~6~

879 24 2
                                    

Pov Livia

Dzisiaj chłopcy grają mecz,co za tym idzie my też tam będziemy.
Właśnie szykowałam się do wyjścia gdy usłyszałam pukanie do drzwi
poszłam otworzyć,po drugiej stronie stał Pedri.
-Cześć-Przywitał się i jak gdyby nigdy nic wszedł do apartamentu.
-Nie powinieneś być na stadionie?
-Mam jeszcze chwilę-Odpowiedział szukając czegoś w torbie,po chwili wyjął dwie koszulki Barcy.
-Za 45 minut widzę was w tym na trybunach
Zauważyłam,że jedna z koszulek ma numer 30 na tyle,dobrze wiedziałam kto z nim gra.
-Nie włożę koszulki z numerem tego głąba-Oznajmiłam przyjacielowi.
-Zrobisz to moja droga
-A co grozisz mi?
-Tak,albo idziesz w koszulce albo w ogóle
Fakt załatwili nam bilety,ale co do były za zasady do cholery!
-Nie masz wyboru-uśmiechnął się lekko złośliwie
-Dawaj to-Odpowiedziałam wkurzona
-Też cię kocham,a teraz muszę lecieć,paaa-Wyszedł cały w skowronkach

Ta super teraz muszę tam w tym iść chyba,że chcę pożegnać się z życiem.
-Wyglądam jak debil-Właśnie wyszłam pokazać się Vivi
-Wyglądasz zajebiście
-Ty nie masz jebanego 30 i napisu "Gavi" na plecach

~~~

Taxi właśnie zatrzymała się przed Camp Nou, wysiadłyśmy,a Vivi zapłaciła kierowcy.
Przy wejściu pokazałyśmy przepustki,które hiszpanie podarowali nam ostatnio,dzięki okazaniu dokumentu mogłyśmy wejść do szatni piłkarzy.
Po chwili szukania znalazłyśmy owe pomieszczenie.
-Hejj,jak tam zwycięzcy przed meczem?-Zapytała odrazu Vivienne
-Vivi jeszcze nie wygraliśmy-Odezwał się Pablo Torre
-Fajne koszulki tak przy okazji-Dodał Ferran
-Dzięki-Popatrzyłam wrogo na Pedriego
Słysząc nasze rozmowy, z łazienki wyłonił się Gavira,przejrzał nas wzrokiem i zaczął.
-Widzę,że pierwszy raz ubrałaś coś ładnego-Powiedział szczerząc się jak głupi do sera
-Podziękuj za to Pedriemu
Gadaliśmy jeszcze przez chwilę,a potem z blondynką poszłyśmy na trybuny,nasze miejsca były w pierwszym rzędzie najbliżej boiska.

Obie drużyny wyszły na murawę,a po chwili zaczęła się gra, na początku przeciwnicy posiadali piłkę zdecydowanie częściej,ale po 5 minutach to Barcelona władała piłką.
25 minuta właśnie się rozpoczęła przy piłce Araújo,jest w polu karnym, podał do Pedriego,ten kopnął w stronę bramkii i...GOOOOL

Minęła pierwsza połowa jest 1:1.
Po 15 minutowej przerwie piłkarze z powrotem wrócili na boisko,minęło zaledwie 6 minut a goście prowadzili 1:2,jednak Barca się podniosła i kolejnego gola strzelił Démbelé

93 minuta meczu po doliczonym przez sędziego czasie,do końca 30 sekund,wszystko wskazuje na dogrywkę.
Odwróciłam wzrok na chwilę chcąc sprawdzić godzinę w telefonie ale w tym momencie cały stadion zabrzmiał popatrzyłam na ekran,koniec czasu Barca wygrała 3:2 nie wiedziałam kto strzelił jednak po chwili się przekonałam,jebana 30-dziestka...

~~~

Weszłyśmy razem z piłkarzami do szatni.
-Gratulacjee!!-Krzyknęła Vivienne
Cieszyliśmy się przez dobre 20 minut,po tym czasie dałyśmy chłopakom się ogarnąć.

Siedziałam na ławce przed szatnią gdyż Vivi zrobiła sobie wycieczkę w poszukiwaniu automatu,usłyszałam znajomy głos obok siebie.
-Vivi nie wytrzymała psychicznie i postanowiła cię zostawić?-Oczywiście,że powiedział to Gavi
-Tak wiesz już jest w drodze do psychiatryka,a tak na marginesie gratulacje,uratowałeś drużynę.
-Wiesz tak naprawdę to dzięki tobie wygraliśmy
O czym on mówił?
-Jak to dzięki mnie,to wy przez całe 90 minut walczyliście.
W tym momencie brunet podwinął kawałek mojej koszulki,w miejscu gdzie powinna być metka znajdował się warkoczyk z włóczki w kolorze żółtym.
-Należał do osoby, której już nie ma na tym świecie,zawsze mówiła,że przynosi jej szczęście-Na wspomnienie o jak się zdążyłam domyślić kobiecie chłopak uśmiechnął się
-Kim ona była?-Pytałam z zaciekawieniem
-Kiedyś może się dowiesz
Jak to kiedyś? Ja chciałam wiedzieć teraz.
-A możesz mi powiedzieć czemu to było przyczepione do akurat tej koszulki?
-Kiedyś w niej grałem,ale na którymś z meczy przeciwnik pociągnął mnie za koszulkę a warkoczyk urwał się i prawie go zgubiłem,wtedy powiedziałem sobie,że na każdym meczu będzie w szatni.
-Czemu teraz jej tam nie ma,tylko randomowa laska nosi ją jakby nigdy nic.
-Masz coś w sobie Laroche,a osoba od której dostałem warkoczyk mówiła,że amulet noszony przez odpowiednią osobę przynosi większe szczęście.

~~~

Siedzieliśmy w restauracji zajadając się najróżniejszymi potrawami, chłopcy wciąż uporczywie gadali o swojej wygranej.
-I ogarnijcie,że gdyby nie nasz mały Gavi była by dogrywka w,której mogliśmy przegrać-Powiedział Koundé
-Ma szczęście i tyle-stwierdził Frankie
Kiedy De Jong wypowiedział te słowa ja i Gavi popatrzyliśmy na siebie z lekkim uśmiechem.

I hate you but...|| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz