Nasza rozmowa dalej trwała w najlepsze.
- Mmmrrr. - Odłożył kubek na swoją szafkę i zaczął mnie delikatnie lizać po szyi.
- A-aaahhh L-luci.. - Od razu poczułam mocne motyle w brzuchu i ciarki.
- Mmmmm tak? - Zaczął zostawiać malinki na moim całym ciele.
- A-Aaahhh! mmmmm!!! - Cały czas czułam motyle. - Jeśli masz aż taką ochotę to mogę Ci zrobić loda.
- Oj mam i straszną ochotę, a ty maluszku jeśli masz ochotę to mogę wypieścić twoją grotę rozkoszy.
- Wiesz..skoro pytałam o takie rzeczy to raczej nie za bardzo..
- Wiem kochanie, że nie możesz ale jak wrócisz do zdrowia to wtedy będziesz mogła mi zrobić loda, co tylko będziesz chciała. - Wszedł pod kołdrę i zaczął zdejmować ze mnie bieliznę. Potem zaczął mnie pieścić języczkiem.
- A-ahh! Lucyfer nie o to mi chodziło!!!!!
- A już rozumiem, chodzi ci loda z tej no maszyny co się robi lody. - Ucałował moją pusię, potem założył mi z powrotem bieliznę i wyszedł spod kołdry.
- Uuuhhh. - Poprawiłam się i poszłam do łazienki.
- "Jak zwykle moja wina. Chcesz dobrze, a wychodzi jak wychodzi. Jestem chujowy we wszystkim co robię. Jestem na końcu bycia sobą przed bycia w związku z Chloe, a wychodzi totalne nic. Lepiej by było gdybym znowu żył w Piekle gdybym był singlem, a nie jestem bo mam kochającą narzeczoną dla, której jestem w stanie zrobić wszystko. Narzeczoną z którą mam mieć wspaniałe życie i gniazdko rodzinne, które razem wspólnie własną miłością i staraniami zbudujemy." - Pomyślał i z smutnym wyrazem twarzy patrzył w sufit.
Wróciłam po chwili, nalałam sobie zupę i jadłam w kuchni w ciszy.
- "Jestem do niczego" - Pomyślał potem wstał. Spał w ciuchach, więc mógł wyjść na balkon i przemyśleć swoje dotyczasowe bycie zerem. Usiadł na sofie i zaczął palić papierosa.
Gdy jadłam patrzyłam caly czas na zupę. Włożyłam pustą miskę do zlewu i wzięłam herbatę i telefon i zamknęłam się w swoim pokoju. Niespodziewanie przyszła Ewa wraz z Maze, bo Ewa zapomniała torebki. Tymczasem u mojego narzeczonego. Nadal palił jak smok, papieros za papierosem.
- Ummmm halo? - Powiedziała Ewa wchodząc do penthousa.
- Hej! - Krzyknął będąc w nie humorze.
- A Nicole nadal źle się czuje? - Zapytała Maze.
- Tak, nadal źle się czuje a ja nadal czuje że jestem jebanym diabłem, który co tylko powie to już jest jego wina. - Dalej palił jak smok. - Nie wiem po co jestem na Ziemi.... - Powiedział to już załamanym głosem.
- Luci co ty znowu wymyślasz? - Powiedziała Ewa podchodząc do niego wraz z Maze.
- Chciałem Nicole poprawić humor, ale się nie udało i jestem w totalnej kropce. Może chwila przerwy ode mnie na kilka dni zrobi jej dobrze. - Dalej palił będąc niepewnym tego co powiedział przed chwilą.
- O co znowu chodzi? - Zapytała Maze.
- Ehh mam zadzwonić do Lindy? - Odparła Ewa.
- Jak chcesz możesz, ja się wypaliłem. - Dalej palił. - Szczerze sam bym chciał wiedzieć o co chodzi, ale nie wiem.
- Jejuuu Lucyfer noo przestań się mazać jak zwykły śmiertelnik. - Odparła Mazekieen.
- Zresztą jeśli opuścisz ziemie to na pewno Nicole nie będzie chciała być tu sama bez ciebie. - Odparła Ewa.
- Wiem, że nie będzie chciała być tu beze mnie bo mi mówiła kiedyś, że jakbym opuścił Ziemię to ona by się zabiła.
- No właśnie, więc przestań pierdolić takie farmazony, może poprostu okres jej się spóźnia. - Powiedziała Maze.
- Ludzie nie zawsze są szczęśliwi Luci, potrzebują złości czy płaczu i tak samo ona i musisz to uszanować. - Odparła Ewa.
- Ja szanuje to od bardzo długiego czasu, ale gdybym chciał by się wypłakała na przykład w moje ramię to tak się nie stanie. - Palił kolejnego.
- Luci gdyby chciała to by sama przyszła. - Ewa nie miała już nic na Lucyfera. - Może to ona potrzebuję chwili przerwy, ostatnio strasznie dużo się w waszym życiu działo i może chce po prostu od tego wszystkiego odpocząć.
- Aż za dużo, Rory, podpalenie LUX jej śpiączka w skrócie było tego mnóstwo. - Dalej palił.
- No właśnie, daj jej czas. - Powiedziała Ewa.
- A nie się bombiesz jak mała dziewczynka bez lizaka. - Odparła Maze.
- Porobiłbym coś jak karanie grzeszników, ale nie wiem czy mogę ją zostawić samą w domu. - Dalej palił.
- Możesz jej powiedzieć o tym ale nie wiem jak to odbierze... - Powiedziała Ewa.
- Ja też nie wiem jak ona to odbierze. - Palił kolejnego.
- Jak chcesz to jej powiedz, jak nie to nie. Ja nie będę Ci wycierać policzków jak będziesz płakał po niej. - Maze podniosła ręcę i wyszła.
- No Maze... - Powiedziała Ewa będąc załamana zachowaniem swojej partnerki.
- Ehhh. - Spalił papierosa do końca i poszedł do mojego pokoju. Zapukał do drzwi. - Kochanie idę karać grzeszników, więc niedługo będę.
- Ok... - Odpowiedziałam w miarę głośno żeby mnie usłyszał.
- Kocham cię pamiętaj. - Powiedział to mając uśmiech na twarzy.
- Wiem..ja ciebie też.. - Dalej sobie rysowałam.
- Do zobaczenia kochanie. - Odszedł od drzwi i poszedł do Ewy.
- I jak? - Zapytała Ewa.
- Powiedziała ok, czyli zgodziła się na moje wyjście. - Odparł, poprawiając marynarkę.
- Eeh no ok..w każdym razie życzę wam żeby wszystko się ułożyło. - Odparła żona Maze.
- Nie chcesz z nią zostać i dotrzymać jej towarzystwa jak będę z Maze karał grzeszników? - Zapytał, bo był ciekawy.
- Szczerze wątpię czy tego chce po tym jak się zamknęła w pokoju. Naprawdę, dajmy jej na chwilę spokój. - Odparła Ewa.
- W sumie tak będzie dla niej jak najlepiej. Cisza i spokój. - Zaczął palić e-papierosa.
- Aaa no ok hehh to chodźmy. - Powiedziała Ewa.
Oboje wyszli z LUX i każdy z nich poszedł w inną stronę. Rysowałam cały czas aż mi się zgłodniało i znowu coś sobie pichciłam. Lucyfer karał grzeszników jak zawsze, ale dobrze się bawił przy ich karaniu. No, ale nadal myślałem o mnie. Potem znowu robiłam to samo. Dopiero o 15.00 wrócił do domu. Cały we krwi, ale z szatańskim uśmiechem na twarzy. Akurat postanowiłam porozmawiać z Trixie o jej szkole. Luci poszedł do łazienki się umyć i zadbać o siebie.
- Oooo. - Zaczęłam mu robić kawę. - Akurat Lucyfer wrócił, więc pogadamy Trixie.
- Dobziu ciociu. - Trix się uśmiechnęła.
- Nosz cholera jasna, że takim momencie maszynka musiała się zepsuć! - Był wściekły, bo miał jeszcze piankę do golenia na twarzy.
Podeszłam do łazienki i sięgnęłam po swoją zwykłą i mu podałam trochę speszona.
- Wybacz, że krzyknąłem ale nie cierpię jak się rzeczy psują. - Wziął ode mnie ją i zaczął do końca się golić. Potem obmył twarz wodą później ją wycierając o mały ręcznik. Następnie opłukaną maszynkę odłożył na miejsce. - Naprawdę przepraszam.
- Porozmawiasz z nami?
- Oczywiście, że z wami porozmawiam kochanie. - Dał mi namiętnego buziaka w usta.
- To chodź, zrobiłam ci kawę. - Usiadłam na kanapie obok Trixie.
- Dobrze skarbie. - Usiadłem na kanapie obok mnie.
- Chodzi mi o szkole Trixie. Kiedy do niej wracasz? Nie jutro czasami?
- Tak, jutro do niej wracam ciociu. - Powiedziała machając nóżkami.
- No właśnie, a masz tu jakiekolwiek książki czy coś?
- Tak mam ciociu książki, plecak, piórnik i zeszyty.
- Czyli wzięłaś dosłownie wszystko ze sobą czy co? Coś się wydarzyło o czym nie wiem?
- Tak, wzięłam wszystko. - Odparła Trix.
- Nawet ubrania? - Byłam zaskoczona.
- Tak ciociu.
- Oooo. - Byłem bardzo zaskoczony.
- Ohhh no to...ummm Luci będziesz ją zawoził i odbierał?
- Tak kochanie, będę zawoził i ją odbierał. - Pił kawę.
- No a masz wszystko odrobione?
- Tak ciociu, mam wszystko odrobione.
- Ooo no to super to już po rozmowie hehh.
- Ja jeszcze nie powiedziałem, że... - Wstał z kanapy, uklęknął na jednym kolanie. Kupił pierścionek taki jaki chciałam i wyjął z kieszeni marynarki pudełeczko. - Czy zostaniesz moją księżniczką?
- Ohhh Luci ale..mmmmm ohh oczywiście, że tak!!!! - Kiwnęłam głową wzruszona.
- Kupiłem go dzisiaj skarbie. - Wstał i założył mi pierścionek na serdecznym palcu u prawej dłoni. I również był wzruszony.
- Ale ty mi się już oświadczałeś Luci.
- Aj wiem kochanie. - Zarumienił się w cholerę. - Chciałem ci w taki sposób zrobić niespodziankę.
- Ohhh Luci. - Mocno go pocałowałam.
- Ohhh Moon. - Odwzajemniłe jak i pogłębił pocałunek z nutką namiętności.
- Ohhhh mmrrr to mam teraz dwa pierścionki hihihi.
- Tak kochanie i szczerze, to bardzo długo na niego polowałem. Bo ten pierścionek jest z filmiku w którym mnie oznaczyłaś.
- Ohhh misiaczkuuu i to jeszcze jednej z moich ulubionych księżniczeeeek hihi.
- Tak i wiem, że go bardzo chciałaś. - Przytulił mnie do siebie. - Dlatego wolałem ci go w taki sposób wręczyć.
- Ohhh Luciii. - Wtuliłam się w niego.
- Wiem jestem romantykiem, który siebie nienawidzi, a ciebie kocha najbardziej. - Strasznie się wzruszył.
- Misiu nie mów tak... - Mocno go przytuliłam.
- Dobrze misia nie będę tak mówił. - Wdychał mój zapach.
- Mmmmmrrrr.
- Mmmrrrrr. - Zamruczał mi do ucha.
- Too ummmm jemy coś?
- Mmmmm oczywiście skarbie. - Ucałował mnie w skroń.
- Hihi. - Zarumieniłam się. - A co zjemy? Coś widziałam w lodówce, że pichciliście.
- No pichciliśmy kochanie. - Również się zarumienił.
- To co w końcu chcecie do tego jedzenia?
- Ja mogę pogotować. - Poszedł do kuchni i zaczął pichcić kolejne moje ulubione danie.
- No dobrze jak chcesz hihi.
- Mmmmm, a do picia coś chcecie? - Zapytał dalej gotując.
- Ja herbatę!
- Dobziu, mój maluszek herbatkę chce. - Zaczął mi robić w międzyczasie herbatkę. - A Trix, co by chciała?
- Też jak ciocia, herbatkę.
- No tooo masz w tej szkole jakieś koleżanki? - Zapytałam Trix.
- Mam, dwie przyjaciółki. - Trix się uśmiechnęła w moją stronę.
- Dwie herbatki dla moich księżniczek zaraz będą. - Odparł dalej gotując.
- Oooooo to się bardzo cieszę. - Byłam szczęśliwa. - A jakiś problem masz z jakimś przedmiotem? Albo jakiś lubisz najbardziej?
- Problem mam ciociu z historią. - Nieśmiało powiedziała. - A przedmiot jaki lubię najbardziej to plastykę.
- Oooo wiesz ja lubie historie i mam dobrą pamięć z tego co pamiętam jak mi mówili więc mogę ci pomóc.
- Oooo to ciocia zostanie moją nauczycielką od historii, yey!
- Hihihi zresztą Lucyfer wie o wiele więcej niż jest w waszych podręcznikach więc oboje ci pomożemy.
- To prawda. - Nakładał nam jedzonko do misek. - Poza tym na żywo widziałem jak Jezusa Chrystusa krzyżowali na krzyżu.
- Luci!!
- Przepraszam, ale też widziałem jak Chrystus po wodzie chodził. - Zanosił to wszystko do stołu w jadalni. Potem wziął nasze picia, które również zanosił do stołu wraz z sztućcami.
- Luci naprawdę.. weź już się utkaj tym makaronem. - Powiedziałam to oczywiście w formie żartu.
- Ah tak, to ty się udław herbatką. - Również powiedział w formie żartu.
- Żebym się nie udławiła czym innym wiesz?
- Wybacz, ale też cię kocham. - Jadł ze smakiem.
- Hihihihi. - Uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Smacznego wam wszystkim życzę i kocham jak wy sobie nawzajem żartujecie. - Powiedziała Trix pijąc herbatkę.
- Hihihi.
- Dziękujemy Trix to strasznie bardzo miłe z twojej strony. - Pił swoją kawusię.
Byłam zajęta jedzeniem tak samo jak Lucyfer.
- Luci.. - Ziewnęłam.
- Może położymy się zaraz spać, bo słyszę że śpiąca się robisz. - Miział moją dłoń.
- Jest ok... - Znowu ziewnęłam.
- No dobrze kochanie. - Ziewnął.
- Mmrrr, a która w ogóle jest godzina?
- Jest godzina już ci mówię. - Podwinął rękaw marynarki i zerknął na zegarek. - Jest 19.56 kochanie.
- A ty masz na 8 tak?
- Tak, na 8 mam misia.
- Się pytam Trixie deklu.
- Kufa no tak, żem na to nie wpadł, haha. - Zaczął zanosić brudne naczynia do zmywarki.
- Tak ciociu, na 8 mam.
- A ty przepraszam bardzo co masz na 8?
- W sumie nic, ja zawsze o tej godzinie jeszcze śpię razem z tobą mając ciebie w swoich ramionach, perełko.
- Ojej, nie jutro masz wcześnie wstać, bo musisz ją zawieść do szkoły. A poza tym Trixie uważam, że to dobry czas aby ci o tym powiedzieć..
- A co takiego chcesz mi ciociu powiedzieć? - Trix patrzyła mi w oczy.
- I wstanę wcześnie, nawet o 6. - Odparł, siadając z powrotem na swoje miejsce.
- Trixie..nie chcemy cię ranić i będziesz do nas przyjeżdżać kiedy tylko chcesz, bo zawsze będziesz u nas bardzo mile widziana i cały czas będziemy mieć ze sobą kontakt ale...ja i Lucyfer, a tym bardziej ja nie jestem gotowa na to aby w moim życiu pojawiło się dziecko..nawet tak duże jak ty.. i myśleliśmy o rodzinie zastępczej dla ciebie.. - Miałam już mnóstwo łez w oczach. - Nie chce żebyś zrozumiała mnie źle, bo bardzo cie kochamy ale.. - Zwiesiłam głowę, a łzy mi już leciały po policzkach.
- Shhhh skarbie. - Przytulił mnie do siebie, wytarł łzy i uspokajał. - Ale nie jesteśmy jeszcze gotowi na bycie rodzicami. Przepraszamy cię Trixie, ale pamiętaj że nadal cię kochamy i jesteś u nas mile widziana. - Dokończył mając łzy w oczach.
- Tak... - Mocno się w niego wtuliłam i mocniej płakałam. - P-przepraszam... - Wyszeptałam.
- Ja również p-przepraszam. - Wyszeptał, a Trix również poleciały łzy. - Jutro po twojej szkole zajmiemy się poszukiwaniem dla ciebie domu Trix.
- Wybaczam wam, ale i tak nadal będziecie moją ciocią i wujkiem. - Przytuliła się do nas z łzami w oczach.
- Bo będziemy i chcemy. - Mocno ją przytuliłam. - I tak samo z Lucyferem dopilnujemy tego aby nowi rodzice cię nie krzywdzili tak jak tamci, a jeśli znajdą się takie osoby to nie pozwolimy im żeby wzięli opiekę nad tobą.
- Dokładnie i dostaną porządną karę i ja do tego dopilnuje, żeby tą karę dostali. - Dalej nas przytulał.
- Nie gniewasz się na mnie za to? - Zapytałam ją.
- Nie gniewam się na ciebie ciociu, bo wiem że chcecie bym miała jak najlepiej w życiu.
- Hihi. - Pocałowałam ją w głowę.
Trix się uśmiechnęła i bardziej się w nas wtuliła.
- Hihihi może coś słodkiego na lepszy humor?
- Tak ciociu! - Bardziej się we mnie wtuliła.
- Hihihi Luci! Idź po czekoladę! Haha.
- To idę. - Wstał i zaczął iść po czekoladę. Po chwili z nią wrócił. - O to czekolada dla was moje księżniczki. - Położył ją na stole.
- Mmniamm na szczęście wziąłeś tą dużą haha. - Zaczęłam ją dzielić.
- Mmmm tak skarbie. - Wziął jeden kawałek do buzi i czekał na mój ruch.
- Brać szybko, bo zaraz nie będzie hahaha. - Również wzięłam i jadłam.
- Haha już biorę. - Brał i jadł, a Trixie też jadła.
Już cały wieczór nam minął spokojnie, aż się położyłam. Luci leżał obok mnie i miałem mnie w swoich ramionach. Trix siedziała w moim pokoju artystycznym i spała.
- Tak bardzo cie kocham.. - Ziewnęłam.
- Ja ciebie też bardzo kocham maluszku. I powiem ci, że mogę ci pokazać magiczny trik. - Miał już coś w głowie.
- To znaczy?
- Zaraz zobaczysz kochanie. - Zdjął swoją bieliznę i zaczął ruszać swoim bakłażanem za pomocą telekinezy.
- L-luci! - Mocno się zarumieniłam, bo bardzo mi się podoba takie ruszanie kutasem bez używania rąk ani nic.
- No co misia, widzę że ci się to podoba. - Dalej nim ruszał.
Ciąg dalszy w kolejnym rozdziale.
CZYTASZ
Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]
Cerita PendekPiąta część książki Fallen Angel. Jeżeli nie wiesz co będzie się działo to zapraszam do przeczytania czwartej części. The devil is real... and He is not the little red man with horns and a tall. He can be beautiful because he is fallen angel and he...