26. Nicole

2 1 0
                                    

Spaliśmy i mruczeliśmy aż do samego rana. Następny dzień zaczął się od... porannego wybudzenia się. Akurat tak się zajebiście złożyło, że obudziłam się szybciej od niego.  Luci dalej spał w najlepsze cicho mrucząc.
- Mmm... - Delikatnie się rozglądałam. Próbowałam się obrócić po telefon i nagle poczułam ból całego ciała.
Luci zaczął się powolić przebudzać cicho mrucząc.
- Mmrrrrrr.... - Popatrzyłam w telefon, a potem znów się w niego wtuliłam.
- Mmmmmrrr dzień dobry królowo. - Bardziej mnie przytulił do siebie cicho mrucząc.
- Dzień dobry skarbie hihihi.
- A dzień dobry słodzinko widzę, że bez mojego ciałka nie wytrzymałaś ani jednej sekundy dłużej tak samo jak ja bez twojego kochanie. - Mruczał podczas zostawiania malinek na mojej szyi i ramionach. Potem bawił się moimi włosami.
- Luci! Haha tak z rana? Hihi.
- No cóż musiałem i za to również mnie kochasz kochanie.
- Oj bardzooo hihihi.
- Aż za bardzo. - Wyszeptał mi do ucha, które potem polizał delikatnie je gryząc.
- Aaahh!!! - Rozpłynęłam się pod jego dotykiem.
- Mmmrrr strasznie cię kocham maluszku. - Wyszeptał mi do ucha.
- Ooohhhh ja ciebie też kochanie..
- Mmmrrr i to się przenigdy nie zmieni. No i powiem ci, że po wczorajszej nocy ten pokój wygląda podobnie jak nasz dom w którym zaczęliśmy swój pierwszy raz.
- Hahaha ale to przez ciebie hihi. - Miziałam się do pościeli i niego.
- Hahaha ojjj tak kochanie, bo ty doskonale wiesz jaki jestem podczas naszego seksu.
- Wiem coś czego nie wiedzą inne kobiety?
- Mrrrauu oczywiście, że tak słońce.
- Czyli co na przykład? Hihihi.
- No na przykład wiesz jak mnie rozpalić do takiego stopnia, że pojawiają mi się rogi i ogon.
- Aaaawww! - Wtuliłam się w niego.
- Mmmrrrrr i tylko ty wiesz jak to zrobić, bo nikt oprócz ciebie tego nie zrobił. - Pojawiły mu się rogi i ogonek, a oczy miał koloru czerwonego.
- I teraz to coś zrobiłam?
- Bardzo dużo rzeczy zrobiłaś kochanie, bo twój pedofilek jest strasznie rozpalony, mmrmrrrrr.
- Luciiii haha wiesz, że mnie całe ciało boli? Tym bardziej nogi i to co jest między nimi? Już nie wspomnę o częściach ciała, które gryzłeś i ściskałeś z całej siły.
- Wiem, ale spokojnie zrobię ci przysługę i zrobię ci masaż tam gdzie cię boli. No, a gryzienie, ściskanie no dosłownie wszystko co robiłem to było z miłości do ciebie kochanie. - Zaczął mi robić masażyk tam gdzie mnie bolało.
- Oj wiemm a-aahhhhhhhh.
- Mmmrrrr a przy okazji zostałaś naznaczona przeze mnie. - Wymruczał. - Hmmm masz może ochotę na poleniuchowanie i objadanie się jedzonkiem? - Bawił się moimi włoskami.
- Noooo jestem troszke głodna hihihi, ale i tak mam nadzieję, że coś pozwiedzamy haha.
- Pozwiedzamy sobie kochanie, bo już jesteśmy tu 4 dzień więc pomyślałem żebyśmy sobie nie zjedli czasami na mieście. W jakiejś pizzerii, lodziarni gdziekolwiek gdzie jest jedzonko.
- Mmm...a na zakupki też się zgodzisz? - Dotykałam paluszkami po jego ciele w miejscu między szyją, a klatką piersiową.
- Kochanie oczywiście, że tak. Pójdziemy na zakupki i kupimy sobie coś. - Gładził mnie prawą dłonią po policzku, a dokładniej kciukiem. Dalej patrząc mi w oczka.
- Mmmm....i nie jesteś jak moja mama zły, że mam tyle ciuchów, a..praktycznie ich nie noszę?
- Nie jestem zły kochanie, bo po co mam się złościć na taką seksowną i cudowną istostkę jaką jesteś Ty.
- Mmmm...no ale tak serio co czujesz..
- Tak serio, to czuję się piekielnie dobrze że mogę sprawić na twojej pięknej buzi uśmiech. No i to, że z kolejnym dniem dzięki mnie stajesz się prawdziwą królową.
- Aawwwww...skarbie... - Przytuliłam się do niego.
- Mmmrrr i powiem ci, że przy mnie czujesz się bardziej bezpieczna, bo dzięki mnie wszystko to co złe ucieka gdzie pieprz rośnie. No, ale jeden wielki pan piekła jest twoją wielką pokusą i demonem seksu, który wkrótce będzie twoim mężem a ty wkrótce będziesz jego żoną. - Masował mnie tam gdzie bolało.
- Mmmmmr sprawiasz mi motylki w brzuchu, wiesz?
- Ojj wiem i to bardzo dobrze misia.
- Hihi mój psiaczek słodki.
- Tylko twój psiaczek. - Coraz bardziej masował moje bolące miejsca. - I jak się czujesz kochanie? Jeszcze boli czy już nie? - Zapytał, patrząc mi w oczy.
- Jest lepiej kochanie mrrrr.
- Mmmrrrr. To bardzo cudowna wiadomość kochanie. - Jeszcze bardziej mnie masował z nutką delikatności.
- Haha troszke łaskoczesz skarbie.
- Hihi, a jak zrobię to... - Zaczął ocierać swój policzek o mój, cicho mrucząc i tuląc mnie do siebie. Siedział na łóżku, a ja siedziałam na jego kolanach. W międzyczasie bawił się moimi włosami.
- Aaah!!! Hahaha! - Mocno się w niego wtuliłam.
- Je t'aime mon bonbon. - Powiedział z nutką francuskiego.
- Hihihi to tak uroczo brzmi!
- Bo jest urocze, a chcesz abym ci przetłumaczył? Mmmrrrrr.
- A może ja spróbuję co? - Skakałam mu po kolankach.
- Mrauu to spróbuj kochanie. - Jeszcze bardziej oblizywał swoje wargi.
- Hmmmm kiedyś mama coś tam gadała więc to Je taime to napewno kocham cię. Mon to pewnie mój, a bonbon to na 100% coś słodkiego hihi.
- Mrau bardzo dobrze zgadłaś kochanie,  jestem z ciebie strasznie doumny. Jestem piekielnie dumny jak ojciec z córeczki. - Dał mi bardzo mokrego jak i soczystego buziaka w moje równie słodkie usteczka. - A bonbon to cukiereczku maluszku.
- Mmmmuaa! Hihihi! - Mocno się w niego wtuliłam.
- Widzę, że kochasz jak mieszam te dwa języki i to jeszcze z moim pięknym brytyjskim akcentem. - Zaczął mnie całować po szyi.
- Mmrrr uwielbiam twoje wszystko skarbie.
- A ja twoje moja sexi Migotko, mrrrr.
- Mmmmr hihihihi! Ale skarbie troszke zgłodniałam już..
- Dobrze to w takim razie jak się ubierzemy to pójdziemy na jedzonko. - Podczas mówienia bawił się moimi włosami robiąc mi małe loczki. - Myślałem nad ubraniem czerwonego garniaka wiesz, którego i dodatkowo muchę i białą koszulę.
- Mmrrrr ciekawe czy ja coś wzięłam czerwonego..hmm...nie pamiętam szczerze.
- Wzięłaś kochanie. - Dalej bawił się moimi włosami.
- To ubiorę skarbie i będziemy do siebie pasować hihi.
- Ojj tak, a teraz chodźmy się ogarnąć bo nie chciałbym by moja lwica była strasznie głodna. - Zaczął powoli wstawać i iść w kierunku łazienki, gdzie już zaczął dbać o higienę osobistą. Potem dbał o zarost.
- No dobrze hihi. - Ja zaczęłam szukać w walizce ubrań i powoli się w nie przebierać.
- Kochanie ja już jestem prawie gotowy, tylko muszę się ubrać. - Wyszedł z łazienki i szukał w walizce tego garnituru. Wiadomo, że musiał wcześniej ubrać na siebie bieliznę. Gdy go już znalazł to zacząłem go ubierać.
- Ja jeszcze chwilkę pysiu.
- Spokojnie mamy sporo czasu misia. - Poprawił się przed lustrem.
Zaczęłam sobie pudrować policzki i malować usta plus wypsikałam się perfumami.
- Mmmm kto tu tak przecudownie pachnie? - Poczuł zapaszek perfum. - Mmmrrrr i to jeszcze takimi perfumami jakie kocham, które są na twoim ciele.
- Hihihihi. - Odłożyłam je na miejsce i schowałam telefon do torebki. - Potem założyłam kurtkę, buty itp.
Luci nic poza butami nie musiał ubierać. Telefon schował do kieszeni marynarki.
- No to co, idziemy kicia. - Dałem mi delikatnego buziaka w nosek.
- Hihi dobrze skarbie. - Weszłam mu pod rękę.
Standorowo zamknął drzwi zakluczając je, a potem wyszliśmy z hotelu spacerując po cudownym mieście. Przytuliłam się do jego ramienia. Ludzie patrzyli się na nas jak na parę w sobie zakochanych ludzi. Mijaliśmy budynki Islandii.
- Na co masz ochotę kochanie? - Zapytał kątem oka spoglądając na mnie, a potem na drogę.
- No nie wiem skarbie... Wybierz gdzie idziemy..
- Pizzeria może być, bo mamy ją za rogiem. - Uśniechnął się w moją stronę.
- No dobrze byle bym coś zjadła.
- I zjesz sobie na spokojnie.
Jak zawsze weszliśmy do budynku, zasiadliśmy do stolika i zamówiliśmy sobie pizzę jak i również picie do tego.
- I znowu czekanie ehhh. - Westchnęłam, bo strasznie nienawidzę nudy.
- Spokojnie maluszku niedługo będzie jedzonko. - Kątem oka zerknął na okno przez, które było widać grupę ludzi z kamerami. - Zjemy sobie, a po jedzonku ruszymy na zakupy. - Miziałem moją dłoń.
- Hihi. - Uśmiechnęłam się.
Grupka ludzi weszła do środka i podejrzanie zaczęła się zachowywać. Ich zachowanie było takie jakby kogoś szukali. Ziewałam i z nudów oglądałam menu. Lucyfer zasłonił się kartą menu i improwizował, że jest czymś zajęty, ale było słychać jak coś tam gadali.
- Góðan daginn. - Powiedział jeden z tej grupki.
- Góðan daginn. - Odpowiedziała kelnerka. - Hvað ertu að leita að í húsnæðinu okkar?
- Við erum að leita að þessum einstaklingi, hefurðu séð hann? - Zapytał drugi, pokazując Lucka zdjęcie.
- Ég sá það, en nýlega er það kannski enn á staðnum. - Odparła kelnerka.
- Jæja, þakka þér þá, og við munum leita að honum. - Odparł pierwszy.
Rysowałam sobie palcem ślaczki.
- Obawiam, że mogą mnie szukać. - Nie obawiał się tego co będą chcieli od niego. Przytulił mnie do siebie.
- Ehhhh jestem głodna.. a ta pizza napewno jeszcze będzie gorąca..
Chwila minęła i kelner położył nam na stolik pizzę i napoje. Potem wrócił do swoich obowiązków. Kelner zadbał nam o talerze i sztućce.
- Smacznego ci życzę moja królowo. - Jadł powoli.
- Dziękuję misiu...
- Dla ciebie skarbie wszystko. - Jadł ze smakiem.
Uśmiechnęłam się i dalej jadłam. Jedliśmy do samego końca pizzy. Luci był praktycznie najedzony, ale dał radę jeszcze zmieścić jeden kawałek, a drugi był dla mnie.
- Mmrrr... Najadłam się...co z tym jednym kawałkiem?
- Hmmm może zjemy go na pół? - Zapytał gdy już sięgał po ten kawałek.
- Możemy kochanie.
Gdy już miałem ten kawałek to przedzielił go jakoś na pół i jednym kawałkiem mnie karmił.
- Yeeeey! - Zaczęłam go jeść. Dopiłam napój i zaczęłam się ubierać. - To co teraz?
- Teraz to możemy iść spacerkiem na zakupy. - Gdy już dawno zjadł tą ostatnią połówkę pizzy jak i również dopił do końca picie, to postanowił wyjść z stolika i złapać mnie za rękę. Gdy był odwrócony twarzą do mnie, a tyłem do innych ludzi to ktoś go stukał w bark. - Czego? - Mruknął.
- Jak to czego? Ciebie mamy do wyeliminowania i zdobycia za ciebie niezłą fortuną. - Burknął ten koleś co miał wywiad z prezenterem.
- Po moim trupie. - Dał mi buziaka w usta i zaczął się z nimi bić do takiego stopnia, że połowa lokalu została zniszczona. - No i po robocie. A i moi znajomi ogarną ten lokal do stanu początkowego.
Przerażona patrzyłam bojąc się o niego.
- L-L-luci..
- Coś jest nie tak? - Patrzył na mnie , ale ktoś go przebił czymś ostryn w prawe ramię. No, ale wyjął to bez problemu i kolesia przebił. Miał czerwone oczy i mogłam usłyszeć jego warknięcie demonicznym głosem.
- Ah! - Ustałam i poleciały mi łzy, a oczy mnie od nich piekły i zasłaniłam usta dłonią.
- Spokojnie kochanie, shhhhh. - Próbował mnie przytulić do siebie.
- Twoja rana!!!! - Odepchnęłam go żeby się zobaczyć czy jestem brudna.
- Spokojnie jesteś czysta. - Zdjął marynarkę, a potem rozpiął koszulę.
- Luci! Wiesz co? To ja też się zacznę zaraz rozbierać przy ludziach.
- Spokojnie już się zapinam. - Założył na siebie marynarkę i zapiął koszulę.
- Uuhhh jesteś niemożliwy. I po co to chciałeś zrobić?
- Po nic już kochanie. - Dał kasę właścicielowi za ten syf. Potem wrócił do mnie. - Możemy już iść.
- Tak po prostu?
- Nie po prostu tylko chciałem wytrzeć tą krew wokół rany chusteczką by nie zrobiła się większa plama. - Złapał mnie za rękę. - Co ja gadam, ta plama jest wielkości mojej dłoni.
- Ehhhh nieważne. Idziemy gdzieś?
- Możemy iść na zakupy. - Wyszliśmy z restauracji. Swoje rzeczy zabraliśmy i szliśmy spacerkiem do centrum handlowego.
- No ok..
Chwilę później. Byliśmy w centrum handlowym, a bardziej dokładniej mówiąc w sklepie z ciuszkami.
- Mmmm.... - Cicho mruczałam pod nosem.
- Wybierz sobie kochanie ciuszki, które ci się podobają a ja ci je kupię.
- No a ty? - Zapytałam, patrząc mu w oczy.
- Ja też sobie kupię spokojnie misia. - Zobaczył piękną koszulę hawajską. Wziął ją i wrzucił do koszyka.
- Mmmm... - Przeglądałam sobie rzeczy.
Chwilę później. Mieliśmy już zapełnione koszyki i spotkaliśmy się przy kasie.
- Już wszystko? - Zapytałam, bo nie wiedziałam czy wszystko już mamy.
- Według mnie tak, ale muszę kupić te piękne opaski w kształcie koron dla naszych przyszłych córek i dla ciebie kochanie. - Wziął te trzy opaski i włożył je do koszyka.
- Luciiiii haha. Córek? Nie wiesz ile i jakie będziemy mieć dzieci haha.
- No, ale na zapas kupiłem, hihi.
- No dobrze hihi.
Chwilę później. Zapłaciliśmy za zakupki i powoli wracaliśmy do hotelu.
- Fajnie spędziliśmy ten dzień heh. - Odparłam idąc obok niego przy okazji dorównując mu kroku. - A jutro pójdziemy na drugie zakupyyy?
- Na drugie zakupy w twoim towarzystwie, zawsze no i przy okazji pozwiedzamy sobie.
- Hihi to dobrze bo kupiłabym coś twojej babci na dzień babci i coś dla Trixie.
- A no niedługo dzień babci i pomyślałem nad wspólnym prezentem dla niej.
- No to właśnie dlatego zakupy.
- No tak, ale kocham z tobą robić zakupy. - Byliśmy prawie pod hotelem.
- Ja też hihi.
- Poza tym panie przodem. - Otworzył mi drzwi i mnie przepuścił bym weszła do środka budynku.
- Dziękuję. - Weszłam do środka hotelu.
- Dla takiej królowej jak ty zawsze. - Wszedł za mną i zamknął drzwi.
- Hihihi.
Jeszcze chwilę później. Byliśmy w pokoju hotelowym. Od razu zaczęłam z siebie zdejmować kurtkę jak i również buty. Luci natomiast zdjął z siebie marynarkę i koszulę by móc to zanieść do prania. Potem wrócił do mnie. Usiadł na kanapie i ogarniał sprawę z raną, ale zapomniał że kawałek tego ostrego czegoś został w ranie, a ja w tymczasie odcinałam metki. Z nudów wszedł na Instagrama i zobaczył wiadomošć od mamy chorego dzieciaczka. Przeczytał całą wiadomość dokońca.
- Biedactwo kochane. - Powiedział do siebie.
- Co? - Zapytałam, bo nie wiedziałam o co chodzi bo byłam chwilowo zajęta odcinaniem metek.
- No mama chorego chłopczyka do mnie na insta napisała w sprawie zbiórki na rechabilitację dzieciaczka. I się naprawdę przejąłem historią tego chłopczyka. - Odłożył przygaszony telefon na stolik by zająć się swoją raną.
- Myślałam że mi pokażesz ej.
- Bo bidulek od urodzenia nie może chodzić i do tego by mógł chodzić.jest portrzebna kwota w wysokości 6878,25$, a z tego co ja wiem to w góra jeden dzień uda się dzieciaczka uratować. - Wziął telefon i pokazał mi tą wiadomość.
- Jeju...aż mam ochotę do niego pojechać.. o ile to nie jest jakaś krętaczka.
- Oczywiście, że ona nie jest krętaczką bo zobacz w zdjęciach jakie wysłała. - Były to zdjęcia wyników badań dzieciaczka jak i sama mama z dzieckiem. - Nie wyglądają na takich co by od tak te 6878,25$ skołować na leczenie. No, ale my mamy dobre serce i pomożemy, prawda.kochanie? - Spojrzał na mnie.
- No oczywiście że tak.
- I myślałem nad tym, że bym wpłacił tam z 5 milionów a te 1 milion 878 tysięcy 25 dolarów uzbierać na live charytatywnym. - Miałam jego telefon, bo on ogarniał sprawę z tym kijem, który ma ostry czubek jak i koniec, który jest w ranie.
- Nooo to nawet spoko pomysł.
- I zrobimy hmmm po zakupkach na spokojnie, bo wtedy będziemy mieli więcej czasu na to wszystko. - Ranę miał dawno ogarniętą, więc złapał mnie za rękę i od razu wziął mnie na kolanka. - Kochanie powiem ci, że jesteś najseksowniejszą, najpiękniejszą, najkochańszą, najwspanialszą kobietą jaką poznałem, pokochałem i kocham dalej. - Zaczął mnie bardzo namiętnie całować z języczkiem. W międzyczasie podczas całowania włożył swoją prawą dłoń do moich spodni, a potem do majteczek. Następnie gdy mnie dalej całował to zaczął pieścić mój ulek.
- Aaa-ah! L-luci nie!
- No dobrze to przestanę. - Przestał pieścić mój ulek i od razu po tym wyjął dłoń z moich majtek. No, ale chociaż mnie przytulił i otulił skrzydłami.
- Uuhh! - Wyszłam siłą z jego uścisku i rzuciłam go na łóżko.
Ciąg dalszy w kolejnym rozdziale.

Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz