Spaliśmy i mruczeliśmy aż do samego rana. Następny dzień zaczął się od... porannego wybudzenia się. Akurat tak się zajebiście złożyło, że obudziłam się szybciej od niego. Luci dalej spał w najlepsze cicho mrucząc.
- Mmm... - Delikatnie się rozglądałam. Próbowałam się obrócić po telefon i nagle poczułam ból całego ciała.
Luci zaczął się powolić przebudzać cicho mrucząc.
- Mmrrrrrr.... - Popatrzyłam w telefon, a potem znów się w niego wtuliłam.
- Mmmmmrrr dzień dobry królowo. - Bardziej mnie przytulił do siebie cicho mrucząc.
- Dzień dobry skarbie hihihi.
- A dzień dobry słodzinko widzę, że bez mojego ciałka nie wytrzymałaś ani jednej sekundy dłużej tak samo jak ja bez twojego kochanie. - Mruczał podczas zostawiania malinek na mojej szyi i ramionach. Potem bawił się moimi włosami.
- Luci! Haha tak z rana? Hihi.
- No cóż musiałem i za to również mnie kochasz kochanie.
- Oj bardzooo hihihi.
- Aż za bardzo. - Wyszeptał mi do ucha, które potem polizał delikatnie je gryząc.
- Aaahh!!! - Rozpłynęłam się pod jego dotykiem.
- Mmmrrr strasznie cię kocham maluszku. - Wyszeptał mi do ucha.
- Ooohhhh ja ciebie też kochanie..
- Mmmrrr i to się przenigdy nie zmieni. No i powiem ci, że po wczorajszej nocy ten pokój wygląda podobnie jak nasz dom w którym zaczęliśmy swój pierwszy raz.
- Hahaha ale to przez ciebie hihi. - Miziałam się do pościeli i niego.
- Hahaha ojjj tak kochanie, bo ty doskonale wiesz jaki jestem podczas naszego seksu.
- Wiem coś czego nie wiedzą inne kobiety?
- Mrrrauu oczywiście, że tak słońce.
- Czyli co na przykład? Hihihi.
- No na przykład wiesz jak mnie rozpalić do takiego stopnia, że pojawiają mi się rogi i ogon.
- Aaaawww! - Wtuliłam się w niego.
- Mmmrrrrr i tylko ty wiesz jak to zrobić, bo nikt oprócz ciebie tego nie zrobił. - Pojawiły mu się rogi i ogonek, a oczy miał koloru czerwonego.
- I teraz to coś zrobiłam?
- Bardzo dużo rzeczy zrobiłaś kochanie, bo twój pedofilek jest strasznie rozpalony, mmrmrrrrr.
- Luciiii haha wiesz, że mnie całe ciało boli? Tym bardziej nogi i to co jest między nimi? Już nie wspomnę o częściach ciała, które gryzłeś i ściskałeś z całej siły.
- Wiem, ale spokojnie zrobię ci przysługę i zrobię ci masaż tam gdzie cię boli. No, a gryzienie, ściskanie no dosłownie wszystko co robiłem to było z miłości do ciebie kochanie. - Zaczął mi robić masażyk tam gdzie mnie bolało.
- Oj wiemm a-aahhhhhhhh.
- Mmmrrrr a przy okazji zostałaś naznaczona przeze mnie. - Wymruczał. - Hmmm masz może ochotę na poleniuchowanie i objadanie się jedzonkiem? - Bawił się moimi włoskami.
- Noooo jestem troszke głodna hihihi, ale i tak mam nadzieję, że coś pozwiedzamy haha.
- Pozwiedzamy sobie kochanie, bo już jesteśmy tu 4 dzień więc pomyślałem żebyśmy sobie nie zjedli czasami na mieście. W jakiejś pizzerii, lodziarni gdziekolwiek gdzie jest jedzonko.
- Mmm...a na zakupki też się zgodzisz? - Dotykałam paluszkami po jego ciele w miejscu między szyją, a klatką piersiową.
- Kochanie oczywiście, że tak. Pójdziemy na zakupki i kupimy sobie coś. - Gładził mnie prawą dłonią po policzku, a dokładniej kciukiem. Dalej patrząc mi w oczka.
- Mmmm....i nie jesteś jak moja mama zły, że mam tyle ciuchów, a..praktycznie ich nie noszę?
- Nie jestem zły kochanie, bo po co mam się złościć na taką seksowną i cudowną istostkę jaką jesteś Ty.
- Mmmm...no ale tak serio co czujesz..
- Tak serio, to czuję się piekielnie dobrze że mogę sprawić na twojej pięknej buzi uśmiech. No i to, że z kolejnym dniem dzięki mnie stajesz się prawdziwą królową.
- Aawwwww...skarbie... - Przytuliłam się do niego.
- Mmmrrr i powiem ci, że przy mnie czujesz się bardziej bezpieczna, bo dzięki mnie wszystko to co złe ucieka gdzie pieprz rośnie. No, ale jeden wielki pan piekła jest twoją wielką pokusą i demonem seksu, który wkrótce będzie twoim mężem a ty wkrótce będziesz jego żoną. - Masował mnie tam gdzie bolało.
- Mmmmmr sprawiasz mi motylki w brzuchu, wiesz?
- Ojj wiem i to bardzo dobrze misia.
- Hihi mój psiaczek słodki.
- Tylko twój psiaczek. - Coraz bardziej masował moje bolące miejsca. - I jak się czujesz kochanie? Jeszcze boli czy już nie? - Zapytał, patrząc mi w oczy.
- Jest lepiej kochanie mrrrr.
- Mmmrrrr. To bardzo cudowna wiadomość kochanie. - Jeszcze bardziej mnie masował z nutką delikatności.
- Haha troszke łaskoczesz skarbie.
- Hihi, a jak zrobię to... - Zaczął ocierać swój policzek o mój, cicho mrucząc i tuląc mnie do siebie. Siedział na łóżku, a ja siedziałam na jego kolanach. W międzyczasie bawił się moimi włosami.
- Aaah!!! Hahaha! - Mocno się w niego wtuliłam.
- Je t'aime mon bonbon. - Powiedział z nutką francuskiego.
- Hihihi to tak uroczo brzmi!
- Bo jest urocze, a chcesz abym ci przetłumaczył? Mmmrrrrr.
- A może ja spróbuję co? - Skakałam mu po kolankach.
- Mrauu to spróbuj kochanie. - Jeszcze bardziej oblizywał swoje wargi.
- Hmmmm kiedyś mama coś tam gadała więc to Je taime to napewno kocham cię. Mon to pewnie mój, a bonbon to na 100% coś słodkiego hihi.
- Mrau bardzo dobrze zgadłaś kochanie, jestem z ciebie strasznie doumny. Jestem piekielnie dumny jak ojciec z córeczki. - Dał mi bardzo mokrego jak i soczystego buziaka w moje równie słodkie usteczka. - A bonbon to cukiereczku maluszku.
- Mmmmuaa! Hihihi! - Mocno się w niego wtuliłam.
- Widzę, że kochasz jak mieszam te dwa języki i to jeszcze z moim pięknym brytyjskim akcentem. - Zaczął mnie całować po szyi.
- Mmrrr uwielbiam twoje wszystko skarbie.
- A ja twoje moja sexi Migotko, mrrrr.
- Mmmmr hihihihi! Ale skarbie troszke zgłodniałam już..
- Dobrze to w takim razie jak się ubierzemy to pójdziemy na jedzonko. - Podczas mówienia bawił się moimi włosami robiąc mi małe loczki. - Myślałem nad ubraniem czerwonego garniaka wiesz, którego i dodatkowo muchę i białą koszulę.
- Mmrrrr ciekawe czy ja coś wzięłam czerwonego..hmm...nie pamiętam szczerze.
- Wzięłaś kochanie. - Dalej bawił się moimi włosami.
- To ubiorę skarbie i będziemy do siebie pasować hihi.
- Ojj tak, a teraz chodźmy się ogarnąć bo nie chciałbym by moja lwica była strasznie głodna. - Zaczął powoli wstawać i iść w kierunku łazienki, gdzie już zaczął dbać o higienę osobistą. Potem dbał o zarost.
- No dobrze hihi. - Ja zaczęłam szukać w walizce ubrań i powoli się w nie przebierać.
- Kochanie ja już jestem prawie gotowy, tylko muszę się ubrać. - Wyszedł z łazienki i szukał w walizce tego garnituru. Wiadomo, że musiał wcześniej ubrać na siebie bieliznę. Gdy go już znalazł to zacząłem go ubierać.
- Ja jeszcze chwilkę pysiu.
- Spokojnie mamy sporo czasu misia. - Poprawił się przed lustrem.
Zaczęłam sobie pudrować policzki i malować usta plus wypsikałam się perfumami.
- Mmmm kto tu tak przecudownie pachnie? - Poczuł zapaszek perfum. - Mmmrrrr i to jeszcze takimi perfumami jakie kocham, które są na twoim ciele.
- Hihihihi. - Odłożyłam je na miejsce i schowałam telefon do torebki. - Potem założyłam kurtkę, buty itp.
Luci nic poza butami nie musiał ubierać. Telefon schował do kieszeni marynarki.
- No to co, idziemy kicia. - Dałem mi delikatnego buziaka w nosek.
- Hihi dobrze skarbie. - Weszłam mu pod rękę.
Standorowo zamknął drzwi zakluczając je, a potem wyszliśmy z hotelu spacerując po cudownym mieście. Przytuliłam się do jego ramienia. Ludzie patrzyli się na nas jak na parę w sobie zakochanych ludzi. Mijaliśmy budynki Islandii.
- Na co masz ochotę kochanie? - Zapytał kątem oka spoglądając na mnie, a potem na drogę.
- No nie wiem skarbie... Wybierz gdzie idziemy..
- Pizzeria może być, bo mamy ją za rogiem. - Uśniechnął się w moją stronę.
- No dobrze byle bym coś zjadła.
- I zjesz sobie na spokojnie.
Jak zawsze weszliśmy do budynku, zasiadliśmy do stolika i zamówiliśmy sobie pizzę jak i również picie do tego.
- I znowu czekanie ehhh. - Westchnęłam, bo strasznie nienawidzę nudy.
- Spokojnie maluszku niedługo będzie jedzonko. - Kątem oka zerknął na okno przez, które było widać grupę ludzi z kamerami. - Zjemy sobie, a po jedzonku ruszymy na zakupy. - Miziałem moją dłoń.
- Hihi. - Uśmiechnęłam się.
Grupka ludzi weszła do środka i podejrzanie zaczęła się zachowywać. Ich zachowanie było takie jakby kogoś szukali. Ziewałam i z nudów oglądałam menu. Lucyfer zasłonił się kartą menu i improwizował, że jest czymś zajęty, ale było słychać jak coś tam gadali.
- Góðan daginn. - Powiedział jeden z tej grupki.
- Góðan daginn. - Odpowiedziała kelnerka. - Hvað ertu að leita að í húsnæðinu okkar?
- Við erum að leita að þessum einstaklingi, hefurðu séð hann? - Zapytał drugi, pokazując Lucka zdjęcie.
- Ég sá það, en nýlega er það kannski enn á staðnum. - Odparła kelnerka.
- Jæja, þakka þér þá, og við munum leita að honum. - Odparł pierwszy.
Rysowałam sobie palcem ślaczki.
- Obawiam, że mogą mnie szukać. - Nie obawiał się tego co będą chcieli od niego. Przytulił mnie do siebie.
- Ehhhh jestem głodna.. a ta pizza napewno jeszcze będzie gorąca..
Chwila minęła i kelner położył nam na stolik pizzę i napoje. Potem wrócił do swoich obowiązków. Kelner zadbał nam o talerze i sztućce.
- Smacznego ci życzę moja królowo. - Jadł powoli.
- Dziękuję misiu...
- Dla ciebie skarbie wszystko. - Jadł ze smakiem.
Uśmiechnęłam się i dalej jadłam. Jedliśmy do samego końca pizzy. Luci był praktycznie najedzony, ale dał radę jeszcze zmieścić jeden kawałek, a drugi był dla mnie.
- Mmrrr... Najadłam się...co z tym jednym kawałkiem?
- Hmmm może zjemy go na pół? - Zapytał gdy już sięgał po ten kawałek.
- Możemy kochanie.
Gdy już miałem ten kawałek to przedzielił go jakoś na pół i jednym kawałkiem mnie karmił.
- Yeeeey! - Zaczęłam go jeść. Dopiłam napój i zaczęłam się ubierać. - To co teraz?
- Teraz to możemy iść spacerkiem na zakupy. - Gdy już dawno zjadł tą ostatnią połówkę pizzy jak i również dopił do końca picie, to postanowił wyjść z stolika i złapać mnie za rękę. Gdy był odwrócony twarzą do mnie, a tyłem do innych ludzi to ktoś go stukał w bark. - Czego? - Mruknął.
- Jak to czego? Ciebie mamy do wyeliminowania i zdobycia za ciebie niezłą fortuną. - Burknął ten koleś co miał wywiad z prezenterem.
- Po moim trupie. - Dał mi buziaka w usta i zaczął się z nimi bić do takiego stopnia, że połowa lokalu została zniszczona. - No i po robocie. A i moi znajomi ogarną ten lokal do stanu początkowego.
Przerażona patrzyłam bojąc się o niego.
- L-L-luci..
- Coś jest nie tak? - Patrzył na mnie , ale ktoś go przebił czymś ostryn w prawe ramię. No, ale wyjął to bez problemu i kolesia przebił. Miał czerwone oczy i mogłam usłyszeć jego warknięcie demonicznym głosem.
- Ah! - Ustałam i poleciały mi łzy, a oczy mnie od nich piekły i zasłaniłam usta dłonią.
- Spokojnie kochanie, shhhhh. - Próbował mnie przytulić do siebie.
- Twoja rana!!!! - Odepchnęłam go żeby się zobaczyć czy jestem brudna.
- Spokojnie jesteś czysta. - Zdjął marynarkę, a potem rozpiął koszulę.
- Luci! Wiesz co? To ja też się zacznę zaraz rozbierać przy ludziach.
- Spokojnie już się zapinam. - Założył na siebie marynarkę i zapiął koszulę.
- Uuhhh jesteś niemożliwy. I po co to chciałeś zrobić?
- Po nic już kochanie. - Dał kasę właścicielowi za ten syf. Potem wrócił do mnie. - Możemy już iść.
- Tak po prostu?
- Nie po prostu tylko chciałem wytrzeć tą krew wokół rany chusteczką by nie zrobiła się większa plama. - Złapał mnie za rękę. - Co ja gadam, ta plama jest wielkości mojej dłoni.
- Ehhhh nieważne. Idziemy gdzieś?
- Możemy iść na zakupy. - Wyszliśmy z restauracji. Swoje rzeczy zabraliśmy i szliśmy spacerkiem do centrum handlowego.
- No ok..
Chwilę później. Byliśmy w centrum handlowym, a bardziej dokładniej mówiąc w sklepie z ciuszkami.
- Mmmm.... - Cicho mruczałam pod nosem.
- Wybierz sobie kochanie ciuszki, które ci się podobają a ja ci je kupię.
- No a ty? - Zapytałam, patrząc mu w oczy.
- Ja też sobie kupię spokojnie misia. - Zobaczył piękną koszulę hawajską. Wziął ją i wrzucił do koszyka.
- Mmmm... - Przeglądałam sobie rzeczy.
Chwilę później. Mieliśmy już zapełnione koszyki i spotkaliśmy się przy kasie.
- Już wszystko? - Zapytałam, bo nie wiedziałam czy wszystko już mamy.
- Według mnie tak, ale muszę kupić te piękne opaski w kształcie koron dla naszych przyszłych córek i dla ciebie kochanie. - Wziął te trzy opaski i włożył je do koszyka.
- Luciiiii haha. Córek? Nie wiesz ile i jakie będziemy mieć dzieci haha.
- No, ale na zapas kupiłem, hihi.
- No dobrze hihi.
Chwilę później. Zapłaciliśmy za zakupki i powoli wracaliśmy do hotelu.
- Fajnie spędziliśmy ten dzień heh. - Odparłam idąc obok niego przy okazji dorównując mu kroku. - A jutro pójdziemy na drugie zakupyyy?
- Na drugie zakupy w twoim towarzystwie, zawsze no i przy okazji pozwiedzamy sobie.
- Hihi to dobrze bo kupiłabym coś twojej babci na dzień babci i coś dla Trixie.
- A no niedługo dzień babci i pomyślałem nad wspólnym prezentem dla niej.
- No to właśnie dlatego zakupy.
- No tak, ale kocham z tobą robić zakupy. - Byliśmy prawie pod hotelem.
- Ja też hihi.
- Poza tym panie przodem. - Otworzył mi drzwi i mnie przepuścił bym weszła do środka budynku.
- Dziękuję. - Weszłam do środka hotelu.
- Dla takiej królowej jak ty zawsze. - Wszedł za mną i zamknął drzwi.
- Hihihi.
Jeszcze chwilę później. Byliśmy w pokoju hotelowym. Od razu zaczęłam z siebie zdejmować kurtkę jak i również buty. Luci natomiast zdjął z siebie marynarkę i koszulę by móc to zanieść do prania. Potem wrócił do mnie. Usiadł na kanapie i ogarniał sprawę z raną, ale zapomniał że kawałek tego ostrego czegoś został w ranie, a ja w tymczasie odcinałam metki. Z nudów wszedł na Instagrama i zobaczył wiadomošć od mamy chorego dzieciaczka. Przeczytał całą wiadomość dokońca.
- Biedactwo kochane. - Powiedział do siebie.
- Co? - Zapytałam, bo nie wiedziałam o co chodzi bo byłam chwilowo zajęta odcinaniem metek.
- No mama chorego chłopczyka do mnie na insta napisała w sprawie zbiórki na rechabilitację dzieciaczka. I się naprawdę przejąłem historią tego chłopczyka. - Odłożył przygaszony telefon na stolik by zająć się swoją raną.
- Myślałam że mi pokażesz ej.
- Bo bidulek od urodzenia nie może chodzić i do tego by mógł chodzić.jest portrzebna kwota w wysokości 6878,25$, a z tego co ja wiem to w góra jeden dzień uda się dzieciaczka uratować. - Wziął telefon i pokazał mi tą wiadomość.
- Jeju...aż mam ochotę do niego pojechać.. o ile to nie jest jakaś krętaczka.
- Oczywiście, że ona nie jest krętaczką bo zobacz w zdjęciach jakie wysłała. - Były to zdjęcia wyników badań dzieciaczka jak i sama mama z dzieckiem. - Nie wyglądają na takich co by od tak te 6878,25$ skołować na leczenie. No, ale my mamy dobre serce i pomożemy, prawda.kochanie? - Spojrzał na mnie.
- No oczywiście że tak.
- I myślałem nad tym, że bym wpłacił tam z 5 milionów a te 1 milion 878 tysięcy 25 dolarów uzbierać na live charytatywnym. - Miałam jego telefon, bo on ogarniał sprawę z tym kijem, który ma ostry czubek jak i koniec, który jest w ranie.
- Nooo to nawet spoko pomysł.
- I zrobimy hmmm po zakupkach na spokojnie, bo wtedy będziemy mieli więcej czasu na to wszystko. - Ranę miał dawno ogarniętą, więc złapał mnie za rękę i od razu wziął mnie na kolanka. - Kochanie powiem ci, że jesteś najseksowniejszą, najpiękniejszą, najkochańszą, najwspanialszą kobietą jaką poznałem, pokochałem i kocham dalej. - Zaczął mnie bardzo namiętnie całować z języczkiem. W międzyczasie podczas całowania włożył swoją prawą dłoń do moich spodni, a potem do majteczek. Następnie gdy mnie dalej całował to zaczął pieścić mój ulek.
- Aaa-ah! L-luci nie!
- No dobrze to przestanę. - Przestał pieścić mój ulek i od razu po tym wyjął dłoń z moich majtek. No, ale chociaż mnie przytulił i otulił skrzydłami.
- Uuhh! - Wyszłam siłą z jego uścisku i rzuciłam go na łóżko.
Ciąg dalszy w kolejnym rozdziale.
CZYTASZ
Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]
Short StoryPiąta część książki Fallen Angel. Jeżeli nie wiesz co będzie się działo to zapraszam do przeczytania czwartej części. The devil is real... and He is not the little red man with horns and a tall. He can be beautiful because he is fallen angel and he...