29. Lucian

1 0 0
                                    

Jakimś cudem uwolniłem się i zacząłem dzwonić do Moon.
- Kurwa mać, skoro ja jestem tu to... Michael może być tam z nią. - Przeklinałem cały czas, ale dalej dzwoniłem do niej. - Skarbie odbierz.
- Halo? - Moon odebrała ode mnie przychodzące połączenie.
- Misia, ciesze się że w końcu słyszę twój głos. - Wracałem do hotelu. - Jesteś cała?
- No tak, a co?
- Ufff, a jesteś sama czy z kimś? Pytam, bo się o ciebie strasznie martwię. - Mijałem sporo budynków po drodze.
- Z twoim bratem, a co?
- Ze mną jest braciuszku. - Michael podszedł do niej i powiedział do słuchawki.
- Z tym leszczem Michaelem, tylko proszę cię uważaj tam na siebie, bo on jest do wszystkiego zdolny. - Byłem prawie pod hotelem.
- Mhmmm. - Mruczała będąc już znudzona.
- Jestem pod hotelem, więc nie daj mu możliwości wykorzystania tego, że jesteś sama. - Byłem już w budynku i szedłem schodami na piętro w którym jest nasz pokój.
- Mhmmmmm. - Powiedziała pod nosem, a Michael dalej krążył po pokoju.
- No i gdzie ten twój książę na białym koniu? Pewnie nadal tkwi w opuszczonym magazynie. - Chodził po całym pokoju.
- Satysfakcjonuje cię to? - Zapytała go Moon patrząc na niego i jego każdy najmniejszy ruch.
- Ten dupek Lucyfer i łamaga życiowa w jednym to tak. - Dalej chodził po pokoju.
- Jestem pod pokojem, więc strasznie cię kocham i do zobaczenia zaraz. - Ucałowałem słuchawkę.
- Mhmm...a ty niby co osiągnąłeś? Nie wiem o co ci chodzi w ogóle. - Odparła Moon dalej patrząc na to co robił mój brat bliźniak.
- Jedyne co osiągnąłem to armia, która by jego i jego ludzi zniszczyła. - Odparł, siadając naprzeciwko drzwi.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zobaczyłem jego i moją wilczycę.
- Michaelu! Znowu się widzimy!
- Lucyferze! - Wstał i gapił się na mnie.
Moon parsknęła śmiechem i się rozłączyła odkładając telefon.
- Michaelu! - Warknąłem, podchodząc do niego będąc bardzo wściekły.
- Lucyferze! - Również warknął, a ja się na niego rzuciłem i zacząłem się z nim bić.
- Dacie znać jak skończycie? - Zapytała wilczka patrząc na tą scenę.
- I tak już prawie kończę skarbie. - Odparłem i się nadal z nim biłem.
Panna Moon tylko westchnęła i dalej patrzyła na tą scenę.
- Jeszcze ci mało za zniszczenie mojego i Nicole życia?! - Warknąłem, ale oboje nie wyglądaliśmy za dobrze.
Nicole się strasznie nudziła, ale i tak coś czułem, że mam przejebane.
- I tak cię zniszczę wiesz gdzie. - Warknął, a ja go złapałem za szmaty i rzuciłem go tak, że wyleciał przez balkon.
- Nic ci nie zrobił kochanie? - Zapytałem i ją od razu do siebie przytuliłem. - Wybacz, że wyszedłem z domu bez słowa ale poszedłem nam ogarnąć wszystko co było z lotem do domu związane. A i jeszcze jedno misia. - Zacząłem jej szeptać do ucha. - Tęskniłem za tobą bardziej niż kiedykolwiek w życiu. I nie pozwolę by ktoś cię znowu skrzywdził moja perełko.
- No i?
- Powiem ci bardzo powoli i zrozumiale, bo sam do końca się zastanawiałem co on robił w naszym pokoju. - Dalej ją przytulałem patrząc w jej oczka. - A więc tak, gdy ty sobie słodko spałaś to ja ci powiedziałem na ucho, że pójdę załatwić nam lot do domu. I wtedy na pożegnanie dałem ci buziaka w policzek i w usta. - Dalej mówiłem samą prawdę. - No, a potem gdy już po załtwieniu nam samolotu, który nas zabierze do Los Angeles to dostałem podejrzanego esemsa. Jak to ja musiałem sprawdzić co się kryje w tym esemesie. Lokalizacja była w opuszczonym magazynie i no cóż pobiłem się z trzydziestoma napakowanymi typami którzy no cóż chcieli srogi wpierdol, ale spokojnie nie zabiłem ich, bo to nie jest moje zadanie. Karanie ich za życia nie jest godne mojemu diabelskiemu ja, więc ich zostawiłem na ziemi. - Wdychałem jej zapach. - Potem postanowiłem poszwędać się po budynku i znalazłem stary bunkier do którego wszedłem. Było ciemno, mokro i wilgotno ale jak to ja musiałem głębiej pójść. I znalazłem tam sporo cennych rzeczy, jak np. złoty naszyjnik, zegarek na rękę, kolczyki też ze złota no i jakieś inne artefakty. No i gdy tak sobie właśnie przeglądałem ten bunkier to usłyszałem dźwięk zamykanego się włazu od stronu zewnętrznej czyli tej gdzie wchodzisz. Postanowiłem się posiłować z otwarciem tego, ale nie szło więc za wszelką cenę szukałem innego wyjścia. No i znalazłem te drugie wyjście którym właśnie się wydostałem i jestem tutaj z tobą kochanie.
- Mhmmm. - Powiedziała pod nosem, ale coś czułem że złość z niej nigdy nie opadnie.
- I bardzo za tobą tęskniłem, nie wiesz jak bardzo chciałem cię znowu przytulić, wyściskać i wycałować. - Z moich oczów poleciały łzy szczęścia. - I love you so much my sweet little candy.
- Luci. - Tylko się na mnie gapiła. - Nadal jestem na ciebie wściekła.
- Ale dlaczego? Przecież nic złego nie zrobiłem. No, ale zresztą nie chcę cię bardziej denerwować i pójdę sobie nalać czegoś do picia. - Poszedłem do kuchni i nalałem sobie trochę soku do kubka. Potem wziąłem łyka i myślałem nad tym dlaczego ona jest na mnie wściekła. - Jeżeli coś złego zrobiłem to strasznie cię za to przepraszam.
- Eehh.. - Poszła do kuchni i czegoś zaczęła szukać.
- Jutro to możemy o której chcemy lot z powrotem do domu, więc a i polecimy moim prywatnym odrzutowcem także cały samolot jest nasz. - Wziąłem kolejnego łyka napoju.
- Chce czekoladę. - Odparła Moon.
- Dostaniesz taką jaką uwielbiasz. - Otworzyłem górną szafkę i sięgnąłem po czekoladę. Potem ją jej dałem. - Proszę kochanie i smacznego.
- Yey! - Wzięła ją ode mnie. - Teraz jestem Ci skłonna wybaczyć.
- Dziękuje królowo, nie wiesz jak bardzo cenne są dla mnie twoje słowa, które do mnie mówisz. - Uśmiechnąłem się w jej stronę bardzo seksownie. - Eres muy hermosa mi gata sexy depredadora. - Powiedziałem to cudo po hiszpańsku.
- Byś mnie chociaż w rękę ucałował.
- I ucałuję, bo miałem taki zamiar. - Ucałowałem ją w prawą rękę, a potem lewą.
- Dziękuję. - Usiadła sobie na krześle, które tam było. Potem otworzyła czekoladę i zaczęła jeść. - Mmmm..
- Widzę, że ci bardzo smakuje a i czy moja królowa piekła życzy sobie coś do picia?
- Herbatę. - Poprosiła dalej jedząc czekoladę.
- Mmmrr dobrze. Jedna herbata już się robi. - Zacząłem robić herbatę. Wziąłem kubek z górnej szafki i położyłem go na blat, a następnie włożyłem do niego torebkę z herbatą. Potem tylko już zaparzyłem wodę w czajniku.
- Dziękuje skarbie. - Jadła dalej tą swoją czekoladę.
- Mmmrr. - Zalałem wodę do kubeczka gdzie była herbatka potem wsypałem dokładną ilość cukru i włożyłem łyżeczkę. - Proszę kochanie, herbatka gotowa.
- Yeyyy! - Zaczęła sobie mieszać herbatę łyżeczką.
- A jak wypijesz herbatkę to zapraszam do mnie na kolanka. - Wyszeptałem jej do ucha, cicho mrucząc.
- Mmmrrr hihi.
- Mmmmrrr. - Wypiłem swoje picie na raz, potem kubek po sobie umyłem i włożyłem do zmywarki. Następnie poszedłem do salonu i usiadłem okarkiem na kanapie.
- Lucuś. - Przyniosła resztę czekolady i kubek z herbatą do salonu. Potem ten kubeczek położyła na stoliku do kawy. - Czemu mnie zostawiłeś?
- Nie zostawiłem cię maluszku. - Wstałem i zacząłem mruczeć jej do ucha.
- Mmmrrrr. - Usiadła mi na kolanach i się mocno we mnie wtuliła.
- Mmmrrr uwielbiam cię moja seksownie drapieżna kocico. - Moje ręce wędrowały po jej całym ciele.
- Mmrrr. - Dalej cichutko sobie jadła.
- Zjedz sobie spokojnie malinko. - Wymruczałem jej w szyję.
- Kocham cie...
- Mmrrr ja ciebie również kocham moja słodzinko.
Moon tylko mocniej się wtuliła i próbowała się uspokoić w moich ramionach.
- Shhhh twój król ciemności już jest z tobą i cię nigdy nie opuści. - Otuliłem nas skrzydłami bardziej ją przytulając do siebie i uspokajając.
- Dlaczego tak wychodzisz bez słowa?
- Sam nie wiem dlaczego to robiłem, ale spokojnie nie odstąpie ciebie ani na krok, bo będę przy tobie na każdym kroku.
- Luci to zabrzmiało zboczenie i pedofilsko.
- Nie miało tak zabrzmieć. Chodziło mi o to, że będę przy tobie na dobre i na złe.
- Nie miało? - Patrzyła mi w oczka. Miała słodką minę, jak małe smutne bobo.
- Oczywiście, że nie miało ty mój słodki cukiereczku. - Ucałowałem ją w usta.
- Czyli nie jesteś moim pedofilkiem?
- Misia, ja się tylko z tobą delikatnie droczyłem i jestem twoim pedofilkiem.
- To daj noska.
- I na zawsze nim pozostanę. - Dałem jej nos.
- Hihi. - Mizialiśmy się nosami.
- Mmmmrrr. - Dalej mizialiśmy się noskami.
Wilczka wzięła kolejną kostkę czekolady i ją od razu zjadła. Uśmiechnąłem się swoim seksownym uśmieszkiem, dalej patrząc w jej śliczne oczka.
- Chcesz? - Zapytała, dalej patrząc mi w oczy.
- Z twoich słodkich usteczek, zawsze mrrrrr.
- Oj nie hahaha. - Dała mi kostkę do buzi.
- No dobrze, haha. - Jadłem ze smakiem. - I tak cię kocham moja słodka wariatko.
- Hihihi. - Dała mi buziaka i mocno mnie przytuliła. - Tęskniłam za tobą..
- Ja za tobą również tęskniłem moja sexi kruszynko. - Odwzajemniłem buziaka delikatnie go pogłębiając.
- Mmrrrr mmua!
- Mmmmrrr. - Mruczałem w pocałunku.
Oderwała się i zaczęła się przymiziač do mnie. Gdy się ona przymiziała do mnie to ja zacząłem adorować jej szyję.
- A-aaa-ahh... - Zaczęła dyszeć spragniona i coraz bardziej chciwa mojego dotyku.
- Ojj kicia coraz bardziej mnie rozpalasz. - Jeszcze bardziej ją dotykałem po jej ciele dłońmi, które wędrowały po jej plecach, a potem już swoimi ustami jak i również językiem adorowałem jej ciało.
- Hihihi Luci! Haha.
- Mmmmrrrrr strasznie cię kocham. - Dalej to robiłem z jeszcze większą ochotą. Byłem piekielnie rozpalony.
- Mmrr znowu się napalasz?
- To chyba dobrze, że twój król się rozpala. - Mruczałem coraz bardziej seksowniej, a moje spodnie w kroku z każdą minutą robiły się przyciasne w kroku.
- Aahhhh! Mmrrr mogę ci zrobić loda jeśli chcesz.
- Ojj chcę aahhh!! I nie wiesz jak bardzo tego pragnę.
- Hihi. - Dała mi buziaka i zeszła na dół. Uklękła przy mnie i powolutku rozpinała moje spodnie.
- Mmmm!! - Przegryzałem wargi bardzo seksownie, dalej się wijąc na kanapie. - Już czuje na swoim rumaku twoje słodkie usteczka.
- Hihihi. - Wyłoniła go z majtek.
- Mmmm i coś czuję, że mocno ci się spuszczę w twoich ustach kruszynko. - Cicho jęczałem.
- Mam nadzieję. - Od razu zaczęła go lizać.
- Ooohhh!!! Mmmm!!! - Jęczałem coraz głośniej będąc jeszcze bardziej rozpalonym i napalonym na nią.
Oblizywała go niczym pies buzię z rana. Z każdym jej dotykiem i lizaniem, coraz głośniej jęczałem i wyłem z przyjemności. Z każdą sekundą wydobywała ze mnie moje demoniczne ja. Pojawiły mi się rogi, ogon i czerwone oczy.
- Mmmr! - Wzięła mój ogon do rąk.
- Oooo-ooohhh!!! Królowo fuuucckk!! - Jeszcze głośniej jęczałem i wyłem z przyjemności.
- Mrrr. - Ściskała, miętoliła i całowała.
Z każdą sekundą wiłem się z przyjemności na tej kanapie, ściskałem dłonie w poduszki które tam były oraz mocno odchyliłem głowę do tyłu dalej jęcząc i dysząc z przyjemności.
- Mmmm hihi. - Położyła kostkę czekolady na moim kutasie i zaczęła ją skubać.
- Zaraz ta twoja mmmmm!!! Czekoladka będzie bialusia. - Czułem, że zaraz mogę dojść ale skupiłem się na pokazywaniu coraz większej przyjemności.
- Mmmmrrr. - Zlizała ją szybko i zaczęła jeść zostawiając kutasa.
Po chwili zacząłem odpływać z przyjemności, która była większa i bardzo przyjemna jak zawsze. Mleko ze mnie wypływało strumieniem, że aż odleciałem przez to na chwilową drzemkę.
- Hahaha. - Próbowała to wszystko jakoś sprzątnąć.
- Mmmmrrr. - Mruczałem przez sen, ale przy okazji Moon miała darmową bitą śmietanę.
- Hihi. - Posprzątała jakoś i usiadła obok mnie i piła herbatkę.
Dalej tak siedziałem, ale ktoś postanowił zapukać do drzwi. Oczywiście to była moja babcia, która chciała się z nami pożegnać za nim jutro wylecimy.  Wilczka przykryła mnie kocykiem i założyła koszulę. Potem podbiegła drzwi i je otworzyła.
- Dzień dobry moje kochane dziecko, słyszałam od mojego wnuczka że jutro wylatujecie, więc postanowiłam was odwiedzić przed jutrzejszym lotem. - Odparła babulka, wchodząc do środka.
- Dzień dobry..tak boo w sumie nie mamy co ciekawego do roboty hehh. - Odparła wilczka zamykając za nią od razu drzwi.
- Szkoda, ale mam nadzieję że jeszcze was zobaczę. - Przytuliła Moon. - A i życzę wam udanego jak i bezpiecznego powrotu do domu. I prawie bym zapomniała. - Dała jej dwie torby z prezentami, jedna była jej a druga moja. - Małe prezenty ode mnie dla was moje drogie dzieci. - Babulka poszła do kuchni i zaczęła coś robić dobrego, a ja dalej spałem.
- Jejlu ale..nie musiała pani. - Odłożyła torby i poszła do babulki. - Oczywiście, że panią odwiedzimy i to na pewno nie jeden raz.
- Mam nadzieję, bo Lucyfera starego Samaela widziałam po raz ostatni jak jeszcze był aniołem a potem przepadł jak kamień w wodę. No, ale się znalazł i to jeszcze z tak piękną dziewczyną jaką jesteś Ty Nicole. - Babulka robiła babeczki i to jeszcze takie jakie Moon uwielbiała.
- Hihi. - Zarumieniła się. - Dziękuję.. ale noo postaram się żebyśmy wpadali tu częściej.
- Mmmm. - Masowałem się po twarzy, mrucząc imię mojej narzeczonej. - Nicole, mmmmm.
- No, ale na waszym weselichu będziemy się wyśmienicie bawić, bo ja uwielbiam takie imprezy okolicznościowe. - Odparła babulka i dalej robiła babeczki.
- Hihi to bardzi się cieszę. - Wilczka się uśmiechnęła w jej stronę. - Zaraz przyjdę. - Usiadła koło mnie. - Luci?
- Kłocham cię moja warjatko, mmmmm. - Dalej tak robiłem.
- Luciiiiiiii. - Moon mnie cały czas szturchała.
- Mmmm, co się dzieje? - Zapytałem, powoli przecierając oczy.
Babulka dalej robiła to co miała robić czyli babeczki.
- Hihi twoja babcia nas odwiedziła. - Odparła Nicole patrząc mi w oczy.
- Oooo Samaelek wstał, więc najwyższa pora go trochę rozruszyć. - Powiedziała babulka podczas nalewania nam wszystkim i sobie po piciu do kubeczków.
- Oooo, to bardzo się cieszę ale bardzo miło mi się zrobiło jak przyszła do nas w odwiedziny. - Przetarłem oczy, a potem spojrzałem się na Nicole swym seksowym uśmiechem a potem normalnym na swoją babcię. - Błagam, jak to jest taniec którego nie cierpię czyli ten ruski taniec jakiś kankan czy jakoś tak to nie ma mowy.
- Hihihi dlaczego? Myślałam, że lubisz się ruszać. - Powiedziała Moon podczas tulenia się do mnie.
- Ja uwielbiam się ruszać, ale dobra spróbuję zatańczyć tego kankana po wielu wielu latach. - Schowałem go z powrotem i przez koc zapiąłem rozporek, a babulka włączyła tego kankana i zacząłem tańczyć.
- Hahahaha po latach? To co ty robiłeś? - Zapytała mnie Moon gdy już byłem pochłonięty tańcem.
- No właśnie Samaelku, co robiłeś? Jak nie tańczyłeś tego świetnego kawałka. - Zapytała babulka, kładąc kubeczki z napojami na stole.
- Hahaha. - Wilczka się śmiała pod nosem w międzyczasie biorąc łyka napoju.
- No jak to co robiłem, bawiłem się w najlepsze a przede wszystkim tańczyłem do praktycznie wszystkich piosenek oprócz kankana, bo o nim zapomniałem. - Dalej tańczyłem, a babulka w tle położyła na stole gotowe do zjedzenia już przepyszne babeczki.
- No i tak to pięknie robisz misiu haha. - Odparła Nicole, dalej patrząc na mnie.
- Dziękuje kochanie i chyba mam już dość, bo poczułem coś dobrego. - Odparłem powoli dochodząc do siebie.
- Zgadzam się z Nicole, pięknie zatańczyłeś. - Powiedziała moja babulka siadając na kanapie, a babeczki i napoje były na stoliku do kawy. - No to tak moje kochane dzieci, macie na stoliku po napoju i jeden talerz z dużą ilością babeczek, które oboje uwielbiacie. - Babulka usiadła na kanapie i piła swoje piciu.
- No a pani? - Zapytała Nicole moją babcię.
- Spokojnie ja będę razem z wami jadła, bo dosyć dużo ich upiekłam, że starczą dla naszej trójki. - Odparła babulka.
- Hehh. - Nicole usiadła sobie. Wzięła jedną babeczkę i od razu zaczęła ją jeść.
- Mmmm. - Jadłem razem z Moon i babulką. Podczas jedzenia zaczął mi dzwonić telefon. - Przepraszam drogie panie, ale muszę odebrać. - Odebrałem przychodzące połączenie od Maze, która była razem z Ewą w naszym domu. - Dzień dobry szanowną Mazekieen, co się dzieje że dzwonisz o takiej wspaniałej porze dnia.
- Mam wieści po, których nie będziesz zadowolony. - Odparła Maze.
- Zamieniam się w słuch. - Powoli piłem swoje picie.
- Pamiętasz tego faceta co się pod ciebie podszywał? No tooo znalazł się drugi i w sumie jest gorzej.
- Jako to drugi i gorzej?! - Oplułem się piciem. - Miałem nadzieję, że sprawa z podszywaniem się pode mnie zostanie załatwiona no, ale kurwa już drugi raz  To niedorzeczne.
- No i dlatego dobrze, że wracacie jutro.
- No tak, wracamy jutro ale i tak trzeba to załatwić. A i powiedz mi co odjebała moja podróbka o ile coś wiesz na ten temat. - Patrzyłem w jeden punkt, myśląc o tym, że takie coś tylko się mnie przydarzyło.
- No nie za dobrze robi..nie chcę cię denerwować jeszcze. - Powiedziała Maze.
- Szlag, ale opowiesz mi na spokojnie w Lux to co robiła i robi nadal, bo odkąd miałem nie miłe sytuacje z ciemnymi typami to uwierz mi, że mało co nie pokazałem swojego demonicznego oblicza. - Odparłem i delikatnie  miziałem wilczkę po dłoni.
- Wiem i nie rozumiem dlaczego tego nie zrobiłeś.
- Żartowałem. Oczywiście, że pokazałem swoje demoniczne oblicze i niezły ubaw miałem z nich jak zaczęli spierdalać przede mną. - Cicho się zaśmiałem pod nosem. No, ale dalej jadłem kolejną babeczkę, a moja babcia przyniosła z torebki stare zdjęcia i zaczęła wilczce opowiadać co się na nich działo. Na niektórych byłem małym chłopcem, który biegał na golasa.
- No ale tak to wszystko jest w porządku. - Odparła Smith.
- No to się bardzo cieszę, a drogocenne rzeczy, które należą do Nicole są nietknięte? - Zapytałem dla pewności.
- Ummm no nie no i Trixie i koty też są w porządku.
- To dobrze, a i powiem ci jeszcze że Ojciec chce ze mną walczyć. Myślę, że to może być podpucha w której Michael będzie robił za marionetkę w jego planie. - Siedziałem i myślałem nad tym.
- Oo kiedy? - Zapytała Smith.
- Dwa dni po powrocie do Los Angeles,  czyli tak za cztery dni. - Odparłem, a moja babcia opowiadała wilczce śmieszne momenty w których zrobiłem z siebie błazna.
- Noo to chyba się tam wproszę. - Odparła Mazekieen.
- Zapraszam, a i to będzie w centrum teatru greckiego wiesz gdzie to jest. - Odparłem i w razie czego wysłałem Maze zdjęcie tego teatru greckiego plus do tego lokalizację.

 - Odparłem i w razie czego wysłałem Maze zdjęcie tego teatru greckiego plus do tego lokalizację

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Oo no dobra, dzięki. - Powiedziała Smith.
- Nie ma sprawy i godzina tej walki to 13.00. - Dodałem, ale przy okazji musiałem dopić swoje picie.
- No dobra. - Odparła Maze.
- Dzięki za wszystkie cenne informacje i do usłyszenia jak i zobaczenia w LUX. - Powoli się z nią rozłączałem.
- Mmm no pa. - Powiedziała Mazekieen.
Rozłączyłem się z nią. Potem telefon jak zawsze po rozmowie odłożyłem przygaszony na stolik. Delikatnie się poprawiłem i kątem oka zerknąłem na stare zdjęcia, które moja babcia pokazywała mojej narzeczonej. I ciąg dalszy w kolejnym rozdziale.

Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz