W naszym świecie co chwile kogoś tracimy czy to bliższe osoby czy dalsze naszemu sercu, ale śmierć idzie w parze z naszą "pracą". Lecz kiedy zobaczyłem w rocznice śmierci rodziców Eleny jej wzrok niemal czułem jej ból. Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy na żywo, jej oczy zawładnęły całym moim ciałem i duszą. Dokładnie miałem wrażenie, że jej oczy są w stanie zaglądnąć do mojej czarnej duszy i rozświetlić ją. Dzisiaj kiedy zeszła na śniadanie, kiedy zobaczyłem ją w zwiewnej turkusowej sukience mój kolega w spodniach dostawał szału, a ja nie miałem na niego wpływu, wyglądała pięknie i seksownie. Sukienka leżała na niej jak ulał uwydatniając jej atuty. Po prostu ideał. Mój ideał. Potem kiedy udaliśmy się do galerii, dostałem niepokojącą wiadomość, wymówiliśmy się zmęczeniem i usiedliśmy w małej kawiarni w galerii.
-Grasso, zwiał moim ludziom - powiedziałem kiedy usiedliśmy przy stoliku,
-Jak to kurwa możliwe?- Rafael podniósł głos, zwracając na nas uwagę
-Uspokój się, Marcello się tym zajmie
-Kiedy? jak ten chory człowiek dorwie moja siostrę , albo mnie?!
-Nie pozwolę na to by spadł jej włos z głowy- warknąłem do przyjaciela, uniósł jedną brew i krzywo się uśmiechnął , przejrzał mnie, ale to nie było teraz najważniejsze, musieliśmy chronić nasze kobiety Gustavo Grasso to był najgorszy potwór z jakim miałem kiedykolwiek do czynienia tym bardziej teraz kiedy nie miał już nic do stracenia. Wiedział, że jeśli dojdzie do połączenia naszych rodzin straci swoją pozycję, już teraz była ona dość kiepska. Człowiek ubzdurał sobie, że jak zabije swojego brata i jego rodzinę to stanie się potężny tylko zapomniał, że po drodze jest jeszcze nasza rodzina, a ja jestem głównym szefem. Więc Gustavo to tylko marny robaczek, którego zdeptam tak jak na to zasłużył. Nie pozwolę mu skrzywdzić Eleny, stała się moim światłem w dniu kiedy tylko spojrzała mi w oczy. Musiałem odpłynąć, dopiero jak Dario szturchnął mnie w ramię wróciłem do nich.
-Słyszałeś co mówiłem? - zapytał zirytowany brat
-Nie. możesz powtórzyć
-Mówiłem, że Gustavo jest w Polsce, Marcello właśnie napisał.
-Kurwa! - Wstałem wkurzony od stolika płacąc za nasze kawy i wyszliśmy z kawiarni by poszukać naszych dziewczyn, w domu będą bezpieczniejsze, teraz to się liczyło, mój brat a zarazem prawa ręka napisał, że sygnał urwał się na granicy. Ja pierdolę przez dwa lata ten sukinsyn nie wystawił nosa z dziupli we Włoszech, czekał na okazję aż wyjadę i udało mu się nawiać. Jego dni były policzone, ta kanalia już nie żyje. Nasze kobiety zadowolone z zakupów wpakowały się do auta, niczego nieświadome plotkowały jak najęte. Przyglądałem się Elenie w lusterku, zaróżowione policzki, włosy opadające falami na plecy i piękny uśmiech, ale te chabrowe oczy bił od nich blask, wesołe iskierki skrzyły się w nich za każdym razem kiedy tylko wybuchała śmiechem. Nagle nasze spojrzenia się spotkały a ja poczułem się tak jakby strzelił we mnie piorun. Przepadłem. puściła mi oczko i słodko się zarumieniła. A potem wróciła do rozmowy ze swoją szwagierką. Zadzwonił telefon , to Marcello. Powiadomił mnie, że wysyła posiłki i sam do nas dołączy, po plecach przeszedł mi zimny dreszcz, spojrzałem na Rafaela i bezgłośnie przekazałem mu, że ten chuj jest już blisko. Rafael spojrzał na siostrę i żonę, bał się co nie jest do niego podobne. Kurwa, z tym że ja też poczułem jak wnętrzności mi się skręcają, to nowe doświadczenie nigdy o nikogo się nie bałem jak teraz o Elenę.
-Coś się stało macie jakieś dziwne miny? - Zapytała Elena
-Porozmawiamy w domu- powiedziałem i zapadła niezręczna cisza.
Elena:
Pod skórnie czułam, że dzieje się coś złego. W oczach Fabia i Rafaela widziałam strach. Zastanawiałam się co ich tak poruszyło. Spojrzałam na Dario, ale on był pogrążony we własnych myślach. Cały czas pisał coś na telefonie. Zimne dreszcze przebiegły po moim ciele, było coś na rzeczy i to grubego. Podjechaliśmy pod dom, mężczyźni wysiedli pierwsi skanując otoczenie. Wysiadłyśmy i razem weszliśmy do domu. Fabio poprosił byśmy usiadły w salonie, teraz to ja zaczęłam się bać.