20

242 15 2
                                    

- Co jest? - spytał jakoś o ton ciszej i sam obrócił się tak, że był również oparty o drewniany stół. Na szczęście lub też nie, nie stykali się ramionami, chociaż odległość między nimi aktualnie nie była największa.

- Nie wiem, nie mój dzień po prostu - mruknął blondyn, który bał się teraz jakkolwiek poruszyć. Nie wiedział kiedy to się z nim stało.

- To kiepski dzień wybrałeś sobie - stwierdził Paweł, a Dominik przewrócił oczami jakby o tym nie wiedział. - Ej, będzie dobrze, tylko zasada numer jeden brzmi, żebyś tego dnia miał wszystkich w dupie.

Młodszy się zaśmiał i spojrzał rozbawionym i niedowierzającym wzrokiem na chłopaka. Ale jak to mówią, każda rada jest dobra. Nastała po tym cisza, która właściwie nie była ciszą. Brzmi abstrakcyjnie, ale takie właśnie było. Głośne rozmowy i śmiechy donosiły się z salonu, a jednak chłopacy słyszeli tylko swoje oddechy i bicie serca. Umieli się wyłączyć na pozostałą resztę i być w dziwnej bańce. Brunet lekko wstał, tak że teraz już się nie opierał o stół, tylko przy nim po prostu stał. Jednak jego dłonie nadal leżały z tyłu na blacie. Kiedy nikt na nie nie patrzył, były jakby niekontrolowane. Sama lekko posunęła się w prawą stronę. I dosłownie trwało to może maksymalnie dwie sekundy. Ale gdy Paweł odchodził od stołu, musnął palcami skórę Dominika, który odczuł to chyba aż nadwrażliwie. Za mocno, za emocjonalnie i za wnikająco. Ten dreszcz, który nieoczekiwanie wstrząsnął jego ciałem.

A może i oczekiwanie?

***

- Klub, nauczyciel i alkohol - wymamrotała Anastazja, będąc nadal zawstydzona tą sytuacją. A mimo dochodzącej godziny 11 nie władowała w siebie wystarczającej ilości procentów, żeby móc się z tego śmiać. Aktualnie grali w pytania, przy okazji opowiadając wiele starych historii i nowinek z miasta. Dziewczyna miała podać trzy słowa, które najbardziej opisują jej niezręczną sytuację. Dominik doskonale znając to wydarzenie, dostał ataku śmiechu, przez co rudowłosa rzuciła w niego poduszką.

- Teraz nie umrę dopóki się nie dowiem o co chodziło - powiedział zaciekawiony Paweł, który siedział na podłodze podpierając się z tyłu rękami.

- O nie nie, nie było mowy o opowiadaniu - zaprzeczyła dziewczyna i nadal sztyletowała wzrokiem swojego przyjaciela, który nie przestawał się śmiać. Alkohol w tym nie pomagał.

- Ana no weeź - jęknął Dawid, który sam chciał poznać szczegóły.

- Ja mogę opowiedzieć - zgłosił się blondyn, pomiędzy przerwą śmiania na picie.

- Jak bardzo pijany jesteś? - rudowłosa zwróciła się do swojego chłopaka, który siedział obok niej. Igor w odpowiedzi tylko uniósł kieliszek, bo razem z Gabrielem już nieźle poszaleli. - To nadal za wczesna godzina na opowiadanie takich historii, bo będziecie jutro jeszcze pamiętać to.

- Nie umiesz się bawić - zamarudził brunet i poczuł jak jego ręka jest spleciona. Jagoda połączyła ich dłonie, a chłopak nie wiedząc dlaczego pokierował wzrok na blondyna. Zaczynał się mieszać w swoich myślach. Musiał się ogarnąć, bo miał do cholery 29 lat, co wyglądało strasznie. Nie mógł sobie teraz pozwolić na jakieś sensacje w życiu.

Teraz każdy pogrążył się w swoich rozmowach i powstał mały zgiełk. Ktoś wstawał, ktoś inny tańczył, a jeszcze ktoś leżał rozwalony na kanapie przez spadek energii. Dominik popijał teraz wino z kieliszka, który dała mu Anastazja. Co chyba było błędem, bo wcześniej wypił trochę wódki. Lecz dopóki jeszcze obraz mu się nie zamazuje i wszystko pamięta, jest w porządku. Spojrzał w lewo, gdzie obok niego siedział Dawid. Tylko, że czarnowłosy był teraz dziwnie cichy i tylko wlepiał swój wzrok przed siebie. A cóż właśnie kilka metrów przed nim siedziała para. Świeża para, bo była to Ana z Igorem, którzy byli do siebie przytuleni. Wyglądali słodko, ale chłopak, który wywiercał w nich wzrok chyba tak nie myślał. Blondynowi procenty w myśleniu nie pomagały, ale kiedy w końcu udało mu się połączyć kropki, zachichotał i walnął lekko znajomego w ramię.

- Jesteś zazdrosny - to nawet nie było pytanie, tylko oznajmienie. Dawid szybko obrócił głowę w stronę Dominika i rozszerzył oczy. Chyba też zadławił się chipsem.

- Co ty mówisz - starał się bronić chłopak, ale marnie mu to wychodziło, bo blondyn tylko poszerzył swój uśmiech. Chociaż nie wiedział czy to odpowiednia okazja.

- Lubisz ją - dalej nie przestawał i tylko bardziej na niego naciskał.

- Jest moją przyjaciółką - mruknął Dawid, znowu kierując na nią wzrok.

- Wiem, ale przyjaciele mogą być kimś więcej - powiedział Dominik i oparł się o kanapę. Wziął łyk wina i przerzucał wzrok między Anastazją a przyjacielem, który był trochę pogubiony.

- Co chcesz tym osiągnąć? - spytał czarnowłosy, odwracając się w jego stronę. Jego głos był taki posępny i rozgoryczony. Blondyn trochę zdziwił się tą postawą chłopaka, ale odstawił kieliszek na stół i uśmiechnął się smutno.

- Czasami trzeba walczyć o to co daję nam szczęście - powiedział, co może nie było najlepszą rzeczą dla jego przyjaciółki. W końcu tworzyła teraz udany związek z Igorem. Była szczęśliwa, ale Dominik miał przeczucie, że mogła być jeszcze bardziej sobą z kimś innym niż jej chłopak. Nie mówił, że jasnowłosy jest zły, ale wydawał się tu trochę nie odnajdywać. Mimo że to dopiero ich pierwsze spotkanie to zdawał się nie rozumieć w większości ich humoru i po prostu był bardziej zamknięty. Oczywiście nie mógł tego odebrać Anastazji, jeśli była uszczęśliwiona. Ale zawsze istniało jakieś inne rozwiązanie i jeśli Dawid byłby się temu całkowicie poświęcić to dlaczego by nie? Tym bardziej, że oboje pasowali do siebie z głupimi pomysłami i zabawnym charakterem. I oboje wgłębi byli wrażliwymi i dobrymi osobami, które potrzebowały więcej czasu, żeby pokazać swoje wnętrze.

To był naprawdę krótki opis jego przyjaciół. Po prostu Dominik chciał zawsze jak najlepiej dla wszystkich. I owszem było to dobre, ale czasami zapominał o sobie. Tak jak właśnie teraz. Poczuł się osadzony, za dużo ludzi i za mało przestrzeni. Widząc, że czarnowłosy przetwarza sobie wszystko, postanowił wstać, chwytając za swój kieliszek. Rozmyślał pójście na dwór, ale jednak byłoby to bardzo głupie posunięcie, z racji tego, że na dworze było około minus 8 stopni. Pokierował się tam gdzie nie było ludzi, czyli do góry. Tam znajdował się tylko pokój gospodarzy oraz gościnny z łazienką. Z tego co się dowiedział to ludzie po prostu mieli spać tam gdzie będzie miejsce. Czyli wychodziło na to, że większość i tak skończy na podłodze, na szczęście Paweł przygotował dużo materacy. Jednak wracając do blondyna, który postanowił iść od zgiełku ludzi, wybrał pierwszą lepszą sypialnie. Gdy otworzył drzwi zobaczył, że natrafił na pokój przyjaciela i Jagody. Panował tam zmrok, tylko jedna z lamp ulicznych dawała poświatę przez okno. Więc dopiero gdy Dominik wyostrzył wzrok (co w jego stanie było trudne), zauważył postać półsiedzącą na łóżku. Musiał podejść krok bliżej, żeby zorientować się, że był to Paweł.

Dolor Amoris - dominikxpawelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz