8

248 17 0
                                    

- Powinienem się już zbierać - zaczął blondyn po kolejnej godzinie w barze. Swój stan oceniał na dosyć trzeźwy. Inaczej być przecież nie mogło, kiedy miał się jutro wybrać do sądu. To samo z Pawłem, który może wypił maksymalnie dwa piwa. Gorzej było z Dawidem, który trochę poszalał i teraz wygłaszał pouczające monologi.

- Ja w takim razie też - mruknął Paweł, który musiał się wyspać, żeby wygrać tą jutrzejszą walkę.

- Nigdzie nie idziecie - oburzył się Dawid i chcąc coś zrobić ręką, prawie stłukł szklankę.

- Mamy rozprawę jutro - poinformował go blondyn, a Jagoda zrobiła zdziwioną minę.

- Nie mówiłeś, że pracujecie razem - spostrzegła dziewczyna i zwróciła się do bruneta, który nie wiedział co powiedzieć. Ten odchrząknął lekko i chciał coś jej odpowiedzieć, ale niestety ktoś go ubiegł.

- To jego klieent - jęknął Dawid, bo Paweł uderzył go pod stołem w nogę. Chodziło o to, że blondynka nie była przyjaźnie nastawiona do takich sytuacji i zawsze to otwarcie mówiła. Więc teraz wywiercała wzrok w brunecie, a on chciał naprawdę udusić swojego jakże najlepszego przyjaciela.

- Jagoda porozmawiamy później - odrzekł ciszej, bo nie chciał robić szopki, tym bardziej, że Dominik siedział obok niego. Dziewczyna nadal mierzyła go podejrzanym i niezadowolonym wzrokiem i to był pierwszy raz od kilku godzin, kiedy blondyn zauważył na jej twarzy coś więcej, oprócz tej miłej otoczki. W końcu jakieś emocje.

- Odwiozę go - nagle przerwał im Tymek i zaproponował podwózkę dla Dawida, który nie byłby w stanie sam się dostać do domu. A Tymon jako jedyny w ich grupie był trzeźwy, więc Paweł z ulgą pokiwał głową.

- Mnie też, taak? - wymamrotał Gabriel, który bardziej przysypiał niż był pobudzony jak Dawid. Dominik już współczuł chłopakowi, który będzie musiał ich ogarnąć.

Kiedy wszyscy uporali się z wyjściem z lokalu (co nie było wcale takie proste), to wspólnymi siłami próbowali usadowić czarnowłosego na miejscu w samochodzie, który chciał nadal iść w miasto. Każdy wiedział jakby to się skończyło, więc żaden z nich mu na to nie pozwolił. Paweł tylko coś mruknął do Tymka i zamknął mu drzwi. Jak już chłopak odjechał, to zostali tylko we trójkę.

- Dobra, ja idę w tamtą stronę, więc... Do zobaczenia jutro - powiedział Dominik, ściszając lekko głos na końcówce zdania, bo nie chciał pogarszać sytuacji, która była pomiędzy parą.

Wszyscy byli w tamtym momencie tak zaabsorbowani tymi wszystkimi wydarzeniami, że Paweł nie zwrócił uwagi na jedną bardzo ważną rzecz. Dopiero jak już wracał taksówką do domu z Jagodą, która była nadal naburmuszona, przypomniał sobie, że przecież blondyn wracał sam do domu i to niemal w nocy. I nie wątpił w to, że sobie nie poradzi, ale chodziło o podmiot całej jutrzejszej rozprawy. Florian był nieobliczalny, tym bardziej w przed dzień rozstrzygnięcia tego wszystkiego.

Szybko chwycił za swój telefon i wybrał odpowiedni numer. Kiedy był już trzeci sygnał, a chłopak nadal nie odbierał, to Pawłowi robiło się już słabo. Na szczęście po chwili usłyszał cichy głos, który po dzisiejszym dniu już bardzo dobrze znał.

- Jesteś już w domu? - zapytał pośpiesznie brunet, nadal będąc nie do końca spokojnym, jednak kiedy usłyszał potwierdzenie to niemal kamień spadł mu z serca. - To dobrze, po prostu totalnie sprawa z Florianem wypadła mi z głowy i...

- Spokojnie, jest w porządku. Też o tym kompletnie zapomniałem, ale dojechałem Uberem, więc nawet nie miał za dużej możliwości - odpowiedział Dominik, który mimo tej trochę przerażającej historii z jego byłym, odczuł przyjemne ciepło, bo cholera ktoś się o niego martwił. I był to Paweł.

- Dobrze - mruknął i chwila ciszy została między nimi. Nie wiadomo dlaczego, ale chyba potrzebowali tego. - Dobranoc - powiedział brunet i powolnie oderwał telefon od ucha.

- To dlatego nie miałeś nawiązywać kontaktów z klientami - burknęła Jagoda, która teraz wyglądała przez okno. Zazwyczaj nie wchodziła swojemu chłopakowi w relacje z innymi. Ale jeśli chodziło o kontakty prawnik-klient, miała do tego zastrzeżenia. Rozmawiała na ten temat kiedyś z brunetem i oboje wiedzieli, że przed rozstrzygnięciem sprawy, nie powinien angażować się w życie osoby, którą będzie bronił. Co będzie po, to już ją nie obchodziło. A może powinno? - Nie możesz wchodzić w to bagno głębiej, bo i ciebie pociągną w dół.

- Wiem - wymamrotał słabo Paweł, ale jeszcze gorzej mu się zrobiło, gdy zobaczył, że połączenie przerwało dopiero teraz. Oparł głowę o siedzenie i westchnął ciężko. Ostatnio nic nie szło po jego myśli, a głupi zalążek ważności relacji z Dominikiem, tylko potęgował jego niepokój.

A blondyn od razu po tym co usłyszał rzucił telefon jak najdalej od siebie. I chciał na siebie nakrzyczeć, kiedy pierwsza myśl mu przyszła do głowy. Mógł zadzwonić do Anastazji. Chciał to zrobić. Jednak na szczęście szybko wybił to sobie z myśli. Bo o ile ignorowanie jej przez ostatnie kilka miesięcy było niewłaściwe i po prostu złe. Tak dzwonienie do niej, dopiero wtedy kiedy jemu jest okropnie, byłoby niewybaczalne.

Chłopak się wkopał i nie wiedział, czy jest z tej dziury jakieś wyjście.

***

Następnego poranka kiedy wstał, myślał o tym, żeby zakopać się pod tą kołdrą i nie wychodzić nigdzie do końca życia. Cóż mało prawdopodobne, ale za marzenia nie karają. Naprawdę powolnymi i osłabionymi ruchami podnosił się z posłania, kierując się do łazienki. Musiał jakoś wyglądać i w miarę dobrze się prezentować w końcu. Oprócz tego musiał też założyć koszulę, która nie była jego ulubionym przebraniem. Jednak siła wyższa zmusiła go do ubrania tego oficjalnego i niewygodnego stroju.

Kiedy stał przed budynkiem sądu nadal rozważał opcję ucieczki, ale akurat chciał zakończyć raz na zawsze tę sprawę z Florianem, bo nie uśmiechało mu się żyć w ciągłej obawie, czy dzisiaj postanowi przyjść pod jego mieszkanie czy może odwiedzi go w pracy.

- Gotowy? - pewien głos wybił go z zamyślenia, ale kiedy zobaczył kto to, od razu poszedł dwa kroki w tył. - Oj dzisiaj nie ma kto cię uratować? - syknął Florian, który pojawił się przed budynkiem. Dominika przebiegł dreszcz na sam głos byłego. Cały czas tak samo lodowaty. Naprawdę nie wiedział jak wytrzyma te kilka godzin siedząc naprzeciwko niego.

- Proszę pana? - i znowu ktoś go uratował. Blondyn nie wiedział czy ma się cieszyć z tej ciągłej pomocy, czy martwić, że sam nie umie sobie poradzić. Bo przez ogromne, drewniane drzwi wyszedł Paweł. - Rozprawa zaraz się zaczyna.

- Już puszczam pańskiego chłopaka - burknął ze złowieszczym uśmiechem chłopak.

- Przestań Florian - odparował blondyn i szybkim krokiem wszedł po schodach, idąc w stronę swojego pełnomocnika.

- Wszystko w porządku? - spytał po chwili ciszy, gdy maszerowali częściowo pustymi korytarzami, które Paweł ogarniał jak własną kieszeń.

- Nie udawaj, że się tym przejmujesz - mruknął z ironicznym uśmiechem Dominik. Być może nadal był nabuzowany przez ich ostatnią rozmowę.

- Bardziej niż bym chciał - szepnął brunet, któremu również do śmiechu nie było. Blondyn wysłał w jego stronę zdezorientowane spojrzenie. - Porozmawiamy jak skończymy ten cyrk.

I nic więcej żaden z nich nie zdążył powiedzieć, bo zostali wprowadzeni na salę. Zajęli miejsce po prawej stronie sądu. Chłopak zaczynał się teraz stresować, gdy już większość poprzednich emocji opadła. Odwrócił głowę w lewo, gdzie brunet porządkował wszystkie swoje papiery.

- Mów prawdę, a wszystko będzie dobrze - zdążył mu tylko prawnik szepnąć na ucho, zanim sędzia wszedł do pomieszczenia.

Dolor Amoris - dominikxpawelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz