Elena 2 5 lat później

70 6 0
                                    

-Rafael!!- zawołałam brata, bo w pamiątkach po rodzicach znalazłam list, który dał mi wuj w dniu śmierci rodziców. Uznałam, że muszę go przeczytać, ale potrzebowałam wsparcia brata. 

-Co się stało?!- Rafael wpadł do pokoju zaniepokojony.

-Zobacz co znalazłam, to list od rodziców, wuj mi go dał w dniu ich śmierci, chce go przeczytać, ale nie chce być sama, zostaniesz?

- Nie wiem czy to dobry pomysł, pewne rzeczy na pewno ci się nie spodobają- nie skomentowałam tego i choć Rafael był sceptycznie nastawiony został ze mną. Otwarłam kopertę i wyciągnęłam list napisany ręką taty, zaczęłam czytać

Kochanie, jeśli czytasz ten list, to nie ma nas już wśród żywych, przepraszamy. Od wielu lat ściga nas zły człowiek, to mój brat, który nas nienawidzi Gustawo Grasso. 

Boże właśnie poznałam nazwisko człowieka, który odebrał mi rodziców, serce waliło mi nieludzko szybko, Rafael ścisnął moją dłoń, dodawał mi otuchy. W mojej głowie zrodził się plan zemsty, jeśli jeszcze żyje ten potwór to go odnajdę i wyrwę mu serce .Fragmenty o Rafaelu pominęłam bo on sam mi wszystko opowiedział. Tata pisał jeszcze, że jest z nas dumny, że nas kochali, że nigdy nie mamy upadać, a jeśli już to podnieść się i trzymać głowę wysoko. Kolejny fragment zwalił mnie z nóg, kurwa , to był chyba jakiś żart. 

-Wiedziałeś?!!- wysyczałam i rzuciłam listem w twarz Rafaela

-Elena, uspokój się, wiedziałem, ale nie umiałem ci o tym powiedzieć, nasza famiglia od zawsze tak robi, są wyjątki, ale...-Nie bądź śmieszny! Wyjdź! Chcieliście mnie wziąć z zaskoczenia, kurwa Rafael to dzisiaj!!

-Daj spokój!! - przysięgłam sobie, że przywalę mu jeśli nie wyjdzie- Wynocha Rafael!!- wstał z łózka, ale nie chciał wyjść więc go wypchnęłam i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. 

-Elena nie zachowuj się jak dziecko!! Otwieraj!!- w przypływie furii wzięłam wazon z komody i rzuciłam nim o ścianę - Oszalałaś!! - To jedno słowo działało na mnie jak płachta na byka, więc zaczęłam rzucać wszystkim czym popadnie

Carlo, chodź tu!! -mój brat zawołał mojego ochroniarza, wiedziałam co chcą zrobić, ale nie ma mowy by mi podali zastrzyk, miałam dość tego. Wyjęłam broń z szafki nocnej, wiedziałam że za chwile wywarzą drzwi odsunęłam się na bezpieczną odległość i wymierzyłam pistolet w drzwi. W tym momencie drzwi z hukiem odbiły się od ściany. 

-Nie ma opcji, że podasz mi zastrzyk, prędzej do was zastrzelę- ostrzegłam brata i Carla, uparcie patrząc im w oczy. 

-dobrze, odłożę strzykawkę, a ty oddasz mi pistolet- Rafael położył strzykawkę na komodzie i się odsunął z rękami w górze. Carlo przyglądał mi się, jak by oceniał czy na pewno nie strzelę. zabezpieczyłam pistolet i z westchnieniem oddałam go bratu. 

-Gwiazdeczko?

-Nie mów tak do mnie, nie jestem dzieckiem! - krzyknęłam 

-Ok, posłuchaj Fabio to mój przyjaciel, nie zrobi ci krzywdy

-Znów podjął za mnie decyzję, nasz ojciec, nawet po śmierci rządzi moim życiem- wyszeptałam, ocierając łzę, która samotnie spłynęła po policzku -A teraz ty nawet nie raczyłeś mnie poinformować, że przyjedzie mój "narzeczony". Nienawidzę tracić kontroli, rozumiesz!!

wszystkie nieszczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz