17. Lucian

6 1 0
                                    

Byłem cały czas w szkole gdzie chodzi moja i Moon podopieczna z którą właśnie rozmawiałem.
- No to Olga nie będzie cię już gnębić, więc jak będziesz miała jakieś problemy z takimi osobami to mi powiedz. - Przytuliłem Trix.
- Dobrze, dziękuję wujku!
Wilczyca obudziła się normalnie ale waliło jej serce i wydawało jej się, że serio ją bolały oczy. Szybko wybrała mój numer.
- Nie ma za co, hihi. - Usłyszałem jak telefon zaczął mi dzownić, więc postanowiłem odebrać przychodzące połączenie. - No dzień dobry kochanie, hihi.
- Lucyfer gdzie jesteś?! - Było słychać, że miała zaspany głos i też zaniepokojony.
- Jestem jeszcze w szkole Trix, ale właśnie idę do samochodu a co się stało misia? - Zapytałem idąc w stronę samochodu.
- Bądź ze mną na telefonie przez cały czas proszę...
- Oczywiście, że będę a co się stało kochanie? - Otworzyłem drzwi od samochodu od strony kierowcy po czym wsiadłem do niego i odpaliłem silink.
- Po prostu tu przyjedź...
- Dobrze kochanie, już jadę. - Jechałem w stronę domu nadal będąc na telefonie.
- Mmm..miałam koszmar... Bo przysnęło mi się na tej kanapie..
- Ohhhh, a co to za koszmar był skarbie? - Dalej jechałem i zostało niewiele do miejsca docelowego.
- No...pojechałeś po Trixie, a potem jakaś Erika ci zepsuła telefon i mnie z nią zdradziłeś, a w domu jak od ciebie uciekłam to się potknęłam na jakiegoś typa i wylał na moje oczy wódkę...
- Moje biedactwo, już prawie jestem pod domem to się we mnie wtulisz i wypłaczesz. - Byłem prawie pod LUX. - No, ale cię nie zdradziłem z nią i jestem tylko twój.
- No dobrze...czekam...
- Będę na telefonie cały czas. - Byłem pod LUX jak zawsze zrobiłem te same czynności z autem i z niego wysiadłem. Potem wszedłem do lokalu no, a potem wsiadłem do windy. - Misia jestem pod drzwiami.
- No dobra. - Rozłączyła się i ustała przed windą.
Wysiadłem z windy również się rozłączając. Wilczka patrzyła się na mnie. Gdy nasze oczy się spotkały to Moon mimowolnie się uśmiechnęła.
- Tęskniłem za tobą maluszku. - Również się na nią patrzyłem i uśmiechnąłem. Bez czekania ani chwili dłużej ją przytuliłem. Potem ją pocałowałem.
- Luci to było straszne... Poza tym... - Wzięła swój telefon i pokazała mi zdjęcia jak rozmawiam z tymi dziewczynami ze szkoły Trixie. - Ktoś mi to ciągle wysyła...
- Hmmm jestem tu ja i te dziewczyny co gnębiły Trix. Może przedzownimy do Elli w tej sprawie, bo ona wie jak odkryć kto ci to ciągle wysyła. - Gładziłem ją po policzku, potem go całując.
- Mhmmm... - Zarumieniła się. - To dlatego byłam taka wiesz... Mmmm...
- Wiem kochanie i gdy dorwę tą osobę sprawię, że nie będzie miała zafajnie w więzieniu a co gorsza jak ją potorturuje. - Ucałowałem ją bardzo namiętnie w usta.
- Mmm....a co z Trixie?
- Ma jeszcze z trzy lekcje z tego co mi mówiła skarbie.
- Ale co jej się stało? O co chodziło?
- No powiedziała mi, że nie jaka Olga ją zaczęła osądzać o zniknięcie jej przyjaciółki i ją popchnęła no, a potem ją obrażała więc ja się tym zająłem i już nikt nie będzie obrażał naszej Trixie. Nie wiem dlaczego akurat ją osądzała o to, ale masakra.
- Jeju Luci.... Wiesz co ona najbardziej lubi?
- Szczerze pewnie słodycze jak każdy. No chyba, że coś innego. - Zacząłem myśleć.
- To ty miałeś z nią większy kontakt, więc nie wiem.
- Oczywiście, że słodkości uwielbia. - Odparłem mówiąc prawdę. - I ty żabciu również. - Ucałowałem delikatnie wierzch jej zdrowej dłoni.
- No i nic nie pamiętasz? Jakie smaki lubi czy coś.
- Z tego co pamiętam to uwielbia słodkie smaki i słone.
- Ehhh nieważne. Dupa nie diabeł, jedziemy do sklepu. - Ubrała się szybko.
- Dobrze skarbie. - Bawiłem się kluczami.
- Dobra, jestem gotowa. - Ubrała się i schowała telefon. - Biegniemy, Bo jeszcze chce popatrzeć na fajne rzeczy.
- Dobrze, ale biorę cię na ręce by było szybciej. - Wziąłem ją na rączki.
- Hahaha.
- Dobra to teraz biegiem. - Wbiegłem do windy, no a potem wiadomo zjechaliśmy na dół. Potem wybiegłem z lokalu i zacząłem biec do sklepu mając ją na rączkach.
Chwilę później, w centrum handlowym. Myślałem nad tym co Trixie uwielbia. No, ale ciężko się myśli stojąc po środku centrum handlowego.
- Dobra misia to robimy jej koszyk ze słodkościami? - Zapytałem gdy już byliśmy w środku centrum handlowego.
- Ale mi też!
- Oj tobie misia z piekielną przyjemnością zrobię taki koszyk.
Weszliśmy do sklepu z słodkościami i zaczęliśmy wypełniać kosz zakupami.
- Wybierz sobie skarbie koszyk jaki chcesz bym ci kupił, a ja wezmę drugi dla Trix. - Wziąłem idealny koszyk dla naszej podopiecznej i wrzuciłem go do koszyka.
- No ale po co nam koszyk?
- A w sumie żeby uroczo to wyglądało. - Po chwili jednak odłożyłem koszyk na miejsce.
- To dla niej możesz wziąść, ale dla mnie po co.
- W sumie masz rację. - Jednak wziąłem ten koszyk dla Trix. - I bym zapomniał prawie. - Wziąłem do koszyka zapas kabanosików i paróweczek takie jakie ona uwielbia.
- Aaww! - Przytuliła mnie.
- Hihi, też cię kocham. - Ucałowałem ją namiętnie w usta.
- Mmmrrrr.
- Mmrrrrrrr jesteś cudowna kochanie.
- To co jeszcze potrzebujemy?
- Hmmm szczerze, wziąłbym jeszcze kilka paczek żelek i zapas herbat. - Tak powiedziałem i tak zrobiłem. Wziąłem kilka paczek żelek i zapas herbat.
- Ale te takie śmiejżelki wziąłeś? Bo Haribo mi się przejadły.
- Oczywiście że śmiejżelki wziąłem kochanie, a herbatki takie jakie uwielbiamy.
- Hihihi. I coś jeszcze?
- A co byś chciała jeszcze skarbie?
- Jeszcze wziąłbym czipsiki takie jakie uwielbiasz kochanie. - Wziąłem kilka paczek chrupek do koszyka.
- Tak!!!!
- No i mamy praktycznie wszystko piękna. - Ucałowałem ją w policzek.
- To idziemy do kasy?
- Oczywiście, że idziemy. - Szedłem z wózkiem do kasy. Potem to wszystko wykładałem na taśmę.
Moon pomagała mi i patrzyła na prezerwatywy.
- Skarbie? Je też weźmiemy. - Odparłem biorąc sporo sztuk tego i położyłem na taśmę. Potem z wózkiem przeszedłem i zacząłem pakować to wszystko do wózka, wcześniej zapłaciłem za zakupy.
- Ohh mmm. - Strasznie się zarumieniła i zwiesiła głowę z uśmiechem.
- Ohhh misia ty mój mały słodziaku. - Gdy wszystko było w koszyku to z rumieńcami na twarzy zacząłem wychodzić z sklepu. - Mamy wszystko więc możemy ruszać do domciu. - Zacząłem pakować wszystko do torb.
Chwilę później, w domu. Zaczęliśmy chować niektóre produkty do szafek. Potem robiliśmy koszyk ze słodkościami dla Trix. Wilczyca ozdabiała go po swojemu.
- No i piekielnie ślicznie nam wyszło skarbie. - Byłem strasznie dumny z naszej pracy zespołowej.
- Hihi cudownie skarbie.
- Trixie będzie zadowolona. - Odparłem podczas dawania jej namiętnego buziaka. - I postawmy to w widocznym miejscu... hmmm może tutaj? - Wskazałem jednym gestem ręki na stół w jadalni.
- Może być hihihi.
- No dobrze, ale potem jak to postawię to idziemy sobie leniuchować co ty na to? - Położyłem pięknie na stole koszyk z słodkościami wraz z piękną karteczką, która została ładnie przez nas podpisana.
- Ale z jedzeniem hahaha.
- Tylko z jedzeniem skarbie. - Złapałem ją za zdrową rękę i prowadziłem do sypialni. W drugiej ręce natomiast miałem jedzenie, które sobie zjemy podczas leniuchowania. Potem się wygodnie położyliśmy na łóżku i jedliśmy.
- Hihi. - Rzuciła się na łóżko.
- Mmmmrrr. Za godzinę Trixie kończy zajęcia, więc mamy i tak sporo czasu dla siebie. - Powiedziałem to podczas zdejmowania z siebie marynarki jak i koszuli. Potem to położyłem gdzieś w kąt łóżka.
- Mrrrr mój skarbek hihihi.
- Mmmmrrr tylko twój moja królowo. - Przytuliłem ją do siebie.
- Hihi. - Otworzyła paczkę i zaczęła jeść. -  Mmrrr.
- Mmmmrrr. - Również zacząłem jeść. - Mogę rzec, że ten wypad na zakupy nam się udał kochanie. Co ja gadam, nam się wszystko udaje.
- Oj bardzo hihihi. A tak przy okazji..to w tym koszmarze projektowałam nasze zaproszenie.. To na ślub..
- Aaaaawww!!! Strasznie uroczo i słodko kochanie. - Wzruszyłem się po usłyszeniu tej wiadomości.
- Hihi a skarbie a te zaproszenia ile miesięcy wcześniej trzeba wysłać?
- To już zależy od nas kiedy wyślemy te zaproszenia. Mogą być miesiąc wcześniej, a czasami nawet i trzy miesiące wcześniej lub cztery to już naprawdę od nas zależy kicia.
- Mhmmm no dobrze.
- Mmmmrrr. - Zacząłem mruczeć. Usłyszałem dźwięk otwierającej się windy. - Mam nadzieję, że to Trixie a nie jakaś podejrzana osoba.
Moon dalej sobie jadła.
- Smacznego przy okazji. - Dalej jadłem, a w tle usłyszałem piski radości. - Chyba nasza kochana podopieczna znalazła prezencik, hihi.
- Czekamy aż tu przyjdzie czy nie?
- Oczywiście, że czekamy kochanie. - Dalej jadłem.
- Ciocia? Wujek? - Szukała nas po całym domu.
- Japierdole ale ty cham jesteś.
- Ja cham? Od kiedy? - Odparłem w momencie kiedy przyszła do nas Trix.
- Od zawsze.. Hej Trixie!
- Tutaj jesteście i cześć ciociu! - Podbiegła do niej i się wtuliła.
- Hihihi. - Moon się uśmiechnęła.
- Ojj skarbie chamem jestem ale twoim. - Odparłem.
- A ten koszyk to z jakiej okazji jest? - Zapytała patrząc się na nas.
- Nooo Lucyfer powiedział mi co się stało więc chciałam Ci Zrobić taką niespodziankę na poprawę humoru.
- Dokładnie i wygląda na to, że humorek został poprawiony. - Uśmiechnąłem się.
- Jejuś naprawdę mi poprawiliście humor. - Przytuliła się do nas. - Kocham was.
- I bardzo dobrze zrobiłaś, że zadzwoniłaś po wuja.
- Tak, bo dzięki wam znowu mam lepszy humor. - Powiedziała będąc bardzo szczęśliwa.
- Hihi, a przy okazji w koszyku są twoje ulubione słodkości. - Odparłem podczas przytulania ich.
- Hihihi. - Przytuliła ją słodko. - A masz jakieś ciężkie prace domowe?
- Tylko jedno mam z plastyki. - Powiedziała dalej się do nas przytulając. - Mam narysować siebie, mamę i tatę.
- Czyli po prostu swoją rodzinę tak? - Zapytała Moon Trix.
- Tak, ale chciałabym was narysować, bo wy jesteście dla mnie jak druga mama i drugi tata.
- No too chyba możesz, nie? - Wilczka mnie zapytała.
- Oczywiście, że może. - Uśmiechnąłem się w ich stronę.
- No to załatwione hihi.
- Yey! Dziękuje, kochani jesteście. - Przytuliła nas trochę mocnej. - To pójdę to zrobić do twojego pokoju ciociu zajadając się słodkościami.
- Hihi no dobrze. - Odparła Moon.
- Jak będziesz miała w czymś problem to my Ci zawsze pomożemy. - Odparłem, otulając ją swym ramieniem.
- Dobrze, kocham was. - Odkleiła się od nas i poszła po koszyk i wraz z nim poszła do pokoju Moon gdzie zaczęła rysować rysunek na plastykę.
- Mmmmr. - Wzięła kolejny kawałek.
- Mmmmrrr a może by tak pocałunek przez chrupka? - Miałem coraz to nowe pomysły na pocałunek.
- Może być haha. - Wzięła jednego i zrobiła dziubek.
- Mmmmrrr. - Zbliżyłem się i też zrobiłem dziubek przechodząc już do pocałunku.
- Mrrr. - W końcu doszło do pocałunku.
- Oohh mrrrr. - Przeszliśmy do pocałunku z językiem.
- Ohh mmrrau. Wiesz mmm..tak sobie teraz pomyślałam, że gdybym od ciebie odeszła jak w tym śnie to nie miałabym nic. Nie mam stałej, normalnej pracy, wydaję pieniądze na co chcę.. Zresztą i tak prawie wszystko co mam to ty mi kupiłeś.
- I byś też straciła faceta, który cię pokochał i kocha taką jaka jesteś. No, a to co ci prawie wszystko kupiłem to z miłości do ciebie.
- No wiem misiu... I ja też cię kocham..
- I bym nie chciał stracić tak wyjątkowej kobiety jaką jesteś Ty maluszku. - Zacząłem delikatnie lizać jej policzek, a potem skroń.
- A-ahhh!!! - Zapiszczała i poczuła motyle w brzuchu.
- I dobrze, że ten sen się nie spełnił bo nie wiem co bym bez ciebie zrobił. - Zacząłem jej szeptać do ucha jak i również mruczeć.
- Poszedł byś do kobiety, z którą mnie zdradziłeś.. - Trochę zwiesiła głowę.
- Nie poszedłbym, bo bym walczył o odzyskanie ciebie kochanie. - Otuliłem ją swoimi skrzydłami.
- Ale ja i tak bym Ci takiej rzeczy nie wybaczyła.
- To nie wiem, bym wrócił do LUX się pożegnać z wszystkimi i wróciłbym do Piekła, gdzie bym spędził resztę życia w samotności. - Zwiesiłem głowę. - Bądź też dalej walczył o odzyskanie ciebie, ale i tak byś mi nie wybaczyła tego.
- Mmm...
- Bo tylko ciebie kocham i to się nigdy, przenigdy nie zmieni.
- Ehh ale na pewno jak miałam koszmar to coś się stanie.
- A co miałoby się stać skarbie?
- Nie wiem... - Zrobiło jej się troszkę smutno.
- Shhhh spokojnie jestem tu z tobą i twój koszmar się nie spełnił. - Bardziej ją przytuliłem, całując jeszcze ją przy okazji w policzek.
- Kocham cie strasznie...
- Ja ciebie też strasznie kocham i nikomu cię nie oddam.
- Hihihi. - Jadła sobie kolejnego.
- Mmmmrrr. - Również jadłem kolejnego mając ją na kolankach.
- Hihihi mmrrrrr.
- Kosiam cię bardzo ale to bardzo mocno moja niedźwiedzico polarna.
- Aha? Czyli jestem gruba?!
- Nie jesteś gruba misia, tylko puszysta. - Próbowałem nie palnąć złego słowa. - Plus kocham twoje ciałko, które swoją drogą jest najseksowniejsze, najcudowniejsze, najbardziej atrakcyjne no a twoje cytrynki plus twój tyłeczek i twoja pusia to istne połączenie, które mogę przez wieczność pieścić i sprawiać tym samym tobie ogromną rozkosz, a zarazem przyjemność kochanie.
- No dobrze hihi przecież żartowałam tylko.
- Wiem skarbie, że żartowałaś no, ale chociaż powiedziałem Ci komplement. - Miziałem jej dłoń.
- Dziękuję hihi. - Cały czas sobie leżeliśmy.
- Mmmmrrr nie ma za co skarbie, a i powiem Ci że kocham twój zapaszek.
- Mój śmierdzioszek? - Zapytała.
- Tak, mój śmierdzioszek. - Cicho wymruczałem.
- Hihihihi.
- I tylko mój. Poza tym już mi kości nie chrupią, więc jest bardzo dobrze. - Bawiłem się jej włosami.
- Hihihihi bo ja coś jeszcze dodaje do tego leku.
- Aż mnie ciekawi co jeszcze dodałaś do tego leku no, ale dzięki temu szybko wyzdrowiałem. I to jeszcze dzięki tobie skarbie. - Ucałowałem ją delikatnie w usta.
- Dodałam moją miłość! - Powiedziała w śmiesznym jak i piskliwym głosem.
- Aaaawww!!! Kochanie to jest przeurocza wiadomość, bo ja do twojego leku też dodaje moją miłość do ciebie. - Pocałowałem ją bardzo namiętnie w usta.
- No i dlatego jestem taką super osobą hahahaha.
- Wiem i z taką super osobą się ożenię, a ty wyjdziesz za mąż za tak seksownego diabła. - Powiedziałem w pocałunku.
- Oj taaak hihihihi.
- I to się przenigdy nie zmieni, bo cię nigdy nie zdradzę kocico.
- Ufam Ci diable. Ale piciu mi się zachciałoooo...
- Hihi, to poczekaj chwilę ja zaraz wrócę z piciem. - Cmoknąłem ją w policzek, a potem delikatnie usadziłem na łóżku. Potem poszedłem do kuchni nalać nam po piciu do naszych kubków po czym z nimi wróciłem i jeden z kubeczków dałem jej. - Proszę kochanie twoje ulubione piciu.
- Dziękujeeeee. - Napiła się troszke. - Ej a ty lubisz jak ja jestem taka marudna i chamska?
- Czy lubię? Ja wręcz kocham jak taka jesteś. - Usiadłem na brzegu łóżka i wziąłem ją z powrotem na kolanka.
- Aaww!!!!!!!! Hihi. - Piła dalej.
- A ty lubisz jak jestem no wiesz taki no sama wiesz jaki gdzie się podniecasz itd? - Też piłem swoje piciu.
- No jak się podniecam to to chyba mówi samo za siebie skarbie haha.
- Haha, no tak faktycznie. - Cicho się zaśmiałem pod nosem. - Z tobą nie ma nudy misia i to mi się również podoba.
- No oczywiście, że nie ma mmrrr!!!!!!!!!!!! A nie obejrzymy czegooooś?
- W sumie by się coś obejrzało, a no co masz ochotę?
- No nie wiem..
- Hmmmm może Steva i tego drugiego co ty na to?
- Dustina debilu!
- No dobrze Dustina. - Usadziłem ją z powrotem na łóżko poszedłem po laptopa po czym z nim wróciłem i zaczęliśmy oglądać. Oczywiście oboje leżeliśmy na łóżku przytuleni do siebie, a laptopa mieliśmy przed nosami.
- Yeyyy! - Wtuliła się we mnie i dalej jadła.
- Mmmmrrr. - Dalej ją przytulałem jedząc i oglądając.
Oglądaliśmy sobie cały dzień. Delikatnie mi się przysnęło z otwartą buzią, a Moon dalej sobie jadła.
- Hmm? - Ściągnęła laptopa i przykryła mnie. Potem delikatnie oblizała mi wargi.
- Mmmrr. - Wymruczałem przez sen i dalej spałem z otwartą buzią.
- Oj... - Wyszeptała do siebie i próbowała mi ją zamknąć.
I udało jej się ją zamknąć, ale głowę miałem na jej kolanach.
- Mój słodziak... - Odłożyła jakoś laptopa i zaczęła oglądać tik toki.
Dalej spałem w bardzo słodkiej pozycji, a ona dalej oglądała głupoty. Gadałem przez sen, sam miałem jakiś koszmar gdzie Michael przebija jej brzuch swoim patykiem gdy ona jest w ciąży. Mogła ona usłyszeć jak krzyczę ,,nie" po cichu.
- Hmmm? - Patrzyła na mnie.
Oddychałem szybko, zbyt szybko.
- Luci? - Wyszeptała. - Luciii.
Otworzyłem oczy, ale dalej tak oddychałem. Miałem zaspane oczy.
- Ni-ni-nicole... - Dalej szybko oddychałem.
- Kochanie... Co się stało? - Przytuliła i głaskała mnie czule.
- M-miałem ko-oszmar w którym b-byłem ja i ty. I ty sk-karbie w tym śn-nie by-yłaś w ciąży. - Dalej szybko oddychłem. - No i zni-ikąd po-ojawił się M-michael i prze-ebił ci brzuch swoim patykiem z boku, a potem ty zemdlałaś. I dalej n-nie pamiętam, bo się wybudziłem. - Z moich oczów deliktanie poleciały łzy. - I gdy on to zrobił to wykrzyczałem ,,nie". - Nadal szybko oddychałem.
- Oj Luci... - Po minie widać było jej zmartwienie. Mocniej mnie przytuliła i delikatnie bujała.
- Tak bardzo cię kocham, że nie chciałbym ciebie stracić i w przyszłości naszych dzieci jak będą w twoim brzuszku. - Mocniej się wtuliłem i powoli uspokajałem.
- Ciiiiiii wszystko jest już w porządku. Jestem tutaj, wszystko jest ze mną  w porządku i nawet gdybym była w ciąży to bym nie straciła naszych dzieci poza tym ty byś mnie obronił.
- Oczywiście, że bym cię obronił skarbie. - Mocniej się wtuliłem do jej brzucha.
- Hihihi. - Odrobinkę, przez chwilkę go wypięła.
- I strasznie cię kocham. - Mocno się zarumieniłem i gładziłem ją jedną ręką po policzku, a potem przysnąłem.
- Ja ciebie też skarbie... - Wyszeptała do mnie i przykryła mnie i pocałowała w policzek.
- Mmmmrrr. - Wymruczałem przez sen i dalej spałem.
Robiła mi głasku głasku cały czas. Uśmiechałem się przez sen, cicho mrucząc.
- Hihi. - Bawiła się swoim brzuszkiem.
Delikatnie się wierciłem, ale dalej byłem przytulony do niej. Moon tak się nudziła, że aż zasnęła. Kolejnego dnia również spaliśmy.

Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz