2. Nicole

6 2 0
                                    

Ciąg dalszy naszej cudownej rozmowy.
- Hihihi. - Robiłam nam duże śniadanko.
- Oczywiście, ale po śniadanku. - Wstał i delikatnie pogłaskał małą po główce.
- Dobrze wujku. - Przytuliła się do niego.
Poczułam, że Diabuś jest jak arystokrata.
- A i mam coś dla was. - Powiedziała Trixie, która poszła po coś i wróciła z tym. - Narysowałam siebie, wujka, ciocię i Diabusia.
- Aawwww!!!! Jakie to piękne!!!!!!!!
- S-strasznie cudowne to jest. - Luci się wzruszył.
- Narysowałam was, bo wy jesteście jak moja druga rodzina. - Przytuliła się do mnie a potem do mojego narzeczonego.
- Hihi widzisz skarbie? A kiedyś w nią rzucałeś pluszakami haha.
- Pamiętam, ale ona jest lepsza od swojej przyrodniej siostry.
- Ja też to pamiętam, ale wybaczyłam wujkowi, bo on jest bardzo kochany jak ciocia.
- Hihihihi aaauuć. - Masowałam swój oparzony nosek.
- Nie ma żadne auć na mojej warcie. - Podszedł do mnie i ucałował delikatnie w nos. - Teraz powinno być lepiej.
- Hihi i jest lepiej skarbie, dziękuję.
- Proszę cię bardzo kochanie. - Zrobiło mu się ciepło gdy usłyszał, że jest mi lepiej.
Nałożyłam jedzenie na talerze i im dałam na stół.
- Proszę. - Dałam im soczki.
- Mmm dziękuje kochanie. - Usiadł do stołu i zaczął jeść.
- Dziękuje ciociu Nicole. - Jadła i popijała wszystko soczkiem.
Tylko podgrzałam sobie parówki i zjadłam je przy blacie. Chwilę później. Po śniadaniu Lucyfer zaniósł brudne naczynia do zmywarki, a Trixie czekała aż coś zagra na fortepianie. Westchnęłam i usiadłam przeglądajac telefon. Usiadł się do fortepianu i zaczął grać i śpiewać piosenkę, którą specjalnie dla mnie napisałem. Zarumieniłam się i słuchałam jak gra. Bardzo się wczuł i wszystko robił z miłości do mnie. Przy końcówce zawyżył głos, ale dalej śpiewał i grał. Śpiewając patrzył się na mnie, uśmiechając się przez łzy. Wstałam i podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Luci oparł głowę o moję ramię i wszeptał mi sześć słów.
- Honey, I love you very much. - Wyszeptał.
- Luci. - Dałam mu buziaka w usta.
- Mmmmm. - Odwzajemnił i pogłębił buziaka, który nadal był mokry i soczysty.
- Mmmrrr ooohhhh. - Przytuliłam go tylko mocniej. Ziewu ziewu.
- Mmmrrr. Ktoś tu śpiący jest? - Wstał, mając mnie na rączkach.
- Mmmmmm....w sumie troszke...
- To może się prześpimy?
- Ale spaliśmy...
- Wiem, a mała drzemka? No chyba, że sobie poleniuchujemy w sypialni.
- A nie miałeś iść na dół?
- No w sumie racja, ale to zaraz pójdę.
- Mmmm..fajnie mi w twoich bicepsach.. - Powiedziałam cicho.
- Mmmmm się nie dziwie ci, bo masz przy sobie najseksowniejszego faceta we wszechświecie.
- Mmmmrrrr.... - Mocniej się wtuliłam. -  Lepsze niż łóżeczko..
- Mmmmm oj tak. - Bardziej mnie przytulił i dał mi buziaka w usta.
- Hihi może mnie połóż na kanapie może dam radę haha.
- No dobrze maluszku już cię kładłę na kanapie. - Położyłem ją na kanapie, bardzo delikatnie.
- Mmrrrrr jeszcze daj buziaka.
- Mmmmrrr już ci daje. - Nachylił się i dał mi mokrego, soczystego i namiętnego buziaka.
- Noo i teraz możesz iść hihi.
- Mmmm dobziu to idę, a i jeszcze jedno. - Delikatnie ugryzł jak polizałem płatek mojego ucha.
- Aaah! - Mocno się zarumieniłam.
- No i teraz mogę iść. - Wymruczał mi do ucha, a potem poszedł do windy i windą zjechał na dół. Potem napotkał Ewę i Lopez.
Tymczasem u mojego narzeczonego.
- Hej Luci! - Powiedziała Ewa.
- O hej Ewa, widzę że się dobrze bawisz z Ellą przy ogarnianiu lokalu. - Podszedł do barku i zrobił sobie drinka z sokiem.
- No jak jesteśmy tu razem to szybciej idzie. - Odparła Ewa.
- No tak, ale widzę że nie za fajnie wyglądasz na twarzy Luci. - Odparła Ella.
- No właśnie, coś się stało? - Zapytała Ewa.
- Biłem się z jakimiś kolesiami, bo było z max trzydziestu no a potem jak same widzicie po ścianach, że lokal był podpalony. - Odparł, siadając na jednej z kanap pijąc drinka.
- A Nicole? Maze mówiła, że wczoraj wyglądała jak trup oczywiście nie obrażając jej. - Odparła Ewa.
- No zrobiło jej się blado widząc mnie w takim stanie jakim no cóż jestem cały czas. - Przełożył nogę na nogę i zaczął palić zwykłego papierosa. Potem wydmuchując dymek.
- Ale już jest lepiej tak? - Zapytała Ewa, bo była strasznie ciekawa.
- Tak, jest z nią lepiej. - Dalej palił.
- No to o tyle dobrze. - Powiedziała Ewa podczas sprzątania z Ellą.
- Pomóc wam, czy dacie radę? - Zapytał, patrząc na Ellę która również ogarniała lokal.
- Jak na razie dajemy radę nie Ella?
- Tak, my sobie dajemy radę. - Powiedziała Lopez, zamiatając pod jego nogami.
- Tooo jak oni zostaną ukarani? - Zapytała Ewa.
- W bardzo brutalny sposób Ewo. - Powiedział to, pijąc drinka.
- No w sumie znając ciebie to tylko w taki sposób haha. - Odparła Ewa.
- Luci weź te swoje nogi, bo cie miotłą jebnę. - Ella powiedziała to w dość żartobliwy sposób.
- No, ale brutalność to moja specjalność. - Podniósł nogi do góry by Ella mogła sprzątnąć. - Poza tym widzę, że lokal wraca do stanu przed spaleniem.
- I myślisz, że czyja to zasługa? Haha. - Powiedziała Ewa, dalej ogarniając lokal.
- No z tego co mi mówiła wczoraj Trixie to usłyszała rozmowę Chloe i Marcusa. - Poprawiłem się wygodnie. - Oni mówili o spaleniu mojego lokalu, a raczej wkrótce to będzie to też Nicole lokal, więc myślę i czuję że to oni zrobili. - Napił się drinka. - Jakie wczoraj, to było przedwczoraj to co mówiła Trix.
- Oooo czyli przepiszesz na nią połowę lokalu tak? - Ewa była strasznie ciekawa.
- No Luci, gadaj bo mnie zaciekawiłeś tym. - Ella bawiła się miotłą.
- No tak, przepiszę na nią połowę lokalu po tym jak weźmiemy ślub. - Stukał paluszkami o brzeg szklanki.
- Ooooo to jest dość ustawiona haha nie dość, że królowa to jeszcze szefowa. - Odparła Ewa.
- Haha oj tak i należy jej się, bo nigdy w swoim wiecznym życiu bym lokalu nie przepisał na Decker. - Odparł paląc szluga.
- Mi też nie? Haha. - Powiedziała Ewa.
- Ewa gdybyś była moją miłością to owszem przypisałbym, ale no cóż kocham Nicole. - Odparł z swoim uśmieszkiem.
- Ale ci dogryzł, haha. - Ella cicho się śmiała pod nosem.
Ewa rzuciła na Lucyfera głowę szmatkę.
- Ewa kurde kąpałem się rano i przez ciebie mam znowu brudne włosy. - Odłożył drinka i rzucił szmatką w stronę Ewy.
- O kurwa Luci, wiesz że kobietom dłużej zajmuje umycie włosów i ty w tym momencie ubrudziłeś włosy Ewie. - Odparła Lopez widząc na włosach Ewy szmatkę.
- Lucyfer!!!!! - Ewa była wściekła.
- Japierdole, czuje już niepokój haha. - W tym momencie wbija Maze.
- Lucyfer co znowu jej zrobiłeś? - Zapytała Maze.
- Sama zobacz Maze. - Siedział i się śmiał pod nosem.
- Mam Ci wjebać za to?! - Maze była wściekła. - Idź Ewa i się umyj jego szamponem.
- Sama we mnie tą szmatką rzuciła to jej oddałem. - Odparł, cicho się śmiejąc pod nosem.
- Trzeba było mi nie dowalać. - Powiedziała Ewa idąc po schodach.
- Przepraszam cię Ewa no. - Delikatnie zrobiło mu się głupio.
- Poza tym idzisz na randkę, że tak się przejmujesz o włosy? - Odparła Maze.
- Możesz mi wjebać w takim razie Maze. - Wzruszył ramionami. - Nie, ale miałem w planach Nicole zabrać do restauracji.
- No a Trixie? - Zapytała Maze. - Nikt jej nawet nie szuka?
- Trixie no właśnie chciałem powiedzieć, że nie ale Rory wbiła. - Zerknął na Rory, która podchodziła do niego.
- Gdzie jest Trixie śmieciu! - Rory była wściekła.
- Nooo emmm nie wiem. - Skłamał. - Skąd ja mam wiedzieć gdzie ona jest. Poza tym teraz się nią przejmujesz, obchodzi cię to że ona uciekła? Hnmmm, a może po prostu Decker cię tu wysłała w sumie nie zdziwiłbym się jakby ona cię tu ściągnęła. - Mówił to przy okazji uśmiechając się szatańsko. - Poza tym Chloe i Marcus są no cóż na komendzie w więzieniu.
- Tak chcesz się bawić? Dobrze. Zobaczymy czy teraz przeżyją. - Rory pobiegła na górę.
- Nosz kurwa! Zostaw je w spokoju! - Zerwał się z kanapy i zaczął biec za Rory.
Tymczasem u mnie, u Ewy i Trixie. Gdy Rory wbiła, Ewa wiedząc kim jest osłoniła nas obie i zaczęła wołać Lucyfera.
- LUCYFER!!!!! - Ewa zaczęła wołać mojego narzeczonego.
Luci gdy usłyszał, że Ewa go woła to od razu wbił do środka i nas osłonił. Rory zaczęła się z nim bić. Gdy Maze wbiegła to próbowała Rory odciągnąć od Lucka.
- Puszczaj mnie! - Strasznie mu się to nie podobało.
Maze również zaczęła ją bić ale ona wyłaniła swoje skrzydła.
- Rory! Zostaw ją! - Przyłączył się i zaczął ją bić.
Ewa uderzyła córkę Lucyfera wazonem przez co zemdlała.
- Skarbie, wszystko w porządku? - Zapytał, przytulając mnie.
- L-luci. - Przytuliłam go cała roztrzęsiona.
- Shhhh jestem przy tobie i nie pozwolę cię skrzywdzić. - Nie wyglądał zbyt dobrze po bójce z Rory, ale dalej mnie przytulał.
Ewa wraz z Maze związały jej ręce.
- No teraz się nie wywinie. - Dalej mnie przytulał.
- Sorrka ludzie, ale... - Lopez zauważyła związaną Rory. - Co jej jest? - Wskazała na Rory.
- Biła nas i chciała skrzywdzić dziewczyny. - Odparla Maze.
- Co za suka! - Lopez kopnęła Rory w brzuch. - I jak ją wychowałeś Lucyfer? Że chciała skrzywdzić dziewczyny.
- Ella ja nie mam nic wspólnego z tym jak ona się zachowuje. - Odparł, dalej mnie przytulając i uspokajając.
- Potwierdzam to. - Trix też go przytuliła.
- Zresztą i tak musimy się jej pozbyć. - Odparła Ella, kopiąc ją po raz drugi.
- I ją tak zostawimy? - Zapytałam dla pewności.
- W sensie możemy ją podrzucić do jej domu bez tych skrzydeł. - Odparł Luci.
- No ale.. co z jej głową? - Ponownie zapytałam.
- Z jej głową się nie przejmuj kochanie, bo zasłużyła na to. - Odkleił się ode mnie i poszedł po coś by odciąć Rory skrzydła.
- Trixie nie patrz na to. - Przytuliłam ją.
- No to papa piękne skrzydełka. - Odciął jej skrzydła i z dumą patrzył jak ona w środku cierpi.
Zacisnęłam oczka by na to nie patrzeć, a Maze też się cieszyła.
- No cóż teraz ja idę te skrzydła wrzucić w gablotę w LUX, a ty Maze, Ella i Ewa wpakujcie ją do mojego auta, bo podrzucę ją do domu. - Dał mi buziaka w usta.
- C-ciocia? - Trix zapytała mnie, bo bała się o Rory.
- Spokojnie Trixie zaraz będzie po wszystkim. - Odparłam.
- Wszystko będzie dobrze. - Odparł, dając mi buziaka w usta.
Dziewczyny zabrały Rory i zniosły ją na dół. Luci wziął skrzydła i zszedł z nimi do LUX i wsadził je do gabloty. Potem wsiadł do auta i był gotowy na jazdę. Dziewczyny do nas wróciły na górę. Morningstar pojechał zawieźć ich zgubę, która się zgubiła. Chwilę później wrócił do nas na górę. Ewa siedziała w turbanie na głowie, a my ogólnie siedzimy przy stoliku i jedliśmy ciasto.
- Hej dziewczyny. - Stał obok windy. - Ktoś tęsknił za mną?
- Ja!!!!! - Krzyknęłam zadowolona.
- Mmiauuii!! - Zamruczał Diabuś.
Luci stał i patrzył z uśmiechem na mnie. Diabuś i ja do niego pobiegliśmy po czym ja go przytuliłam, a on się łasił.
- Strasznie was kocham. - Wyszeptał z delikatnymi łzami.
- My ciebie też hihi.
- Oo Luci. Widzę, że ci to szybko poszło. - Powiedziała Ella, patrząc się na nas.
- No właśnie aż się boję co tam zrobiłeś.
- Spokojnie, zostawiłem ją związaną pod drzwiami Marcusa i Chloe. - Odparł.
- No dobrze... - Usiadłam. - Ukroić ci ciasta?
- Oczywiście kochanie, ale za nim to zrobisz to... - Ucałował mnie bardzo namiętnie w usta.
- Oh! Mmmmrrr. - Oddałam pocałunek.
- Mmmmrrr. - Złapał mnie za tyłek. - Teraz możesz już ukroić ciasto. - Wyszeptał, klepiąc mnie mocno w tyłek.
- Ahhhh nasze gołąbeczki. - Odparła Ella.
- Aaah!!! - Zapiszczałam.
Maze całowała Ewę. Ja się zarumieniłam w cholere i pokroiłam ciasto.
- Mmmmm. - Usiadł do stołu, a Ella głaskała Diabusia na kolankach.
- Proszę skarbie. - Podałam mu talerzyk.
- Dziękuje, kochana jesteś. Muszę ci się odpłacić. - Ucałował mnie w policzek.
- Za kawałek ciasta? Haha. - Powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Nie tylko za kawałek ciasta kochanie. - Jadł ze smakiem.
- To za co jeszcze? Hmmm. - Byłam bardzo ciekawa.
- Oj za wszystko maluszku. Za to, że jesteś i no... jest tego sporo i mógłbym tak siedzieć i wymieniać. - Dalej jadł.
- Mamy czas haha. - Odparła Ewa.
- No dobra. - Zaczął wymieniać, głaszcząc mnie po policzku. - A więc tak. Za to, że jesteś najwspanialszą, najkochańszą, najseksowniejszą i najcudownieszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem na Ziemi. - Delikatnie się zbliżył do mnie i wdychał mój zapach. - Jesteś dla mnie jak woda bez której nie przeżyłbym jednego dnia. Jesteś dla mnie jak tlen bez którego bym się udusił, ale ty mnie podtrzymujesz przy życiu. Kocham cię tak bardzo, że gdy stanie ci się coś złego to jestem w stanie zrobić wszystko by to coś złego zniknęło i żebyś była w moich ramionach. W ramionach których każdego dnia czujesz się bezpiecznie. - Poleciały mu delikatne łzy. - Po prostu strasznie mnie pociągasz seksualnie i rozpalasz, że gdy cię widzę czy to nago czy to ubraną to i tak kutas mi stanie.  - Zaczął mówić po francusku. - Je t'aime bébé parce que je sais que notre amour est comme ma vie ici sur Terre. Et je ne vais pas défaire ce pour quoi j'ai travaillé au fil des ans.
- Oohhh skarbie. - Miałam już łzy w oczach i bardzo mocno go pocałowałam.
- Luci, to było tak romantyczne. - Elli poleciały łezki.
- Wiem poszalałem kochanie. - Odwzajemnił i pogłębił pocałunek z języczkiem.
- Mmmmmrr i to bardzo skarbie. - Jeszcze namiętniej go całowałam.
- Mmmm. - Wziął mnie na kolana kontynuując całowanie.
- Mmrrr Luci przestańmy, bo zaraz się rozpędzisz.
- Mmrrrrr dobrze skarbie. - Wymruczał.
- Mmmrrr skarbie..myślę, że gdybym cię nie poślubiła to bym popełniła najbardziej śmiertelny grzech hihi.
- Mmmmrrr zgadzam się z tobą byś popełniła najbardziej śmiertelny grzech nie poślubiając mnie. No, ale ten twój grzech ma cię na kolanach. - Wymruczał.
- Co jak co, ale nikt mi nie zaprzeczy, że Lucyfer i Nicole do siebie najbardziej pasują. - Odparła Ella, oblizując łyżeczkę.
- Hihihi. - Nałożyłam mu kawałek ciasta na łyżeczkę. - Jak zrobisz ,,am" to nie zaprzeczysz.
- Z piekielną przyjemnością zrobię ,,am". - Zrobił ,,am''.
- Mmmm. - Dałam mu jedzonko. -  Grzeczny diabełek hihi.
- Mmmm bardzo grzeczny. - Wdychał mój zapach, delikatnie bawiąc się moimi włosami.
- Jak będziecie się nawzajem karmić na weselu to ja chcę siedzieć obok was. - Powiedziała Lopez pijąc kawę.
- Dobrze, załatwimy ci to haha.
- Yey! - Ella była szczęśliwa. - Będzie zajebiście, a zwłaszcza to...no po prostu to jest urocze i romantyczne w jednym.
- Hihihi ale gdybyś ty mi dał kawałek to bym się nie obraziła haha.
- Maluszku oczywiście, że dam kawałeczek. - Nałożył mi kawałek ciasta na łyżeczkę i dał mi jedzonko do buzi.
- Yey! Mmmmniammm.
- I jeszcze buziak. - Ucałował mnie namiętnie w usta.
- Hihi no teraz to jestem szczęśliwa hihi. A piciu mojego chcesz?
- Mmmm oczywiście, że chcę. - Polizał płatek mojego ucha.
- Hihi. - Dałam mu swoją szklankę. Powiedziałam słodkim, piskliwym głosem. - Proszę skarbie.
- Aaawww!! Masz bardzo słodki i piskliwy głosik skarbie. - Wziął szklaneczkę i napił się mojego picia. - A i dziękuje malinko. - Wymruczał.
Ciąg dalszy naszej przecudownej rozmowy znajduje się w kolejnym rozdziale.

Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz