rozdział 7

44 6 0
                                        

Fabio:

Staliśmy w gabinecie i jak zaczarowani patrzeliśmy przez okno na kobiety które biegały wesoło po ogrodzie, w tym domu dawno nie było słychać śmiechu i czystej radości. Tak bardzo się cieszyłem że Elena tu przyjechała. Kontem oka zobaczyłem jak mój brat patrzył na Olivie, odzyskał radość i chęć życia. Do gabinetu wszedł Rafael, wyglądał jak gówno. Doleciał do nas później musiał posprzątać cały bajzel. Marcello zmierzył go wrogim wzrokiem. Nie mogłem dopuścić do kolejnej bójki niczego by nie rozwiązała. 

-Marcello, nie rób głupot, skup się na tu i teraz- wyszeptałem by tylko Marcello usłyszał co mówię, prawie nie widocznie skinął głową i szturchając jeszcze Rafaela barkiem wyszedł z gabinetu. Pokręciłem głową i wskazałem mu kanapę, bo wyglądał jak by miał zamiar się przewrócić. 

-Co jest, przyjacielu? 

-Zjebałem, Patrycja złożyła pozew o rozwód. 

-Przykro mi stary, napijesz się? 

-Jasne, Marcello mnie nienawidzi prawda? 

-To nie tak, musi to sobie poukładać, daj mu czas- próbowałem pocieszyć najlepszego przyjaciela, ale nie byłem w tym dobry. Nalałem nam po drinku i zapatrzyłem się znów na obrazek za oknem. Teraz Marcello dołączył do zabawy. Podobało mi się to co widzę. Podszedł do mnie Rafael i powiedział

-Od kont zamieszkała ze mną nigdy się tak nie śmiała, ty i to miejsce macie na nią dobry wpływ. 

-Zrobię wszystko by była szczęśliwa, tego możesz być pewny

-Wiem, jeśli ona będzie szczęśliwa to i ja będę spokojny. Zamieszkam z Damiano tak będzie lepiej, nie chce żeby Marcello się nakręcał, nikomu to nie jest potrzebne. -nie powiem było mi przykro że nie będę miał przyjaciela blisko, ale muszę przyznać mu rację Marcello był narwany, a dodatkowe konflikty w "rodzinie " nie były nam potrzebne. 

-Rozumiem, ale chciałbym żebyś zawsze był ze mną w kontakcie

-O to się nie martw, pójdę porozmawiać z Eleną. - poklepałem go po ramieniu i odprowadziłem do drzwi miałem jeszcze trochę papierkowej roboty i raporty do przejrzenia. Nie cierpiałem tej części roboty, ale wszystko musiało działać jak w szwajcarskim zegarku. 


Kiedy skończyłem użerać się z papierami było już późno, wyszedłem z gabinetu i uświadomiłem sobie że jestem kurewsko głodny, zamiast do sypialni obrałem kierunek kuchnia. Kiedy tam wszedłem zamurowało mnie Elena wypinała seksownie tyłek sprawdzając coś w piekarniku z którego swoją drogą wydostawały się smakowite zapachy. Poprawiłem kolegę w spodniach bo dał o sobie znać i odchrząknąłem. Elena wyprostowała się jak struna i odwróciła w moją stronę. Posłała mi uroczy uśmiech, rumieniąc się przy tym. 

-Pomyślałam że będziesz głodny, zrobiłam zapiekankę - powiedziała po chwili zastanowienia

-Nie musiałaś, ale dziękuje, jestem głodny jak wilk

-Jest już gotowa, pomożesz mi ją wyjąć? - zapytała nie śmiało

-Pewnie- jak się okazało zapachy zwabiły do kuchni moich braci i Olivię. W piątkę usiedliśmy przy stole. 

-Jezu jakie to dobre- mruczała Olivia, a Marcello pożerał ją wzrokiem, zrozumiałem dokładnie Olivia prowokowała mojego brata i jej się to udawało. 

-Elena, nie jadłem dawno nic tak dobrego, kompletny odlot- chwalił Dario, naprawdę zapiekanka Eleny była nie ziemska, przy każdym kęsie czułem się coraz bardziej rozluźniony. 

wszystkie nieszczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz