26

244 17 2
                                    


- To ostatni karton? - zapytał brunet, który aktualnie targał wszystko z samochodu do domu. Przeprowadzka przesunęła się trochę w czasie, ze względu na urodziny Dawida oraz wielki bałagan w pracy Pawła. Przez ponad bity tydzień męczyli się najpierw z pakowaniem, później z wożeniem, a teraz z rozpakowaniem tych pudeł już w domu Pawła.

Jednak było warto, bo była niedziela wieczór, a oni mogli usiąść w końcu razem na kanapie. W ich domu. I c h d o m u. Samo w sobie brzmiało cudownie. Nie przejmowali się jeszcze masą nierozpakowanych i walających się na podłodze rzeczy. Im do szczęścia wystarczyło tylko swoje towarzystwo, które było najważniejsze.

Kolejne badanie swoich podniebień przerwał im dzwonek telefonu, tym razem bruneta. Z westchnięciem wyciągnął on swoje urządzenie, chcąc odrzucić dobijającego się człowieka, ale gdy spojrzał tylko na ilość wiadomości, postanowił odebrać. I był to błąd.

- Nie wierzę - nie krzyczała. Było to dziwne ciche. Było słychać, że jest zła. Wkurzona do potęgi. Jednak jej głos, który lekko drżał nie był krzykliwy. Twardy, ostry, ale spokojny. Co zdecydowanie nie pasowało do Anastazji.

- Co się stało? - chłopak uniósł się z kanapy i odpowiedział wzruszeniem ramion, na zdziwiony wzrok blondyna. On sam był skonsternowany, bo nie miał pojęcia co się działo.

- Myślałam. Kurwa, nie wiem co myślałam. Może problem w tym, że nie skupiłam się na was wystarczająco - kontynuowała z coraz większym cięciem w głosie. Po chwili ciszy zaśmiała się kwaśno. - W końcu postanowiłam pójść po rozum do głowy i porozmawiać z Jagodą.

W tym momencie Paweł zastygł, czym wprawił w większe zdezorientowanie siedzącego nadal chłopaka. Czuł jak jego oddech ugrzązł w gardle, a on sam był jedynie nieruchomym kamieniem.

- Po prostu chciałam się spytać, jak się trzyma, bo dawno nie gadałyśmy. Byłyśmy przyjaciółkami, a ja po waszym zerwaniu nie zadzwoniłam do niej. Myślałam, że jeśli to serio była wasza decyzja to jest już z tym pogodzona i w miarę sobie radzi. Problem w tym, że tak nie było.

Brunetowi zaczynało robić się niedobrze. Miał głupią nadzieję, że ten temat został już zamknięty i zakopany. I błagał o to, żeby Jagoda nie zdradzała wszystkich szczegółów. Jednak po tym telefonie jego wszystkie nadzieję padły razem z nim. Nawet nie był w stanie się odezwać. Milczał. A w tej chwili cisza nie była wskazana.

- Gdyby cię to interesowało w miarę sobie radzi, ale nie jest dobrze, Paweł. Żeby tego było mało, to dowiedziałam się w międzyczasie wielu innych ciekawych rzeczy - prychnęła rudowłosa, a Paweł nigdy nie słyszał jej w takim stanie. To nie było kolejne krzyczenie na niego, że źle się zachował. To było coś więcej. Niemalże wyklinanie go i wbijanie małych szpilek. Czuł się winny za każde słowo, które wymawiała, a domyślał się, że nawet nie zaczęła. - Zostawiłeś ją i cały wasz cholerny związek dla mojego przyjaciela?

Nie odpowiedział, zresztą wiedział, że ona nie potrzebuję odpowiedzi.

- Nie wiem co mam myśleć na ten temat. Z jednej strony mam cię udusić za to, że ją zostawiłeś i to w taki sposób, bo była ona jednak moją przyjaciółką. Z drugiej strony trochę się cieszę, że on jest dla ciebie aż tak ważny. Po prostu chodzi mi o to, że oboje wiemy co przeżył i za cholerę nie chcę, żeby jakieś sytuację znowu się na nim odbiły. On teraz jest naprawdę przewrażliwiony, Paweł - poinformowała go dziewczyna, jakby tego nie wiedział. - Tylko błagam o jedno, proszę powiedz, że ten kit, że była to wasza obustronna decyzja, nie wpakowałeś też jemu.

I kolejna cisza. Paweł zaczynał jej nie rozumieć. Powiedziała mu przed chwilą, że Dominik był nadwrażliwy, a on miał mu mówić, że zostawił swoją dziewczyną, z którą był przez te cholerne 7 lat, dla niego? Jak już było powiedziane blondyn nie był typem osoby, który cieszyłby się z takich rzeczy. On obwiniałby siebie, mimo że nie byłoby w tym jego winy.

- Chłopie, cholera - mruknęła twardo rudowłosa, a chłopak przymknął oczy. Miało już być tak spokojnie. Mieli żyć długo i szczęśliwie.

- Nie mógłbym tego powiedzieć. Sama wiesz jakby to się skończyło - mruknął ciszej brunet, jednak widział, że blondyn nadal go słucha i obserwuję uważnie.

- Zdaję sobie z tego sprawę. Ale jeśli sądzisz, że okłamywanie go jest lepszym rozwiązaniem niż prawda, to nie zasługujesz na jego.

To było mocne. Dla Pawła za mocne. Wciągnął szybko powietrze i odkaszlnął po chwili.

- Anastazja, nie - odrzekł stanowczo, aczkolwiek jego głos zaczynał się łamać.

- Daj na głośnomówiący. Nie będę umiała go okłamywać. Przykro mi - powiedziała już ciszej, a drżenie można było coraz bardziej wyczuć w jej głosie. Chłopak nic nie zrobił. Nawet nie mrugnął, był do tego najzwyczajniej niezdolny. - Paweł - teraz już zajechało zimnem i bezwzględnością. - Jest mocniejszy niż sobie wyobrażasz. Jeśli ty nie spieprzysz później, to sobie poradzicie.

Odkleił telefon od ucha, drżącą dłonią i zwrócił się w stronę Dominika. Blondyn był teraz już naprawdę skołowany i zmieszany. Kompletnie nie miał pojęcia o co mogło chodzić. Paweł nic nie mówiąc nacisnął odpowiedni przycisk.

- Dominik? - sprawdziła Anastazja, a chłopak jej odpowiedział. Mogła kontynuować, ale już sama się zacięła i nie wiedziała od czego zacząć.

- Czy ktoś w końcu może powiedzieć co się dzieje? - zapytał zniecierpliwiony blondyn i przekierował wzrok z telefonu na bruneta.

- Okej - westchnęła dziewczyna i postanowiła zacząć. - Jesteś moim przyjacielem i kocham cię nad życie, więc nie mogłabym siedzieć cicho. Zakładam, że dla nas obu jesteś niezwykle ważny, ale... Niektórzy popełniają czasami błędy. To ludzkie i mimo, że sama jestem na niego niezwykle wkurzona, spróbuj go zrozumieć.

Anastazja próbowała trochę wybielić Pawła, jednak czy to w późniejszym świetle będzie miało jakieś znaczenie? Brunet poczuł na sobie uważny i coraz bardziej niespokojny wzrok Dominika, ale nie był w stanie go na razie odwzajemnić.

- Dowiedziałam się ostatnio czegoś i nie wiem czy mam się cieszyć, że dla tego pana przed tobą jesteś niemal całym światem, czy martwić się, że cię okłamuję - mruknęła rudowłosa, a Dominikowi zrobiło się słabo. Posłał niedowierzające i upewniające spojrzenie, które nadal nie zostało odwzajemnione. - Ten idiota wybrał ciebie. Jagoda dała mu ultimatum, co przyznam nie było najlepszym rozwiązaniem. Ale nadal sytuacja się nie zmienia. Nie ustalali tego wspólnie. On tak zdecydował.

Chłopak miał ochotę uśmiechnąć się i zwymiotować naraz. Tak, było to trochę dziwne połączenie, ale rzeczywistość bolała. Nie miał pojęcia co czuć w tej chwili. To wszystko ostatnimi czasy było takie trudne i niepojęte. Mógł się założyć, że żółwie nie miały takich problemów. Chciał być żółwiem. Jednak niestety nim nie był, więc nadal wiercił dziurę w brunecie, który ciężko oddychał, a uścisk na swoim telefonie miał tak mocny, że mógłby go zgnieść.

- Nie obwiniaj się, proszę - dodała na koniec Anastazja, a chłopak chciał, żeby to było takie proste. Przez jego przeszłość, miał wszystko inaczej poukładane w głowie. I kiedy zazwyczaj to nie przeszkadzało w życiu codziennym, tak w takich sytuacjach było to zauważalne. - Jednak ja sama jestem rozdarta. Wiecie, że was uwielbiam całym sercem i zrobię wszystko, ale Jagoda to też była moja przyjaciółka. Nawet nie wiesz, ile bólu w niej było, jak mi to opowiadała. Więc chyba potrzebuję trochę przerwy, żebym sama to przemyślała wszystko i odsapnęła. Dawid za niedługo wyjeżdża, a mi się nie chcę być pośredniczką w waszych sprawach. Mam nadzieję, że sobie wszystko wyjaśnicie.

Dolor Amoris - dominikxpawelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz