25

321 21 6
                                    

Kiedy obudzili się rano w swoich objęciach było cudownie. Kiedy jedli razem śniadanie było cudownie. Kiedy Dominik żegnał pocałunkiem, który wyszedł trochę za długi, Pawła było cudownie. Kiedy brunet był już w swojej pracy, a blondyn robił w swoim domu projekty było cudownie. Kiedy telefon młodszego zabrzęczał i zobaczył on słodką wiadomość od chłopaka, było cudownie.

Po prostu kolejny czas, który z nim spędzał wydawał się wyjątkowy i niepowtarzalny. I taki właśnie był. Propozycja z którą brunet wyskoczył kilka dni później, tylko to potwierdziła.

- Zamieszkasz ze mną?

Te słowa były czymś wielkim. To wszystko było już czymś dużym. Czymś poważniejszym, mimo że oni nadal nie się nie określili. Bo gdyby patrzeć z perspektywy trzeciej osoby, to oni już niemal mieszkali razem. Nieoficjalnie, ale jednak. Każdy dzień spędzany razem w czyimś domu. Ostatnio częściej u Dominika, z racji krzątającej się czasami Jagody po swoim dawnym domu. A blondyn nie miał na tyle odwagi, żeby spojrzeć jej w oczy, a co dopiero pogadać. Nie wiedział, czy domyślała się co jest między Pawłem a nim, jednak nie chciał ryzykować.

- Serio? - spytał, chcąc się upewnić. Spojrzał na niego, gdy leżeli razem ściśnięci na kanapie. Brunet splótł ich dłonie razem i złożył tam czuły pocałunek. Pokiwał głową, na co twarz młodszego się rozświetliła. - Oczywiście. A co z...

- Dzisiaj przychodzi po ostatnie rzeczy - mruknął, cały czas muskając gładką skórę jasnowłosego. - W weekend możemy zacząć cię pakować.

Dominik w odpowiedzi odwrócił się lekko i wcisnął swoje usta w jego. Przyciągnął go bliżej chwytając go za policzki. I po prostu tacy byli. Owinięci bliskością, pożądaniem, nadzieją i cząstką miłości, która dopiero powoli się rodziła. Albo odrodziła.

- Nie przeszkadzam wam? - odchrząknęła Anastazja, pojawiając się nagle znikąd w środku salonu blondyna. Chłopcy oderwali się od siebie natychmiast i będąc zawstydzeni, podnieśli się do siadu.

- Czy ktokolwiek puka zanim wchodzi do czyjegoś domu? - westchnął młodszy i popatrzył z pobłażaniem na przyjaciółkę, która teraz kręciła głową ze zrezygnowaniem na dany widok, który zastała. Mimo wszystko nie była w stanie ukryć cisnącego się na usta uśmiechu.

- Nauczyliśmy się od najlepszych - odrzekł Paweł, odzywając się w końcu. Dominik przewrócił oczami, ale zaśmiał się cicho.

- Co spowodowało twoje nagłe wtargnięcie? - spytał blondyn unosząc delikatnie brew i patrząc na rudowłosą z zaciekawieniem.

- Urodziny Dawida - odpowiedziała, a brunet wygiął twarz w konsternacji.

- Przecież są dopiero za tydzień - zauważył chłopak, a Ana popatrzyła na niego pytająco.

- No tak, ale trzeba zacząć już planować - odparła, zaczynając chodzić od jednego kąta do drugiego. Była bardzo zaabsorbowana tym wszystkim i strasznie dziwna. - Trzeba zamówić tort, zaprosić ludzi. Dużo ludzi, on lubi tłumy. Przygotować dom, już się porządziłam i organizujemy to u ciebie Paweł. Trzeba...

- Hej - również lekko zdziwiony Dominik podniósł się z kanapy i podszedł do niej. Chwycił ją za ramiona, żeby się zatrzymała i popatrzył na nią ze spokojem. - Co się dzieje?

Anastazja złączyła z nim wzrok i uśmiechnęła się słabo. Wzięła ciężki wdech i wzruszyła ramionami.

- Dostał staż - odpowiedziała, a dwójka chłopaków nadal nie do końca rozumiała. - W Madrycie.

Cóż teraz już zrozumieli. Wyjeżdżał i to zapewne nie na krótko. Blondyn tylko westchnął i spojrzał na nią, żeby zobaczyć jak się trzyma. Czarnowłosy był przyjacielem ich wszystkich, szczególnie Pawła. Lecz w ostatnim czasie więzy między nim a Anastazją zacisnęły się, więc chłopak domyślał się, że musiało ją to chociaż trochę boleć.

- I co teraz?

- Wyjeżdża za miesiąc. Na 3 lata. Trzy pieprzone lata, Dominik - mruknęła dziewczyna, a jej głos zaczął się załamywać. Młodszy dostrzegł w jej oczach łzy, więc przyciągnął ją do siebie. W tym samym czasie rzucił przepraszające spojrzenie w stronę bruneta, który zrozumiał aluzję. Po cichu wstał i rzucił tylko pocieszający uśmiech w stronę blondyna. Ten niemo powiedział, że zadzwoni później i został już sam z rudowłosą. Paweł nie wiedząc o planach wyjazdu swojego przyjaciela, stwierdził, że odwiedzenie go teraz będzie dobrym pomysłem.

- Ana, spokojnie. Będzie przyjeżdżał zapewne co jakiś czas. Nie pozwolimy mu zapomnieć o nas - zaśmiał się cicho w jej ucho, na co pojawił się na jej twarzy znikomy uśmiech. Jednak nie pomogło to jej. Odkleiła się od niego i pokręciła głową.

- Nie rozumiesz, ja... Kocham go - wydusiła rudowłosa, a Dominik otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Nie pamiętał kiedy ostatnio dziewczyna wypowiedziała takie słowa. Nawet jak była z Igorem, nigdy nie powiedziała tego na głos przyjacielowi. Dlatego chłopak był teraz nieźle zdziwiony, ale nie mógł się nie uśmiechnąć.

- Powiedziałaś mu to? - zapytał blondyn, znając odpowiedź. Anastazja spojrzała na niego, jakby właśnie zrobił jakiś cud.

- Oczywiście, że nie. Aż taka głupia nie jestem - prychnęła, ale młodszy umiał wyczuć w tym cierpienie. Spojrzał tylko na nią znacząco, a ona przewróciła oczami. - Nic by to nie dało. Zniszczyłoby to tylko naszą przyjaźń, a on i tak wyjeżdża. Za późno, Dominik.

- Nigdy nie jest za późno - odmruknął chłopak i starł z jej policzka kilka łez. Bolał go widok dziewczyny w takim stanie. Naprawdę nie mógł powiedzieć, kiedy ostatni raz było aż tak źle. Musiało być to zatem bardzo silne uczucie.

- To, że wasz dziwny układ z Pawłem działa, o którym zaraz sobie pomówimy, to nie znaczy że u nas też to wyjdzie - sarknęła, atakując go najczulszą rzeczą. Sam teraz westchnął, bo nie wiadomo dlaczego, nie miał ochoty rozmawiania akurat o tym z przyjaciółką.

- Proszę cię walcz, został ci jeszcze cały miesiąc - powiedział blondyn, omijając drugi temat. - A jestem pewny, że jemu też zależy.

I za dużo się nie mylił, bo kiedy już porozmawiał i poobgadywał wszystkich z przyjaciółką, ułożył się w końcu w łóżku i przyłożył telefon do ucha.

- Kocha ją - zaśmiał się delikatnie Paweł w słuchawkę, a drugi chłopak rozpływał się na ten dźwięk.

- A ona go.

- Coś robimy z tym faktem? - spytał brunet, namyślając się chwilę. Dominik pokręcił głową, jednak zapomniał, że starszy go nie widzi. Dlatego wolał mieć go przy sobie.

- Dajmy im spróbować to rozwiązać. Może dojdą do jakiegoś porozumienia, bo zostało im jeszcze trochę czasu - odpowiedział blondyn, na co chłopak się zgodził. - A ty jak się czujesz?

W końcu znali się z Dawidem od ponad 15 lat i raczej też nie było to lekkie dla niego.

- Wiadomo jest mi trochę przykro, bo jednak przez te ostatnie lata miałem go na co dzień. Ale dużo mi dało to, że do niego poszedłem. Nawet nie wiesz z jakim szczęściem i pasją opowiadał mi o tym. Marzył o tym, a ja przecież wiedziałem, że życie dorosłe kiedyś musi nas trochę rozdzielić.

Dominik miał ochotę się teraz do niego przytulić i wtopić w jego ciepłe ciało. Mimo że mógł go poprosić, żeby przyjechał nie chciał tego robić. Po pierwsze dochodziła godzina 23, a brunet już był u niego dzisiaj. Po drugie czuł się trochę źle z tym, że chłopak miałby być na każde jego zawołanie.

- Damy radę, przecież my też możemy odwiedzać go w Hiszpanii - zauważył blondyn i ziewnął, co wziął za odpowiednią porę na pójście spać. - Przyjedziesz jutro? - upewnił się jeszcze chłopak, a brunet potwierdził. Była jutro już sobota, więc mieli zacząć pakować rzeczy Dominika. - Dobrze, ja idę już spać i ty lepiej też zmykaj. Dobranoc.

- Dobranoc, kochanie.

I się rozłączyli, a młodszy teraz przeklinał Pawła. Przez to, że nazwał go pierwszy raz tak jak nazwał, to jego myśli krążyły tylko wokół tego. Motylki w brzuchu latały mu od prawej do lewej, a on sam miał rozciągnięty na twarzy szeroki uśmiech. I było to zupełnie coś innego, niż gdy Anastazja się do niego tak zwraca. Jedno słowo, a tyle odmiennych uczuć. Jednak na pewno wiedział, że był w tej chwili szczęśliwy.

Dolor Amoris - dominikxpawelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz