16. Nicole

3 1 0
                                    

Kontynuacja poprzedniego rozdziału. Siedziałam zapłakana w domu i myślałam gdzie jest Lucyfer. Z nudów zaczęłam gotować już obiad dla Trix. Morningstar wszedł do domu bez pukania i od razu udałe się łazienki umyć twarz.
- Luci? Oh hej Ewa..
- Tak to ja skarbie. - Ustał w miejscu i spojrzałem się na mnie z rumieńcami.
- I nawet mi nie powiesz gdzie byłeś? Co z Trixie?
- J-ja byłem pod szkołą Trix i jakaś baba mi wyrwała telefon i nim rzuciła, że nic z niego nie zostało. - Dalej na mnie patrzył. - Co do Trix to jej przyjaciółki mama ją podwiezie, bo chciała.
- Mmm ok, czyli nie potrzebnie gotuje obiad?
- Zaraz powinna być. - W oddali usłyszał: Cześć ciociu! - No cóż jednak potrzebnie, bo przyjechała.
- Ohh hej Trixie! Zaraz będzie obiad! Hihi. Ty też chcesz Ewa?
- Z czystą przyjemnością. - Odparła Ewa.
- Ja tylko obmyje twarz i zaraz wrócę do was. - Podszedł do mnie i ucałował w usta. Potem poszedł do łazienki umyć twarz.Chwila nie minęła i był przy stole. Siedział i z nudów bawił się monetką. - Szczerze? Bardzo za tobą tęskniłem skarbie i bardzo mi zależy na naszym szczęściu. - Schował monetkę i patrzył na mnie. - Na szczęściu, wierności, szczerości i miłości. - Dokończył, a Ewa wraz z Trixie jadły obiad.
Gdy mnie pocałował to się wytarłam, a gdy wrócił to nałożyłam obiad naszej dwójce.
- Ummm no to dobrze chyba. - Nie wiedziałam co powiedzieć, więc powiedziałam to co mi ślina przyniosła na język.
- Ojj bardzo dobrze kochanie. - Wstał i mi zaczął pomogać. - Daj, wezmę ten jedno jedzenie byś nie musiała nosić.
- Mam wrażenie, że coś się stało. Odwaliłeś coś przez co będę wściekła?
- Nic nie odwaliłem, po prostu chcę byś nie nadwyrężała ręki. - Zaniósł jedzenie na stół, po czym usiadł na swoje miejsce. - A co się stało skarbie?
- A nic..tak pytam.
- Już myślałem, że serio coś odwaliłem i mam się z tego spowiadać. - Ulżyło mu, ale miał nadzieję, że nadal go kocham tak samo jak on kocha mnie. - I przepraszam kochanie, że nie odbierałem od ciebie przychodzących połączeń ale straciłem telefon raczej został roztrzaskany jak to Ewa powiedziała.
- No dobrze..to trzeba kupić nowy, a miałeś w nim coś ważnego?
- Nasze zdjęcia i wiele potrzebnych aplikacji no, ale zawsze robię kopię zapasową więc nasze fotki odzyskam skarbie. - Odparł mając rumieńce na twarzy. - I to nie ja go roztrzaskałem żeby nie było.
- No dobrze eeh. - Jadłam sobie.
Maze przyszła z woreczkiem w którym był Lucyfera rozjebany telefon. No i miała sprawę do niego.
- Smacznego wam życzę. - Jadł sobie.
- Ooh hej Maze. - Przywitałam się z nią.
- Maze! - Ewa ją przytuliła.
- No hejka Maze. - Spojrzał się na nią, jedząc obiad.
- Chcesz obiad? - Zapytałam Maze.
- Nie, jadłam coś na szybko dzięki. - Odparła Snith. - Mam twój telefon pajacu. - Położyła worek na stole.
- Emmm dzięki, a za pajaca to masz małą niespodziankę w bagażniku.- Zaczął jej szeptać na ucho.- Ładnie potorturuj no, a potem wiesz. - Wyjął telefon z worka i widać było, że się rozlatywał. - Tak coś czułem, że nie przeżył.
- Biedny.. - Patrzyłam na Lucka zmartwioną miną.
- Oczywiście, że tak zrobię. - Powiedziała Maze.
- Wracając no telefon nie przeżył, więc na pewno karta sim również nie przeżyła. - Zaczął szperać w tych częściach. - Widzisz skarbie, nie miałem jak do ciebie odzwonić. - Miział moją dłoń.
- Mm no rozumiem.. - Odparłam mając nadzieję, że te zdjęcia i głosówki to czysty fake.
Przytulił mnie do siebie i głaskał po pleckach.
- Luci jem! - Byłam delikatnie na niego zła.
Ewa siedziała skrępowana wiedząc co się stało.
- A no tak, przepraszam. - Odkleił się ode mnie i poszedł na chwilę wyrzucić ten telefon do odpowiedniego kosza.
Ja sobie nadal słodko jadłam, a on wrócił na miejsce i zaczął palić e-pa. Nie odzywałam się i skończyłam jeść po czym sprzątałam. Luci usiadł za fortepianem i zaczął grać jak i śpiewać dwie piosenki, które dla mnie skomponował. Bawiłam się z dziewczynami, a on dalej grał i śpiewał pomimo tego, że śmiechy zagłuszały jego śpiew to dalej śpiewał. Dostałam coś na skrzynkę ale na razie nic nie patrzyłam.
- Piękne te wasze kociaki. - Powiedziała Ewa, głaszcząc każdego pokolei.
- Po rodzicach haha - Powiedziałan z delikatnym śmiechem.
- A imiona mają cudowne. - Powiedziała Trix, bawiąc się z Bellą.
Dokładnie, a zwłaszcza po nas. - Odparł, kucając obok mnie.
- Hehh. - Dalej je sobie głaskałam.
- Mam pewną niespodziankę na wieczór dla ciebie skarbie i na pewno ci się ona spodoba. - Odparł, delikatnie otulając mnie swoimi skrzydłami.
- Mmm.. - Poczułam motyle w brzuchu.
- Mmmmrrr. - Cicho zaczął mruczać, powoli zbliżając się do mnie.
- Luci.. - Powiedziałam cicho.
- Już nie mruczę, bo słodziaki do mnie przyszły. - Zaczął je głaskać.
- No widzisz? Hihi. - Bawiliśmy się z kotkami i była miła atmosfera.
Atmosfera była taka rodzinna. Maze poszła zrobić to co miała zrobić, a Ewa z Trix odrabiały pracę domową. No, a my dalej bawiliśmy się z kotkami. Siedziałam cicho bez słowa i się z nimi bawiłam.
- Kochanie zaraz wrócę, muszę przygotować dla ciebie tą strasznie cudowną niespodziankę. - Ucałowałem mnie w policzek i wyszedł z domu.
Lucyfer potem zszedł schodami w dół do LUX do gabinetu gdzie poszedł po moje ulubione kwiaty i słodkości. Po czym z nimi wrócił do domu i zaczął iść do sypialni. No, a tam ułożył płatki kwiatów w kształcie serca, a słodkości położył na szafce. Chwilę potem poszedł po miskę i w sypialni ją położył w środku serca wraz już wsypanymi przez niego słodkościami. No, a potem poszedł do łazienki się przebrać z garnituru na biały szlafrok. Po tym poszedł do sypialni i się sexi położył bokiem na łóżku naprzeciwko drzwi od sypialni. Ja nie wiedząc o co chodzi ani co robić, nadal się bawiłam z kotkami chcąc coś robić na laptopie. Morningstar gotowy czekał na mnie i patrzył cały czas w jeden punkt. W końcu do niego poszłam.
- Ohhh mmm. - Zarumieniłam się na ten widok.
- Dobry wieczór moja sexi królowo. - W buzi miał żelka.
- Mmmm hej.
- I oto jest twoja niespodzianka kochanie, mrrrr. - Dalej tak leżał.
- Mmmm.. - Stałam i się zarumieniłam.
- Mmmmrrr zapraszam cię moja sexi królowo do królewskiego łoża w którym jest twój król. - Nadal tak leżał.
- Mmmm....ale są tu płatki..
- Mmmm z tymi płatkami się coś wymyśli kochanie. Poza tym nie zapomniałem o słodkościach, które masz w miseczce. - Wymruczał.
- Mmm... - Usiadłam sobie obok po turecku.
- Chodź się połóż obok mnie misia, masz tyle miejsce że nawet możesz się na mnie położyć.
- Mmm... - Położyłam się obok miski na brzuchu.
- Mmmrr kusisz mnie bym zaczął cię karmić kochanie. - Zaczął wyjmować z miski słodkości.
- Mmm... - Cały czas tylko mruczałam.
- Mmmmrrr. - Zaczął mnie karmić.
Wzięłam tylko w zęby. Potem delikatnie mnie ucałowałem w usta, dalej mnie karmiąc.
- Mmm.. - Zwiesiłam głowę i nie otwierałam ust przez chwilę.
- Skarbie, co się dzieje? - Zaczął się o mnie martwić i mnie delikatnie przytulił.
- Mmm nic.. Nie mam humoru po prostu..
- Rozumiem, czyli nie potrzebnie to wszystko zrobiłem. - Wstał i zaczął to wszystko sprzątać.
Poczułam jakby mi pękało serce i po prostu poszłam do swojego pokoju wycierając usta. Luci usiadł na łóżku i poczuł jakby mu serce pękło. Siedział i myślał czy nic złego nie zrobił robiąc to. Do niego zajrzała Ewa nie wiedząc co się stało.
- Umm wszystko ok?
- Nie jest ok Ewo. - Miał zasłoniętą twarz. - Zrobiłem dla niej niespodziankę i potem powiedziała, że nie ma humoru. Nie wiem dlaczego tak powiedziała, ale na pewno jest w tym jakiś problem, który zepsuł jej humor.
- Lucyfer no...ile razy mamy ci powtarzać, że ona też jest człowiekiem? - Zapytała Ewa. - Ma prawo nie mieć humoru jak każdy.
- Chciałem jej ten humor poprawić, ale wyszło jak zawsze. - Odparł mając nadzieję, że wrócę do niego. - Wiem, że jest człowiekiem i rozumiem to że ma prawo nie mieć humoru, ale pewnie to ma związek ze mną. Tak tylko przypuszczam, ale wątpie że to może być prawdą.
- Luci nie wiem co z tobą jest ale przemyśl to wszystko bo jak z tobą rozmawiam to czuję się jak matka.
- Nic ze mną nie jest ja po prostu się o nią martwię. I tak, przemyślę to wszystko na spokojnie. - Ogarniał łóżko, by znowu było jak dawniej.
- Ehhh ok. - Ewa wróciła do Trix.
Przez dłuższą chwilę Luci siedział w samotności, przemyślając wszystko. Zdecydował, że na razie posiedzi w samotności by zrozumieć wszystko co się wydarzyło w tym dniu. Siedziałam sobie w pokoju i z nudów projektowałam nasze zaproszenie aż znowu mi coś przyszło na e-mail i to postanowiłam sprawdzić. Zobaczyłam tam wszystkie zdjęcia Lucyfera z Eriką, a głosówki odsłuchałam na sluchawkach. Znowu poczułam pęknięcie serca ale mocniejsze i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Morningstar postanowił podejść do drzwi od mojego pokoju. Zapukał mając nadzieję, że otworzę. Chwila mijała, a on siedział pod drzwiami myśląc czy by nie odejść, ale i tak coraz bardziej czuł że nie może mnie stracić, bo strasznie mu mnie zależy. Mogłam usłyszeć czasami ciche szlochanie. Odeszłam od krzesła i otworzyłam drzwi. Gdy zobaczyłam jego mocniej mnie uderzyło w klatce piersiowej.
- C-co?
- J-ja b- bardzo Cię p-przepraszam za wszystko co Ci mog-głem zrobić... - Wstał, ustał naprzeciwko mnie a dłonie mu drżały. Nie wyglądał zbyt dobrze. - Za wszystko, bo Cię strasznie kocham i zależy mi na tobie tak bardzo, że... jestem w stanie zrobić same najgorsze rzeczy po to by znowu by na twojej twarzy zakwitł uśmiech. - Patrzył na mnie tak jak za pierwszym razem kiedy się spotkaliśmy i się w sobie zakochaliśmy.
- Właśnie zrobiłeś.. - Zrobiły mi się delikatne łzy w oczach. Na laptopie widać było projekt zaproszenia na ślub.
- I przepraszam cię za to, bardzo cię za to przepraszam... - Coraz bardziej mu pękało serce. - Naprawdę ja ciebie kocham nie tą flądrę co z nią mogłaś zobaczyć. Tylko ciebie kocham maluszku... - Miał łzy w oczach. - T-tylko cieb-bie k-kocham i to z tobą chce spędzić wieczność. To z tobą chce mieć wspaniałe dzieciątka i najwspanialszą i najkochańszą rodzinę jaką stworzymy misia. - Dalej miał łzy w oczach.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Czyli mam rozumieć, że już mnie kochasz, fajnie... - Nadal miał łzy w oczach.
- To ty mnie zdradziłeś. - Usiadłam na krześle z powrotem i widział jak usuwałam projekt zaproszenia.
- Skarbie nie rób tego proszę... - Uklęknął na kolanach i zaczął błagać o wybaczenie.
- Daj mi spokój. - Wyłączyłam canve i wybrałan numer na telefonie.
- Gdzie ty dzownisz?! Jeżeli odejdziesz ode mnie to będzie oznaczało, że ja również odejdę. - Zabolało go to co robiłam. - Błagam wybacz mi. Mogę robić to co będziesz chciała. Będę na każdy twój rozkaz, proszę cię...
- Trzeba było o tym myśleć wcześniej.
- Przecież słyszałaś, że byłem na nie w tych głosówkach. - Dalej prosił o wybaczenie. - Będę twoim niewolnikiem, tylko proszę cię wróć do mnie. Strasznie mi na tobie zależy, bo cię kocham.
- Przynajmniej masz już kandydatkę na kolejną narzeczoną.
- Nie mam, bo tylko ciebie mam i nikogo więcej. A ona była pojebana i na haju, więc to co gadała to zwykłe kłamstwa, a ja mówiłem samą prawdę o tobie. - Dalej prosił o wybaczenie. - I to z tobą chce spędzić wieczność i mieć najwspanialszą rodzinę.
W tym momencie weszła Ewa, która próbowała uspokoić sytuację.
- Nicole proszę Cię wybacz mi... - Dalej błagał. - Daj mi ostatnią szansę, a uwierz mi że ją lepiej wykorzystam. Obiecuje Ci, że nie będzie tak jak było przedtem... - Nadal błagał. - Naprawdę, daj mi ostatnią szansę. Będę twoim niewolnikiem i będziesz mogła robić ze mną to co będziesz chciała. Tylko proszę cię wróć do mnie i znowu bądźmy szczęśliwi. Bo naprawdę mi na tobie zależy i żadnej innej nie chcę, bo tylko ciebie pokochałem i to ciebie kocham i to się nigdy... przenigdy nie zmieni... - Dalej błagał, mając łzy w oczach.
- Nawet gdyby to i tak nic nie zrobiłeś kiedy ona to robiła. Może ja też pójdę do LUX i pozwolę żeby obcy alkoholicy się do mnie dobierali?
- Robiłem, odpychałem ją a nawet ją pogryzłem tam gdzie mogłem. - Dalej prosił o wybaczenie. - Uwierz mi, że naprawdę ją pogryzłem a nawet ją postraszyłem bronią, że ją zabije, ale ona dalej swoje więc się wściekłem i wyjebałem ją z auta. - Nadal miał łzy w oczach.
- Aha? Jeszcze ją gryzłeś? Super.
- No do krwi, żeby umarła bo się broniłem.
- Nie obchodzi mnie jak było bo pewnie i tak znowu kłamiesz, a taki wielce diabeł jesteś.
- Nie kłamię, bo mówię samą prawdę. Mam nawet kamerkę w aucie i tam jest pokazane, że się broniłem itd.
- Nawet nie chce dotykać tego samochodu.
- Nawet mam ją przy sobie. - Wyjął ją z kieszeni szlafroka i pokazał mi to co powiedział. - Broniłem się, szarpałem ją za kudły a nawet na sam koniec ją zabiłem z pistoletu.
- Ale daj mi w ogóle spokój! Nie mamy o czym rozmawiać. Jeszcze miałeś czelność mnie potem całować i przytulać.
- Ale się wykąpałem i nie mam jej śladów na sobie. - Dalej mi to pokazywał, ale Ewa musiała coś powiedzieć jak zwykle. - Nicole, proszę wybacz mi i bardzo mi zależy na tobie.
- Widziałam i słyszałam jak ci zależało. Nie rób z siebie teraz ofiary.
- Nie robię, a czy ofiara by to zrobiła? - Pocałował mnie w usta.
- MMMMM!!!! - Wściekła próbowałam go odepchnąć.
- Mmmrrr. - Dalej mnie całował, pogłębiając go.
Dalej próbowałam odwrócić twarz. Gdy mi się udało to uciekłam po czym potykając się wpadałam w ramiona jakiegoś kolesia, który na mnie wylał wódkę przez co szczypały mnie oczy i się obudziłam.

Moonstar part.5 [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz