~1~

1.3K 26 2
                                    

Livia Pov

Około 14 postanowiłyśmy wybrać się na miasto, na początku przeszłyśmy się do hotelu wziąć szybki prysznic i odłożyć rzeczy z plaży.
Wzięłam małą torebkę z najpotrzebniejszymi przedmiotami  podobnie jak Vivi.

  ~~~

Po całkiem długim zwiedzaniu poszłyśmy na lody ,ja wzięłam wiśniowe, natomiast Vivienne czekoladowe.     

Gdy Szłyśmy dalej pięknymi ulicami Barcelony, mój telefon zaczął wibrować, natychmiast sprawdziłam kto to.
Była to moja mama, odpisując kobiecie nie zwracałam totalnie uwagi na to gdzie idę, w pewnym momencie poczułam że w coś uderzyłam a raczej w kogoś, byłam już przygotowana na spotkanie z betonem natomiast tak się nie stało, otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą całkiem ładnego chłopaka, ale to nie zmienia faktu, że na mnie wpadł.

-Uważaj następnym razem, chyba nie chcesz zniszczyć sobie takiej ładnej buźki.- Odezwał się nieznajomy.

-Daruj sobie - Spojrzałam na beton, no tak moje lody tego nie przeżyły, z tego co zdążyłam zauważyć jego też nie.

-Przez ciebie zmarnowałam sobie deser!- Krzyknęłam w stronę chłopaka.

-Przeze mnie? To ty na mnie wpadłaś i jak mogłaś zauważyć mój też leży na betonie!- Również podniósł głos.

-Może poprostu kupicie sobie nowe?-Wtrącił chłopak, którego nawet nie zauważyłam przez tą całą sytuację.

-Zgadzam się z...?

-Pedri, a to jest Pablo.- Czarnowłosy wskazał na tego barana.

-Może podziękujemy kolegom i wrócimy do hotelu, tak Vivi?- Nie chciało mi się chodzić po mieście z nieznajomymi typami.

-Oj nie ma takiej opcji.- Odpowiedziała z tym swoim uśmieszkiem.

-Vivienne, chodź na chwilę.-mówiąc to odciągnęłam ją trochę dalej.


-Chyba zwariowałaś, że pójdę z tym idiotą na lody!-Oburzyłam się.

-Nie musicie gadać, kupicie sobie deser i wszytko będzie dobrze.- Jak zwykle przekonująco wytłumaczyła.

-Nie ma mowy.

-Zrobię ci ciasteczka, jak wrócimy.- Uśmiechnęła się.

-Oh no dobra, ale to jest pierwszy i ostatni raz.- Zagroziłam palcem.

Wróciłyśmy do hiszpanów, oraz we czwórkę podeszliśmy do stoiska z kolorowymi przysmakami.

Podczas czekania w kolejce moja przyjaciółka próbowała mnie przekonać, że powinnam odkupić brunetowi lody, bo to ja na niego wpadłam. Nie chciałam się zgadzać, ale dla świętego spokoju zrobiłam to.

Oczywiście zapytałam Pedriego jakie książe by chciał.
Szukałam pieniędzy w torebce, aby zapłacić panu za ladą, ale ktoś mnie wyprzedził.

-Będą do tego jeszcze wiśniowe lody.
Po chwili mężczyzna podał nam zimne cudo.

Pablo zapłacił, po czym udaliśmy się do Vivi i Pedro.

-To ja powinnam Ci je odkupić.- Odezwałam się speszona.

-Skąd taka zmiana? Wkońcu to ja na ciebie wpadłem-Chłopak wtedy głupio zaczął mnie udawać.

I hate you but...|| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz