6. Nicole

3 1 0
                                    

Ciąg dalszy naszej wspaniałej rozmowy o wszystkim i o niczym.
- Ja ciebie też kocham mój słodziaku. - Dał mi namiętnego buziaka w usta, a potem sięgnął po e-pa. Potem zaczął palić mając mnie w ramionach.
- Mmrrr. - Poczułam motylki w brzuchu i się wtuliłam w niego. - Jesteś taki mięciusi... - Miziałam go.
- Mmmmrrr i taki zawsze będę, miękki specjalnie dla ciebie kochanie. - Dalej palił, mrucząc.
- A dla innych szorstki?
- Tak, dla innych szorstki.
- Jak papieruszek ścierniuszek?
- Tak, jak papieruszek ścierniuszek.
- Hihihi. - Dałam mu kolejnego buziaczka na szyi. - Kuuurcze...wszamałabym coś..
- Hmmm pewnie jakąś zupkę byś zjadła czy coś.
- No nie wiem w sumie..
- To ja ci ją zrobię królowo. - Wziął ostatniego bucha i odłożył e-pa na swoją szafkę. Potem ucałował mnie usta.
- Mmrrr fuj skarbie poczułam dymek.
- Przepraszam skarbie. - Wstał i poszedł do kuchni robić moją ulubioną zupkę.
- Mmmmm... - Wzięłam telefon i wierciłam się na łóżku.
Chwilę później. Zupka była gotowa na stole w jadalni, więc Luci nie wiedział czy mam iść z miską pełną zupy do mnie czy raczej ja przyjdę tu i ją zjem. No, ale zadecydował, że przyniesie mi ją do sypialni na tacy. Tacę z zupą jak i łyżką położył na szafkę, a sam usiadł na brzegu łóżka.
- Ohhh skarbie...gdyby nie ta zupka to bym Ci się rzuciła w ramiona hihi.
- To jak zjesz to wtedy mi się rzucisz w ramiona kochanie.
- Dobrze hihi. - Zaczęłam jeść.
- Smacznego maluszku. - Bawił się kłykciami, a potem masował moje udo.
- Dziękuję mmrrr. - Gdy zjadłam to odłożyłam miskę.
- Dla ciebie zawsze mrrrr.
- Misiu?...a bo...nie mogłabym herbatki z 3 łyżeczkami cukru?
- Oczywiście, że możesz. - Cmoknął mnie w usta. - Zaraz wrócę z herbatką. - Wziął tacę i poszedł z tym do kuchni. Potem zaczął robić herbatkę w moim ulubionym kubeczku.
- Mmmrrr... - Wygodnie się położyłam.
Chwila nie minęła i wrócił z kubeczkiem pełnej herbaty.
- Dziękuję skarbie jesteś strasznie kochany, a teraz do łóżeczka bo muszę cię poprzytulać.
- Dziękuje i dla ciebie zawsze taki będę. - Wszedł do łóżka, położył się na pleckach obok mnie.
- Mmmm. - Przytuliłam go prawie na niego wchodząc. - Mmrrrrr.
- Mmmmrrr. - Przytulił mnie do siebie, mrucząc.
- Aj skarbie skarbie chyba coś słodkiego zaraz poleci hahaha.
- Mmmm coś słodkiego powiadasz, aż się nie mogę doczekać tego.
- No nie wiem co chcesz bo jeszcze troche w szafce mam. Boooo nooo trochę znikło w moim żołądku haha.
- W twoim żołądku zawsze słodkości znikają. Zresztą u mnie też trochę zostało no, ale myślę sobie, że wieczorkiem zjemy wszystko i nasze brzuszki będą najedzone i szczęśliwe jak my.
- No to właśnie dlatego twoje sperma we mnie znika bo jest słodka jak jej właściciel haha. Jaki kurwa wieczór jak zaraz rano będzie? Te gimper nie zapędziłeś się czasami? Haha. - Miałam zajebisty humor.
- Ojj zapędziłem się, haha. - Również miał zajebisty humor.
- I chyba sobie pogram na fortepianku, bo coś czuję że dzisiejszego wieczora będzie nowy rok.
- Ej właśnie a my nie mieliśmy nowego roku u nas robić? - Zaczęłam się śmiać pod nosem.
- No tak kochanie. - Cicho się śmiał pod nosem.
- Tooo co robimy z tym faktem?
- No w sumie oprócz ubrania się i zrobienia jedzonka to raczej myślę, że nic.
- Mhmmmm. I wszyscy przychodzą tak jak w wigilię?
- No tak misia. - Wstał, podszedł do szafy i zaczął na siebie ubierać czarny garnitur i czerwoną koszulę.
- Luci ale jest wcześnie... Ledwo słonko wstaje... No chyba, że przez te czarne firanki jestem ślepa to mi zapłacisz za okulistę haha.
- No masz rację, słonko ledwo wstaje i jest wcześnie. - Usiadł obok mnie i ucałował w policzek.
- To co ubierasz????? - Byłam na niego zła. - I w co ja mam się ubrać i kiedy??????
- Spokojnie już się rozbieram. - Zdejmował z siebie wszystko aż do bielizny. - Ubrałabyś tą swoją piękną sukienkę co masz w szafie w artystycznym pokoju.
- No ej kurwa to na pewno będę wiedzieć jak mam tam z miliard sukienek. - Zaczęłam się śmiać.
- Dzięki mnie masz tyle sukienek skarbie.
- Oj już tammmm. - Jak zawsze robiłam śmieszne rzeczy. - To pytanie którą. Znaczy no wiesz moge też być nago ale no nie wiem....
- Nago możesz i dla mnie teraz być, a co do sukienki to masz tam bardzo ładną czerwoną sukienkę.
- To mi pokażesz, którą dobrze?
- Dobrze kochanie.
- Wujek! Bo mamy problem! - Trix zobaczyła co się stało z fortepianem.
Zakryłam szybko cytrynki poduszką.
- Ohh dzień dobry Trixie, a co tak wcześnie wstałaś? - Zapytałam.
- A bo przebudziłam się i chciałam iść do łazienki, ale zobaczyłam jak wujka fortepian jest w bardzo złym stanie. - Trix usiadła na brzegu łóżka i machała nóżkami.
- Jak w złym? Luci? - Byłam już troszkę zestresowana bo wiem jaki Luci jest w stosunku do swojego fortepianu.
- J-jak złym? - Powoli wchodził w panikę.
- No w takim stanie jakby kijem bejsbolowym został wielokrotnie uderzony. - Odparła Trix.
- Luci... - Próbowałam go uspokoić.
- Pewnie już nic nie zagram dla was jak jest już w takim stanie, że nawet nic z niego nie zostało. - Powoli zrobiło mu się przykro.
- I jest karteczka, która wujka zaboli jak i słowa w niej. - Trix dała mi tą kartkę.
- Hmm. - Przeczołgałam się na kolankach bliżej.
Słowa na kartce to groźby skierowane w Lucyfera stronę i to, że penthouse również będzie w takim stanie jak fortepian. Z podpisem na samym dole listu od R.M.
- Skarbie tooo może zróbmy tak. Ty i Trixie pojedziecie na komisariat to zgłosić, a ja tutaj zostanę i się zajmę bałaganem co? No chyba, że Trixie chce zostać w domu.
- P-pojadę sam na komisariat, a Trix zostanie z tobą i ci skarbie pomoże. - Ubrał na siebie z powrotem czarny garnitur i czerwoną koszulę.
- Uważaj na siebie skarbie.. - Usiadłam tyłem do Trixie i ubrałam koszulkę.
- Wujku, bądź ostrożny. - Przytuliła Lucyfera patrząc mu w oczy, a on się do niej uśmiechnął.
- Będę na siebie uważał. - Odwzajemnił tulasa. Potem mnie pocałował bardzo namiętnie w usta.
- Mmmmrrrr. - Gdy mój narzeczony wyszedł od razu podeszłam do fortepianu. - O kurrrr.....aż tak?
- Aż tak ciociu i jest jakimś czerwonym sprejem napisane zginiesz frajerze czy coś takiego. - Trix stała obok mnie.
- Słuchaj mam pomysł na coś ale nie mów nic Lucyferwi. Jak się nazywa ten typo co naprawia rzeczy? Właśnie takie coś np. Stolarz nie bo on stoły robi..
- Kurcze ten od mebli. Hmmmm nie wiem ciociu. Powiedzmy, że to jest meblarz bo nic mi innego do głowy nie przychodzi, a co do wujka to mu nie powiem.
- To chwilka. - Zadzwoniłam do Elli mając nadzieje, że odbierze mimo wczesnej pory.
Na szczęście Ella odebrała.
- Siemano wam, co się dzieje kochana, że do mnie zadzwoniłaś? - Ella zapytała z ciekawości.
- Halo? Potrzebuję twojej pomocy szybko, jak się nazywają ci goście co naprawiają meble?
- Hmmm ja bym ich poszukała pod naprawą mebli na internecie. Na pewno ich tam znajdziesz. - Odparła Lopez. - I znlazłam ich, od razu w esenesie masz ich numer telefonu kochana.
- Dzieki Wielkie, a myślisz, że naprawią fortepian?
- Kurde jak potrafią meble naprawiać jakieś szafy, stoły itd. To myślę, że fortepian naprawią, a co się z nim stało? Lucyfer go zniszczył pod wpływem agresji czy jak? - Lopez była ciekawa.
- No właśnie nie wiemy kto go zniszczył, ale jest roztrzaskany.
- Oouuu, wiesz co wpadnę do ciebie i zrobię wam małe śledztwo i się dowiemy kto mógł zrobić. Daj mi z max 20 minut i jestem u was. - Powiedziała Ella, malując usta szminką.
- No dobrze to czekamy.
- No do zobaczenia. - Ella ucałowała słuchawkę i się rozłączyła.
- Wiesz Trixie Ella na chwilę przyjedzie.
- Ciocia Ella przyjedzie, a po co?
- Noo zobaczyć ten fortepian.
- Dobziu mam nadzieję, że da radę naprawić ten fortepian. - Trix przytuliła się do mnie.
W tle było słychać jak winda się otwierała, a z niej wychodziła Ella. Od razu podeszła do fortepianu i zaczęła robić swoje zadanie.
- To zadzwonić do tych ludzi? - Zapytałam Elli dla pewności, bo ona wie co jest dobre a co nie.
- Tak zadzwoń, bo znalazłam kawałek ciemnego włosa na podłodze. - Lopez schowała włos do woreczka foliowego.
Zadzwoniłem pod numer z esemesa.
- Dzień dobry pani. - Odebrał jakiś facet.
- Ohh dzień dobry mam pytanie czy byliby państwo w stanie naprawić roztrzaskany fortepian?
- Roztrzaskany fortepian.... - Facet chwile się zastanawiał. - Oczywiście, że tak, a co się z nim stało?
- No ktoś go zniszczył chyba uderzał w niego czymś mega mocnym i teraz tu tak lezy, a chciałabym jeśli się uda żeby był naprawiony zanim mój narzeczony wróci.
- Dobrze, to proszę nam na esemsie napisać adres i numer drzwi. - Odparł facet.
- Dobrze, dziękuję. - Rozłączyłam się i szybko napisałam adres pod ten sam numer.
Facet zobaczył adres i wysłał emotkę "👍🏻" na znak, że wpadnie z swoim kolegą za 10 minut.
- I jak poszła z nim rozmowa? - Zapytała Ella.
- Dobrze, na szczęście mogą to naprawić.
- Ufff no to Luci będzie szczęśliwy, a co do włosa którego znlazłam na waszej podłodze to on jest ciemnego koloru. - Odparła Lopez. - I się zastanawiam kto ma właśnie taki kolor włosów.
- No ja mam takie brązowe w sumie to nie wiem. Znaczy wiesz bo ja właśnie gubię włosy. Nawet w łóżku są moje włosy więęęęc..
- Spokojnie ja ciebie nie będę podejrzewać o to, bo byś swojemu przyszłemu mężowi nie roztrzaskała fortepianu. I chyba coś bardziej dostrzegłam charakterystycznego w tym włosie. - Lopez bardziej się mu przyglądała. - Jest on farbowany trochę.
- No ja nie mam pofarbowanych chociaż kiedyś chciałam mieć końcówki fioletowe. No jakoś się tak złożyło, że nie mam..
- Trix odpada bo nie ma farbowanych. Lucyfer tym bardziej odpada kurde. - Lopez myślała.
Winda się otworzyła i weszli ci od naprawy fortepianu.
- Ohh dzień dobry. - Przyniosłam Elli tą kartkę.
- Dobry pani. - Powiedzieli wspólnie i zaczęli swoim tempem zabierać się za naprawę fortepianu.
- A cóż za kartka? - Lopez wzięła kartkę i ją sobie przeczytała. - O kurcze ta osoba jest nieźle wlanięta. I te R.M na końcu brzmi bardzo podejrzanie.
- Trixie zrobić ci śniadanko? - Zapytałam małą, bo nie wiedziałam czy jest głodna w tym momencie.
- Tak, i obojętnie co mi ciocia zrobi na śniadanko.
- Wiesz co Nicole, mi się wydaje że mój nos wyczuwa że moją pierwszą i główną podejrzaną jest właśnie Rory, bo jako jedyna ma taki ciemny włos z delikatnie widocznym różem plus samo R.M i styl pisania należy do niej. - Lopez wstała i zaczęła myśleć gdzie Rory teraz przebywa. - Ale jak ją przesłucham to dam znać na komendzie, żeby zamknęli ją do jakiegoś zakładu zamkniętego na leczenie psychiatryczne.
Zaczęłam robić obu dziewczynom śniadanie.
- Jak chcesz, byle więcej nam nie stwarzała kłopotów.
- Oczywiście, że chcę i napiszę do kolegów by pomogli mi znaleźć jej aktualną lokalizację jej pobytu. - Ella usiadła na kanapę i zaczęła pisać o tej sprawie do swoich kolegów z pracy.
Podałam śniadanie i napoje na stół.
- Jeszcze chwila została i fortepian będzie jak nowy. - Odparł mężczyzna.
- No dobrze. Trixie masz śniadanko.
- Yey! Dziękuje ciociu, jesteś bardzo kochana. - Przytuliła mnie  i szybko usiadła do stołu.
- W sumie ci powiem, że Trixie bardzo cię kocha i traktuje cię bardzo wyjątkowo. - Odparła Lopez siadając do stołu. - Dziękuje za śniadanie, kochana jesteś. - Zaczęła jeść.
- Hihi i tak samo ja kocham was. - Przyniosłam swoją herbatę z sypialni.
- My ciebie też kochamy. A właśnie, gdzie jest nasz pan domu? - Ella piła swoje piciu.
- Poszedł zgłosić tą sprawę.
- Oby panowie się wyrobili, bo nie wiemy kiedy on wróci. - Odparła Lopez.
- Dobrze im idzie Ella. Ja mam nadzieję i wierzę, że tak.
- Tylko nam pozostało wyczyścić ten napis z fortepianu i będzie jak nowy. - Odparł facet.
- Z tego napisu tak? - Zapytałam.
- Tak i jesteśmy zabezpieczeni w takie brudy na meblach. - Odparł mężczyzna, który wraz z kolegą czyścił fortepian z napisu.
- Oooo no to super.
- Z kolegą zauważyliśmy, że ten fortepian jest jedyny w swoim rodzaju i takiego podobnego to by pani nie znalazła w zastępstwie gdyby nie był do uratowania. - Odparł facet. - No i jest warty grube miliony lub miliardy.
- No i właśnie dlatego z uwagi, że jest taki cenny dla mojego narzeczonego chciałam go szybko naprawić.
- A narzeczony pani jest muzykiem, że fortepian jest dla niego cenny? Czy poprostu sobie kolekcjonuje? - Zapytał mężczyzna.
- No on gra na fortepianie proszę pana, gdyby nie ja to ten fortepian jest dla niego najcenniejszą rzeczą bo kocha muzykę i ją tworzyć. Ale, że kocha mnie to fortepian jest na drugim miejscu haha.
- No wiadomo, kobieta w związku musi być na pierwszym miejscu. - Odparł facet.
- I tak, fortepian jak nowy a naprawa no musiała nas kosztować to zapłaci pani 1 milion dolarów. Wie pani, rzadki instrument i strasznie drogi, więc dlatego. - Powiedział drugi facet.
- Mam nadzieję, że Lucyfer portfela nie brał ze sobą. - Odparła Lopez.
- To już chwila. - Wyciągnęłam pieniądze ze swojego portfela. - A to tylko papierowo mogę nie?
- Papierowo albo zbliżeniowo jak pani woli. - Odparł facet.
- A mogę połowę tak i połowę tak? - Wzięłam swoją kartę i powiedzmy, że Luci zrobił kopie swojej dla mnie czy coś takiego.
- Może pani tak zapłacić. - Wyjął terminal z torby bym mogła zrobić zapłatę.
Zapłaciłam swoją kartą i pierwsza transakcja udana.
- To jeszcze trochę papierowych niech państwo mają, że musieli się panowie śpieszyć i w ogóle. - Dałam im 400$ na pół.
- Dziękujemy i mam nadzieję, że pani narzeczony będzie zadowolony z naprawy fortepianu. - Wzięli po 400 zł i schowali je sobie do portfeli, potem pakowali narzędzia itp. do torby.
- Dobrze ja też dziękuję. - Schowałam karty i resztę pieniędzy do równie bogato wydającego portfela. Schowałam go jeszcze w torebkę i popijałam herbatkę czekając aż wyjdą.
Ciąg dalszy w kolejnym rozdziale.

Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz