Dalej rozmowy toczyły się gwarnie, ale w okolicy byli sami, więc nikomu nie przeszkadzali po ciszy nocnej. Opowiadali sobie historie z wcześniejszych lat i śmiali się nawet z tych niezabawnych rzeczy. Po prostu byli grupką znajomych, która świetnie się dogaduje i potrafi dostosować się do sytuacji.
- Trzeba iść dołożyć drewna - mruknął Dawid, patrząc się na lekko zgaszone ognisko. Popatrzył się w stronę Dominika, bo teraz była jego kolej na pójście i znalezienie kilku badylów. Aczkolwiek blondyn nie miał na to w ogóle ochoty, bo teraz gdy było już ciemno, las nie wyglądał zachęcająco. Jednak siła wyższa zmusiła go do tego, więc powoli wstał i spotkał się z pytającym spojrzeniem Pawła. Młodszy kochał to, że mogli się oni porozumieć bez słów, bo wystarczyło tylko jedno spojrzenie i wszystko było już wiadomo. Ten tylko pokiwał delikatnie głową, więc brunet również ociągale powstał.
- Przypilnuję go, żeby żaden dzik go nie zjadł - poinformował Jagodę i udał się za Dominikiem, który wysłał mu zażenowany wzrok.
- Bez komentarza - odpowiedział chłopak i włączając latarkę w telefonie wszedł na właściwą ścieżkę.
- Przepraszam bardzo, ale to ty chciałeś, żebym z tobą poszedł - sapnął Paweł i zaśmiał się cicho.
- Nic takiego nie powiedziałem - oburzył się blondyn i założył ręce na ramiona. Jednak cóż wiedział, że prawda była inna.
- Ale pokazywałeś całym sobą - brunet przybliżył się bliżej niż sytuacja by tego wymagała i te słowa niemal wyszeptał. Jednak później szybko odbił w prawo sięgając po patyka, którego zauważył po drodze. Blondyn tylko odchrząknął i sam się schylił w poszukiwaniach.
- Wiesz, że teraz będę cię męczyć, żebyś mi grał - po chwili marszu, Dominik zaczął temat, który nadal nie opuszczał jego głowy. W odpowiedzi usłyszał tylko lekki śmiech.
- Wiem, dlatego nie chciałem się tym chwalić.
- No cóż, teraz już za późno - uśmiechnął się młodszy i teraz już niemal w podskokach zbierał drewniane badyle. - A tak serio to czemu nie zaczniesz znowu grać?
- Szczerze nie zastanawiałem się nad tym. Temat wydawał mi się już totalnie zapomniany, ale teraz gdy zagraliśmy z Dawidem, znowu poczułem się jak ten dzieciak sprzed dziesięciu lat. Nie wykluczam, że nie wrócę do gry, ale to też wymaga kupienia nowej gitary i wszystkiego.
- Rozumiem - odpowiedział Dominik, zapisując to na później. Jeśli Paweł o tym zapomni, będzie miał super prezent na święta.
Gdy stwierdzili, że mają już chyba dostateczną ilość patyków, zaczęli wracać w stronę swoich znajomych. Z daleka już usłyszeli okrzyk Anastazji.
- Niesamowite, oni żyją! - wykrzyknęła dziewczyna i było widać, że procenty w jej organizmie działały. Zaczęła im machać, a chłopacy zaśmiali się.
- Co wy tu chcecie do rana zostać? - zaśmiał się czarnowłosy, patrząc na ilość drewna jaką przynieśli. Zdecydowanie było go za dużo, ale cóż. Dominik wzruszył ramionami i dorzucił kilka patyków do ognia. Od razu zapłonęło i oświeciło ich mocniej.
- Tak to jest jak się tą dwójkę puszcza gdzieś na chwilę - przewróciła oczami Jagoda, jednak zmusiła się na delikatny uśmiech. Paweł w przeprosinach schylił się, by musnąć jej usta. Dziewczyna po tym już była zadowolona i położyła swoją głowę na ramieniu bruneta.
- My się będziemy już zbierać, bo jak jutro wyjeżdżamy, to chcę się trochę wyspać, zanim będę prowadził - zaczął Tymek, który razem z Gabrielem wstał. W odpowiedzi usłyszeli tylko niezadowolone jęki.
- Jest jeszcze młoda godzina - wymamrotała Anastazja, patrząc się w księżyc, który dzisiejszej nocy wyjątkowo odbijał swoje światło. Do tego była pełnia, więc wyglądał jeszcze bardziej wyjątkowo.
- Ana, jest prawie druga w nocy - odpowiedział jej Tymek i zachichotał cicho na stan dziewczyny. Obydwoje chłopcy pożegnali się z resztą i poszli w stronę domku.
- Jak chcieli się pieprzyć to mogli mówić - mruknął Dawid, który też nie był w najtrzeźwiejszym stanie. Rudowłosa czknęła i zaśmiała się w jednym momencie na jego słowa, a Paweł przewrócił oczami.
- Czy ty możesz ich zostawić w końcu? - zapytał się brunet i poczuł większy ciężar na ramieniu, co oznaczało, że Jagoda zasnęła. - Jak będą chcieli to sami nam powiedzą.
- Pierdolenie, chodź Anastazjo idziemy od nich - fuknął czarnowłosy, który wstał chybocząc się z lekka. Dziewczyna posłusznie wstała i nawet bez żadnego słowa odeszli od nich.
- Czy powinniśmy ich przypilnować, żeby trafili do łóżka? - zapytał Dominik chłopaka, z którym jako jedyni pozostali przytomni. Paweł tylko pokierował wzrok z dwójki ludzi na blondyna i wzruszył ramionami. Młodszy był sam na maxa zmęczony, więc też tylko obserwował nierówny chód swoich przyjaciół. W końcu dotarli do domu i chłopak modlił się, żeby niczego nie popsuli w środku.
- Zostałbym tu jeszcze z tobą, ale mam tą delikwentkę do zaniesienia - zaśmiał się cicho Paweł, wskazując na śpiącą Jagodę. Dominik pokiwał głową, ale i tak jeszcze przez chwilę żaden z nich nie wstał.
Znowu mieli ten moment ciszy. Złączeni wzrokiem, obserwowali siebie i otoczenie. Chcieli się rozgryźć jak najbardziej. Napięcie rosło z każdą sekundą, ale to tylko wzmocniło ich do nieruszania się z miejsca. Cisza, która przekazywała więcej niż tysiąc słów. I tym razem to naprawdę nie było puste zdanie, bo chłopacy odczuwali to. Czuli tą cholerną aurę, która tworzyła się czasami między nimi. I nie wiedzieli co to było, ale jak to się mówi, nieznane i niebezpieczne przyciąga najbardziej.
W końcu brunet przerwał tą grę i zaczął powoli wstawać. Szturchnął delikatnie swoją dziewczynę, żeby ta się obudziła. Po tym jak oboje wstali, Paweł jeszcze obrócił się w stronę przyjaciela.
- Zgasisz? - spytał, jednak było można wyczuć w jego tonie jakąś lekkość. - Tam jest wiaderko, jakby co.
Dominik pokiwał głową i tylko odprowadzał wzrokiem parę. Kiedy zniknęli za szklanymi drzwiami, powrócił do wpatrywania się w ogień. Przez to wszystko, jego zmęczenie magicznie znikło. Nie wiedział czy to dobrze, czy źle, ale nie chciał iść jeszcze do domu. Spał dzisiaj na kanapie, więc nikomu nie będzie przeszkadzał, kiedy będzie wchodzić. Zauważył, że płomienie już same z siebie osłabły. Jednak nie chciał zalewać jeszcze ogniska wodą, więc czekał aż stopniowo samo się wypali. Był teraz w transie oglądając ogień, bo było w tym coś uzależniającego. Pomarańczowa barwa mieszająca się czasami z czerwoną i żółtą. Ten dźwięk trzasków iskierek był czymś co chłopak lubił słuchać. I zapach, głównie drewna i dymu, ale też było w tym coś specjalnego.
Cały ten wyjazd był specjalny i został na długo w jego głowie. Wspomnienia jest to coś, co warto trzymać przy sobie.
CZYTASZ
Dolor Amoris - dominikxpawel
FanfictionTajemnice łączą się z cierpieniem, a cierpienie łączy się z miłością. Trzeba tylko rozsądnie wybrać, a czy to przypadkiem nie jest najtrudniejsze? Abstrakcyjni, pechowi i złączeni to idealnie ich opisywało. !rzeczywistość wymyślona (au), fanfiction!