rozdział 36

26 4 5
                                    

Poprzedni rozdział wycisnął ze mnie łzy a jak wam się go czytało? jestem ciekawa komentarzy :)

***********************************

Laura:

Wiem że Elena chce mi pomóc, ale ja bez Lorenzo czuję się pusta i martwa. Początki naszego małżeństwa nie były za ciekawe, oboje nawet się nie lubiliśmy, dopiero po kilku miesiącach wybuchł między nami pożar i od tamtego czasu nie potrafiliśmy żyć bez siebie. I jak ja mam teraz tego dokonać? Wiem noszę pod sercem córkę, ale nie wiem czy potrafię ją pokochać, Enzo był taki szczesliwy kiedy udało mi się zajść w ciąże. Rozmawiał z moim brzuchem, tłumaczył córce że jak się urodzi da jej wszystko. Na te wspomnienia ogarnęła mnie kolejna fala rozpaczy. 

Elena:

Dzisiaj miał się odbyć pogrzeb Lorenzo, widziałam jak Laura popada coraz bardziej w rozpacz. Dziewczyny wróciły z wyspy próbowały także z nią rozmawiać, ale ona się zamknęła na wszystkich. Bałam się o nią bo nie sypiała w nocy za dobrze, nie raz słyszałam jak krzyczy. Nie dochodziły do niej żadne argumenty nawet ten że spodziewa się dziecka. W jednej z rozmów powiedziała a właściwie wykrzyczała że nie chce tego dziecka. Próbowałam ją przekonać na terapię ale wyrzuciła mnie z sypialni zatrzaskując drzwi przed nosem. Poddała się. 

-Elena przestań - strofował mnie Fabio kiedy kolejny raz próbowałam z nią rozmawiać. 

-A co mam zrobić, pozwolić jej pogrążyć się w mroku, Fabio do jasnej cholery ona jest w ciąży!!

-Jeśli ona nie chce pomocy, nie jesteśmy w stanie jej pomóc, zrozum to w końcu!! - wkurwiało mnie to że Fabio ma rację, troiłam sie i dwoiłam żeby jakąś na nią wpłynąć, ale to jak zderzyć się ze ścianą. Pierwszy dzień kiedy ją tu przywiozłam zarzuciła Fabio że to jego wina, że to przez jego wojnę Lorenzo nie żyje. Widziałam jak te oskarżenia wpłynęły na Fabio. Modliłam się tylko żeby nie wybuchł, a był blisko. Na szczęście w porę się opanował. Potem zamknął sie w gabinecie. 

Dzisiaj było jeszcze gorzej ale tym razem Fabio nie zdołała się opanować, nawrzeszczał na nią. Zrobiła wielkie oczy ale nie odezwała się, wiem co Fabio chciał osiągnąć chciał ją sprowokować by wyrzuciła z siebie całe to gówno które odbierało jej chęci do życia. Ale ona milczała. Rzuciła się do ucieczki, ale zatrzymała się w połowie drogi i krzyknęła. 

-Nie chce tego dziecka, nie chce żyć, nie chce nic co przypomina mi o Lorenzo!!!!!! - zatkało mnie jak i wszystkich którzy przy tym byli. Po moim kręgosłupie przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Po chwili kiedy odzyskałam głos powiedziałam 

-Myślisz że Lorenzo by tego chciał?!!! Kochał ciebie i waszą córkę!! Tak łatwo się poddajesz!!? 

-On się poddał!!! Obiecałam mu że jeśłi on umrze ja dołącze do niego, a jednak nie walczył!!! Widocznie nie kochał mnie wystarczająco by chcieć żyć!!!! I ja też nie chce żyć!! Posłuchajcie urodzę dziecko a potem pozwolicie mi odejść - dodała zrezygnowana i weszła do sypialni. Zyskaliśmy czas by jej pomóc, tylko nie wiedziałam jeszcze jak. Rezygnacja w jej głosie bolała. 

Dałam jej chwilę by doszłą do siebie i poszłam by zabrać ją na pogrzeb, ale odmówiła, powiedziała że nie potrzebuje tam iść żeby się z nim pożegnać. Co mogłam zrobić? Zostawiłam ją samą a reszta domowników udała się na cmentarz. 

******************************************************

Laura: dziewiąty miesiąc ciąży. 

W nocy zaczęły się skurcze, chyba czułam się szczęśliwa że to się skończy, zostawię córkę w dobrych rękach, a ja trafię w objęcia Lorenzo. Wiem że jestem samolubna, ale ja naprawdę duszę się w tym życiu gdzie nie ma ze mną ukochanego. Kiedy zawiadomiłam kuzynkę Lorenzo że zaczynam rodzić, wpadła w panikę, a ja czułam że to już czas odejść i sprawiało mi to radość. 

Poród był trudny, bolesny. Były jakieś komplikację. 

Elena:

Umarła.......Nie zdąrzyła nawet zobaczyć swojej ślicznej córki, Galia miała oczy Lorenzo, był by taki szczęsliwy. Zanim Laura odeszła, zanim zaczłą się poród zrzekła się praw do córki i oddała ją nam z prośba by dać jej na imię Galia, tego chciał Lorenzo. Pod czas pogrzebu Laury zawiał delikatny wiatr. Uśmiechnęłam się delikatnie, przyszedł po swoją żonę i teraz będą szczęśliwi już na zawsze. Galia oficjalnie stała się moją i Fabio córką, Laura zastrzegła by nigdy nie została jej wyjawiona prawda o prawdziwych rodzicach, że to my mamy nimi być. Narazie mi to ciążyło, ale może z czasem uda się choć po części do tego przywyknąć. Pokochałam tego małego aniołka całym sercem, była taka śliczna i spokojna. Przysięgłam im obojgu że nigdy niczego jej nie zabraknie i będzie kochana jak wszystkie dzieci w rodzinie. 

Dwa lata później, Fabio:

-Tatusiu, tatusiu!! Leo ciągnie mnie za włosy- Galia była kochanym dzieckiem, pokochałem ja od pierwszego wejrzenia, byłem to winny Lorenzo, nigdy o tym nie wspomniałem ale uratował mi życie poświęcając swoje. I tak mogłem się mu odwdzięczyć. Próbowaliśmy pomóc Laurze, jedyna dobra rzecz w tym że umarła śmiercią naturalną nie wiem czy Elena by się pozbierała gdyby popełniła samobójstwo. 

-Leonardo, zostaw siostrę w spokoju! - Leo odziedziczył mój charakter, bywał złośliwy dla siostry i nie raz doprowadzał Elenę do łez. Chociaż miał prawie cztery lata wyhodził z niego prawdziwy diabełek. Galia podbiegła do mnie z wielkim uśmiechem w małej piąstce trzymała kamyk. 

-Zobacz tatusiu kolejny skarb - zawołała radośnie

-Piękny, tylko nie pokazuj mamusi wiesz jak nie lubi kiedy twoje skarby znajdują się wszędzie tylko nie w pudełku. - Galia miała pokaźną kolekcję kamyków którymi uwielbiała się bawić, Elena znajdowała je potem wszędzie i się wściekała. 

-Dobrze - radośnie podskakując pobiegła do swojego pokoju by ukryć swój skarb przed moją żoną. Nie potrafiłem jej odmówić niczego. Była moją małą księżniczką. Wiem też że Elena marzy jeszcze o dwójce dzieci, zobaczymy co czas pokaże. Za nami już wszystkie nieszczęścia jakie tylko może zgotowac nam życie, teraz w końcu możemy odetchnąć z ulgą i cieszyć się małżeństwem i rodzicielstwem. Które jest najlepszym co mogło spotkać mnie w życiu. Kocham żonę i dzieci jak wariat. I nie wyobrażam sobie innego życia. 

***********************************

Kochani jutro ukaże się ostatni rozdział pierwszego tomu, ale Elena i Fabio pojawią sie tak że w tomie 2 teraz już jako pełna i szczęśliwa rodzina( w końcu) Galia i Leonardo ich dzieci będą mieć rodzeństwo, przyszywane, ale kochane tak samo. 

wszystkie nieszczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz