Kontynuacja poprzedniego rozdziału jak i rozmowy.
- Dupą wiesz? - Też udawała obrażoną.
Nie odezwałem się i sobie poszedłem na kanapę dalej udawając obrażonego.
- Pff! - Siedziała nad historią.
Dalej tak siedziałem. Potem dosiadłem i siedziałem razem z nią i Trix nad historią. Moon patrzyła tylko chwile na mnie bez słowa. Potem bez słowa wyszedłem do LUX i tam przesiadziałem grając smętne piosenki. I myślałem jak bardziej urozmaicić zadanie domowe z historii z jakąś postacią z tamtego wieku.
- Ehh. - Zrobiłlo jej się smutno. - Ehh przepisz to. - Wzięła herbatę i poszła do sypialni.
Wróciłem w stroju Niemieckiego generała z Auschwitz. Poszedłem tak do sypialni, patrząc na nią z zwieszoną głową. Odwróciła się i patrzyła tylko na mnie. Dalej tak stałem i pocierałem ramię czekając na jej reakcję.
- Coś się stało? - Zapytała.
- S-specjalnie się t-tak d-dla c-ciebie ub-brałem. - Dalej tak stałem. - I ch-hyba się z po-owrotem prze-ebiorą w swój ga-arniak. - Dalej pocierałem ramię.
- Mmm..ok. - Odwróciła się i tuliła poduszkę.
Podszedłem do niej i zacząłem ją podniecać.
- Przestań! - Próbowała się otrzepać ode mnie.
- No dobrze, przepraszam. - Odszedłem od niej.
Moon mocniej przytuliła poduszkę chowając się pod kołdrą. Zrobiło mi się przykro i poszedłem do salonu. Wziąłem notatnik i długopis no i potem zacząłem myśleć nad nową piosenką dla niej. Trix zabrała swoje rzeczy i poszła do pokoju. Wilczka płakała cicho w poduszkę. Zdjąłem z siebie ten strój i byłem rozebrany aż do bielizny. Dalej mi było przykro, ale z smutnym wyrazem twarzy dalej kontynuowałem, a ona przeglądała cicho telefon. Siedziałem tak do czwartej nad ranem no, a ona cały czas przeleżała w łóżku aż poszła spać. Zdjąłem z siebie bieliznę, bo zrobiło mi się gorąco no a potem zacząłem pisać list. List którego treść brzmiała następująco: ,,Pewnie śpisz, ale jak wstaniesz to zobaczysz mój zasyp miłości do ciebie. Wiem, że jest prawie piąta nad ranem jak to piszę, ale Ty możesz to zobaczyć o innej godzinie. - Siedziałem na kanapie i pisałem list. - Chciałbym ci powiedzieć, że jesteś najpiękniejszą, najatrakcyjnieszą, najkochańszą, najwspanialszą i najseksowniejszą kobietą jaką poznałem w swoim wiecznym życiu. - Dalej pisałem, mając łzy w oczach. - Jesteś kobietą, którą pokochałem taką jaka jest i kochać ją będę zawsze. I nigdy przenigdy jej nie zostawię, bo jest ona miłością mego życia. Tak, o tobie mówię cukiereczku. - Coraz bardziej się rozklejałem. - W kuchni na blacie masz ładnie zrobione przeze mnie gofry w kształcie serc z dodatkami takimi jakimi uwielbiasz. Przykryłem je czymś plastikowym, który sprawia że one nadal będą jadalne. No i nie zapomniałem o twojej ulubionej zupce, którą masz w garnku tak samo jak i makaron. To wszystko zrobiłem z miłości do ciebie. Pewnie gdy to czytasz to ja leżę na kanapie z podkrążonymi oczami, włosami nieułożonymi no i nago. - Powstrzymywałem łzy, ale nie dawałem rady. - Je t'aime bonbon to znaczy strasznie cię kocham cukiereczku po francusku. - Gdy skończyłem prawie pisać odbiłem swoje usta na kartce na której pisałem. Potem pisałem dalej. - Twój Lucyfer. - Odłożyłem długopis i kartkę na stoliku, który miałem przed sobą. Potem zasnąłem na kanapie będąc bez ubrań."
Moon spała calutki czas ale jakimś szczęściem obudziła się na tyle rano by mnie obudzić.
- Lucyfer do cholery! Trixie w każdej chwili mogła tu wejść! Ubierz się!
- Już się ubieram. - Ledwo co widziałem i się ubrałem. Potem znowu zasnąłem.
- Ja cie zaraz zabije! Musisz kurwa Trixie zawieść do szkoły! - Uderzyła mnie w ramię.
- No już ją zawożę. - Wstałem i poszedłem do sypialni. Wyjąłem z szafy niebieski garnitur i białą koszulę, które na siebie ubrałem. Potem poszedłem obmyć twarz.
Nicole zrobiła jej i mi śniadanie. Z zapłakanymi oczami otworzyła sobie groszek. Siłowała się z otwarciem czyli znowu robiła to czego lekarz jej zabronił.
- Skarbie miałaś się nie przemęczać. - Podszedłem do niej i jej pomogłem. - Przecież wiesz, że nie mogę ciebie stracić.
Nie odzywała się i starała się na mnie nie patrzeć abym nie widział jej załzawionych oczu.
- Kochanie shhhh. - Przytuliłem ją do siebie i uspokajałem.
W ogóle się nie ruszała i patrzyła w jeden punkt.
- Misia... - Zaczęły mi lecieć łzy.
- Co? - Zapytała cicho.
- Chciałem powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i strasznie cię kocham. - Dalej ją przytulałem z łzami w oczach.
- Nawet nie wiesz o co chodzi, a gadasz, że będzie dobrze.
- No dobrze to o co chodzi w takim razie? - Zapytałem, dalej ją przytulając.
- O nic. - Próbowała ruszyć moje ramiona od siebie żeby się wydostać z uścisku, ale tak się siłowała, że wyglądało to zabawnie.
- Jesteś urocza kochanie. - Wytarłem jej łzy.
- Mmmm! - Siłowała się dalej ale no wyglądało to jak wyglądało, bo byĺem jak stal.
- Jak chcesz bym cię wydostał z uścisku to powiedz. - Dałem jej delikatnego buziaka w usta.
Moon wytarła zła.
- Mmmm...dzień dobry. - Trixie przyszła i usiadła do stołu.
Bez słowa ją wypuściłem i poszedłem do stołu po czym usiadłem, miałem zwieszoną głowę. Ona zrobiła sobie ten groszek jak zawsze i usiadła na kanapie i jadła w ciszy. Trochę ją bolały ręcę od tego siłowania, a ta złamana trochę bardziej niż trochę. Patrzyłem na nią zmartwionym wzrokiem. Trixie spakowała śniadanie do plecaka i ubrała buty. Poszedłem do Trix, schowałem klucze do kieszeni od spodni i wszystko działo się jak wczoraj. Wilczka przeczytała list i schowała go. Odłożyła miskę i wróciła do sypialni. Chwilę później po zawiezieniu Trix posiedziałem w samotności w LUX przy fortepianie bawiąc się monetką. Nicole cały czas leżała na łóżku. Nie miałem ochoty na nic, nawet Maze próbowała mnie namówić na drinka. Moon cały czas tylko leżała i czasem płakała. Bawiłem się z nudów monetką. Niespodziewanie przyszła do niej Ewa, a Maze dalej próbowała mnie namówić bym się napił. Ona miała wszystko gdzieś.
- A może zniknę i wrócę do tego piekła. - Powiedziałem pod nosem.
- Jezuuuuu co tobie znowu jest?! - Odparła Maze.
- Szczerze? Sam bym chciał wiedzieć. - Gadałem pod nosem. - Chciałem ją uszczęśliwić, ale wyszło jak wyszło czyli płacz. Ja się o nią strasznie martwię, ale ona chyba tego nie dostrzega. - Zwiesiłem głowę w dół.
- Jezu co się z tobą stało? Odkąd z nią jesteś zachowujesz się jak jakieś pierdolone dziecko bez mamy. - Powiedziała Mazekieen.
- Bo to prawdopodobnie prawda, ale nie wiem chyba wrócę do piekła, bo znowu jak wrócę na górę to będzie cisza. - Patrzyłem na sygnet z myślą czy go nie zdjąć.
- A jak wrócisz do piekła to będzie cisza na wieki dzbanie! - Maze mnie uderzyła.
- Wiem i jak tam wrócę to ona umrze, więc chujowo. - Oddałem jej z pięści w brzuch.
- Ej! Ja cie uderzyłam żebyś otrzeźwiał i był normalny! - Odparła Maze.
- I otrzeźwiałem. - Patrzyłem w jej oczy.
- To idź kurwa do niej, zapytaj co się dzieje i nie obrażaj się jak mała dziewczynka bo może właśnie w tym jest problem. - Powiedziała Smith.
- Dobra, ale jak mi nie odpowie na moje pytanie to skopię ci dupsko. - Posłałem jej złe spojrzenie i poszedłem do Moon.
Ewa sobie zrobiła kawę. Wszedłem do środka i poczułem zapach kawy.
- Emm hej Ewa. - Zaciągnąłem się zapachem kawy.
- Ohh hej Luci chcesz kawy?
- Szczerze to tak, chcę kawy no a dwa jak z Nicole? - Usiadłem na kanapie.
- Leży i płacze. - Zaparzyła wodę.
- A mówiła dlaczego płacze? - Zapytałem z czystej ciekawości.
- Nic się nie odzywała.
- Szkoda może spróbuje ją zapytać. - Wstałem i poszedłem do sypialni. Usiadłem obok Moon na łóżku. - Skarbie co się dzieje?
- L-luci. - Wytarła się w chusteczkę. - N-nic.
- Jak nic, jak widzę że leżysz zapłakana na łóżku. - Przytuliłem ją do siebie i uspokajałem. - Kochanie, ja się o ciebie strasznie martwię.
- Tak się martwisz, że sobie wychodzisz i w ogóle mnie znowu zostawiasz samą. Mój Lucyfer by taki nie był i znałby się na żartach, a nie, że coś powiem i się obraża, a potem wychodzi.
- Nie byłem daleko, wczoraj próbowałem spełnić twoją erotyczną fantazję Niemieckiego Generała z Auschwitz i to miała być niespodzianka, ale nie pykła. Ja też żartowałem z tym całym obrażaniem się. - Zacząłem jej opowiadać żarty. - Mówię serio, też żartowałem.
- I nie pomyślałeś, że obok jest Trixie? Poza tym co to za Generał ze zwieszoną głową, gładzący ramię jak dziecko, które wylało mleko.
- No bo chciałem dzisiaj wieczorem to zrobić, bo wczoraj nie miałaś ochoty.
- Miałam ochotę ale sobie przypomnij jak się zachowywałeś!
- Jak ostatni frajer, bo udawałem jebanego bad boya i mi nie wyszło, ehhh. - Westchnąłem ciężko.
- Kogo? Właśnie taki mi się podobasz. Frajerem jesteś teraz. Ciągle wychodzisz, płaczesz i się obrażasz. Tak bardzo cie miłość zmieniła, że nie potrafisz być sobą?
- Bo próbowałem cię podniecić i nie wiem czy te twoje przestań oznaczało żebym dalej to robił. Poza tym jak tak bardzo chcesz to możesz zerwać zaręczyny no, a dwa to nie przez miłość jestem frajerem. - Patrzyłem w jeden punkt. - Udawałem frajera po to, by znowu cię podniecić jako bad boy.
- Więc do cholery przestań udawać! Chcę żyć z facetem, w którym się zakochałam! Jak tak bardzo chcesz zerwać to proszę, mogę się już pakować. - Tylko mocniej przytuliła poduszkę.
- Przestaje już udawać, bo i tak z tego nic dobrego nie wychodzi. No a dwa to ja nie chcę zrywać, bo cię strasznie kocham Nicole. - Przytuliłem ją do siebie, mając łzy w oczach.
- Więc przestań w końcu pierdolić głupoty! Chcę żebyś nie udawał, chcę żebyś był sobą, moim Lucyferem..tylko o tyle proszę..
- I taki jestem, twój Lucyfer. - Wyszeptałem. - Koniec z pierdoleniem głupot i udawania na zawsze.
- Obiecujesz? - Patrzyła na mnie ze łzami w oczach.
- Oczywiście, że obiecuję. - Patrzyłem na nią ze łzami w oczach.
- To daj mi buzi, ale takiego żebym słyszała.
- Oczywiście, że ci takiego dam skarbie. - Dałem jej takiego buziaka, którego było słychać.
- No teraz to ci wierzę.. To będziesz moim generałem dziś wieczorem?
- Mmmrrr oczywiście, że nim będę dziś wieczorem skarbie.
- Hihihi.
- A teraz cię naznaczę. - Zostawiłem jej soczystą malinkę na szyi.
- Luci! Hahaha!
- No co, przecież jestem sobą mrrrrr.
- Ale łaskoczesz mnie swoim zarostem haha.
- Mraw i będę cię nim łaskotał maluszku. - Łaskotałem ją swoim zarostem.
- Hahahahaha!!
- Ahhhh kocham cię. - Wymruczałem jej do ucha, które polizałem.
- Ja ciebie też a-aahh!
Chwila nie minęła i do naszej sypialni przyszła Ewa z moją kawą.
- Mmmmrrr i będę cię wiecznie kochał skarbie. - Ucałowałem wierzch jej dłoni zostawiając na niej malinki.
- Hihihihi.
- Oj widzę, że chyba nie w moment haha. - Odparła Ewa.
- Nie no Ewa weszłaś w idealnym momencie. - Uśmiechnąłem się w stronę Ewy.
- Hihi to masz tu swoją kawę. - Ewa położyła kubek z kawą na moją szafkę. - Już ci lepiej Nicole?
- Teraz tak..
- Ze mną Nicole zawsze będzie szczęśliwa. - Wziąłem swoją kawę i ją piłem.
- Racja hihi. - Odparła Moon.
- I tego nie da się zaprzeczyć. - Odłożyłem kubek na swoją szafkę i ją przytuliiłem.
- Mrrr. - Również się przytuliła.
- No cóż to pójdę do Maze powiedzieć, że wszystko w porządku. - Odparła Ewa.
- Dobrze Ewo. - Dalej ją przytulałem.
Ewa wyszła z sypialni jak i mieszkania schodząc po schodach, a ja i Moon zostaliśmy sami.
- Bardzo się cieszę, że cię mam skarbie. - Bawiłem się jej włosami.
- Ja też się cieszę, że mam ciebie mrrrrr.
- Mmrrrrr uwielbiam cię piękna. - Przytuliłem ją do siebie i otuliłem nas skrzydłami.
- Mmrrrr ja ciebie też skarbie hihihi. Jak tak będziesz tulić misiaczku to zaraz zasnę haha.
- Hihi too odrobinę przestanę tulić byś nie zasnęła.
- Mrrrr ale tak mi wygodnie. - Wiła się z miękkości, którą poczuła.
- Mmmrrr i taką wygodę będziesz miała wiecznie misia. - Gładziiłem ją po udzie.
- Hihihi łaskoczesz skarbie hahaha.
- Swoją dłonią, która dotyka najseksownieszego ciałka od swojej najseksowniejszej i najatrakcyjniejszej właścicielki we wszechświecie? Oczywiście zawsze. będę nią dotykał skrawek twojego najseksowniejszego ciałka. - Wymruczałem.
- Luci no!!!! Hihihi tak strasznie cię kocham. - Złapała za moje policzki, które miziała kciukami i patrzyła mi słodko w oczka.
- Ja ciebie też strasznie kocham. - Patrzyłem na nią słodko. - I nigdy nie przestanę ciebie dotykać,kochać i sprawiać przyjemność, bo cię kocham perełko.
- To daj mi ogromnego buziaczka.
- Ogromny, mokry, soczyty jak i namiętny zawsze. - Dałem jej ogromnie mokrego, soczystego i namiętnego buziaka.
- Mmmmuuaaa! Hihihihi.
- Mmmrrrauuu i nie tylko takie będziesz dostawać kwiatuszku.
- Mrrr a niby jakie jeszcze? Haha.
- Na skroni, na pusi mmmmm dosłownie wszędzie kochanie.
- Mmrrr. - Przytuliła mnie na tyle mocno ile była w stanie.
- Oohh mrrrr. - Odwzajemniłem tulasa.
- Mój pultasek...
- Tylko twój pultasek, a ty jesteś moją niedźwiedzicą polarną.
- Mmmrrrrau!!!! Ale mi się już troszke jedzonka zachciało hihi.
- Hmmm może bym ci coś ugotował maleńka?
- A nie ma nic w lodówce?
- Hmmm coś powinno być, ale zerknę. - Wstałem, schowałem skrzydła. Potem ucałowałem ją w usta i poszedłem do kuchni, do lodówki. - Skarbie mamy sporo jeszcze dobrego jedzonka!
- Już idę! - Ubrała papusie króliczusie i podchodząc do lodówki klepnęła mnie w tyłek.
- Aaahhh!! Mmmm!!! - Zawyłem z przyjemności.
- Hihihihi . - Ścisnęła ten sam pośladek. - Więc co dobrego?
- Ooohh!! Mmmm!! - Znowu Z
zawyłem z przyjemności. - Mamy tu twoje ulubione jedzonko.
- Hmmmmm to chcę... O! Ośmiorniczki mi zrób!
- Mmmmrrr już ci zrobię ośmiorniczki kocico. - Zacząłem jej robić ośmiorniczki.
- A ty nie chcesz?
- Też chcę, więc sobie też robię spokojnie misia. - Również sobie robiłem ośmiorniczki. - Mmmm coś czuję, że się dzisiaj najesz kochanie.
- Oj może na kilka pierwszych godzinek haha.
- Mmm tak, ale po moim mleku jesteś najedzona na więcej niż kilka pierwszych godzinek. - Robiłem wszystko wedle przepisu.
- Ojjjj no możeeeeeee hihihihi.
- Mrrrrrr. - Kucharzyłem dalej.
- Mmmm!!! - Robiła zabawne rzeczy z braku cierpliwości na jedzonko. Sięgnęła nam już talerze i widelce. - Ggrrrrrrr!
- Już spokojnie zaraz jedzonko będzie. - Zacząłem nakładać jej już przepysznie zrobioną ośmiorniczkę na talerz.
- Yeeeyyy!!!!
- Proszę i smacznego kochanie. - Również sobie nałożyłem jedzonko na talerz. Potem usiadłem do stołu i zacząłem jeść.
- Dziękuję! - Dmuchała sobie mocno i powolutku jadła.
- Nie ma za co skarbie. - Dalej jadłem, delikatnie dotykając ją po udzie. - Zawsze będę ci robił takie rarytasy.
- Mam nadzieję mmrrrrr.
- Mmmrrr i miej, bo tylko tobie będę to robił.
- Mmmrr. - Dalej jadła.
- Ooohhh mrrrr. - Dalej jadłłem. - Am am am kochanie.
- Haha uwielbiam cię pysiu.
- Hahaha ja ciebie również uwielbiam prosiaczku.
- Ja ciebie też Kubusiu! - Powiedziała takim cieniutkim głosem jak on.
- Ahhhh a ja ciebie też malinko. - Próbowałem powiedzieć jak Kubuś.
- Hihi. - Dała mi buziaczka i dalej jadła.
- Mmmrrr. - Odwzajemniłem buziaka i powoli kończyłem jeść.
- Mmm. - dalej amsiała, bo miała troszke więcej.
Patrzyłem na nią słodkim spojrzeniem.
- Oj no co? - Zapytała.
- N-nic maluszku, jesteś strasznie słodka, hihi.
- Ty też mmrr!! Hihihi.
- Mmmrrrr. - Dalej na nią patrzyłem, seksownie oblizując wargi.
- Mmmmhmhmhmm. - W końcu skończyła jeść. - Mmmmmm smaczniusie było hihi.
- Mmmmmmm i to robione twoimi ulubionymi rączkami. I więcej będę gotował specjalnie dla ciebie.
- Mmm teraz bym się napiła pepsi!
- Masz pepsiu wlane w twoim kubeczku kochanie.
- Yeeyyy! - Piła sobie i pojawiły jej się świeczki w oczkach. - Aahh.
- Hihi widzisz ja o wszystko zadbam kochanie.
- Wiem kochanie i dziękuje.
- Proszę misia i mamy spore zapasy pepsiu kochanie.
- No i bardzo dobrze bo bym cię atakowała haha.
- Haha i byś mnie w ogóle nie wypuściła.
- Oj wątpię hihi. Spod moich drapieżnych pazurków.
- Ahhhh spod twoich drapieżnych pazurków co by nie jedno zrobiły na moim ciele.
- Hihihi. - Wzięła tą szklankę i leżała na kanapie.
- To ja tu ogarnę i się położę obok ciebie no chyba, że mam ci coś zaśpiewać, zagrać na fortepianie bądź gitarze. - Wziąłem brudne naczynia i włożyłem je do zmywarki po czym tą zmywarkę włączyłem i zaczęła myć. Potem już byłem za kanapą delkatnie się nachylając nad nią.
- Masz tu leżeć, obok albo siedzieć i ja będę leżeć na tobie.
- Dobrze to się położę, a ty sobie poleżysz na mnie. - Po tym jak powiedziałem to się położyłem na kanapie.
- Yey! - Położyła się na mnie wygodnie. - Mmrrauuuu.
Ciąg dalszy naszej wspaniałej rozmowy przy leniuchowaniu w kolejnym rozdziale.

CZYTASZ
Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]
Short StoryPiąta część książki Fallen Angel. Jeżeli nie wiesz co będzie się działo to zapraszam do przeczytania czwartej części. The devil is real... and He is not the little red man with horns and a tall. He can be beautiful because he is fallen angel and he...