~9~

767 22 0
                                    

Pov Livia

Minęło kilka dni, dzisiaj miałam podiąć ostateczną decyzję o uczelni.
Wybrałam trzy uniwersytety,dwa znajdują się w Paryżu,a jeden w...Barcelonie,Pedri miał rację z tym,że coś mnie mocno ciągnie do Hiszpanii,ale co tego nawet ja nie wiem...

Była jakaś 3 w nocy,znów nie mogłam zasnąć leżałam patrząc w sufit i rozmyślałam nad wszystkim gdy zadzwonił mój telefon,sprawdziłam kto to,był to Gavi nie zastanawiając się odebrałam.
-Z tego co wiem nie gracie jutro meczu.
Zaczeliśmy do siebie dzwonić kiedy coś nas trapiło lub stresowało,jakie to dziwne,że kiedy jesteśmy obok siebie najchętniej wrzucili byśmy siebie nawzajem do morza,a kiedy dzieli nas ponad tysiąc kilometrów potrafimy normalnie rozmawiać.
-Nie mogę tak poprostu zadzwonić?-Powiedział z udawanym oburzeniem
-Tego nie powiedziałam, uwierz jakbym spała teraz byłbyś martwy
-Ale nie śpisz więc mogę jeszcze pożyć.

~~~

Gadaliśmy o wszystkim i o niczym,wtedy postanowiłam zapytać bruneta o coś.
-Gavi?
-Tak?
-Mogę cię o coś zapytać?
-Jasne,że tak.-Odpowiedział już trochę zmęczonym głosem.
-Bo jak wtedy mówiłeś,że twoi przyjaciele z dzieciństwa powiedzieli ci żebyś jechał i spełniał marzenia,wachałeś się żeby to zrobić?
-Wiesz Laroche, coś mnie tu ciągnęło.-Odetchnął
piłka mnie ciągnęła,ale tak wachałem się,bo wiedziałem,że zmieni się w moim życiu praktycznie wszystko z jednej strony chciałem wyjechać do Barcelony a z drugiej coś mi mówiło,że będzie lepiej jak zostanę w La Masii.
Jak widzisz wybrałem opcję numer jeden i to była najlepsza decyzja w moim życiu,a dlaczego o to pytasz?
-Też się wacham między dwoma wyborami..
Szczerze?nie powiedziałam mu o co dokładnie chodzi,bo bałam się,że Pablo będzie mnie przekonywał do opcji wyjazdu,a wtedy znów między nami byłaby nienawiść, czego nie chciałam.
-Nie wiem co chcesz zrobić Liv,ale zrób to,dzięki czemu będziesz szczęśliwa.

Oto chodzi,że szczęśliwa będę w Barcelonie...

Rozmawialiśmy jeszcze trochę,aż między nami zapadła cisza, sprawdzałam pewne rzeczy w internecie,a Gavi coś tam robił,ale nie zwracałam uwagi co.
Po dłuższej chwili spojrzałam jednak na telefon,zasnął musiałam zrobić zdjęcie.

Po dłuższej chwili spojrzałam jednak na telefon,zasnął musiałam zrobić zdjęcie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy je zrobiłam,sama się położyłam nie rozłączając się przy tym.

"Zrób to,dzięki czemu będziesz szczęśliwa"
Słowa bruneta ciągle krążyły mi po głowie,może serio powinnam to zrobić?

Rano obudził mnie hałas,otworzyłam oczy i popatrzyłam na telefon,ten pacan zbił kubek.
-Obudziła się śpiąca królewna-Powiedział z grymasem na twarzy.
-Nie przesadzaj, która jest godzina tak w ogóle?
-14:20, królewno-Odpowiedział z rozbawieniem.
-Która!? O 14 miałam być u Vivi!
Pablo zaśmiał się tylko i wrócił do przygotowywania jak się domyśliłam obiadu.
Latałam po domu szybko się ogarniając,do Vivienne szło się przez miasto więc nie wyjdę jak menel,wtedy wpadłam na idealny pomysł.
-Baranie żyjesz tam?-Powiedziałam do telefonu.
-Nie,oglądam kwiatki od spodu,a czego księżniczka chcę?
-Pomożesz mi wybrać outfit?
-Znalazlem już na pintereście idealną propozycję dla ciebie.
-Pokazuj.
Po chwili dostałam wiadomość ze zdjęciem,ten głąb wysłał mi strój klauna.
-bardzo śmieszne,a teraz serio mi pomożesz.

Chłopak wybrał mi dresowy komplet spodenek i bluzy na zamek w kolorze beżowym i do tego biały top,nie powiem wyglądało to mega dobrze,później się z nim pożegnałam i wyruszyłam do przyjaciółki.

Zapukałam do drzwi po czym otworzyła mi blondynka.
-Matko dziewczyno co się z tobą działo!-Powiedziała przytulając mnie.
-Vivi dusisz
-Przepraszam,a teraz właź do środka.
Weszłam do już dobrze znanego mi domu,po czym razem z Vivienne poszłyśmy do jej pokoju.

Gdy weszłam do owego pomieszczenia zobaczyłam Lucasa, który leżał na łóżku dziewczyny i przeglądał coś w telefonie.
-Dzisas ty żyjesz!-Krzynkął gdy tylko mnie zobaczył.
-Gadaj czemu nie odbierasz,nie odpisujesz i czemu spóźniłaś się jakoś godzinę-,Powiedziała Vivi siadając na łóżku z przekąskami.
-Spałam-Odparłam krótko.
-Tak poprostu spałaś? I nie słyszałaś dzwonka?-Lucas jak zawsze musiał wiedzieć wszystko.
-Zasnęłam nad ranem i gdyby Gavi nie zbił kubka,spałabym dalej-Po chwili uświadomiłam sobie co powiedziałam.
-Gavi powiadasz?-Vivienne ruszyła brwiami.
-Przypomne co mówiłaś ostanio,"nienawidzę tego głupka, jakbym mogła udusiła bym go,a zwłoki zakopała w ogródku"- Ten gej zaczął mnie beszczelnie udawać.
Uduszę ich oboje przysięgam,wzięłam poduszki i walnęłam nimi przyjaciół,rozpętałam wojnę.

Minęło z półgodziny,a my padliśmy ze zmęczenia.
-To co robimy teraz?-Zapytałam.
-Miałyście się zastanowić nad uczelnią moje drogie.-Odpowiedział Lucas z buzią pełną krakersów.
Moje i Vivi spojrzenia się spotkały pytając,która pierwsza mówi,blondyn znał nas na tyle żeby wiedzieć,że nie wiemy która zacznie.
-To na trzy-Odetchnął.
Raz..dwa...i trzy!
-Universitat de Barcelona-Powiedziałyśmy w tym samym momencie.
Chyba Vivi też by chciała wrócić do słonecznej Hiszpanii.
-Czyli wracacie do swoich chłoptasiów?-Znów odezwał się blondyn.
-Na to wygląda-Odpowiedziała Vivienne z uśmiechem.

~~~

Wieczorem wróciłam do domu,ogarnęłam się po czym miałyśmy z blondynką zadzwonić do Pedriego i Gaviego poinformować ich,że przeprowadzamy się.

A co jak znów między nami będzie tak jak przed powrotem?.…

Ta myśl cały czas chodziła mi po głowie,aż usłyszałam dzwonek telefonu.
-Gadać szybko o co wam chodzi,nie mam całej nocy-Odezwał się Pablo.
Czemu taki jesteś Gavira?
-Boże a temu co?-Oburzyła się Vivienne.
-Księżniczka ma humorki-Powiedział Pedri bez żadnych emocji.
Pokłócili się?
-Dobra dość tego mamy ważną sprawę.-Przerwałam im.
-Co moje kochane wymyśliły?-Zapytał czarnowłosy
-No więc..możliwe,że zamieszkamy w Barcelonie!! -Krzyknęłyśmy w tym samym czasie.
Tak ich zatkało,że aż się nie odzywali.
-Żartujecie sobie prawda?-Odezwał się wkońcu młodszy.
-Otóż nie mój drogi.-Odparłam.
-Widzę,że dobrze przemyślałaś moje słowa.
-Powiedzmy.
-Można jaśniej?-Pablo przewrócił oczami.
-Jedziemy tam na studia,no jak się dostaniemy-Odpowiedziała Vivi.
-Uuhuhu jakie kierunki?-Tym razem zapytał starszy z hiszpanów.
-Ja dziennikarstwo,a Vivi psychologia
-Ta to super-Znowu odezwał się ten gbur

~~~

Znowu nie spałam,ale tym razem robiłam pożyteczne rzeczy,ogarniałam papiery na uczelnię kiedy ktoś usiłował się do mnie dobić,tylko jedna osoba dzwoniła o tej porze, odebrałam z lekka niechęcią.
-Czego chcesz?Nie mam teraz czasu na pogaduszki.
-A tobie co?
Od sobie chyba kpi.
-Co mi? Raczej co tobie.-Odpowiedziałam mu oburzona.
-Kobieto weź się ogarnij,nic ci nie zrobiłem.
Strzeli mnie coś zaraz przysięgam
-Chyba pójdę już spać,dobranoc.
Nie czekałam na jego odpowiedź tylko się rozłączyłam.

Chwilę później messenger poinformował mnie o nowej wiadomości,czy ten człowiek nie ma mógł sobie dać spokoju?

Głąb🤡

-Nic ci nie zrobiłem więc nie wiem o co się prujesz,ale twój problem Laroche

Dobranoc

Nie wiem czemu,ale poczułam się dziwnie,tak jakby brakowało mi naszej nocnej rozmowy...

Znów jest tak jak wcześniej?...

Hejka
Nie było mnie trochę wiem za co bardzo przepraszam.
Rozdział sprawdzę rano więc narazie mogą być błędy

Tak w ogóle rozdział miał być 13 ale spóźniłam się o 2 minuty i jest w walentynki Bahsh

I hate you but...|| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz