryzykować - cały czas z tym cholernym uśmiechem zbliżył się do niego, a młodszy już nie miał miejsca, żeby iść w tył. Kiedy Paweł postawił jeszcze dwa większe kroki w przód, blondyn już był unieruchomiony. Tylko otwarte szeroko oczy, które krążyły na wszystkie strony, pilnując otoczenia i ciężki oddech dawały po sobie znać, że chłopak jeszcze nie padł.

Stało się to w jednej sekundzie. Brunet szybkim ruchem podniósł go, chwytając za jego talię. Dominik oparł natychmiastowo ręce o jego ramiona i poczuł, że przez te kilkanaście sekund słońce nagrzało je dostatecznie, żeby były bardzo gorące. Wrzasnął, kiedy Paweł zaczął się poruszać i bezsensownie próbował się wydostać spod jego mocnego ucisku.

- Paweł, jeśli chcesz później żyć, nie rób tego - jęknął niemal błagalnie, gdy już znajdowali się krok od wody.

- Będziesz miał co opowiadać dzieciom - odparł ze śmiechem i blondyn już chciał mu powiedzieć, że przecież nigdy nie będzie mieć żadnych dzieci, ale właśnie w tej chwili został wrzucony do zimnej wody, która schłodziła jego gorące ciało. Jednak mimo wszystko nie zdążył zdjąć koszulki, jak niektórzy, więc teraz czuł się sto kilo cięższy.

Kiedy już się wynurzył, usłyszał śmiechy, a najbardziej Anastazję, która chyba była w stanie przedwczesnego zapowietrzenia się. Posłał od razu zabójcze spojrzenie w stronę bruneta i korzystając z tego, że klęknął on przy brzegu basenu, pochlapał go wodą. I tak właśnie rozpętał wojnę. Wszyscy włączyli się do zabawy i wylewali na siebie wiaderka mokrej cieczy. Każdy był przemoczony do suchej nitki. Najgorzej jednak mieli Dawid z Dominikiem, którzy posiadali na sobie większość garderoby.

Po dobrej godzinie, gdzie większość już się zdecydowanie zmęczyła byciem w wodzie, musieli już w końcu wyjść z basenu. Słońce nadal grzało, jednak nie był to taki upał jak kilka godzin temu. Teraz drzewa dawały więcej cieniu, a powietrze robiło się rześkie. Jednak problem pojawił się wtedy, kiedy czarnowłosy wraz z blondynem wyszli z wody i stanęli na płytkach, bo z ich ubrań ciekło jak z rynny. Dosłownie niedługo potem pojawiła się obok nich dosyć duża kałuża.

- O nie nie, od mojego domu to wy się trzymajcie jak najdalej - powiedział Paweł, kiedy zobaczył tą dwójkę. - Zalejecie mi wszystko.

- Ale musimy się przebrać - zaczął Dawid, po czym popatrzył na słońce i chyba zmienił zdanie. - W sumie ja się tu położę i wyschnę - stwierdził, kładąc się na trawie. Brunet powiększył oczy ze zdziwienia, ale także z nie wierzenia w swojego przyjaciela. Znał go już szmat czasu, a i tak umiał go zaskoczyć.

- Ja... - blondyn spojrzał na leżącego chłopaka i pokręcił głową. - Zdecydowanie nie chcę mi się odpieprzać tego co on, więc mam w dupie, że mogę ci pomoczyć twoje biedne panele. Zresztą to i tak twoja wina, że tak skończyłem - oznajmił Dominik i skrzyżował ramiona, patrząc twardym wzrokiem na Pawła. A on cóż, nie mógł nie przewrócić oczami i podnieść lekko brwi w zaskoczeniu. Jednak wiedział, że w tej chwili z młodszym nie wygra, więc prychnął śmiechem i podążył w stronę domu.

- Zanim wejdziesz, to chociaż zdejmij koszulkę - mruknął brunet, kiedy stali przed drzwiami wejściowymi. Blondyn westchnął męczennie, ale nie wykłócał się już. - Idź od razu do łazienki, ręczniki wiesz gdzie są, ja ci zaraz przyniosę coś suchego.

Dominik pokierował się w dobrze znane już mu pomieszczenie, bo nie był on tu pierwszy raz. Może dopiero setny. Albo trzy setny. Chłodne powietrze od razu go zaatakowało, po wejściu do łazienki, przez włączoną tam klimatyzację, ale to tylko było dodatkowym plusem. Wyciągając ręcznik, rozejrzał się wokoło, nie mając co innego robić. W większości było widać, że Jagoda codziennie użytkuje tą łazienkę, bo wszędzie walały się kosmetyki. Może miejscami było widać jakieś perfumy bruneta.

Dolor Amoris - dominikxpawelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz