Fabio:
Leżenie i bezczynność wkurwiały mnie nie ludzko, na szczęście dzisiaj wracam do domu do syna i Eleny i od razu zabieram się za ogarnięcie spraw, nie mam zamiaru leżeć juz wystarczy. Chociaż Marcello dawał sobie świetnie radę to miałem zamiar wrócić na swoje stanowisko z hukiem. Czekał na mnie pierdolony rusek nie dali mu umrzeć. Dario dopilnował żeby ta menda spotkała sie ze mną. i wbrew pozorom mam tyle energi że już współczuje temu skurwielowi spotkania ze mną. Elena będzie protestować, ale nie tym razem nie dam się położyć do łózka chyba że w innym celu.
W domu czeka na mnie obiad i raporty do ogarnięcia, ale mój wewnętrzny potwór rwie sie w kierunku gościa w piwnicy i to stawiam za piorytet dzisiejszego dnia. Elena przygląda mi się z dziwna miną i myśle że wie co mi chodzi po głowie kiedy chce już coś powiedzieć do jadalni wchodzi Lucka a po nim mój ojciec, który staje jak wryty na widok swojego najstarszego syna. Z premedytacją zorganizowałem to spotkanie, po prostu muszę wiedzieć co się wydarzyło dziesięć lat temu za drzwiami naszego domu.
-Siadajcie obaj! - rozkazałem. - Zaprosiłem was żebyście wyjaśnili mi co się odjebało dziesięć lat temu i radzę abyście powiedzieli prawdę bo nie mam kurwa czasu na pierdolenie o głupotach.- Olivia karcąco spojrzała na mnie. No tak zapomniałem że Pola jest z nami. -Wybacz Olivia, może lepiej żeby Pola poszła do Leo bo nie mam zamiaru być miły nie dzisiaj - spojrzałem znacząco na ojca. Oli zaprowadziła Polę do pokoju i wróciła należała do rodziny i powinna o tym słyszeć co mają do powiedzenia.
- Może zaczniesz tatusiu - powiedział sarkastycznie Lucka w jego oczach błyszczał niepohamowany gniew, kurwa czułem że to się nie skończy zbyt dobrze tym bardziej że każdy z nas miał żal do ojca. Ojciec siedział sztywno patrząc uparcie na ścianę za moimi plecami, czego mogłem sie spodziewać po tym człowieku wyrządził nam wiele złego był twardym skurwielem a teraz nie potrafił spojrzeć żadnemu z nas w oczy. Może nawet bał się naszych reakcji.
- Kurwa powiedz coś w końcu mam robotę! - wrzasnął zniecierpliwiony Dario, jemu ojciec nie zrobił nic pozatym że pozbawił go najstarszego brata, który był jego bohaterem. Luca wstal od stołu i nalał sobie whisky po czym zaczał mówic
-Wiesz tato - zwrócił się do ojca - Twoje chore zapędy doprowadziły do pierdolnika który do dzisiaj wali nas w mordę od początku nie zgadzałem się z tym sabotowałem każde ale to każde gówno jakie sobie wymyśliłeś robiłem to żeby chronić braci bo tak bardzo ci odjebało na punkcie władzy że nie liczyłeś się z tym że my w tym ucierpimy najbardziej. Kiedy tamtej nocy zleciłeś mi - Lucka zamilkł i wychylił zawartość szklanki po czym kontynuował a to co powiedział zszokowało nas jak nic w życiu - zabicie mamy czara goryczy sie przelała. Odjebało ci kompletnie !! A to tylko dlatego że do mamy należały tereny naszego dziadka, które mogłeś przejąc po jej śmierci. - Bracia, dlatego odeszłem to mnie przerosło a nie chciałem zostać bossem. Nie mogłem uwierzyć że nasz kochany tatuś jest aż tak chory. Dziadek za chwile tu będzie, widzę że jesteście ździwieni czyli tatuś nie powiedział że żyje to takie do niego podobne.
- To stary głupiec, już się go nie boję jeśli o to ci chodziło synu - ojciec w końcu przemówił a ja dopiero teraz zauważyłem jakim naprawdę jest skurwielem. Elena wpatrywała sie w niego z łzami w oczach pewnie przy niej zawsze zgrywał dobrego wujka, cóż właśnie się rozczarowała bo o to przed oczami ma prawdziwe oblicze mojego ojca.
-A powinieneś Filipo!- nasze oczy zwróciły sie w stronę mocnego i ostrego głosu. O to przed nami stał Don Alberto Velarde. Mimo swoich siedemdziesięciu lat trzymał się bardzo dobrze. Zbliżał się do nas w asyście dwóch żołnierzy. - Powiadasz Filipo że jestem starym głupcem bo widzisz muszę cię rozczarować przechytrzyłem cię. Po tym jak Lucka przyszedł do mnie i powiedział jaki chory plan zrodził się w twojej głowie, postanowiłem ochronić moich wnuków. Córki nie udało mi się zabrać z twoich łap, nie rozumiałem co ona w tobie kocha. Zrobiłem wszystko by twoi synowie byli bezpieczni z daleka za pośrednicywem moich najlepszych ludzi moi wnukowie są dzisiaj tym kim są a ty i ja mamy nie dokończone sprawy. - powiedzieć że wszyscy jesteśmy w szoku to jak powiedzieć nic. Wiedziałem że dziadek był najlepszym z szefów ale to że rządzi nadal jest szokiem. uważaliśmy że nie żyje a teraz siedzi z nami i rozsiewa aurę władczości. Dziewczyny i moi bracia zbierają szczęki z podłogi a ja kiedy wzrok dzadka zrównuje się z moim czuje że to co zaraz powie rozjebie system.
-Chłopcy i piękne panie przechodzę na emeryturę, rządze od 50 lat i czas by interesy przejęli młodzi i postanowiłem że zastąpi mnie Lucka, dla ciebie Fabio mam coś specjalnego wiem że są pewne tereny którymi chcesz się zająć, więc są twoje. Od teraz cała Sycylia należy do ciebie każdy jej zakamarek i moi ludzie którzy do tej pory ci służyli zostają. Są gotowi za ciebie oddać życie a to rzadkie chłopcze, zawsze wiedziałem że będziesz najleszym Donem. - dziadek puścił mi oczko a moja mina go rozbawiła kurwa nigdy bym się nie spodziewal że tak się to wszystko skończy.
-Marcello, Fabio, Dario, Lucka jesteście najlepszym przykładem na to że nawet gangsterzy potrafią wykrzesać z siebie dobro, wpoiła wam to wasza matka i jestem z was dumny. Roberto zabierzcie Filipo jeszcze z nim nie skończyłem. - Targały mną sprzeczne uczucia wiem że ojciec na to zasłużył ale czy ja będę mógł patrzeć potem na siebie w lustrze jeśli na to pozwolę. Moje emocje były chyba wymalowane na twarzy bo Luca podszedł do mnie i ścisnął ramię a potem powiedział - Wiem Fabio o czym myślisz, ale możesz być spokojny nie zabijemy go między nim a dziadkiem jest pewna sprawa który musi zostać wyjaśniona i nie dotyczy naszej rodziny. - troche się rozluźniłem. Za to Elena była niepokojąco milcząca z resztą moi bracia też. Tak jak by byli w jakimś transie. Z szoku wyrwał ich dzwoniący telefon Dario kiedy odebrał miałem wrażenie że nie oddycha a potem powiedział do rozmówcy
-Ty nie żyjesz - Znajdę cię, Raisa uważaj na siebie motylku. - Ze kurwa niby co jak to możliwe przecież znaleźlismy jej ciało.
-Dario?
-Ona żyje, trzeba namierzyć numer z którego dzwoniła, muszę ją znaleść - Dario wyszczelił z jadalni jak rażony piorunem czyli tamta dziewczyna to ktoś przypadkowy. To wszystko było zaplanowane, juz współczułem tym którzy wpadną w ręce Dario. Wiem co czuje mój brat całkiem nie dawno czułem to samo nie wiedząc gdzie jest Elena. Dziadek się pożegnał a my rozeszliśmy się do swoich obowiązków. Kiedy w końcu wszystko sie wyjaśniło Lucka został jeszcze z nami by pomóc znaleść ukochaną naszego młodszego brata. Rusek w piwnicy mógł jeszcze chwile poczekać. A my jak za dawnych czasów szykujemy się na wojnę z Ruskimi kurwami, które wtargnęły na mój teren i robia rozpierdol. Zapłacą mi za wszystko. Tamto ścierwo w piwnicy może się nam jeszcze przydać. Martwiła mnie Elena wiem że poczuła rozczarowanie i żal poznając prawdziwą twarz mojego ojca, ale nie mogłem jej przed tym ochronić. Wydawało mi się że po niekąd zamknęła się troche w sobie. Wiem że jako mała dziewczynka ubóstwiała mojego ojca może tylko przy niej łagodniał przez chwilę miałem takie wrażenie żę jak na nią spojrzał niemo ja przeprosił, ale nie dam uciąć sobie za to ręki. Westchnęłem i zabraliśmy się z naszymi ludźmi za planowanie odbicia Raisy. Ułatwiła nam zadanie dzwoniąc do Dario nasi komputerowcy już działają by znaleść miejsce jej pobytu.