24

338 19 11
                                    

- Nie mogę tak dłużej - powiedziała, niemal uśmiechając się rozpaczająco przy tym. - Czekałam. Przez cholerne pół roku czekałam, aż dasz mi więcej uwagi. Zajmiesz się mną. Czasami poświęcisz jedno spotkanie z nim dla mnie. Nie doczekałam się. Więc przez ostatnie dwa miesiące pragnęłam tylko tego, żebyś to ty mi powiedział, że jestem dla ciebie ważna, ale nie najważniejsza. Chciałam tylko żebyś był ze mną szczery. Wiedziałam i widziałam, że nie jesteśmy tego w stanie naprawić. Ale ty mi prawdy też nie dałeś. Po prostu mnie wymieniłeś, wracając tylko na noc. Przestałam nawet wychodzić z naszymi znajomymi, bo wiedziałam, że wszyscy już to widzą, że on dostaje więcej zainteresowania.

Paweł wypuścił ciężkie powietrze, które teraz siedziało mu na płucach. Teraz modlił się o to, żeby nie upadł na podłogę.

- Nawet gadałam kilka razy z Anastazją. Nigdy jej nie powiedziałam, dlaczego to naprawdę robię. Nie wiem może się domyśliła. Ale ja chciałam być solidarna z tobą, po prostu głupio myślałam, że w końcu się ogarnięcie. Pytanie, na które znam odpowiedź, ale mój mózg liczy na nagły zwrot akcji - kontynuowała Jagoda, mając całe policzki mokre. Jej oczy robiły się już czerwone, a tusz był rozmazany. Jednak podeszła jeszcze bliżej, tak że była dwa kroki przed brunetem. - Zrywamy czy odpuścisz go sobie?

- Każesz mi wybierać pomiędzy nim a tobą? - zapytał zszokowany Paweł, do którego ledwo docierały wszystkie informacje. Coraz bardziej odczuwał to całe cierpienie, które unosiło się w ich domu. Dziewczyna przytaknęła i wbiła swoje spojrzenie w zmieszanego chłopaka. Wiedziała, że nie powinna stawiać takiego wyboru, jednak siła wyższa wygrała. - Przecież nie mogę.

- Możesz. Przecież oboje znamy odpowiedź, ale powiedz to na głos - mruknęła Jagoda, chcąc to usłyszeć na własne uszy. Brunet pokręcił głową, a jego oczy też zrobiły się szklane. Zbyt dużo dla nich obu. - Jedno proste imię, które wypowiadasz częściej niż moje.

7 pieprzonych lat, żeby tak to się skończyło?

- On - wykrztusił, nawet nie będąc w stanie powiedzieć pełnego imienia. W tej chwili stracił całą swoją pewność. Wzrok spuścił w dół, nie mogąc tego wytrzymać. Jasnowłosa uśmiechnęła się wyczerpanie. Była już wyniszczona, nie od dziś.

- Wiesz, może gdybyś te kilka miesięcy określił, nie miałabym cię skreślonego. Może bym zrozumiała. A może i nie. Jednak, kiedy widziałam, że przez ostatnie tygodnie byłeś ze mną, bo było ci tak wygodniej, to nie jestem w stanie ci nigdy wybaczyć - mówiła i chłopak był w szoku, bo to jaki spokój i powagę zachowywała, to było niemożliwe. Mimo, że jej twarz wyglądała zupełnie przeciwnie. On na jej miejscu, rzuciłby sobą dawno o ścianę. - Przeklinam moją empatię w takich momentach. Nie umiem się wściekać tak, żeby cię zwyzywać, na co powiem ci szczerze trochę zasługujesz. Nie powiem ci jaki to ty jesteś okropny. Chcę ci życzyć tylko tyle, żebyś sam się dowiedział czego chcesz.

Była za dobra dla niego. Nie zasługiwał nawet na namiastkę tego co od niej dostał. Może poczułby się lepiej, gdyby faktycznie krzyczała na niego, wyzywała i tukła. Jednak Jagoda nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, tylko podkreśliła to, jaki on był beznadziejny. I chyba to w tym wszystkim zabolało go najbardziej. Nie wiedział co powiedzieć. Jak się zachować. Bo cholera właśnie zaprzepaścił swój siedmioletni związek dla blondyna, z którym się znał dwa lata. Nie miał pojęcia, które zachowanie było bardziej nieodpowiedzialne.

- Przepraszam - zdołał powiedzieć Paweł, kiedy dziewczyna szła w stronę drzwi. I gdy wypowiedział to słowo na głos, chciał się zaśmiać z prostoty i niewystarczalności swoich słów. Były takie małe w porównaniu do całej sytuacji. - Znajdziesz kogoś lepszego. Zasługujesz na to.

Jagoda uśmiechnęła się smutno i w końcu ponownie ruszyła. Nacisnęła klamkę i chwilę później jej nie było. Był to koniec. Może nie był to ostatni raz, kiedy się widzieli, bo przecież zanim ogarną wszystkie rzeczy, które do niej należą może trochę minąć. I również po tak długim okresie bycia razem pozostawały też inne czynniki do rozwiązania. Jednak był to na pewno ostatni raz, kiedy widzieli się w ten sposób.

I brunet chciał się załamać, kiedy w głębi duszy odetchnął. Dziwna ulga zalała jego ciało, a on przez to czuł się źle. Wprawdzie można było powiedzieć, że czuł wyrzuty sumienia przez to, że nie czuł wyrzutów sumienia. Zdanie śmieszne i może nie zrozumiałe dla wszystkich, ale taka była prawda. Powinien czuć się bardziej winny. Oczywiście był smutny, cierpiał i niedowierzał, ale to nadal nie jest to, co mógłby odczuwać. Mógł bardziej, mocniej, głębiej. A w tej chwili do jego głowy przyszła tylko jedna myśl.

I nie wierzył, że serio to robił. Jednak taka była rzeczywistość, kiedy stał pod drzwiami z numerem 9. Drewno, które już pamiętał na pamięć. Złoty numerek, który przez ostatnie promienie słońca, delikatnie oddawał swój błysk. Nie pukał, nie mógł w tej chwili. Nie chciał czekać. Wszedł jak do siebie, bo po części tak było. Od drzwi zanurzył się w tym charakterystycznym zapachu. Mieszkanie nie było za duże, więc od razu ogarnął wzrokiem, gdzie znajduję się chłopak. Blondyn siedział przed telewizorem, oglądając serial i popijając kawę. Kiedy spostrzegł, że ktoś jest w jego mieszkaniu najpierw się trochę przestraszył, a później zdziwił, bo przecież brunet był u niego ponad godzinę temu. Posłał mu pytające spojrzenie, jednak Paweł nic sobie z tego nie robił, tylko stawiał kroki do przodu. Dominik z sekundę na sekundę był coraz bardziej zdezorientowany. Starszy jednym ruchem odebrał mu kubek z napojem, stawiając go na stolik. To jeszcze bardziej wybiło drugiego chłopaka z równowagi. Aczkolwiek to co brunet zrobił później, przebiło wszystko inne. Całą ich dwuletnią znajomość.

- Chcę tego - wyszeptał chłopak, znajdując się nagle bardzo blisko twarzy blondyna. - Chcę ciebie.

Dwa zdania, jednak z jaką wartością. Każde powiedziane tak cicho, żeby nic nie zepsuć. Z taką ostrożnością i uczuciem. Z pasją. I z tymi wszystkimi uczuciami również przybliżył się do jego ust i po prostu je pocałował. Po tylu miesiącach czekania, w końcu mógł. Usiadł na kanapie tak, że wygodnie położył swoje dłonie na biodrach młodszego. Ten, kiedy mu minął cały szok i niedowierzanie, uśmiechnął się w jego usta i założył ręce na szyi bruneta. Oboje byli tego spragnieni. Oboje chcieli więcej. I oboje nie mieli najmniejszego pojęcia co się dzieje i jak sobie z tym poradzić. Co brzmiało śmiesznie, kiedy podawało się ich wiek.

- Zerwaliśmy - wysapał między kolejną turą pocałunków. I może trochę niepotrzebnie i w mało odpowiedniej chwili. Dominik oderwał się od niego natychmiastowo i otworzył oczy ze zdziwienia. Ten dzień był pełen niespodzianek.

- Nie mów mi, że to przeze mnie - odezwał się słabo blondyn, patrząc z nadzieją na Pawła. Nie wybaczyłby sobie, gdyby przez swoje nieogarnięte uczucia zaprzepaściłby tak długi związek chłopaka. Brunet spojrzał na tego również rozpadającego się Dominika. I za cholerę nie wiedział co robi źle, że ludzie przy nim się tak psują. Nie mógł doszczętnie go zgnieść, więc wychodziło na to, że nie mógł mu powiedzieć, że wybrał jego. Inni może byliby z tego szczęśliwy, przytuliliby i pocałowali. Jednak nie młodszy. Przez to, ile przeżył kiedyś, bał się wszystkiego, jeśli chodziło o bliższe relacje. Miał dziwną obawę, że jeśli będzie niszczył ludziom związki, nie będzie inny niż Florian. Co było niezmiernie głupie, bo jednak sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Ale niektóre rzeczy siedzą w ludziach głębiej niż by tego chcieli. A Paweł to wiedział.

- Nie. Oboje stwierdziliśmy, że będzie to lepsze rozwiązanie - odparł brunet, czując się znowu źle. Wiedział, że prędzej czy później jego kłamstwo wyjdzie na jaw, ale nie mógł na razie powiedzieć tego blondynowi w takiej chwili. Mieli ją zapamiętać jak najlepiej, więc starszy do tego dążył. Może trochę za bardzo.

Jednak wtedy już każdy z nich o tym zapomniał, kiedy zadłużyli się w swoich ustach i dotyku po raz kolejny. Poznawali swoje ciała, które w ostatnim czasie i tak wystarczająco podotykali. Pocałunkami również zaznaczyli niemal każdy fragment swojego ciała. Lecz do czegoś więcej się nie posunęli. Może nie chcieli niszczyć tego momentu lub nie chcieli się spieszyć. Mieli w końcu już dużo czasu.

Tak przynajmniej myśleli.

Dolor Amoris - dominikxpawelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz