Wszystko działo się z perspektywy mojego narzeczonego, więc dużo się działo jak na niego i jego cudownych rozmów o wszystkim i o niczym. W tym momencie weszła Maze, bo miała dobre wieści.
- Noo dobry wieczór. - Odparła Mazekieen.
- Dobry wieczór tobie. - Bawił się monetką. - Wiesz, że jutro mamy walkę na terenie greckiego teatru o godzinie 13.00, więc powiedz mi czy masz coś nowego na ten temat.
- Tak a mianowicie, że będziesz miał własną armię. - Usiadła na kolanach Ewy.
- Mmmmm podoba mi się to. - Przełożył nogę na nogę i ułożył dłonie w trójkąt. - Własna armia brzmi to bardzo poważnie jak na nas, bo jesteśmy diabłami. Poza tym wojenka z braciszkiem Michaelem i go pokonanie to będzie czysta przyjemność.
- No właśnie, nie wiadomo co on wymyśli. - Powiedziała Smith.
- No właśnie i tu masz rację. Pewnie będzie chciał mnie odesłać do Piekła, ale ja wolę zostać tutaj z wami i z Nicole. - Odparł i dalej głaskał kotki.
- I dlatego potrzebna ci armia. - Odparła Maze.
- I dzięki, której podczas wojny ze wszystkich stron będzie się lała krew. - Podejrzanie się uśmiechnął.
- Aa no i Ewa też chce iść. - Powiedziała Smith.
- I pójdzie, bo będzie nam potrzebna w tej wojnie. - Odparł.
- Oo dziękuję. - Powiedziała Ewa.
- Dla ciebie Ewo jestem w stanie wszystko zrobić tak samo jak i dla Nicole i Mazey. - Uśmiechnął się w ich stronę.
- Jeszcze raz tak mnie nazwij.. - Odparła panna Smith.
- Czyżby moja kochana przyjaciółka diablica była wściekła o takie malusie przezwisko. - Uśmiechnął się swoim uśmieszkiem.
- Tak, była. - Odezwała się Maze, która już zacisnęła zęby.
- To było raz i więcej się nie powtórzy no chyba, że mnie wkurzysz to wtedy cię tak nazwę. - Odparł, delikatnie się poprawiając na kanapie.
- Dobrze. - Dalej Maze miała zaciśnięte zęby.
- Spokojnie Maze i coś czuję, że zaraz mi przypierdolisz za to. - Próbował uspokoić Maze.
- Masz szczęście, bo chce cię oszczędzić przed walką. - Powiedziała Mazekieen. - I tak już jesteś ranny.
- I tak się nie dam, bo nikt mnie nie pokona. - Oblizał swoją wargę. - Poza tym Michael i tak pewnie ma słabą armię.
- Aaah nie wiem. - Odparła Smith. - Skoro wróciliście to damy wam odpocząć. - Wstała z kolan swojej partnerki.
- Ja nie potrzebuje odpoczynku jak na razie, bo mam kolejny temat do ciebie Maze. A mianowicie chodzi mi o kolesia co się pode mnie podszywa. - Jadł kolejne ciastko.
- Ooo no właśnie co z nim? - Zapytała diablica.
- No ja nie wiem, bo nie znam jego lokalizacji w której przebywa. - Odparł, a Angel się położyła na jego kolanach.
- Eehh myślałam że już się tym zająłeś. - Westchnęła diablica. - Ale skoro on tak może sobie chodzić na wolności to ok.
- Najpierw wojna, a potem ten frajer tak to sobie rozpalnowałem. - Westchnął. - I dorwę go po wojnie, bo tak mi jest najprościej i najłatwiej to ogarnąć.
- No to super. - Odezwała się Smith. - Jak na razie wiem tylko to co Ci napisałam w esemesie.
- Wybornie czyli teraz mi pozostało go schwytać i ukarać. - Wyjął telefon z kieszeni marynarki by odczytać esemesa od Maze. - Very ciekawe informacje dostałem od ciebie Maze i napisałaś, że on często jest w tym klubie, mmmm brzmi to jak oferta nie do odrzucenia.
- No właśnie więc nawet się nie musisz za bardzo starać żeby go znaleźć. - Dodała Mazekieen.
- I to jest na plus. Chcecie coś do picia? - Zapytał, powoli podnosząc się z kanapy.
- Ja raczej nie. - Odparła Ewa.
- ja tam wypije co innego. - Spojrzała się na Ewę.
- Ciekawie i chyba wiem co, ale nie powiem. - Poszedł do barku zrobić sobie drinka.
- No jak chcesz. - Odparła Smith.
- Hmmm no dobra, ale wygraną upijemy panno Maze. - Odparł i wziął łyka drinka.
- My zawsze pijemy. - Powiedziała Maze.
- I nawet nie zaprzeczę. - Podszedł do nich i usiadł na swoje miejsce. Przełożył nogę na nogę i pił.
A ja dalej spałam i się wierciłam w łóżku. Luci dalej siedział, pił i rozmawiał z Maze i Ewą. W czasie rozmowy przyszła wiadomość od Felicji. Telefon leżał na stoliku jak zawsze.
- Mmmm... - Zaczęłam już mrugać oczami.
- Mmmmm, a jak tam u was? Jak spędziliście tydzień bez mojej i Nicole obecności? - Wypił drinka na raz, a potem czyste naczynie położył na stoliku.
- W sumie to jak zwykle. - Odparła Ewa.
- Ale musiałyśmy się ograniczać przez Trixie. - Dodała Maze.
- No, ale niedługo nasza podopieczna znajdzie dom i będzie jak dawniej. I chyba zobaczę co u Nicole przy okazji. - Wstał i poszedł do mnie. Usiadł na brzegu łóżka i patrzyłem mi w oczka. - Dobry wieczór ślicznotko. - Dał mi buziaka w moje słodkie usteczka.
- Mmm...która godzina? - Zapytałam, dalej patrząc w jego brązowe oczy.
- Za 15 trzecia inaczej mówiąc 2.45 kochanie. - Uśmiechał się w moją stronę.
- Mmmm.... Luci...
- Słucham cię perełko. - Patrzył mi w oczka, miziając moją dłoń.
- Tęsknie za tobą..
- Ja za tobą również tęskniłem kochanie. - Zbliżył się do mnie. Przybliżył się tak blisko, że nasze noski i usta się ze sobą stykały.
- Mmmmmmmm. - Zarumieniłam się i przytuliłam do niego.
- Mmmmrrrr i strasznie cię kocham piękna. - Przytulił mnie do siebie, wdychając mój zapaszek.
- Dlaczego się nie położysz?
- Bo miałem zamiar się położyć. - Jakoś przez tulasa się położył na łóżku obok mnie.
- Mmmm a światło?
- Będzie światełko kochanie. - Zapalił lampki, które były na mojej i jego szafce. - Proszę kruszynko, światełko zapalone.
- Misiu chodziło mi o to te w salonie hihi.
- W salonie misia też się światełko świeci. - Bawił się moimi włosami.
- Luci ale...mmmm..
- Mmmm tak Królowo? - Dalej się bawił moimi włosami.
- Jest zapalone w salonie i po co? Nie chcesz mnie wkurwiać..
- Bo zapomniałem zgasić, ale spokojnie już je zgaszę. - Maze i Ewa wychodząc z domu, zgasiły za sobą światło.
- Dziękuję misiu. - Obróciłam się na brzuch.
- Dla ciebie kochanie wszystko zrobię. - Przytulił mnie do siebie i powoli usypiał.
- Mmmm.. - Wtuliłam się w niego.
- Mmmrrr. - Zasnął, ale cicho mruczał przez sen.
Ja również po pewnym czasie zasnęłam. Spaliśmy do samego rana, jak zawsze wtuleni w siebie.
- Mmmm... - Zaczęłam się wiercić.
- Mmrrrrr. - Dalej spał, cicho mrucząc.
- Mmmmrrr misiu?
- Mmmrrr tak misia? - Gadał przez sen.
- Kocham cie...
- Ja ciebie też kocham maluszku.
- Mogę dalej spać?
- Mmmm tak misia, możesz dalej spać.
- A która jest godzina?
- Jest gdzieś. - Przetarł oczy i sięgnął po telefon z swojej szafki po czym zerknął na godzinę. - Jest po 9.00 kochanie.
- Mmmm. - Odwróciłam się znowu na brzuch, trochę przetarłam oczy i je zamykałam. - Przytul mnie.
- Ciebie kochanie zawsze przytulę. - Przytulił mnie do siebie i mruczał mi do uszka.
- Mmm.. - Wzdychnęłam i próbowałam zasnąć.
- Śpij dobrze kochanie. - Dał mi buziaka w nosek, dalej mnie tuląc.
Siedział z nosem w telefonie i myślał nad tym jak pokonać Michaela w tej wojnie. Miał na nosie ubrane okulary i z nudów przeglądał social media.
- Mmmmm... - W końcu się obudziłam, obróciłam się i zauważyłam go w okularach.
- Mmmrrr. - Spojrzał się na mnie swoim wzrokiem oblizując swoją górną wargę.
- Coś się stało? - Patrzyłam na jego reakcję.
- A co miałoby się słoneczko moje stać? Poczułem, że się poruszyłaś więc zerknąłem na ciebie kruszynko. - Dał mi buziaka w nosek.
Uśmiechnęłam się bardzo ciepło i się do niego przytuliłam jak koala.
- Moja mała sexi koala. - Odłożył telefon na swoją szafkę i mnie bardziej przytulił.
- Hihihi. - Dałam mi buziaka w zarost.
- Mmmrrr. - Strasznie się zarumienił, ale oddał mi buziaka w moje słodkie usteczka.
- Hihihihi! Tak cię kocham..
- Ojj ja ciebie też kruszynko. - Bawił się moimi włosami.
- Mmmm...to kiedy masz tą walkę?
- Walkę no cóż, mam ją o 13.00 a jest po. - Znowu zerknął na godzinę w telefonie. - Jest po 10.00.
- Mhmmm.... Na pewno tego chcesz?
- Jeżeli to sprawi, że Michael nie będzie się wpierdalał w nasze życie przez wieki to oczywiście, że tego chcę.
- Mm.... Ale ja się o ciebie boję.
- Spokojnie misia, dam sobie z nim radę sam na sam z nim. Poza tym Maze i Ewa wraz z moją armią pomogą mi pokonać jego armię i kto wie może wygram. - Bawił się moimi włosami. - Ja doskonale wiem, że się o mnie boisz i martwisz, bo ja mam tak samo co do ciebie maluszku.
- No dobrze ale ja to co innego i ty to co innego...
- Wiem kochanie, ale mam zaplanowaną taktykę na niego i spokojnie nie stracisz mnie podczas tej walki.
- Na pewno?
- Na pewno kochanie, bo gdy sobie spałaś to ja sobie w myślach układałem taktykę na niego.
- Mmm...
- Mmmrrr i strasznie cię kocham. - Wymruczał delikatnie gładząc moją dłoń.
- Ja ciebie też...
- I nigdy przenigdy to się nie zmieni, bo tylko ciebie kocham.
- Ja ciebie też kocham..
- Mmmmm. - Dał mi namiętnie soczystego i mokrego buziaka w usta.
- Mmrr. - Oddałam delikatnego i po chwili się oddaliłam.
- Coś się stało kochanie? - Zapytał, patrząc mi w oczy.
- Mmm nie..
- Dobziu, ale gdyby coś to wiesz że możesz na mnie zawsze polegać. - Bawił się moimi włosami jedną ręką, a drugą zerknął na godzinę w telefonie.
- Wiem.... - Widziałam co on robił. - Mam się już ubierać?
- Tak kochanie, ale zdążymy bo jest 12.10. - Spojrzał na zegarek w telefonie. Odparł i poprawił marynarkę.
- Mmmm...no dobra.. - Wstałam i zaczęłam się ubierać.
- Wyrobimy się kochanie poza tym kocham cię moja królowo. - Posłał uśmiech w moją stronę.
- Ja ciebie też.. - Pomalowałam sobie tylko policzki i usta.
- Przecudownie wyglądasz kochanie. - Sięgnął po swój telefon z szafki i napisał do Maze, że wkrótce się widzimy na miejscu.
Wzięłam jabłko i je od razu zaczęłam jeść żeby nie zemdleć.
- Smacznego złociutka. - Puścił oczko w moją stronę.
- Dziękuję... Pojedziemy samochodem czy jak?
- Proszę. Tak, pojedziemy samochodem kochanie. - Sięgnął po telefon z kieszeni i zaczął pisać do mamy w sprawie odbioru Trix ze szkoły.
Esemesy pomiędzy Lucyferem a Boginią.
- Mamo, będziesz miała wolną godziinę o 13.35?
- Myślę, że tak, a co?
- EBo o tej godzinie kończy Trix zajęcia, a mnie i Nicole przez ten czas nie będzie w domu. I myślałem nad tym czy byś jej nie odebrała z zajęć i się nią nie zaopiekowała do czasu naszego powrotu,
- No dobrze, w porządku.
- Dziękuje, kochana jessteś. A i dam Ci znać kiedy wrócimy to odbiorę ją od ciebie na spokojnie. Kocham cię mamo.
Zaczęłam trzymać się za brzuch i zaciskać oczy. Luci schował telefon do kieszeni od spodni i od razu spojrzał na mnie. Usiadłam na krześle i zaczęłam się kiwać jak zawsze żeby poczuć się lepiej.
- Może jednak zrobię Ci coś dobrego i pożywnego byś mi nie padła zgłodu? - Uklęknął obok mnie i od razu przytulił.
- Mmmm nie... - Odpowiedziałam szybko stękając. Cicho dyszałam co sekundę.
- Dobrze kochanie, ale gdyby coś się działo to mów. - Ucałował mnie w szyję. Potem wstał i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Mmmm.... Chwila.... Fffff.... - Oddychałam głęboko gdy powoli ból zaczął ustawać. - Już możemy iść.
- Dobrze to w takim razie chodźmy. - Złapał mnie za rękę. - Masz wszystko kochanie?
- Mhm.. A ty?
- Też mam wszystko. - Zaczął wymieniać. - Klucze, telefon i portfel, tak wszystko mam królowo.
- No to idziemy..
Lucyfer zaczął prowadzić do samochodu. Mijaliśmy jak na razie samych ludzi w jego lokalu, ale się nie zgubiliśmy bo trzymaliśmy się za ręce. Gdy już byliśmy na zewnątrz budynku to od razu otworzył mi drzwi od strony pasażera.
- Zapraszam, królowe przodem. - Zachował się jak gentelman.
- Dziękuję. - Wsiadłam, grzecznie zapinając pasy.
- Hihi, proszę królowo. - Zamknął za mną drzwi i od razu zjawił się na miejscu kierowcy również zapinając pasy.
- Fuck.. - Cicho stęknęłam.
- Hmm? Co się stało kochanie? - Zapytał i ruszył samochodem spod lokalu.
- Znowu mnie przez chwilę zabolało.
- Nie chcę wyjść na pajaca, ale może zbliża ci się okres czy jak wy kobiety na to mówicie. - Skupił się na drodze. - Może dlatego cię boli, a jak nie od tego to nie wiem.
- Ehh bo powinnam mieć okres, od dawna.
- Skoro powinnaś to może dzisiaj go dostaniesz. - Dalej jechał.
- Nawet mnie nie denerwuj...
- Dobrze, batonika? - Wyjął z schowka batonika i chciał mi go dać.
- Chętnie.. - Wzięłam i od razu zaczęłam go jeść.
- Proszę i smacznego przy okazji.
- Dziękuję... - Oglądałam przez szybę widoki.
- Dla ciebie zawsze coś słodkiego skołuje. - Odparł i dalej jechał.
- Hihihihi.
- Mmmrr. - Dalej jechał, ale jedną rękę miał na moim udzie.
- Luci. - Zarumieniłam się. - Co z papierkiem?
Ciąg dalszy w kolejnej części książki.
CZYTASZ
Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]
Cerita PendekPiąta część książki Fallen Angel. Jeżeli nie wiesz co będzie się działo to zapraszam do przeczytania czwartej części. The devil is real... and He is not the little red man with horns and a tall. He can be beautiful because he is fallen angel and he...