Rozdział XXXI „tajęmnica"

0 0 0
                                    

Miesiąc później*

Marina*

Muszę wyjechać do Francji w celu uzyskania informacji na temat piosenki bo jak mam nagrać piosenke nie wiedząc jak tam jest ale niestety muszę zostawić Wojtka i Liama więc nie wiem czy będą zadowoleni. Ale ogólnie myśle że dadzą rade jak coś to moja mama napewno będzie spędzać czas z Liamkiem jak Wojtek będzie jeździł na treningi.

W dzień wyjazdu*

Spakowałam potrzebne mi rzeczy np. Ubrania, kremy, itd.

-kochanie na serio musisz wyjeżdżać?-.spytał się Wojtek

-skarbie omawialiśmy to muszę wyjeżdżać wiesz-. Odpowiedziałam mu po czym się pożegnałam z nim i liamem

-papa chłopacy nie rozwalcie domu.

W samolocie*

Ciekawe jak jest w tym całym „mieście zakochanych" jestem jednak ciekawa bo słyszałam od koleżanki że te całe „miasto zakochanych" jest takie super że tylko sam środek tego miasta jest ładny a reszta jakby tam nawet nie żyli ludzie take te miasto zakochanych, ale cóż zobaczymy..

Jeszcze w samolocie zanim lądowaliśmy poprawiłam makijaż i wychodziłam a tam czekał szofer

-dzień dobry panno Marino jestem od dzisiaj pani szoferem z Francji-.powiedział szofer a ja się uśmiechnełam

-dobrze czyli jedziemy do mojego hotelu tak?-.spytałam

-oczewiście proszę wsiadać. Odpowiedział mi szofer

-dobrze

W hotelu*

Po rozpakowaniu się napisałam do Wojtka że już jestem we Francji ale nie odpisał. Zobaczyłam godzinę i wiedziałam że ma teraz trening więc nie pisałam do niego więcej.

Później zrobiłam sobie małe spa w wannie i zrobiłam kąpiel z bąbelkami.

Potrzebowałam tego już nie mogę się doczekać piżamy i łóżka. Pomyślałam. Jutro miałam od rana do wieczora nagrywać teledyski i pisać piosenkę więc szybko wyszłam z wanny ubrałam się w piżame i poszłam spać.

Rano*

Obudził mnie dziwny hałas z holu więc otworzyłam drzwi i mnie zamórowało. Zobaczyłam dziewczyne która była cała pobita i wołała mnie żebym jej pomogła. Nie pomogłam jej nie wiem czemu cofnełam się i zamknełam drzwi.

Idiotka ze mnie. Pomyślałam fakt faktem jestem idiotką że jej nie pomogłam jak mnie potrzebowała. Byłam jedyną osobą która mogła jej pomóc a ja poszłam sobie jak idiotka która jest ślepa albo ja jej to zrobiłam

Byłam w studiu z koleżanką o której mówiłam że jest z francji i wie że tylko środek Paryża jest taki piękny a reszta to jakieś gówno.

-więc tak jak ma być o Francji to musimy gdzieś jechać nie?-. Spytała Carol bo tak miała na imię

-no to gdzie?-. Spytałam z nadzieją że coś wymyśli

-nie wiem to twoja piosenka nie moja-. Zaśmiała się

-no weź powiedz gdzie jest ładnie-. Spytałam

-w Brazyli-. Powiedziała poczym zaczeła się śmiać

-japierdole nie wierze w ciebie nie. - wymamrotałam

-ładny jest Zamek Carcassonne wiesz taki zamek możemy tam jechać. Doradziła mi Carol

-no wsumie jedźmy tam. Powiedziałam

Wieczorem w hotelu *

Chyba jutro ide na jakąś impreze bo jutro wolne a ja w domu nie zostane. a może zaprosze Carol na impreze. Ciekawe jak tam u Wojtka zadzwonie do niego.

Historia Wojciecha Szczęsnego Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz