18

271 18 0
                                    

Sylwester był tym dniem, którego się albo kocha albo nienawidzi. Czasami ze względu na złe doświadczenia, wspomnienia czy relacje. Jednak może też występować strach. Niepewność przed nowym rokiem, tym co się rozpocznie i skończy. Bo czy wszyscy nie mówią, że jest to nowy rozdział w życiu? Tylko dlaczego, jeśli i tak większość dzień później żyję tak samo jak poprzednio. Ten jeden dzień w roku nic nie zmienia. Obietnice, przebaczenia i błagania. To wszystko, żeby rozpocząć z czystą kartą, która za chwilę się znowu pobrudzi. Ten cały schemat to jedno wielkie zamknięte błędne koło. Jednak mimo wszystko niektórym dawał trochę wytchnienia. Myślą, że odcięli się od przeszłości, a tu nagle w połowie następnego roku następuje rewolucja. Więc czy jest sens myślenia o tym dniu, jak o wyjątkowym?

Na to pytanie każdy sam sobie musi odpowiedzieć. Jedyne co było wiadome, to to, że kolejny rok może dać wiele niespodzianek, których za nic się nie spodziewamy. Tylko nikt nam nie powie, czy będą to szczęśliwe niespodzianki.

- Jeśli nie wybierzesz nic w ciągu kolejnych pięciu minut, przysięgam że wylosuję ci te ubrania i będziesz przyciągać wzrok wszystkich - wybuchnęła w końcu Anastazja, gdy po pół godzinie stania przed szafą Dominik, nie mógł się zdecydować co chce założyć.

Wybierali się dzisiaj na sylwestra do domu Pawła, tak jak rok temu. Chłopak miał największy dom z nich wszystkich, więc zazwyczaj to tam wszyscy się schodzili. Dzisiaj będzie ich wyjątkowo 9, bo ma przyjść siostra bruneta, którą już kiedyś poznali oraz jakiś nowy typ od Anastazji. Blondyn próbował dowiedzieć się od niej czegoś więcej o nim, jednak ona stwierdziła, że poznają go gdy przyjdzie. Chłopak się już nie chciał kłócić, więc zostawił temat.

- Dobra, to ubiorę to po prostu - mruknął wyciągając jakiś sweter i czarne spodnie. Dziewczyna spojrzała na niego jakby spadł z nieba. Już jej nie rozumiał. Tak źle, tak niedobrze.

- Boże święty, czy ty idziesz na jakieś spotkanie rodzinne. Chłopie, może ty się starzejesz, nie wiem, ale weź to wywal jak najdalej - powiedziała i z westchnięciem podeszła do powieszonych ubrań przyjaciela. Przełożyła kilka wieszaków i w końcu zatrzymała się z uśmiechem. Odwróciła się i pokazała coś, co wiedziała, że Dominik musi założyć. Jedwabna czarna koszula, która była luźna. Zdecydowanie nadawała się do tego wydarzenia.

- Jest za duża na mnie - burknął chłopak i rzucił się na łóżko.

- Nie mów, tylko zakładaj - powiedziała jego przyjaciółka, która rzuciła w niego niemal lejącą się koszulą. Młodszy westchnął, ale nie komentując ubrał ją. Nie podobało mu się, że odkrywała więcej niż by chciał.

- Jest idealna! - pisnęła Anastazja, uśmiechając się szeroko. Dominik popatrzył na nią z powątpiewaniem. Nie chciał jej za bardzo nigdzie ubierać, aczkolwiek teraz już wiedział, że zostanie do tego zmuszony. - Co ci się znowu nie podoba? Tak, wiem wiem, to nie twój styl, bla bla bla. Ale podziękujesz mi, gdy wszystkie oczy będą zwrócone w twoją stronę.

- Pewnie - prychnął blondyn, ale zostawił już na sobie to ubranie. Musiał tylko później przebrać spodnie i był gotowy. - Chyba muszę ci przypomnieć, że będziemy tylko w naszym gronie, więc nie wiem kto miałby na mnie patrzeć, siostra Pawła czy co?

- Oj tam marudzisz, Dominik jest sylwester wyluzuj się! - niemal krzyknęła jego przyjaciółka, na co chłopak się zaśmiał i pokręcił głową.

- Ja cię będę musiała za chwilę opuścić, bo muszę pojechać najpierw do Igora - powiedziała Anastazja po chwili, na co dostała oburzone spojrzenie od blondyna. Nie wierzył w to, że zostawia go dla jakiegoś chłopa.

- Jezus, bałem się tego dnia, jak mnie wystawisz dla niższej półki - mruknął z przesadnym dramatyzmem, na co rudowłosa przewróciła oczami. Pomogła i spędziła z przyjacielem dostatecznie czasu, więc teraz mogła się udać już do swojego nowego chłopaka.

- Możesz sobie już iść do Pawła, jeśli będziesz się nudzić. Spotkamy się na miejscu! - zawołała za sobą dziewczyna, kiedy wychodziła już przez drzwi.

Dominik rzucił się na łóżko i z racji wolnego czasu postanowił chwilę odpocząć przed dzisiejszą nocą, bo sądził, że jeśli on z nimi dzisiaj nie wykituje to będzie cud. Po kilku minutach bezruchu znudziło mu się to i nie mając do roboty nic innego, wstał i chciał się już ogarnąć do końca. Anastazja dała mu dobry pomysł, żeby wleźć na głowę teraz Pawłowi, więc chwilę później znajdował się w samochodzie, który miał go zawieźć pod dom znajomych.

I gdy Jagoda mu otworzyła, posłał jej tylko mały uśmiech. Ta westchnęła cicho i wpuściła go do środka.

- Nie żeby coś, ale jeśli się nie mylę było mowa o godzinie 18, a nie... - spojrzała na zegar, wiszący w kuchni. - 13.

Dominik wzruszył tylko ramionami i znowu uśmiechnął się przepraszająco. Naprawdę nie chciał im przeszkadzać w przygotowaniach, ale sam może mógłby trochę pomóc. Może.

- Jest u góry - mruknęła, mając na myśli Pawła, bo cóż młodszy głównie zawsze jego szukał.

Pokiwał głową i zrobił kilka dużych kroków, znajdując się po chwili na górnym piętrze. Podszedł do odpowiednich drzwi i zapukał lekko, bo mimo wszystko do sypialni wolał nie wchodzić bez uprzedzenia. Gdy usłyszał, że może wejść, nacisnął klamkę i postawił jeden krok, opierając się o framugę. Rozejrzał się po pokoju, w którym akurat często nie bywał. Wszystko było w stonowanych kolorach z prześwitami beżu i granatu. Pasowało do tej dwójki, bo było widać że jest to takie ich. Jednak właśnie na ogromnym łóżku, które stało pośrodku siedział Paweł, który... Właściwie nie do końca było wiadomo co robił, bo po prostu był prawie że nieruchomy i wpatrywał się przed siebie. Było to trochę dziwne. Lecz kiedy ktoś wszedł do pokoju, pokierował spojrzenie w stronę drzwi i jego usta wygięły się w uśmiechu. Później jednak znowu na chwilę osłupiał i zatrzymał na czymś wzrok na trochę. Szybko się zreflektował i odchrząknął, powracając do oczów blondyna, które również wierciły w nim dziurę.

- Fajna koszula - mruknął chłopak, a Dominik chciał się zaśmiać. Na szczęście tego nie zrobił i tylko jego kącik ust uniósł się lekko ku górze.

Chyba będzie musiał stawić jedzenie Anastazji.

- Przyszedłem, bo już nie miałem co robić, więc czy mogę jakoś pomóc wam? - spytał się Dominik, przerywając tą ciszę, która zaczynała robić się niezręczna. Paweł chwiejnie wstał i po chwilę namysłu pokiwał głową.

- Szczerze o więcej szczegółów to musisz zapytać Jagodę, ale myślę że na razie możesz mi pomóc zawieszać te jebane sertepentyny, które sobie dziewczyny wymarzyły wokół lamp.

- W takim razie idziemy - powiedział młodszy, zaczynając schodzić w dół. Później pokierował się od razu w stronę głównego salonu.

Dolor Amoris - dominikxpawelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz