Kontynuacja poprzedniego rozdziału. Miałam delikatne wrażenie, że on rozmawiał z jedną z swoich starych ex, ale moje myśli o tym szybko przeszły i postanowiłam znowu z nim porozmawiać.
- Kto dzwonił? - Zapytałam z czystej ciekawości, bo nie wiedziałam z kim mój przyszły mąż rozmawiał.
- Maze i powiem ci tak, że twoje drogocenne rzeczy są nietknięte a kotki i Trixie są w jak najlepszym porządku. - Odparł i jednym ramieniem mnie przytulił.
- No dobrze.. - Moje złe przeczucia o starej ex szybko znikły i mogłam cieszyć się każdą chwilą, którą z nim spędzam.
- A i nie chcę cię martwić, ale znalazła się druga podróba mnie, która niszczy moje diabelskie jak i ludzkie ja. No i dodam, że strasznie cię kocham moja gwiazdko z nieba. - Uśmiechnął się seksownie w moją stronię. Potem powoli zaczął się zbliżać do moich słodkich usteczek.
- Aaahhh. - Wzdychnęłam i się o niego oparłam.
- A ta Trixie to co za dziewczynka jest? Bo o niej nie słyszałam. - Zapytała nas jego babcia.
- Trixie inaczej Beatrice Espinoza to ummm córka mojej ex Chloe Decker jak i również Dana Espinozy, który od dawien dawna nie żyje. - Odparł, dalej mnie przytulając.
- I się nią opiekujemy bo jej matka i ojczym są w więzieniu. - Dodałam po tym jak Luci skończył mówić.
- Biedactwo, ale gdyby jej prawdziwy ojciec żył to by ją zabrał do siebie. - Powiedziała babulka, która złapała się delikatnie za serce.
- Nie wiem, ja tam go nie znałam. - Odparłam, ale Luci znał go lepiej niż ja.
- Ja go znałem i na pewno by ją zabrał do siebie. I zadbał by o nią lepiej niż jej matka z ojczymem. - Odparł, a z jego brązowych oczów pociekły małe łzy. - Nie ma co rozdrapywać starych ran i wróćmy do rzeczywistości.
- Mmm.. - Powiedziałam pod nosem, ale i tak coś czułam, że Michael prędzej czy później wróci z zemstą na mnie i na Lucyfera.
- No masz rację wnuczku, ale pora się zbierać bo czas na mnie. - Babulka wstała i wzięła pusty talerzyk z brudnymi od babeczek foremek zaniosła do kuchni. Talerz włożyła do zmywarki, a foremki wyrzuciła do śmieci. - Dziękuje moje kochane dzieciaczki za gościnę. - Przyszła do nas i od razu przytuliła na pożegnanie.
- Nooo my też dziękujemy. - Odwzajemniałam przytulasa.
- Było bardzo miło i wesoło przy okazji. - Odwzajemnił tulasa.
- Trzymam za was kciuki żeby wasza miłość była jak kwiat. Kwiat, który każdego dnia jest pięlegnowany i z miłości rośnie. - Odkleiła się od nas. Dała nam po buziaku w oba policzki. Potem zabrała swoje rzeczy i szła w stronę wyjścia. - Do zobaczenia kochani i jeszcze raz bezpiecznej podróży wam życzę.
- Dowidzenia! - Krzyknęłam, ale Luci postanowił mnie przytulić.
- Dowidzenia. - Powiedział tuż za mną, a babulka wyszła zamykając za sobą drzwi.
Zamknęłam je na klucz i od razu rzuciłam się na łóżko. Luci natomiast zaczął pakować walizki w razie czego gdyby zapomniał. Potem gdy skończył pakować walizki to rzucił się obok mnie na łöżku.
- Mmmm..czuję się zmęczona..
- Mmmm ja rówinież poczułem nutkę zmęczenia. - Zaczął się rozbierać aż do samej bielizny.
Ściągnęłam długą koszulkę nocną i byłam w samych majtkach. No, a Luci przybliżył się do mnie i od razu objąłem mnie swoim ramieniem.
- Mmmmrr i co? Już się nie podniecasz? Hahaha.
- Ja się zawsze podniecam moja słodka wariatko. - Wymruczał podniecony, a następnie wpił się w moją szyję i zaczął ją adorować.
- Hihihi Luci!!!! Jak ty w ogóle mogłeś zasnąć po orgaźmie?! Wiesz jak mi było przykro?! - Zaczęłam się specjalnie rozpychać.
- Wiem, ale ja ci to wynagrodzę misia. - Był jeszcze bardziej rozpalony i z jeszcze większą przyjemnością zaczął adorować mnie od szyi aż do pusi.
- Hahaha. - Łaskotało mnie i się wierciłam pod jego dotykiem.
- Mmmrrrrr ja wiem jak bardzo kochasz to co ja ci robię. - Wymruczał mi do ucha, które potem delikatnie ugryzł i polizał.
- Lucyfer!! - Poczułam mnóstwo motyli w brzuchu. - Aa-ahh!! - Zapiszczałam prosto w jego uszy.
- Mmmm mam coraz to większą ochotę sprawić taką rozkosz dzięki, której dojdziesz wielokrotnie. - Wymruczał mi do ucha, a jego prawa dłoń była już w mojej pusi, którą zaczął pieścić dwoma palcami. Dalej mruczał mi, ale już w szyję dalej pieszcząc moją grotę rozkoszy.
- A-aaah! Hihi Oohhh!!!!!!! - Wierciłam się z rozkoszy wraz z motylami w moim brzuchu. Zaginałam szyję z łaskotek.
- Mmmrr ktoś tu ma łaskotki. - Przyspieszył ruchy palcami do niewyobrażalnej prędkości.
- LUCI! - Odchyliłam głowę z przyjemności i rumieńców.
- Też cię kocham, hihi mmrrrr. - Coraz bardziej się wczuł i zostawiał malinki na moim nagim ciele, a palce w które były we mnie jeszcze bardziej sprawiały mi rozkosz i przyjemność.
- MMMM!!!!!!! - Mocno doszłam.
- Oooohhhh!!! Mmmmrrrr!!! - Zdyszany, ale nadal rozpalony poczuł moje soczyste soczki, które spływały po jego palcach, które potem wyjął ze mnie i dał mi je do polizania.
- A-aaahhh!!!!!! Lucyfeeeer!!!
- Mmmmrauuu tak Nicooole? - Patrzył na mnie swoimi czerwonymi oczami uśmiechając się bardzo seksownie i przy okazji oblizując swoje wargi również seksownie.
- Mmrr!!!! - Jeszcze mocniej się zarumieniłam czując motyle.
- Je t'aime tellement ma douce folle. - Powiedział to po francusko gdy zbliżał się do moich słodkich usteczek.
- Haha ja też cię kocham moja folio hahaha.
- Hahaha, aahhhh uwielbiam cię rozśmieszać i przy okazji sprawiać, że twoje uda na mój widok same się rozkładają. - Był już na tyle blisko moich słodkich ust by móc się w nie wpić i zacząć mnie całować bardzo namiętnie z odrobiną języczka.
- Mmrrrr! - Schwytałam go i przybliżyłam do siebie pogłębiając pocałunek i obśliniając go przy okazji. - Hahaha.
- Mmmmrrr!! - Odwzajemnił pocałunek przy okazji go pogłębiając z nutką języczka, ale również mnie obślinił.
- Mmrr hihi!
- Mmmmrrrr!!! - Jego ręce podczas pocałunku wędrowały po moim ciele.
- Mmr! L-luci! A-ah!
- Mmmrrr tak kochanienka? - Dalej tak robił, cicho mrucząc.
- Kocham cie misiuuu.
- Ja ciebie też kocham mój pączuszku, mmrrrr. - Lizał i całował mój brzuszek, a potem adorował moje piersi.
- Luci! Hahaha!!
- To tak na dobranoc by ci się lepiej spało moja kocico. - Wymruczał i ucałował każdą moją pierś, delikatnie liżąc każdy sutek.
- Dziękuję hihihi aah! Haha.
- Dla takiej królowej zawsze, mmrrrrr. - Przykrył nas kołdrą, ale mnie przytulił do siebie po czym zasnął z otwartą buzią.
- Kocham cie kapuśniaczku - Ubrałam z powrotem majtusie i wtuliłam się w niego.
- Ja ciebie mmmm kocham brzoskwineczko. - Powiedział przez sen dalej mnie tuląc.
- Mrrr... - Zasnęłam po pewnym czasie.
Spaliśmy do samego rana.
- Mmr.... - Zaczęłam się wiercić.
- Mmmrrr królowo. - Mówił przez sen delikatnie się wiercąc.
- Hmm?
- Piekielnie cię kłocham. - Dalej gadał przez sen.
- Hihihi. - Przytuliłam go i położyłam na nim nóżkę. - Ja ciebie też.. - Wyszeptałam.
Przytulił się do mnie cicho mrucząc, a jego ręce znowu wędrowały po moim ciele. Wzięłam jego ręce z mojego ciała i zaczęłam głaskać go po policzku. Uśmiechnął się i zaczął się delikatnie przebudzać. Patrzyłam mu w oczy, miziałam i drapałam delikatnie jego zarost.
- Mmmmrrr. - Mruczał głośniej, bo mu się to strasznie podobało. - Mmmmrrr dzień dobry mój słodki cukiereczku. - Delikatnie się przeciągnął, ale dalej mnie przytulał. - Czy moja królowa się wyspała?
- Dzień dobry hihi. Z tobą się zawsze wysypiam skarbie.
- Mmmmrrr bardzo mnie to cieszy, bo ja również się zawsze z tobą wysypiam. A i może zrobię nam małe śniadanko co ty na to? - Zapytał dalej patrząc mi w oczka swoim uśmieszkiem.
- Jeśli tak bardzo chcesz skarbiee hihi.
- Oczywiście, że chcę poza tym nie chcę by mój słodki głodomorek chodził głodny. - Usiadł do pozycji siedzącej i dał mi buziaka w brzuch, a potem w usta.
- Hihihi! No dobrze mrrr. - Odwzajemniłam buziaka i zeszłam z niego.
- Poza tym i tak w samolocie się nieźle zabawimy złociutka. - Powiedział mi to do ucha, delikatnie go liżąc. Potem ruszył w stronę kuchni by zrobić nam przepyszne śniadanie.
- Aahh.. - Stęknęłam i się wtuliłam w pościel.
Chwila mija i z kuchni wydobywa się przecudowny zapszek jedzenia, który aż do mnie dotarł. Poczułam ten zapach i zaczęłam się przez to robić głodna.
- Darling gdzie chcesz zjeść śniadanko?! Tu w jadalni czy w sypialni?! - Miał na tacy już nasze talerze z jedzeniem jak i również z piciem.
- Jak chcesz!
- To zjemy je w sypialni! - Przyszedł do mnie i usiadłem na brzegu łóżka z tacką na kolanach. - Przepyszna jajeczniczka z serduszkiem zrobionym z paróweczki i do tego twoje ulubione picie czyli kakauko. - Uśmiechnął się w moją stronę. Sztućce również były na tacy.
- Aawww! Misuaczkuuuuuu. - Usiadłam sobie wygodnie. - A ty?
- Ja również mam to samo co ty kochanie. - Dalej się uśmiechał w moją stronę. - I zadbałem o to by nasza dwójka była najedzona. - Oblizał seksownie swoje wargi.
- Dziękuję misiu hihi. - Wzięłam chleb i zaczęłam jeść przygotowane przez niego śniadanie.
- Smacznego kochanie. - Jadł swoją jajeczniczkę popijając wszystko swoim kakauem. - I jak? Smakuje Ci takie śniadanko królowo?
- Mmmr przepyszne misiu.
- Mmmrrrr dziękuje, starałem się by móc podniecić twoje kubki smakowe i najwidoczniej się udało, mmmrrrr. - Dalej jadł powoli kończąc swoje piciu.
- Ty wszystko chcesz u mnie podniecać haha.
- Bo wtedy wiem czy jedzonko na przykład przeze mnie robione Ci zasmakuje albo też rozkosz jaką ci sprawiam języczkiem tam na dole i nie tylko językiem sprawi, że dojdziesz wiele razy. - Wymruczał.
- Lucyfer! Haha.
- Powiedziałem samą prawdę, a kłamać mi nie wolno a zwłaszcza tobie, bo wiem że diabeł nie może kłamać osobie, którą kocha. - Dał mi buziaka w nos.
- Oj już sie tak nie pusz haha.
- Dobrze kocico, a przy okazji nie zapomnij się ubrać kochanie no chyba, że chcesz się ze mną wykąpać w wannie potem. - Delikatnie się poprawił na łóżku, a potem mnie miziałem po nodze. Tackę miał już odłożoną na szafce więc mógł się położyć i popatrzeć na moją osobę. I tak też zrobił. Leżałem na plecach i się na mnie patrzyłem z uśmiechem.
- Noo możeee hihi.
- Mmmrrr uwilebiam cię maleńka. - Gładził mnie po nodze dalej się uśmiechając w moją stronę.
- Ja ciebie też hihi. - Odłożyłam ostrożnie tackę i się położyłam obok niego.
Przytulił mnie do siebie, cicho mrucząc. Wtuliłam się w niego bardzo mocno. Przytuliłam się jeszcze mocniej, prawie ściskając gdy poczułam łzy w oczach.
- Nie chciałbym cię stracić, bo wiesz jak bardzo dla mnie znaczysz i znaczysz tak dużo jak moja miłość do ciebie, która jest nieskończona. - Jeszcze bardziej się wtulił mając łzy w oczach. - Piekielnie cię kocham mój słodki cukiereczku.
Mocno spięłam ramiona tylko żeby go nie stracić z uścisku. Odwzajemnił uścisk, otulając nas skrzydłami.
- Nie zostawisz mnie? - Zapytałam, mając delikatne łzy w oczach.
- Ciebie kochanie? Nigdy, przenigdy nie zostawię bo cię strasznie kocham złociutka.
Zluzowałam uścisk patrząc mu w oczy.
- I przez wieki zawsze będę ci wierny kochanie, bo diabeł jest wierny tylko i wyłącznie osobie którą kocha. - Miał czerwone oczy, ale na policzkach miał łzy.
- Mmm... - Delikatnie się w niego wtuliłam.
- Mmmrrr. - Ucałował mnie delikatnie w usta.
- Mmrr. - Oderwałam się żeby nie pogłębiać pocałunku.
- No to kochanie zrobimy tak. Ja posprzątam te naczynia, a ty możesz się powoli szykować na kąpanko. - Wymruczał mi do ucha, które polizał. Potem wstał i z tacką brudnych naczyń szedł w kierunku kuchni.
- Ale wróć szybko proszę.. - Wstałam, wzięłam czyste majtki i poszłam do łazienki po czym nalałam wodę do wanny.
Gdy już brudne naczynia były w zmywarce to Luci postanowił wejść do łazienki w której jestem. Był już w środku z swoją czystą bielizną.
- Witam ponownie moją seksowną królową, mmmrrrr.
- Tęskniłam.. - Rozebrałam się i weszłam od razu do wanny.
- Ja za tobą również tęskniłem. - Nagi wszedł tuż za mną do wanny i zaczął mnie myć jak ojciec córeczkę.
Bardzo się zarumieniłam i próbowałam bardziej się do niego zbliżyć.
- Mmmmrrr uwielbiam ciebie myć kochanie, bo wtedy jestem twoim tatusiem który myje swoją córeczkę. - Przybližył mnie do siebie bardziej, ale zaczął również siebie myć.
- Hihi. - Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- I coś czuję, że podróż w samolocie spędzisz na moich kolanach oczywiście jak chcesz maluszku. - Mył moje plecki jak i resztę mojego nagiego ciała.
- Zawsze chce... - Powiedziałam cicho.
- Wiem moja sexi koalo i poza tym. - Powoli kończył nas myć. - Tylko ty masz całkowite prawo do siadania na moich królewskich kolanach, mmrrrr.
- Mogę teraz na nich usiąść?
- Oczywiście, że możesz kochanie.
Usiadłam powoli, ale Lucyfer delikatnie mi pomógł usiąść i przy okazji gładził mnie po pleckach.
- Tak bardzo cie kocham... - Wyszeptałam będąc w stanie błogości i przyjemności.
- Mmmmrrr ja ciebie również kocham moja sexi cytrynko.
- I nie przestaniesz?
- I nie przestanę cię kochać. - Cicho wymruczał.
- Nigdy?
- Przenigdy kochanie.
Dałam mu buziaka w klatę, bo mu się należało. Wymruczał bardzo seksownie oblizując swoją wargę. Potem polizał moje wargi bardzo seksownie.
- Hihihi! Luci!
- Nicole, mrrrr. - Mruczał mi do ucha.
- Hmmm?
- Strasznie cię kocham i trzeba się powoli zbierać, bo nie wiem czy jesteś spakowana na podróż do domciu. - Wymruczał jeszcze bardziej seksowniej.
- Mmmm...no dobrze.. - Powoli wyszłam z wanny i się zaczęłam wycierać moim ręcznikiem przeznaczonym do ciała.
Szatan wyszedłem tuż za mną spuszczając wodę z wanny. Potem również się zaczął wycierać.
- Spokojnie kochanie w limuzynie jak i samolocie również będziesz mogła się do mnie przykleić jak słodka koala. - Dokładnie się wytarł i zaczął dbać o zarost. - Poza tym jestem cały twój tak samo jak ty jesteś cała moja.
- Mmmm... - Ubrałam na siebie czyste ubrania i szukałam rzeczy do spakowania walizki.
Nasze czyste ubrania złożył w kostkę włożył je do walizki. Wiadomo swoje do swojej walizki, a moje do mojej walizki.
- A i wszytkie twoje kosmetyki itp zabrałem z łazienki i włożyłem teraz do twojej walizki. - Udało mu się to ułożyć tak jak było. Potem zaczął na siebie zakładać swój czarny garniak z czarną koszulą i kamizelką. Jego walizka była dawno spakowana i zamknięta. - Wszystko na spokojnie kochanie zrób, a i jak w czymś potrzebujesz pomocy to krzyknij.
- Ok.. - Z daleka można było zobbaczyć, że byłam delikatnie przygnębiona.
- Kochanie co się dzieje? Bo wydajesz się czymś zmartwiona. - Przytulił mnie do siebie i uspokajał.
- Mmm nie wiem... Jakoś tak... Przepraszam, że przeze mnie tu nie zostaniemy na 2 tygodnie tak jak chciałeś..
- Kicia wybaczam ci, ale sam miałem już zamiar wrócić z tobą do domu.
- Mmm... - Patrzyłam w podłogę.
- Naprawdę złociutka, a poza tym wszystko będzie dobrze. - Dalej mnie uspokajał.
- No dobra... - Teraz już patrzyłam w jego brązowe oczy.
- Grzeczna dziewczynka. - Dał mi w nagrodę buziaka w usta.
- Hihihi.
- Raczej jesteś moją grzeczną dziewczynką. - Wymruczał.
- Tak tatusiu hihi.
- Mmmrrr, a córeczka już ma wszystko spakowane do swojej walizki? - Zapytał podczas bawienia się swoją monetką.
- Mmmmm myślę, że chyba tak.
- To ja sprawdzę dla pewności czy mamy wszystko i będziemy mogli ruszyć w stronę lotniska luksusową limuzyną. - Jeszcze raz sprawdził wszzystko na spokojnie. - Dobrze kicia, mamy wszystko, więc możemy iść.
- No dobrze.. Eh.. - Założyłam na siebie ubrania wierzchnie.
Gdy już ogarnięci i spakowani wreszcie mogliśmy wyjść z tego hotelu. I wyszliśmy no i też musieliśmy poczekać na limuzynę, która nas stąd zabierze.
CZYTASZ
Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]
Short StoryPiąta część książki Fallen Angel. Jeżeli nie wiesz co będzie się działo to zapraszam do przeczytania czwartej części. The devil is real... and He is not the little red man with horns and a tall. He can be beautiful because he is fallen angel and he...