Ciąg dalszy naszej wspaniałej rozmowy o wszystkim i o niczym.
- Ja ciebie też kocham mój słodziaku. - Dał mi namiętnego buziaka w usta, a potem sięgnął po e-pa. Potem zaczął palić mając mnie w ramionach.
- Mmrrr. - Poczułam motylki w brzuchu i się wtuliłam w niego. - Jesteś taki mięciusi... - Miziałam go.
- Mmmmrrr i taki zawsze będę, miękki specjalnie dla ciebie kochanie. - Dalej palił, mrucząc.
- A dla innych szorstki?
- Tak, dla innych szorstki.
- Jak papieruszek ścierniuszek?
- Tak, jak papieruszek ścierniuszek.
- Hihihi. - Dałam mu kolejnego buziaczka na szyi. - Kuuurcze...wszamałabym coś..
- Hmmm pewnie jakąś zupkę byś zjadła czy coś.
- No nie wiem w sumie..
- To ja ci ją zrobię królowo. - Wziął ostatniego bucha i odłożył e-pa na swoją szafkę. Potem ucałował mnie usta.
- Mmrrr fuj skarbie poczułam dymek.
- Przepraszam skarbie. - Wstał i poszedł do kuchni robić moją ulubioną zupkę.
- Mmmmm... - Wzięłam telefon i wierciłam się na łóżku.
Chwilę później. Zupka była gotowa na stole w jadalni, więc Luci nie wiedział czy mam iść z miską pełną zupy do mnie czy raczej ja przyjdę tu i ją zjem. No, ale zadecydował, że przyniesie mi ją do sypialni na tacy. Tacę z zupą jak i łyżką położył na szafkę, a sam usiadł na brzegu łóżka.
- Ohhh skarbie...gdyby nie ta zupka to bym Ci się rzuciła w ramiona hihi.
- To jak zjesz to wtedy mi się rzucisz w ramiona kochanie.
- Dobrze hihi. - Zaczęłam jeść.
- Smacznego maluszku. - Bawił się kłykciami, a potem masował moje udo.
- Dziękuję mmrrr. - Gdy zjadłam to odłożyłam miskę.
- Dla ciebie zawsze mrrrr.
- Misiu?...a bo...nie mogłabym herbatki z 3 łyżeczkami cukru?
- Oczywiście, że możesz. - Cmoknął mnie w usta. - Zaraz wrócę z herbatką. - Wziął tacę i poszedł z tym do kuchni. Potem zaczął robić herbatkę w moim ulubionym kubeczku.
- Mmmrrr... - Wygodnie się położyłam.
Chwila nie minęła i wrócił z kubeczkiem pełnej herbaty.
- Dziękuję skarbie jesteś strasznie kochany, a teraz do łóżeczka bo muszę cię poprzytulać.
- Dziękuje i dla ciebie zawsze taki będę. - Wszedł do łóżka, położył się na pleckach obok mnie.
- Mmmm. - Przytuliłam go prawie na niego wchodząc. - Mmrrrrr.
- Mmmmrrr. - Przytulił mnie do siebie, mrucząc.
- Aj skarbie skarbie chyba coś słodkiego zaraz poleci hahaha.
- Mmmm coś słodkiego powiadasz, aż się nie mogę doczekać tego.
- No nie wiem co chcesz bo jeszcze troche w szafce mam. Boooo nooo trochę znikło w moim żołądku haha.
- W twoim żołądku zawsze słodkości znikają. Zresztą u mnie też trochę zostało no, ale myślę sobie, że wieczorkiem zjemy wszystko i nasze brzuszki będą najedzone i szczęśliwe jak my.
- No to właśnie dlatego twoje sperma we mnie znika bo jest słodka jak jej właściciel haha. Jaki kurwa wieczór jak zaraz rano będzie? Te gimper nie zapędziłeś się czasami? Haha. - Miałam zajebisty humor.
- Ojj zapędziłem się, haha. - Również miał zajebisty humor.
- I chyba sobie pogram na fortepianku, bo coś czuję że dzisiejszego wieczora będzie nowy rok.
- Ej właśnie a my nie mieliśmy nowego roku u nas robić? - Zaczęłam się śmiać pod nosem.
- No tak kochanie. - Cicho się śmiał pod nosem.
- Tooo co robimy z tym faktem?
- No w sumie oprócz ubrania się i zrobienia jedzonka to raczej myślę, że nic.
- Mhmmmm. I wszyscy przychodzą tak jak w wigilię?
- No tak misia. - Wstał, podszedł do szafy i zaczął na siebie ubierać czarny garnitur i czerwoną koszulę.
- Luci ale jest wcześnie... Ledwo słonko wstaje... No chyba, że przez te czarne firanki jestem ślepa to mi zapłacisz za okulistę haha.
- No masz rację, słonko ledwo wstaje i jest wcześnie. - Usiadł obok mnie i ucałował w policzek.
- To co ubierasz????? - Byłam na niego zła. - I w co ja mam się ubrać i kiedy??????
- Spokojnie już się rozbieram. - Zdejmował z siebie wszystko aż do bielizny. - Ubrałabyś tą swoją piękną sukienkę co masz w szafie w artystycznym pokoju.
- No ej kurwa to na pewno będę wiedzieć jak mam tam z miliard sukienek. - Zaczęłam się śmiać.
- Dzięki mnie masz tyle sukienek skarbie.
- Oj już tammmm. - Jak zawsze robiłam śmieszne rzeczy. - To pytanie którą. Znaczy no wiesz moge też być nago ale no nie wiem....
- Nago możesz i dla mnie teraz być, a co do sukienki to masz tam bardzo ładną czerwoną sukienkę.
- To mi pokażesz, którą dobrze?
- Dobrze kochanie.
- Wujek! Bo mamy problem! - Trix zobaczyła co się stało z fortepianem.
Zakryłam szybko cytrynki poduszką.
- Ohh dzień dobry Trixie, a co tak wcześnie wstałaś? - Zapytałam.
- A bo przebudziłam się i chciałam iść do łazienki, ale zobaczyłam jak wujka fortepian jest w bardzo złym stanie. - Trix usiadła na brzegu łóżka i machała nóżkami.
- Jak w złym? Luci? - Byłam już troszkę zestresowana bo wiem jaki Luci jest w stosunku do swojego fortepianu.
- J-jak złym? - Powoli wchodził w panikę.
- No w takim stanie jakby kijem bejsbolowym został wielokrotnie uderzony. - Odparła Trix.
- Luci... - Próbowałam go uspokoić.
- Pewnie już nic nie zagram dla was jak jest już w takim stanie, że nawet nic z niego nie zostało. - Powoli zrobiło mu się przykro.
- I jest karteczka, która wujka zaboli jak i słowa w niej. - Trix dała mi tą kartkę.
- Hmm. - Przeczołgałam się na kolankach bliżej.
Słowa na kartce to groźby skierowane w Lucyfera stronę i to, że penthouse również będzie w takim stanie jak fortepian. Z podpisem na samym dole listu od R.M.
- Skarbie tooo może zróbmy tak. Ty i Trixie pojedziecie na komisariat to zgłosić, a ja tutaj zostanę i się zajmę bałaganem co? No chyba, że Trixie chce zostać w domu.
- P-pojadę sam na komisariat, a Trix zostanie z tobą i ci skarbie pomoże. - Ubrał na siebie z powrotem czarny garnitur i czerwoną koszulę.
- Uważaj na siebie skarbie.. - Usiadłam tyłem do Trixie i ubrałam koszulkę.
- Wujku, bądź ostrożny. - Przytuliła Lucyfera patrząc mu w oczy, a on się do niej uśmiechnął.
- Będę na siebie uważał. - Odwzajemnił tulasa. Potem mnie pocałował bardzo namiętnie w usta.
- Mmmmrrrr. - Gdy mój narzeczony wyszedł od razu podeszłam do fortepianu. - O kurrrr.....aż tak?
- Aż tak ciociu i jest jakimś czerwonym sprejem napisane zginiesz frajerze czy coś takiego. - Trix stała obok mnie.
- Słuchaj mam pomysł na coś ale nie mów nic Lucyferwi. Jak się nazywa ten typo co naprawia rzeczy? Właśnie takie coś np. Stolarz nie bo on stoły robi..
- Kurcze ten od mebli. Hmmmm nie wiem ciociu. Powiedzmy, że to jest meblarz bo nic mi innego do głowy nie przychodzi, a co do wujka to mu nie powiem.
- To chwilka. - Zadzwoniłam do Elli mając nadzieje, że odbierze mimo wczesnej pory.
Na szczęście Ella odebrała.
- Siemano wam, co się dzieje kochana, że do mnie zadzwoniłaś? - Ella zapytała z ciekawości.
- Halo? Potrzebuję twojej pomocy szybko, jak się nazywają ci goście co naprawiają meble?
- Hmmm ja bym ich poszukała pod naprawą mebli na internecie. Na pewno ich tam znajdziesz. - Odparła Lopez. - I znlazłam ich, od razu w esenesie masz ich numer telefonu kochana.
- Dzieki Wielkie, a myślisz, że naprawią fortepian?
- Kurde jak potrafią meble naprawiać jakieś szafy, stoły itd. To myślę, że fortepian naprawią, a co się z nim stało? Lucyfer go zniszczył pod wpływem agresji czy jak? - Lopez była ciekawa.
- No właśnie nie wiemy kto go zniszczył, ale jest roztrzaskany.
- Oouuu, wiesz co wpadnę do ciebie i zrobię wam małe śledztwo i się dowiemy kto mógł zrobić. Daj mi z max 20 minut i jestem u was. - Powiedziała Ella, malując usta szminką.
- No dobrze to czekamy.
- No do zobaczenia. - Ella ucałowała słuchawkę i się rozłączyła.
- Wiesz Trixie Ella na chwilę przyjedzie.
- Ciocia Ella przyjedzie, a po co?
- Noo zobaczyć ten fortepian.
- Dobziu mam nadzieję, że da radę naprawić ten fortepian. - Trix przytuliła się do mnie.
W tle było słychać jak winda się otwierała, a z niej wychodziła Ella. Od razu podeszła do fortepianu i zaczęła robić swoje zadanie.
- To zadzwonić do tych ludzi? - Zapytałam Elli dla pewności, bo ona wie co jest dobre a co nie.
- Tak zadzwoń, bo znalazłam kawałek ciemnego włosa na podłodze. - Lopez schowała włos do woreczka foliowego.
Zadzwoniłem pod numer z esemesa.
- Dzień dobry pani. - Odebrał jakiś facet.
- Ohh dzień dobry mam pytanie czy byliby państwo w stanie naprawić roztrzaskany fortepian?
- Roztrzaskany fortepian.... - Facet chwile się zastanawiał. - Oczywiście, że tak, a co się z nim stało?
- No ktoś go zniszczył chyba uderzał w niego czymś mega mocnym i teraz tu tak lezy, a chciałabym jeśli się uda żeby był naprawiony zanim mój narzeczony wróci.
- Dobrze, to proszę nam na esemsie napisać adres i numer drzwi. - Odparł facet.
- Dobrze, dziękuję. - Rozłączyłam się i szybko napisałam adres pod ten sam numer.
Facet zobaczył adres i wysłał emotkę "👍🏻" na znak, że wpadnie z swoim kolegą za 10 minut.
- I jak poszła z nim rozmowa? - Zapytała Ella.
- Dobrze, na szczęście mogą to naprawić.
- Ufff no to Luci będzie szczęśliwy, a co do włosa którego znlazłam na waszej podłodze to on jest ciemnego koloru. - Odparła Lopez. - I się zastanawiam kto ma właśnie taki kolor włosów.
- No ja mam takie brązowe w sumie to nie wiem. Znaczy wiesz bo ja właśnie gubię włosy. Nawet w łóżku są moje włosy więęęęc..
- Spokojnie ja ciebie nie będę podejrzewać o to, bo byś swojemu przyszłemu mężowi nie roztrzaskała fortepianu. I chyba coś bardziej dostrzegłam charakterystycznego w tym włosie. - Lopez bardziej się mu przyglądała. - Jest on farbowany trochę.
- No ja nie mam pofarbowanych chociaż kiedyś chciałam mieć końcówki fioletowe. No jakoś się tak złożyło, że nie mam..
- Trix odpada bo nie ma farbowanych. Lucyfer tym bardziej odpada kurde. - Lopez myślała.
Winda się otworzyła i weszli ci od naprawy fortepianu.
- Ohh dzień dobry. - Przyniosłam Elli tą kartkę.
- Dobry pani. - Powiedzieli wspólnie i zaczęli swoim tempem zabierać się za naprawę fortepianu.
- A cóż za kartka? - Lopez wzięła kartkę i ją sobie przeczytała. - O kurcze ta osoba jest nieźle wlanięta. I te R.M na końcu brzmi bardzo podejrzanie.
- Trixie zrobić ci śniadanko? - Zapytałam małą, bo nie wiedziałam czy jest głodna w tym momencie.
- Tak, i obojętnie co mi ciocia zrobi na śniadanko.
- Wiesz co Nicole, mi się wydaje że mój nos wyczuwa że moją pierwszą i główną podejrzaną jest właśnie Rory, bo jako jedyna ma taki ciemny włos z delikatnie widocznym różem plus samo R.M i styl pisania należy do niej. - Lopez wstała i zaczęła myśleć gdzie Rory teraz przebywa. - Ale jak ją przesłucham to dam znać na komendzie, żeby zamknęli ją do jakiegoś zakładu zamkniętego na leczenie psychiatryczne.
Zaczęłam robić obu dziewczynom śniadanie.
- Jak chcesz, byle więcej nam nie stwarzała kłopotów.
- Oczywiście, że chcę i napiszę do kolegów by pomogli mi znaleźć jej aktualną lokalizację jej pobytu. - Ella usiadła na kanapę i zaczęła pisać o tej sprawie do swoich kolegów z pracy.
Podałam śniadanie i napoje na stół.
- Jeszcze chwila została i fortepian będzie jak nowy. - Odparł mężczyzna.
- No dobrze. Trixie masz śniadanko.
- Yey! Dziękuje ciociu, jesteś bardzo kochana. - Przytuliła mnie i szybko usiadła do stołu.
- W sumie ci powiem, że Trixie bardzo cię kocha i traktuje cię bardzo wyjątkowo. - Odparła Lopez siadając do stołu. - Dziękuje za śniadanie, kochana jesteś. - Zaczęła jeść.
- Hihi i tak samo ja kocham was. - Przyniosłam swoją herbatę z sypialni.
- My ciebie też kochamy. A właśnie, gdzie jest nasz pan domu? - Ella piła swoje piciu.
- Poszedł zgłosić tą sprawę.
- Oby panowie się wyrobili, bo nie wiemy kiedy on wróci. - Odparła Lopez.
- Dobrze im idzie Ella. Ja mam nadzieję i wierzę, że tak.
- Tylko nam pozostało wyczyścić ten napis z fortepianu i będzie jak nowy. - Odparł facet.
- Z tego napisu tak? - Zapytałam.
- Tak i jesteśmy zabezpieczeni w takie brudy na meblach. - Odparł mężczyzna, który wraz z kolegą czyścił fortepian z napisu.
- Oooo no to super.
- Z kolegą zauważyliśmy, że ten fortepian jest jedyny w swoim rodzaju i takiego podobnego to by pani nie znalazła w zastępstwie gdyby nie był do uratowania. - Odparł facet. - No i jest warty grube miliony lub miliardy.
- No i właśnie dlatego z uwagi, że jest taki cenny dla mojego narzeczonego chciałam go szybko naprawić.
- A narzeczony pani jest muzykiem, że fortepian jest dla niego cenny? Czy poprostu sobie kolekcjonuje? - Zapytał mężczyzna.
- No on gra na fortepianie proszę pana, gdyby nie ja to ten fortepian jest dla niego najcenniejszą rzeczą bo kocha muzykę i ją tworzyć. Ale, że kocha mnie to fortepian jest na drugim miejscu haha.
- No wiadomo, kobieta w związku musi być na pierwszym miejscu. - Odparł facet.
- I tak, fortepian jak nowy a naprawa no musiała nas kosztować to zapłaci pani 1 milion dolarów. Wie pani, rzadki instrument i strasznie drogi, więc dlatego. - Powiedział drugi facet.
- Mam nadzieję, że Lucyfer portfela nie brał ze sobą. - Odparła Lopez.
- To już chwila. - Wyciągnęłam pieniądze ze swojego portfela. - A to tylko papierowo mogę nie?
- Papierowo albo zbliżeniowo jak pani woli. - Odparł facet.
- A mogę połowę tak i połowę tak? - Wzięłam swoją kartę i powiedzmy, że Luci zrobił kopie swojej dla mnie czy coś takiego.
- Może pani tak zapłacić. - Wyjął terminal z torby bym mogła zrobić zapłatę.
Zapłaciłam swoją kartą i pierwsza transakcja udana.
- To jeszcze trochę papierowych niech państwo mają, że musieli się panowie śpieszyć i w ogóle. - Dałam im 400$ na pół.
- Dziękujemy i mam nadzieję, że pani narzeczony będzie zadowolony z naprawy fortepianu. - Wzięli po 400 zł i schowali je sobie do portfeli, potem pakowali narzędzia itp. do torby.
- Dobrze ja też dziękuję. - Schowałam karty i resztę pieniędzy do równie bogato wydającego portfela. Schowałam go jeszcze w torebkę i popijałam herbatkę czekając aż wyjdą.
Ciąg dalszy w kolejnym rozdziale.
CZYTASZ
Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]
Short StoryPiąta część książki Fallen Angel. Jeżeli nie wiesz co będzie się działo to zapraszam do przeczytania czwartej części. The devil is real... and He is not the little red man with horns and a tall. He can be beautiful because he is fallen angel and he...