10

259 16 1
                                    

1,5 roku później

- Pośpiesz się! - krzyknęła rudowłosa, która właśnie ustawiała na stole, głównie owoce i napoje.

Upał był niesamowity, słońce paliło wszystkich, a wiatru nie było czuć od tygodnia. Czyli po prostu początek sierpnia. Lato zazwyczaj należało do ulubionych pór roku ludzi, aczkolwiek tak męczący gorąc był nie do zniesienia. Jednak ta grupka ludzi, posiadała duże parasole, które chroniły przed słońcem cały stół z krzesłami. Obok był również duży basen, w którym woda była odpowiednia do schłodzenia się. A w razie czego w domu znajdowała się klimatyzacja. W końcu byli w domu pieprzonego prawnika.

- Chyba cię boli coś. Powiedz to jemu, kręci tym wężem od pół godziny i nie potrafi go podłączyć - chłopak wskazał ręką na Dawida, który cóż próbował przykręcić wąż ogrodowy do kranu, a wyszło tak, że się nim oplótł. Dziewczyna widząc to, strzeliła sobie z ręki w czoło i nawet nie próbując ingerować, poszła do domu po resztę potrzebnych rzeczy.

Dziś był 4 sierpnia, co wskazywało na 25 urodziny Dominika. Grupka jego znajomych postanowiła mu z tej okazji przyrządzić niespodziankę urodzinową, bo wiedzieli że blondyn uwielbiał takie rzeczy. Sam chłopak znajdował się teraz w swoim domu niczego nie świadomy.

- Anastazja, widziałaś może tą miskę co tu stała - do dziewczyny podszedł Gabriel, który miał przyrządzić swoją słynną sałatkę.

- A skąd mam wiedzieć gdzie jest twoja pieprzona miska - rudowłosa, która była już na granicy wybuchu, musiała dwa razy porządnie odetchnąć. Zawsze lubiła mieć wszystko gotowe na tip top, a z tymi ludźmi było to niewykonalne. Jednak mimo że ją wkurzali nazbyt często, polubiła ich jak tylko Dominik poznał ją z nimi. - Zobacz w zmywarce - westchnęła i modliła się, żeby Jagoda robiła szybciej zakupy.

- Czy mogę już po niego pojechać? - w drzwiach stanął Paweł, który tylko chwilę znajdował się na słońcu, a już się niezmiernie spocił. Nie był fanem tej pory roku. I zdecydowanie nie był odporny na te ciepłe promienie.

- Nie! - niemal wrzasnęła Anastazja i posłała mu poddające się spojrzenie. - Czy ty nie widzisz, że nie mamy połowy gotowej?

- To mogę jakoś pomóc? - spytał brunet, teraz lekko oddalony spodziewając się za chwilę kolejnego opieprzu.

- Nie, wy tylko potraficie psuć - burknęła i zaczęła mieszać trzy rzeczy naraz. Tak, zdecydowanie mogła na łeb dzisiaj dostać. - Mężczyźni...

- To mogę już do niego jechać, a ty mi napiszesz kiedy mam wrócić? - spytał już maksymalnie cicho z nadzieją, że uda mu się stąd wyrwać. Bo w jego domu odbywało się niezłe wariatkowo.

- A idź mi - machnęła ręką, na co Paweł niemal w biegu doszedł do samochodu, posyłając współczujące spojrzenie w stronę swojego przyjaciela, który nadal męczył się z wodą i wężem.

Kiedy już jechał, a jego klimatyzacja się w końcu włączyła, mógł odetchnąć z ulgą. Z jednej strony rozumiał to wszystko, a z drugiej było to dla niego zdecydowanie za dużo. Wolał to zostawić osobom, które jako tako ogarniają większość. On będzie pełnił rolę cudownego towarzystwa.

- Paweł - powiedział Dominik, kiedy otworzył drzwi swojemu gościowi. Mówiąc szczerze była sobota, więc dopiero niedawno wstał. Mógł być jeszcze lekko ospały i nieogarnięty.

- Spałeś? - zaśmiał się brunet, patrząc na stan swojego przyjaciela. Zabawne było to, że od 8 już większość osób zjechała się do jego domu, a blondyn wstaje sobie dopiero o godzinie 11.

- Nawet nie mów. Siedziałem do nocy, bo robię po raz dziesiąty projekt dla klienta i żaden mu się nie podoba. Zaraz wykorkuje - westchnął młodszy, włączając ekspres do kawy.

Dolor Amoris - dominikxpawelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz