rozdział 17

44 4 0
                                    

Elena:

Widziałam jak Fabio ciągle mi się przygląda i widziałam jak w jego oczach igrają zmęczenie i smutek. Wiem że mamy już syna, ale marzyłam zawsze o conajmniej trójce dzieci a zostało mi to wyrwane i marzenia zostały podeptane gdyby lekarze po porodzie Bliźniąt coś zrobili a oni zostawili w moim organizmie tykającą bombę i naprawdę tym razem nie zamierzałam prosic Fabio o to żeby zostawił zemstę wiem że w jakiś sposób ona nam pomoże. Tacy ludzie nie powinni wogóle zajmować sie pacjentami tym bardziej kobietami w ciąży. Fabio się zemści a w tedy żadna kobieta już nie ucierpi.

- Fabio jesteś pewny że muszę trafić do kliniki po lądowaniu? Czuję się już dobrze - nadal próbowałam wybić mu z głowy pomysł z tym bym poleżała jeszcze w szpitalu, ale ten osioł się uparł

-Wiesz że to nie podlega dyskusji, rozmawialiśmy na ten temat- ciągle słyszę to samo zdanie chryste naprawdę ten jego upór czasem doprowadza mnie do szału. Usiadłam na łóżku i próbowałam dalej.

-Ale ja już czuje się dobrze , potrzebne mi tylko witaminy na wzmocnienie a nie kolejny tydzień w szpitalu, oszaleje tam! - podniosłam głos bo tylko czasem tak mogłam dotrzeć do jego głowy. Leżałam tydzien w szpitalu teraz leżę 8 godzinę lotu i naprawdę mam dość. Kiedy chciałam wstać do marudzącego syna dostałam opiepsz no bo przecież ja muszę odpoczywać.

-Elena naprawdę powinnaś odpoczywać i dojść do siebie, to już naprawdę mnie nudzi jak powtarzam ci to poraz dziesiąty. - no normalnie oaza spokoju a ja za chwilę eksploduje jak Etna i ktoś zginie.

-Wiesz co ty uparty ośle jeśli wysiądę z tego samolotu i spróbujesz mnie zawieść do kliniki to cię zastrzelę! A teraz wstaje i ty nawet nie drgniesz!

-Elena nie bądź dzieckiem!- tik tak w oczach Fabio widzę że zaczyna się gotować, no mój mężczyzna wraca, jeszcze tylko chwila i będzie zabawa.

-ja dzieckiem Fabio mam dość leżenia, odpoczywania już po robocie nie mam jednego organu ale można bez niego żyć jeśli trafię do tej kliniki nigdy nie zapomnę to mnie zabije zrozum to do cholery w końcu! Ja nie jestem porcelanową lalką nie stłukę się!!

-Nie pomyślałem o tym w tej kategorii, martwię się o ciebie, a ty robisz wszystko by mnie wyprowadzić z równowagi!!

-No weź jak narazie to ty testujesz Fabio moja cierpliwość!! Sam jesteś wykończony tak że ledwo stoisz czym się martwisz?! Nie musisz mnie pilnować 24 H nic sobie nie zrobię!!- podejrzewałam że tego się obawia bo jego mina mówiła wszystko trafiłam w czuły punkt, fakt miałam moment w którym o tym pomyślałam ale psycholog z którym rozmawiałam dał mi do myślenia. Nie moge urodzić już własnego dziecka, ale jest wiele dzieci które czekają na adopcję. Jeszcze nie teraz może za kilka miesięcy ale ja byłam zdecydowana teraz pozostało mi przekonać Fabio że w klinice już mi nie pomogą.

-Dobra wygrałaś! Zadowolona!? - usmiechnęłam się zadowolona ze swojej wygranej. Wśród rodziny i przyjaciół szybciej dojdę do siebie niz w czterech sterylnych ścianach, gdzie wszystko będzie mi przypominać o traumie.

-Zadowolona. Nie robię ci tego na złość zrozum że przy was szybciej dojdę do siebie. - pokiwał głową i wyszedł wziąść prysznic a ja w tym czasie wyszłam z sypialni pokładowej gdzie od razu wpadłam na Angelo.

-Myślałem że się pozabijacie - powiedział z szerokim uśmiechem,

-Nie zaprzecze miałam ochotę, ale ostatecznie wygrałam. Gdzie Lidia?

-Z Leo. Elena nie wystawiaj już więcej cierpliwośći Fabio bo jak go znam jak się wkurwi zmiecie nas wszystkich. - wzruszyłam tylko ramionami i go wyminęłam chciałam zobaczyć synka tak bardzo za nim tęskniłam. A co do wystawiania cierpliwości Fabio to nie był jeszcze koniec, jeszcze nie raz doprowadzę go do skraju wytrzymałości. Ale to tylko dlatego że jak się wkurwiał był jeszcze bardziej seksowny. Wiem ostatnio zrobiła się ze mnie jędza ale zauważyłam że Fabio to w pewnym sensie kręci. To taki typ który nie lubi potulnych i grzecznych dziewczynek. Samiec alfa. Lidie i Leo zastałam w "salonie" podeszłam do nich i od razu wzięłam go na ręce. Pachniał tak cudownie to jego zapach mnie uspokajał jak Fabio zbierał się w sobie żeby po nas przyjechać. Usiadłam z nim na sofie, bo jeszcze nie mogłam dźwigać, a nasz syn robił się ciężki.

-Było was słychać w całym samolocie - zachichotała Lidia. Przewróciłam oczami

-Cóż dochodziłam tylko swoich racji, a że ten osioł jest uparty i jedynie krzykiem mogłam coś ugrać to tak wyszło. - powiedziałam tuląc mój skarb.

-Mam ten sam problem Z wielkoludem, czasami mam ochotę czymś go walnąć by zobaczył gwiazdy- zaśmiałam się ta dwójka dobrała się idealnie, nie raz zwijałam się ze śmiechu kiedy każde z nich miało swoje własne argumenty i się o nie spierali w uroczy sposób. Dostarczali mi nie małej rozrywki. A potem godzili się godzinami, ale nie będę wdawać się w szczegóły. Po jakimś czasie dołączyli do nas Fabio i Angelo przyglądali się nam podejrzliwie. Miałam ochotę parsknąć śmiechem widząc ich zacięte miny. Koniec końców panowie milczeli jak zaklęci wywiercając nam dziurę w głowie a my jakgdyby nigdy nic rozmawiałyśmy. W końcu po dziesięciu godzinach lotu wylądowaliśmy na Sycyli było już późno więc w aucie zasnęłam i obudziłam się dopiero w domu. Mimo późnej godziny czekali na nas wszyscy. Miałam trochę żalu do Marcello za ostatnie co mi powiedział zanim wyjechałam więć trzymałam dystans. Przywitałam się z Olivią i przeprosiłam towarzystwo bo padałam na twarz. Razem z Fabio położyliśmy spać Leonardo, nadal żadno z nas się nie odzywało. Potem zostałam sama w sypialni bo Fabio musiał porozmawiać z braćmi o interesach. Ten jeden raz mógł odpuścić, widziałam jak bardzo był zmęczony, ale to cały on więc nie dyskutowałam. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i zatopiłam swoje zmęczone ciało pod ciepłą kołdrą, ale sen nie nadchodził co mnie frustrowało. Postanowiłam że zejdę do kuchni i napije się melisy, zawsze pomagała mi na sen. W kuchni zastałam Marcello ździwiło mnie że nie ma Fabio.

-Gdzie Fabio? - zapytałam chłodno

-Pojechał z Dario załatwić kilka spraw, wrócą późno - przewróciłam oczami i wstawiłam wodę. Między mną a Marcello zapadła niezręczna cisza. Dopiero po chwili pierwszy odezwał się Marce

-Przykro mi że musiałaś przez coś takiego przejść- W oczach zakręciły mi się łzy, mnie też było przykro, ale żadne słowa nie cofną czasu. Musieliśmy z tym żyć i postarać się zapomnieć. Odchrząknęłam i powiedziałam

-Nie chce o tym rozmawiać - zalałam ziółka wrzącą wodą i chciałam wyjść z kuchni bo czułam żę się rozpłaczę chciałam być silna, ale jak miałam to zrobić jak wszyscy o tym gadają. Marcello musiał to zauważyć bo podszedł do mnie i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Tama puściła rozpłakałam się jak małe dziecko. Ból rozrywał moje serce. Marcello odebrał z moich trzęsących się rąk kubek z ziółkami i posadził mnie na krzesło i ukucnął obok mnie.

-Nie musisz zgrywać silnej, wiem że cierpisz, jesteś tylko człowiekiem Elena - gula w gardlę jeszcze bardziej się powiększyła przez co nie byłam w stanie nic powiedzieć.

-Masz nas my cię zawsze pozbieramy kiedy się rozsypiesz, łzy nie są słabością. - pokiwałam głową i znów przytuliłam się do Marcello. A kiedy odzyskałam głos powiedziałam

-Bałam się i nadal się boję że Fabio nie będzie mnie chciał takiej wybrakowanej- powiedziałam nie patrząc mu w oczy. Wiem Fabio mnie zapewniał że tak się nie stanie, ale zawsze istniało takie ryzyko.

-Elena, Fabio nie wyobraża sobie życia bez ciebie, uświadomił nam że masz takie myśli i kazał nam ci powtarzać że nie jesteś wybrakowana i że on cię nigdy nie zostawi.Jesteśmy takiego samego zdania jak on. Nadal jesteś tą samą kobietą którą pokochaliśmy. - Jakiś ciężar spadł mi z klatki piersiowej w tej chwili zaczynałam z całą mocą wierzyć że to przetrwam i przestanę myśleć o tym że jestem wybrakowana. To nie rodzenie dzieci świadczy o kobiecości. kobiecość to siła pewność siebie i miłość.

-Dziękuje za twoje słowa. przed Fabio zdarzało mi się ukrywać co tak naprawdę czuje, ale chyba nie mam siły na to, mogę wam obiecać że od teraz będę się starać chociaż o tym nie myśleć. I wbrew pozorom nie jestem silna dlatego będę was potrzebować. - Marcello się uśmiechnął i podał mi dłoń podałam mu swoją . Marce odprowadził mnie do sypialni i się pożegnał. Dopiłam zioła i udało mi się zasnąć z czystym umysłem i bez ciężaru który przygniatał mnie od tygodnia.

-

wszystkie nieszczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz