~18~

800 19 5
                                    

Livia Pov

Dwa dni po gali Lucas musiał wracać do Francji,było mi smutno,bo nie wiedziałam kiedy znowu się zobaczymy.

Minął tydzień od wyjazdu przyjaciela,nie działo się zbyt dużo,jednak byłam wyczerpana i chciałam odespać noc filmową z Vivienne,ale Pedri najwyraźniej stwierdził,że tego nie zrobię, ponieważ zadzwonił do mnie z jak dla mnie samego rana.

-Pali się,że budzisz mnie tak wcześnie?-Zapytałam przyjaciela rozespanym głosem.

-Wcześnie?Jest dziesiąta czterdzieści kochana.-Odezwał się szcześliwy.

-Dla mnie wcześnie,a teraz dobranoc-Oznajmiłam i już chciałam się rozłączać.

-Lepiej się szykuj,za trzy godziny będę po was.-Odpowiedział.

-Tak tak su-
Czekaj jak to będziesz po nas!?-Praktycznie wykrzyczałam do słuchawki.

-Nie zapomniałaś,prawda?-Zapytał z obawą.

Kalkulowałam przez chwilę o czym mogłam zapomnieć,ale nic nie przychodziło mi do głowy.

-Oj Livia,zobacz datę w telefonie.-Obstawiam,że strzelił sobie w czoło.

Zrobiłam to co powiedział Pedri.
Było piętego sierpnia,żaden nadzwyczajny dzień,postanowiłam zapytać o co mu chodzi,bo naprawdę nie chciało mi się myśleć.

-Jest piątego sierpnia,dzień jak każdy inny.-Odparłam.

-Noo nie taki jak każdy,bo pewien idiotyczny piłkarzyk ma urodziny.-Zaczął mnie głupawo udawać.

Zatkało mnie,bo faktycznie zapomniałam.
Pedri ma być tutaj za trzy godziny,a ja nawet z łóżka nie wstałam.

Pożegnałam się z przyjacielem i natychmiast poszłam do pokoju blondynki.

-Vivienne wstawaj,ale już!-Krzyknęłam.

-Matko czego się tak drzesz?-Zapytała nie podnosząc nawet głowy z poduszki.

-Bo mamy trzy godziny żeby zrobić ciastka i się ogarnąć!

Kiedyś obiecałam Gaviemu zrobić jego ulubione ciasteczka bananowo-czekoladowe,a urodziny to idealny pomysł.

Vivi wstała nie chętnie po czym udałyśmy się do kuchni.
Odnalazłam przepis i zabrałyśmy się do roboty.

~~~

Skończyłyśmy po ponad dwóch godzinach,zostało nam czterdzieści minut żeby się wyrobić.
Poszłam do swojego pokoju,wykonałam lekki makijaż i zabrałam się za stylówkę.
Ostatecznie wybrałam jasne szerokie dżinsy oraz białą za dużą koszulkę z nadrukiem,nie stroiłam się za bardzo, ponieważ teraz mieliśmy jechać na trening i zrobić niespodziankę Gaviemu,a dopiero wieczorem imprezę urodzinową.

Zapakowałam jeszcze ciasteczka do pudełka i już musiałam wychodzić poganiana przez Vivi.

Siedzieliśmy właśnie w mercedesie,pierwszy raz nie musiałam słuchać Pabla co mnie bardzo cieszyło.

-Jaką wymówkę wymyśliłeś?-Blondynka zwróciła się do Pedrirgo.

-Zapomniałem korków.-Odpowiedział.

-Myślisz,że ci w to uwierzy?Chyba tak głupi jeszcze nie jest.-Odezwałam się podnosząc głowę z nad telefonu.

-Tak sądzisz? Jeszcze rok temu wierzył w świętego mikołaja.-Powiedział Pedri na co wybuchliśmy śmiechem.

I hate you but...|| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz