Rozdział V

2 0 0
                                    

1 tydzień później

Marina*

💭Mmm która to godzina... 3:27 ale nie mogę zasnąć zgłodniałam ide do kuchni💭

💭Nie mogę go obudzić... Ał! Moja noga szlak! Mam nadzieje że go nie obudziłam💭

-co tu się dzieje!. Głośno powiedział Wojtek

💭On jest bez koszulki i na spodenkach o boże💭

-yyy zgłodniałam ale się wywaliłam bo nie zapaliłam światła

-pomóc ci wstać?. Spytał

-jak byś mógł..

-ał!. Krzyknełam z bólu

-sory,już cię biore

💭Wziął mnie na krzesło 💭

To co chcesz do jedzenia?. Spytał się.

-nie wiem jakąś kanapke czy coś. Odpowiedziałam mu

-zrobie ci z serem

-okej

Później*

Zjadłam i poszłam spać on też poszedł ale i tak nie mogłam spać przez tą nogę.

Następnego dna*

Wojtek*

-MARINA!. Wykrzyknąłem z całej siły

-czekaj. Odpowiedziała mi

-ania do ciebie. Powiedziałem

-już idę!.. Jestem

-hejka. Powiedziała Ania

-hej. Powiedziała Marina

-idziemy gdzieś?. Spytała się Ania Mariny

-tak, pa wojtek

-pa. Odpowiedziałem

💭Jezu jak ja ją kocham nienawidzę siebie za to💭

Zniszczyłem wazon z kwaitami przez to

UGH!

Muszę posprzątać to

Marina*

-To co gdzie idziemy?. Spytałam się Ani

-na imprezę. Odpowoedziała mi

-serio ale fajnie!

Pare godzin później*

Wojtek*

-Marina nie odbiera telefonu boje się. O nią...

-jesetem. Powiedziała Marina jakoś dziwnie

-Marina do cholery jasnej jest 2:38!

-jejciu juajsjes. nie zrozumiałem jej ale byłem wkurzony

-Marina czemu to robisz?. Spytałem

-spokojnyenzhsn. Powiedziała

-idź do swojego pokoju spać. Powoedziałem

-mhm

Zadzwoniłem do Ani ale odebrał Robert

-co ania zrobiła Marinie?! Spytałem

-taaa Ania też jest nachlana jak bela. Odpowoedział

-gdzie one były?. Spytałem

-na imprezie. Odpowiedział mi Robert

Następnego dnia*

Marina*

-Wojtek przepraszam ciebie bardzo. Powiedziałam

-wiesz że się o ciebie martwiłem!?. Wykrzyknął

-wiem przepraszam nie chciałam pić ale Ania mi dała jednego drinka drugiego i tak dalej...

-eh...

-chcesz coś do jedzenia?. Spytał

-nie dziękuje.. Powiedziałam i poszłam do pokoju

💭Jezu Ania zabije cię ale i tak kocham Marine 💭

Później*

Wojtek*

-AAAAAAAAAAA!. krzykneła Marina

-co się stało?!. Spytałem się jej

-widzisz tego dużego pająka?!. Spytała się mnie

Faktycznie to nie był zwykły pająk bo był jadowity

-muszę zadzwonić po policje

-ja poczekam na zewniątrz

-idę z tobą

Później*

Zabrali tego pająka zbadali mnie i Marine czy nie zostaliśmy ukąszeni ale nie

Wojtek*

-wojtek... Powiedziała

-tak? Odpowiedziałem

-jeszcze raz przepraszam za wczoraj. Zaczeła mnie przepraszać

-spokojnie nie masz za co każdemu się zdarza hah. Odpowiedziałem

1 tydzień później*

Marina*

Zrobiłam mu śniadanie i dam je mu do łóżka bo ma urodziny

-Wojtek obudz się!. Powiedziałam

-mmm co?. Odpowiedział

-sto lat! Sto lat i tak dalej.. Zaczełam śpiewać

-dziękuje!. Odpowiedział

-O i jak zjesz to gdzieś idziemy. Powiedziałam sama byłam zadowoloba z siebie

-okej.powiedział uśmiechając się i zaczął jeść

Poszłam sobie się przebrać i chwile później byliśmy gotowi

-to chodź. Powiedziałam

Poszliśmy do parku gdzie byli jego znajomi

-sto lat i dak dalej... Każdy zaczął śpiewać

-ooo dziękuje!. Powiedział

Każdy mu złożył życzenia i tak dalej

Później 20:17*

-podobało się? Spytałam

Nic nie powiedział tylko podszedł i..

Historia Wojciecha Szczęsnego Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz