~12~

792 24 1
                                    

Livia Pov

Jutro odbędzie się mecz Fc Barcelona-Real Madryt,mocno trzymam kciuki za chłopaków.
Z racji iż dzisiaj był intensywny dzień, położyłam się spać dosyć wcześnie jak na mnie czyli o 23,jednak mój sen nie trwał zbyt długo,gdyż pewien brązowooki brunet postanowił znów walić w moje okno kamykami.

-Gavira co ty znowu odwalasz?!-Krzyknęłam z okna.

-Otwórz drzwi od balkonu to ci powiem!-Odkrzyknął idąc w stronę miejsca docelowego.

Balkon? Jego do reszty powaliło?

Wstałam niechętnie z łóżka i poszłam otworzyć ,zanim się obejrzałam Gavi stał w progu mojego pokoju.

-Nie dało się przez drzwi jak normalny człowiek?

-Nie-Rzucił krótko po czym tak poprostu położył się na łóżku.

-Oj nie mój drogi,wypad z mojego łóżka,podeszłam do niego po czym zepchnęlam go z materaca,z hukiem poleciał na ziemię.

-Nienawidzę cię Laroche-Powiedział.

-Ja nienawidzę cię jeszcze..- Nie skończyłam,ponieważ Gavi zaczął mnie łaskotać.

-Pablo przestań!Proszę!-Krzyczałam,ale bez skutecznie.

Śmialiśmy się w niebo głosy,gdy usłyszeliśmy kroki na korytarzu,Vivienne się obudziła...

-Właź do szafy-Powiedziałam w stronę bruneta.

-Chyba cię pogrzało-Upierał się przy swoim.

-Właź,ale już bez gadania!-Podniosłam lekko głos, na co tylko przewrócił oczami i zrobił to co mu kazałam.

Kilka sekund później Vivi zapukała do drzwi mojego pokoju.

-Prosze!-Powiedziałam rzucając się na łóżko jak gdyby nigdy nic.

-Liv co to za hałasy-Zapytała rozespanym głosem.

-Yyy...oglądałam film-Odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.

Ta jasne idiotko,na pewno ci w to uwierzy.

-Powiedzmy, że ci wierzę.Dobranoc..a i ścisz ten film-Powiedziała zerkając na szafę.

Szlag skapnęła się

Gdy blondynka opuściła pomieszczenie podeszłam do szafy i ja otworzyłam.

-Wyłaź idioto-Powiedziałam po czym wróciłam do łóżka.

Gavi zrobił to samo i usiadł obok.

-Ja idę spać, dobranoc-Zadeklarowałam i odwróciłam się do niego plecami.

-Nie ma takiej opcji,nie po to się wlokłem 20 minut,żeby królewna poszła spać.

-Właśnie,po co przyszedłeś?-Odwróciłam się lekko by zobaczyć jego twarz.

-Jutro mecz..-Odwrócił wzrok.

Nie zadzwonił,to dlatego przyszedł..

-Wiem,że się stresujesz,ale będzie dobrze.-Próbowałam go jakoś pocieszyć.

-Musi być-Dodał z obojętnością.

-Wygracie słyszysz? Wyjdziesz jutro  na boisko i pokażesz,że jesteś najlepszy.-Mówiłam patrząc na jego twarz.

-Założysz koszulkę, prawda?-Skierował swoje brązowe tęczówki, wprost na moje zielone.

-Jeszcze pytasz? Oczywiście,że ją założę.

Momentalnie na ustach bruneta pojawił się uśmiech.

-A teraz dobranoc-Powiedziałam po czym wstałam po butelkę wody,która stała na komodzie.

I hate you but...|| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz