Byłem cały czas w szkole gdzie chodzi moja i Moon podopieczna z którą właśnie rozmawiałem.
- No to Olga nie będzie cię już gnębić, więc jak będziesz miała jakieś problemy z takimi osobami to mi powiedz. - Przytuliłem Trix.
- Dobrze, dziękuję wujku!
Wilczyca obudziła się normalnie ale waliło jej serce i wydawało jej się, że serio ją bolały oczy. Szybko wybrała mój numer.
- Nie ma za co, hihi. - Usłyszałem jak telefon zaczął mi dzownić, więc postanowiłem odebrać przychodzące połączenie. - No dzień dobry kochanie, hihi.
- Lucyfer gdzie jesteś?! - Było słychać, że miała zaspany głos i też zaniepokojony.
- Jestem jeszcze w szkole Trix, ale właśnie idę do samochodu a co się stało misia? - Zapytałem idąc w stronę samochodu.
- Bądź ze mną na telefonie przez cały czas proszę...
- Oczywiście, że będę a co się stało kochanie? - Otworzyłem drzwi od samochodu od strony kierowcy po czym wsiadłem do niego i odpaliłem silink.
- Po prostu tu przyjedź...
- Dobrze kochanie, już jadę. - Jechałem w stronę domu nadal będąc na telefonie.
- Mmm..miałam koszmar... Bo przysnęło mi się na tej kanapie..
- Ohhhh, a co to za koszmar był skarbie? - Dalej jechałem i zostało niewiele do miejsca docelowego.
- No...pojechałeś po Trixie, a potem jakaś Erika ci zepsuła telefon i mnie z nią zdradziłeś, a w domu jak od ciebie uciekłam to się potknęłam na jakiegoś typa i wylał na moje oczy wódkę...
- Moje biedactwo, już prawie jestem pod domem to się we mnie wtulisz i wypłaczesz. - Byłem prawie pod LUX. - No, ale cię nie zdradziłem z nią i jestem tylko twój.
- No dobrze...czekam...
- Będę na telefonie cały czas. - Byłem pod LUX jak zawsze zrobiłem te same czynności z autem i z niego wysiadłem. Potem wszedłem do lokalu no, a potem wsiadłem do windy. - Misia jestem pod drzwiami.
- No dobra. - Rozłączyła się i ustała przed windą.
Wysiadłem z windy również się rozłączając. Wilczka patrzyła się na mnie. Gdy nasze oczy się spotkały to Moon mimowolnie się uśmiechnęła.
- Tęskniłem za tobą maluszku. - Również się na nią patrzyłem i uśmiechnąłem. Bez czekania ani chwili dłużej ją przytuliłem. Potem ją pocałowałem.
- Luci to było straszne... Poza tym... - Wzięła swój telefon i pokazała mi zdjęcia jak rozmawiam z tymi dziewczynami ze szkoły Trixie. - Ktoś mi to ciągle wysyła...
- Hmmm jestem tu ja i te dziewczyny co gnębiły Trix. Może przedzownimy do Elli w tej sprawie, bo ona wie jak odkryć kto ci to ciągle wysyła. - Gładziłem ją po policzku, potem go całując.
- Mhmmm... - Zarumieniła się. - To dlatego byłam taka wiesz... Mmmm...
- Wiem kochanie i gdy dorwę tą osobę sprawię, że nie będzie miała zafajnie w więzieniu a co gorsza jak ją potorturuje. - Ucałowałem ją bardzo namiętnie w usta.
- Mmm....a co z Trixie?
- Ma jeszcze z trzy lekcje z tego co mi mówiła skarbie.
- Ale co jej się stało? O co chodziło?
- No powiedziała mi, że nie jaka Olga ją zaczęła osądzać o zniknięcie jej przyjaciółki i ją popchnęła no, a potem ją obrażała więc ja się tym zająłem i już nikt nie będzie obrażał naszej Trixie. Nie wiem dlaczego akurat ją osądzała o to, ale masakra.
- Jeju Luci.... Wiesz co ona najbardziej lubi?
- Szczerze pewnie słodycze jak każdy. No chyba, że coś innego. - Zacząłem myśleć.
- To ty miałeś z nią większy kontakt, więc nie wiem.
- Oczywiście, że słodkości uwielbia. - Odparłem mówiąc prawdę. - I ty żabciu również. - Ucałowałem delikatnie wierzch jej zdrowej dłoni.
- No i nic nie pamiętasz? Jakie smaki lubi czy coś.
- Z tego co pamiętam to uwielbia słodkie smaki i słone.
- Ehhh nieważne. Dupa nie diabeł, jedziemy do sklepu. - Ubrała się szybko.
- Dobrze skarbie. - Bawiłem się kluczami.
- Dobra, jestem gotowa. - Ubrała się i schowała telefon. - Biegniemy, Bo jeszcze chce popatrzeć na fajne rzeczy.
- Dobrze, ale biorę cię na ręce by było szybciej. - Wziąłem ją na rączki.
- Hahaha.
- Dobra to teraz biegiem. - Wbiegłem do windy, no a potem wiadomo zjechaliśmy na dół. Potem wybiegłem z lokalu i zacząłem biec do sklepu mając ją na rączkach.
Chwilę później, w centrum handlowym. Myślałem nad tym co Trixie uwielbia. No, ale ciężko się myśli stojąc po środku centrum handlowego.
- Dobra misia to robimy jej koszyk ze słodkościami? - Zapytałem gdy już byliśmy w środku centrum handlowego.
- Ale mi też!
- Oj tobie misia z piekielną przyjemnością zrobię taki koszyk.
Weszliśmy do sklepu z słodkościami i zaczęliśmy wypełniać kosz zakupami.
- Wybierz sobie skarbie koszyk jaki chcesz bym ci kupił, a ja wezmę drugi dla Trix. - Wziąłem idealny koszyk dla naszej podopiecznej i wrzuciłem go do koszyka.
- No ale po co nam koszyk?
- A w sumie żeby uroczo to wyglądało. - Po chwili jednak odłożyłem koszyk na miejsce.
- To dla niej możesz wziąść, ale dla mnie po co.
- W sumie masz rację. - Jednak wziąłem ten koszyk dla Trix. - I bym zapomniał prawie. - Wziąłem do koszyka zapas kabanosików i paróweczek takie jakie ona uwielbia.
- Aaww! - Przytuliła mnie.
- Hihi, też cię kocham. - Ucałowałem ją namiętnie w usta.
- Mmmrrrr.
- Mmrrrrrrr jesteś cudowna kochanie.
- To co jeszcze potrzebujemy?
- Hmmm szczerze, wziąłbym jeszcze kilka paczek żelek i zapas herbat. - Tak powiedziałem i tak zrobiłem. Wziąłem kilka paczek żelek i zapas herbat.
- Ale te takie śmiejżelki wziąłeś? Bo Haribo mi się przejadły.
- Oczywiście że śmiejżelki wziąłem kochanie, a herbatki takie jakie uwielbiamy.
- Hihihi. I coś jeszcze?
- A co byś chciała jeszcze skarbie?
- Jeszcze wziąłbym czipsiki takie jakie uwielbiasz kochanie. - Wziąłem kilka paczek chrupek do koszyka.
- Tak!!!!
- No i mamy praktycznie wszystko piękna. - Ucałowałem ją w policzek.
- To idziemy do kasy?
- Oczywiście, że idziemy. - Szedłem z wózkiem do kasy. Potem to wszystko wykładałem na taśmę.
Moon pomagała mi i patrzyła na prezerwatywy.
- Skarbie? Je też weźmiemy. - Odparłem biorąc sporo sztuk tego i położyłem na taśmę. Potem z wózkiem przeszedłem i zacząłem pakować to wszystko do wózka, wcześniej zapłaciłem za zakupy.
- Ohh mmm. - Strasznie się zarumieniła i zwiesiła głowę z uśmiechem.
- Ohhh misia ty mój mały słodziaku. - Gdy wszystko było w koszyku to z rumieńcami na twarzy zacząłem wychodzić z sklepu. - Mamy wszystko więc możemy ruszać do domciu. - Zacząłem pakować wszystko do torb.
Chwilę później, w domu. Zaczęliśmy chować niektóre produkty do szafek. Potem robiliśmy koszyk ze słodkościami dla Trix. Wilczyca ozdabiała go po swojemu.
- No i piekielnie ślicznie nam wyszło skarbie. - Byłem strasznie dumny z naszej pracy zespołowej.
- Hihi cudownie skarbie.
- Trixie będzie zadowolona. - Odparłem podczas dawania jej namiętnego buziaka. - I postawmy to w widocznym miejscu... hmmm może tutaj? - Wskazałem jednym gestem ręki na stół w jadalni.
- Może być hihihi.
- No dobrze, ale potem jak to postawię to idziemy sobie leniuchować co ty na to? - Położyłem pięknie na stole koszyk z słodkościami wraz z piękną karteczką, która została ładnie przez nas podpisana.
- Ale z jedzeniem hahaha.
- Tylko z jedzeniem skarbie. - Złapałem ją za zdrową rękę i prowadziłem do sypialni. W drugiej ręce natomiast miałem jedzenie, które sobie zjemy podczas leniuchowania. Potem się wygodnie położyliśmy na łóżku i jedliśmy.
- Hihi. - Rzuciła się na łóżko.
- Mmmmrrr. Za godzinę Trixie kończy zajęcia, więc mamy i tak sporo czasu dla siebie. - Powiedziałem to podczas zdejmowania z siebie marynarki jak i koszuli. Potem to położyłem gdzieś w kąt łóżka.
- Mrrrr mój skarbek hihihi.
- Mmmmrrr tylko twój moja królowo. - Przytuliłem ją do siebie.
- Hihi. - Otworzyła paczkę i zaczęła jeść. - Mmrrr.
- Mmmmrrr. - Również zacząłem jeść. - Mogę rzec, że ten wypad na zakupy nam się udał kochanie. Co ja gadam, nam się wszystko udaje.
- Oj bardzo hihihi. A tak przy okazji..to w tym koszmarze projektowałam nasze zaproszenie.. To na ślub..
- Aaaaawww!!! Strasznie uroczo i słodko kochanie. - Wzruszyłem się po usłyszeniu tej wiadomości.
- Hihi a skarbie a te zaproszenia ile miesięcy wcześniej trzeba wysłać?
- To już zależy od nas kiedy wyślemy te zaproszenia. Mogą być miesiąc wcześniej, a czasami nawet i trzy miesiące wcześniej lub cztery to już naprawdę od nas zależy kicia.
- Mhmmm no dobrze.
- Mmmmrrr. - Zacząłem mruczeć. Usłyszałem dźwięk otwierającej się windy. - Mam nadzieję, że to Trixie a nie jakaś podejrzana osoba.
Moon dalej sobie jadła.
- Smacznego przy okazji. - Dalej jadłem, a w tle usłyszałem piski radości. - Chyba nasza kochana podopieczna znalazła prezencik, hihi.
- Czekamy aż tu przyjdzie czy nie?
- Oczywiście, że czekamy kochanie. - Dalej jadłem.
- Ciocia? Wujek? - Szukała nas po całym domu.
- Japierdole ale ty cham jesteś.
- Ja cham? Od kiedy? - Odparłem w momencie kiedy przyszła do nas Trix.
- Od zawsze.. Hej Trixie!
- Tutaj jesteście i cześć ciociu! - Podbiegła do niej i się wtuliła.
- Hihihi. - Moon się uśmiechnęła.
- Ojj skarbie chamem jestem ale twoim. - Odparłem.
- A ten koszyk to z jakiej okazji jest? - Zapytała patrząc się na nas.
- Nooo Lucyfer powiedział mi co się stało więc chciałam Ci Zrobić taką niespodziankę na poprawę humoru.
- Dokładnie i wygląda na to, że humorek został poprawiony. - Uśmiechnąłem się.
- Jejuś naprawdę mi poprawiliście humor. - Przytuliła się do nas. - Kocham was.
- I bardzo dobrze zrobiłaś, że zadzwoniłaś po wuja.
- Tak, bo dzięki wam znowu mam lepszy humor. - Powiedziała będąc bardzo szczęśliwa.
- Hihi, a przy okazji w koszyku są twoje ulubione słodkości. - Odparłem podczas przytulania ich.
- Hihihi. - Przytuliła ją słodko. - A masz jakieś ciężkie prace domowe?
- Tylko jedno mam z plastyki. - Powiedziała dalej się do nas przytulając. - Mam narysować siebie, mamę i tatę.
- Czyli po prostu swoją rodzinę tak? - Zapytała Moon Trix.
- Tak, ale chciałabym was narysować, bo wy jesteście dla mnie jak druga mama i drugi tata.
- No too chyba możesz, nie? - Wilczka mnie zapytała.
- Oczywiście, że może. - Uśmiechnąłem się w ich stronę.
- No to załatwione hihi.
- Yey! Dziękuje, kochani jesteście. - Przytuliła nas trochę mocnej. - To pójdę to zrobić do twojego pokoju ciociu zajadając się słodkościami.
- Hihi no dobrze. - Odparła Moon.
- Jak będziesz miała w czymś problem to my Ci zawsze pomożemy. - Odparłem, otulając ją swym ramieniem.
- Dobrze, kocham was. - Odkleiła się od nas i poszła po koszyk i wraz z nim poszła do pokoju Moon gdzie zaczęła rysować rysunek na plastykę.
- Mmmmr. - Wzięła kolejny kawałek.
- Mmmmrrr a może by tak pocałunek przez chrupka? - Miałem coraz to nowe pomysły na pocałunek.
- Może być haha. - Wzięła jednego i zrobiła dziubek.
- Mmmmrrr. - Zbliżyłem się i też zrobiłem dziubek przechodząc już do pocałunku.
- Mrrr. - W końcu doszło do pocałunku.
- Oohh mrrrr. - Przeszliśmy do pocałunku z językiem.
- Ohh mmrrau. Wiesz mmm..tak sobie teraz pomyślałam, że gdybym od ciebie odeszła jak w tym śnie to nie miałabym nic. Nie mam stałej, normalnej pracy, wydaję pieniądze na co chcę.. Zresztą i tak prawie wszystko co mam to ty mi kupiłeś.
- I byś też straciła faceta, który cię pokochał i kocha taką jaka jesteś. No, a to co ci prawie wszystko kupiłem to z miłości do ciebie.
- No wiem misiu... I ja też cię kocham..
- I bym nie chciał stracić tak wyjątkowej kobiety jaką jesteś Ty maluszku. - Zacząłem delikatnie lizać jej policzek, a potem skroń.
- A-ahhh!!! - Zapiszczała i poczuła motyle w brzuchu.
- I dobrze, że ten sen się nie spełnił bo nie wiem co bym bez ciebie zrobił. - Zacząłem jej szeptać do ucha jak i również mruczeć.
- Poszedł byś do kobiety, z którą mnie zdradziłeś.. - Trochę zwiesiła głowę.
- Nie poszedłbym, bo bym walczył o odzyskanie ciebie kochanie. - Otuliłem ją swoimi skrzydłami.
- Ale ja i tak bym Ci takiej rzeczy nie wybaczyła.
- To nie wiem, bym wrócił do LUX się pożegnać z wszystkimi i wróciłbym do Piekła, gdzie bym spędził resztę życia w samotności. - Zwiesiłem głowę. - Bądź też dalej walczył o odzyskanie ciebie, ale i tak byś mi nie wybaczyła tego.
- Mmm...
- Bo tylko ciebie kocham i to się nigdy, przenigdy nie zmieni.
- Ehh ale na pewno jak miałam koszmar to coś się stanie.
- A co miałoby się stać skarbie?
- Nie wiem... - Zrobiło jej się troszkę smutno.
- Shhhh spokojnie jestem tu z tobą i twój koszmar się nie spełnił. - Bardziej ją przytuliłem, całując jeszcze ją przy okazji w policzek.
- Kocham cie strasznie...
- Ja ciebie też strasznie kocham i nikomu cię nie oddam.
- Hihihi. - Jadła sobie kolejnego.
- Mmmmrrr. - Również jadłem kolejnego mając ją na kolankach.
- Hihihi mmrrrrr.
- Kosiam cię bardzo ale to bardzo mocno moja niedźwiedzico polarna.
- Aha? Czyli jestem gruba?!
- Nie jesteś gruba misia, tylko puszysta. - Próbowałem nie palnąć złego słowa. - Plus kocham twoje ciałko, które swoją drogą jest najseksowniejsze, najcudowniejsze, najbardziej atrakcyjne no a twoje cytrynki plus twój tyłeczek i twoja pusia to istne połączenie, które mogę przez wieczność pieścić i sprawiać tym samym tobie ogromną rozkosz, a zarazem przyjemność kochanie.
- No dobrze hihi przecież żartowałam tylko.
- Wiem skarbie, że żartowałaś no, ale chociaż powiedziałem Ci komplement. - Miziałem jej dłoń.
- Dziękuję hihi. - Cały czas sobie leżeliśmy.
- Mmmmrrr nie ma za co skarbie, a i powiem Ci że kocham twój zapaszek.
- Mój śmierdzioszek? - Zapytała.
- Tak, mój śmierdzioszek. - Cicho wymruczałem.
- Hihihihi.
- I tylko mój. Poza tym już mi kości nie chrupią, więc jest bardzo dobrze. - Bawiłem się jej włosami.
- Hihihihi bo ja coś jeszcze dodaje do tego leku.
- Aż mnie ciekawi co jeszcze dodałaś do tego leku no, ale dzięki temu szybko wyzdrowiałem. I to jeszcze dzięki tobie skarbie. - Ucałowałem ją delikatnie w usta.
- Dodałam moją miłość! - Powiedziała w śmiesznym jak i piskliwym głosem.
- Aaaawww!!! Kochanie to jest przeurocza wiadomość, bo ja do twojego leku też dodaje moją miłość do ciebie. - Pocałowałem ją bardzo namiętnie w usta.
- No i dlatego jestem taką super osobą hahahaha.
- Wiem i z taką super osobą się ożenię, a ty wyjdziesz za mąż za tak seksownego diabła. - Powiedziałem w pocałunku.
- Oj taaak hihihihi.
- I to się przenigdy nie zmieni, bo cię nigdy nie zdradzę kocico.
- Ufam Ci diable. Ale piciu mi się zachciałoooo...
- Hihi, to poczekaj chwilę ja zaraz wrócę z piciem. - Cmoknąłem ją w policzek, a potem delikatnie usadziłem na łóżku. Potem poszedłem do kuchni nalać nam po piciu do naszych kubków po czym z nimi wróciłem i jeden z kubeczków dałem jej. - Proszę kochanie twoje ulubione piciu.
- Dziękujeeeee. - Napiła się troszke. - Ej a ty lubisz jak ja jestem taka marudna i chamska?
- Czy lubię? Ja wręcz kocham jak taka jesteś. - Usiadłem na brzegu łóżka i wziąłem ją z powrotem na kolanka.
- Aaww!!!!!!!! Hihi. - Piła dalej.
- A ty lubisz jak jestem no wiesz taki no sama wiesz jaki gdzie się podniecasz itd? - Też piłem swoje piciu.
- No jak się podniecam to to chyba mówi samo za siebie skarbie haha.
- Haha, no tak faktycznie. - Cicho się zaśmiałem pod nosem. - Z tobą nie ma nudy misia i to mi się również podoba.
- No oczywiście, że nie ma mmrrr!!!!!!!!!!!! A nie obejrzymy czegooooś?
- W sumie by się coś obejrzało, a no co masz ochotę?
- No nie wiem..
- Hmmmm może Steva i tego drugiego co ty na to?
- Dustina debilu!
- No dobrze Dustina. - Usadziłem ją z powrotem na łóżko poszedłem po laptopa po czym z nim wróciłem i zaczęliśmy oglądać. Oczywiście oboje leżeliśmy na łóżku przytuleni do siebie, a laptopa mieliśmy przed nosami.
- Yeyyy! - Wtuliła się we mnie i dalej jadła.
- Mmmmrrr. - Dalej ją przytulałem jedząc i oglądając.
Oglądaliśmy sobie cały dzień. Delikatnie mi się przysnęło z otwartą buzią, a Moon dalej sobie jadła.
- Hmm? - Ściągnęła laptopa i przykryła mnie. Potem delikatnie oblizała mi wargi.
- Mmmrr. - Wymruczałem przez sen i dalej spałem z otwartą buzią.
- Oj... - Wyszeptała do siebie i próbowała mi ją zamknąć.
I udało jej się ją zamknąć, ale głowę miałem na jej kolanach.
- Mój słodziak... - Odłożyła jakoś laptopa i zaczęła oglądać tik toki.
Dalej spałem w bardzo słodkiej pozycji, a ona dalej oglądała głupoty. Gadałem przez sen, sam miałem jakiś koszmar gdzie Michael przebija jej brzuch swoim patykiem gdy ona jest w ciąży. Mogła ona usłyszeć jak krzyczę ,,nie" po cichu.
- Hmmm? - Patrzyła na mnie.
Oddychałem szybko, zbyt szybko.
- Luci? - Wyszeptała. - Luciii.
Otworzyłem oczy, ale dalej tak oddychałem. Miałem zaspane oczy.
- Ni-ni-nicole... - Dalej szybko oddychałem.
- Kochanie... Co się stało? - Przytuliła i głaskała mnie czule.
- M-miałem ko-oszmar w którym b-byłem ja i ty. I ty sk-karbie w tym śn-nie by-yłaś w ciąży. - Dalej szybko oddychłem. - No i zni-ikąd po-ojawił się M-michael i prze-ebił ci brzuch swoim patykiem z boku, a potem ty zemdlałaś. I dalej n-nie pamiętam, bo się wybudziłem. - Z moich oczów deliktanie poleciały łzy. - I gdy on to zrobił to wykrzyczałem ,,nie". - Nadal szybko oddychałem.
- Oj Luci... - Po minie widać było jej zmartwienie. Mocniej mnie przytuliła i delikatnie bujała.
- Tak bardzo cię kocham, że nie chciałbym ciebie stracić i w przyszłości naszych dzieci jak będą w twoim brzuszku. - Mocniej się wtuliłem i powoli uspokajałem.
- Ciiiiiii wszystko jest już w porządku. Jestem tutaj, wszystko jest ze mną w porządku i nawet gdybym była w ciąży to bym nie straciła naszych dzieci poza tym ty byś mnie obronił.
- Oczywiście, że bym cię obronił skarbie. - Mocniej się wtuliłem do jej brzucha.
- Hihihi. - Odrobinkę, przez chwilkę go wypięła.
- I strasznie cię kocham. - Mocno się zarumieniłem i gładziłem ją jedną ręką po policzku, a potem przysnąłem.
- Ja ciebie też skarbie... - Wyszeptała do mnie i przykryła mnie i pocałowała w policzek.
- Mmmmrrr. - Wymruczałem przez sen i dalej spałem.
Robiła mi głasku głasku cały czas. Uśmiechałem się przez sen, cicho mrucząc.
- Hihi. - Bawiła się swoim brzuszkiem.
Delikatnie się wierciłem, ale dalej byłem przytulony do niej. Moon tak się nudziła, że aż zasnęła. Kolejnego dnia również spaliśmy.

CZYTASZ
Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]
Short StoryPiąta część książki Fallen Angel. Jeżeli nie wiesz co będzie się działo to zapraszam do przeczytania czwartej części. The devil is real... and He is not the little red man with horns and a tall. He can be beautiful because he is fallen angel and he...