23

287 18 4
                                    

- Klucz - poprosił Paweł, kiedy stali pod mieszkaniem Dominika. Młodszy nadal był w nie najlepszym stanie, więc nie do końca przyjmował wszystkie informacje. Brunet zatem wyjął swoje i odkluczył drzwi, wpuszczając chłopaka pierwszego. Wszedł za nim, nie myśląc nawet o tym, żeby go zostawić. Zdjął kurtkę i buty, kierując się od razu do kuchni, żeby zagotować wodę na herbatę. Kątem oka zauważył, że blondyn usiadł na kanapie. Po chwili dołączył do niego z dwoma kubkami gorącego napoju. Podał jeden chłopakowi, który nakrył ich kocem. Początek lutego nie popisywał się ciepłą temperaturą.

- Jak się czujesz? - spytał cicho Paweł, domyślając się, że gdyby wypowiedział coś głośniej popsułby wszystko.

- Okej - odpowiedział Dominik, ale nie brzmiało to w ogóle przekonująco. Brunet spojrzał na niego znacząco z uniesioną brwią. - Nawet się nie waż tego mówić.

- Nie tylko chodzi o to, że się martwię i mi zależy, ale też o to, że ty musisz w końcu z kimś o tym porozmawiać. Nie muszę być to ja, ale proszę musisz to z siebie wyrzucić - wytłumaczył mu ostatecznie Paweł i wbił w niego ostry wzrok.

- Nic nie rozumiesz - westchnął ciężko blondyn, odkładając herbatę na ławę.

- To mi wytłumacz.

- Dobrze - sapnął młodszy i uśmiechnął się w taki sposób, że chłopakowi obok w ogóle się to nie podobało. - Boli mnie to, uderza ciągle w taki sam sposób. Tak naprawdę nigdy przez te dwa cholerne lata nie przestałem o nim myśleć. O tym co mi robił. O jego mocnym, za mocnym uścisku na nadgarstku. Wiesz, że jak kiedyś lekko przejechałeś tam palcem, to myślałem tylko o tym, kiedy on mnie tam trzymał. O tym, kiedy jego ręka znajdowała się na moim policzku, kiedy zachowałem się nie tak jak sobie życzył. Pamiętam to wszystko do cholery! - na końcu już krzyczał z łzami spływającymi po policzku. Całe cierpienie wyszło na zewnątrz. Wszystko co trzymał w środku, wypłynęło. Spojrzał niemal maniakalnie na bruneta, który był w nie małym szoku. Nie wiedział co powiedzieć, tylko wpatrywał się teraz w całkowicie bezbronnego chłopaka. Nigdy nie widział Dominika w takim stanie.

- Ja... Nie zasłużyłeś na to - odparł drżącym głosem, patrząc w jego szklane, ale tym bardziej niebieskie oczy. - Współ...

- Nie. Nie mów tego, proszę - przerwał mu blondyn i pokręcił głową. Nie chciał tego pieprzonego użalania się nad nim. Nie chciał słyszeć "o jak mi przykro" albo "jak to przetrwałeś, współczuje". Te słowa nic nie zmieniały, a ci ludzie zazwyczaj nie mieli pojęcia nawet w 1% co przechodził.

- Co mogę zrobić, żeby ci pomóc? - zapytał rozdarty i zdesperowany Paweł. Dominik wzruszył ramionami i po chwili po prostu tylko przesunął się w stronę ciała bruneta, w które się wczepił. Starszy objął go ramionami i docisnął bliżej siebie. I tak właśnie byli złączeni razem, oddychając ciężko w swoje bluzy, napawając się swoim zapachem, który ich uspokajał.

Nie wiadomo, ile trwali w tym uścisku, bo to nie było ważne. Blondyn jednak oderwał się delikatnie, ale cały czas pozostawał w bardzo bliskiej odległości. Paweł popatrzył na niego asekuracyjnie i uniósł w górę lekko kąciki ust. Delikatnym ruchem odgarnął mu kosmyki, padające na twarz. I mimo że Anastazja zrobiła mu podobnie dzisiaj, to Dominik zdecydowanie wyczuwał różnicę. Brunet zadłużył się w odcieniu jego tęczówek, wpatrując się w nie może za długo. Jednak nie miało to znaczenia, kiedy drugi chłopak robił to samo. Wszystko się zmieniło wtedy jak wzrok Pawła zjechał niżej, co blondyn odnotował z westchnięciem.

- Nie całuj mnie tylko dlatego, że jest ci mnie szkoda - wyszeptał młodszy, cały czas błądząc wzrokiem na twarzy bruneta, obserwując jego zmiany.

- A jeśli tego chce? - spytał tak samo cicho, wracając spojrzeniem do jego oczu. Ból, zmieszanie i pożądanie było tym co wisiało między nimi.

- To poczekaj z tym, nie teraz - odpowiedział blondyn, nie chcąc tak pamiętać ich pierwszego pocałunku. Nie chciał, żeby wszystko kojarzyło mu się z Florianem.

- Okej - szepnął w zrozumieniu Paweł i zmuszając się, odwrócił się w drugą stronę. Sięgnął po kubek z herbatą i napawał się jeszcze chwilowym jej ciepłem.

- Okej - powtórzył Dominik również cicho. - Mógłbyś zostać na noc? - i śmieszne było to, że takie pytanie stało się już retoryczne. Znali odpowiedź, ale żeby sytuacja nie zrobiła się dziwna, najpierw woleli zapytać. I tak właśnie było.

***

Marzec był dziwnym miesiącem. W jeden dzień słońce potrafiło dawać mocno w twarz, a w drugi deszcz zalewał całe ulice. Trzeci miesiąc roku był również tym okresem, kiedy działo się dużo rzeczy.

- Oh wow, kto postanowił się w końcu pojawić w swoim domu - powitała go Jagoda, która siedziała na kanapie, czytając książkę. Nawet nie raczyła na niego spojrzeć, bo sama czuła się pominięta.

- Byłem w biurze - odmruknął zmęczony Paweł, chcąc iść do sypialni, jednak zatrzymał go głos jego dziewczyny.

- Nie wątpię. Zapewne nigdzie później nie pojechałeś - prychnęła ironicznie, unosząc wreszcie na niego wzrok. Mogła nim przecinać wszystko, nawet bruneta, ale odznaczał się też w tym ból.

- Dostanę zaraz zakaz odwiedzania przyjaciół? - zapytał chłopak, zatrzymując się przy schodach. Miał już dość tych oskarżeń i kłótni.

- Przyjaciół, którzy są ważniejsi od własnej dziewczyny? - blondynka odrzuciła książkę na bok i wierciła w nim dziurę spojrzeniem. Paweł westchnął, nie mając pomysłu co mógłby odpowiedzieć. - Dlaczego?

- Dlaczego co?

- Dlaczego on jest ważniejszy ode mnie? Co on ma, czego ja nie mam? - dziewczyna zaczęła powoli unosić głos, który był aktualnie lodowaty. Jej oczy w świetle zabłysnęły. Zaczynała się poddawać.

- Jest po prostu moim przyjacielem, jesteście tak samo ważni dla mnie - odparł brunet, nie wiedząc która część zdania była bardziej zakłamana.

- Nie wiedziałam, że przyjaciół się teraz tak traktuje - sarknęła, uśmiechając się przy tym z wypisanym żalem. Chłopak przewrócił oczami, nie mogąc się powstrzymać. Być może zachowywał się w tym momencie bardzo tragicznie i toksycznie. Chociaż czy cały ich związek ostatnio nie opierał się na tym?

- Nie wiem o co ci chodzi.

- O nic, kompletnie kurwa o nic - niemal zaśmiała się, wstając z kanapy. Każde pojedyncze słowo było owinięte boleścią i ostrością. Po kolejnym zdaniu z jej oczu wypłynęły pierwsze łzy. - Dzisiaj jest nasza 7 rocznica skarbie - dała nacisk na ostatnie słowo. - Tak jakbyś zapomniał.

Paweł znieruchomiał przez chwilę i przeklął siebie w myślach. Miał pamiętać, jednak życie inaczej ułożyło mu plan. Powinien teraz się przejąć. Błagać na kolanach, żeby mu wybaczyła. Obiecywać, że się zmieni, poprawi. Przytulić, pocałować i powiedzieć, że będzie dobrze i jeszcze jakoś im się ułoży.

Jednak nie zrobił żadnej z tej rzeczy. Stał i wpatrywał się zastygnięty w rozpadającą się Jagodę. Ale on nie czuł tej potrzeby poskładania jej. I tylko z tego powodu czuł się źle. Byli przez tyle lat razem, a teraz nie potrafi nawet zrobić kilku kroków w przód.

Dolor Amoris - dominikxpawelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz