Rozdział szósty, w którym Dorian omija lekcję, a Sinet się martwi.
To była ostatnia lekcja w piątek. Przez wszystkie siedem godzin Dorian siedział jak zwykle w swojej ławce. Nawet Sinet przyniósł mu sok z automatu na długiej przerwie i skomentowali krótko wietrzną pogodę, jaka nastała wraz z początkiem listopada. I nagle przed ósmą lekcją gdzieś zniknął. Wyszedł i nie wrócił. Sinet zmartwił się, kiedy nikt nie odpowiedział na imię „Dorian", wyczytane przez nauczycielkę matematyki. On nigdy się nie spóźniał.
- Pani profesor, Dorian jest u pielęgniarki! Bardzo bolał go żołądek - wymyślił naprędce. Na pewno tamtemu zależało tak samo na frekwencji, jak jemu.
- Tak? - mruknęła z powątpiewaniem, wpatrzona w ekran komputera. - Ale go nie ma. Muszę mu wpisać nieobecność.
- Ale zostawił tu rzeczy - zauważył Sinet, wskazując na jego podręczniki na ławce i plecak.
- W takim razie mógł mnie powiadomić - ciągnęła nauczycielka. - Nie chcę mu wpisywać nieobecności, ale jeśli zrobi coś głupiego, a ja mu wpiszę obecność, to biorę za to odpowiedzialność.
- To mogę po niego iść? Przyjdzie i pani wyjaśni - poprosił blondyn.
- Dobrze, idź. Tylko szybko.
- Dziękuję! - prawie wykrzyknął, wybiegając z klasy. Nie miał pojęcia, gdzie miał szukać Doriana, ale przynajmniej zdobył dla niego trochę czasu.
Nie chciał biegać po korytarzach jak wariat, ale niemal truchtał, kiedy przemykał kolejnymi zakrętami szkoły. Najpierw sprawdził łazienki, ale był tam tylko jakiś chłopak z innej klasy. Potem zajrzał do biblioteki i stołówki. Rozglądał się po drodze i patrzył za okna, ale po Dorianie nie został nawet ślad. Zajrzał jeszcze do pielęgniarki, gdyby jego kłamstwo jednak jakimś cudem okazało się prawdą, ale z tym też nie trafił. Zwolnił krok, bo nie miał już pomysłu. Błądził bezsensownie oczami po ścianach zapełnionymi tablicami z absolwentami zeszłych lat.
- Dokąd idziesz? Trwają lekcje. - Usłyszał głos woźnego. Zapaliła mu się w głowie lampka.
- Szukam kolegi, proszę pana. Widział pan może Doriana? Czy wychodził ze szkoły?
- Doriana? Taki niski z pulchnymi policzkami? Co nosi dres? - upewnił się mężczyzna. Znał go. Często otrzymywał od niego pomoc w noszeniu towaru do sklepiku. Uważał, że dobry był z niego chłopak, taki pomocny i pracowity.
- Właśnie on!
- Ze szkoły nie wychodził. A przynajmniej nie widziałem. - Pokręcił głową. - A szukałeś na schodach za salą gimnastyczną?
- Na schodach...? - Zmarszczył brwi.
- A tak. - Skinął dziarsko. - Nieraz go tam widywałem, jak mieliście okienka albo co. Siadał tam chyba, żeby mieć spokój.
- Sprawdzę. Dziękuję!
I znów pobiegł, tym razem naprawdę, a kiedy dotarł już na miejsce, potrzebował chwili na złapanie oddechu.
Faktycznie tam był. Mały zwinięty człowieczek siedział na schodach oparty bokiem o ścianę. Głowa mu zwisała tak, że grzywka zasłaniała niemal całą twarz. Spał.
Sinet stał tam moment i obserwował jak ciało Doriana nieco unosi się na wdechu, a potem powolnie opada. Wyglądał tak spokojnie.
Z początku chciał go obudzić, ale kiedy już miał do tego przystąpić, zawahał się. Podszedł bliżej i usiadł obok. Ich łokcie lekko się stykały, lecz nie obudziło to śpiącego. Tylko objął się ciaśniej ramionami i wcisnął jeszcze bardziej w ścianę.
Sinet siedział tam co najmniej pięć minut, zastanawiając się, co powinien zrobić. Nie było już raczej szansy na wrócenie na lekcje. Minęło dwadzieścia minut, a do piętnastu można było dostać spóźnienie. Obaj stracili szansę na stuprocentową frekwencję. Ta myśl zamiast go przytłoczyć, przyniosła mu dziwną ulgę. Trochę bał się pytań ojca i jego niezadowolenia, ale pewna buntownicza część niego wybuchła ekscytacją.
Patrząc na Doriana, który obecnie przybrał kształt zbliżony do kuli, doszedł do wniosku, że musi być mu okropnie niewygodnie. Zaoferowałby mu swoje ramię do spania lub nawet kolana, ale raczej nie było na to takiego sposobu, żeby go nie budzić. A obudzony oczywiście by się na to nie zgodził. Sinet już jakiś czas temu zrozumiał, że Dorian nie czuje się komfortowo z kontaktem fizycznym. Czy był to strach, czy wstręt, czy zwykły dystans, na pewno nie było to dla niego tak łatwe i oczywiste, jak dla blondyna, który przywykł do przytulania innych i bycia przytulanym.
Przesiedział tam w milczeniu kolejne dwadzieścia minut. Lekcja się kończyła. Teraz i tak musiał go obudzić, albo zrobi to nieprzyjemny dźwięk dzwonka.
Nachylił się i ostrożnie złapał go za ramię.
- Dorian... Dorian, obudź się. - Potrząsnął nim delikatnie.
Dorian powoli się wybudzał. Wyprostował plecy, uniósł głowę. Nie otwierając jeszcze oczu, złapał się na kark, wykrzywiając usta. Wziął głębszy wdech i zamrugał, jakby ktoś mu nagle zaświecił latarką prosto w oczy.
- Co się stało... - Przez moment jeszcze nie potrafił dojść do siebie. Przekręcał się w różne strony, starając się rozciągnąć obolałe mięśnie.
- Zasnąłeś. Jesteśmy w szkole i chyba właśnie ominęliśmy lekcję.
- Co? Jak to? - Cała senność w sekundę prysnęła z jego twarzy. Rozglądał się zdezorientowany wokół. - Zasnąłem? - Znów zwrócił się do kolegi. - Cholera. - Złapał się za głowę.
- Nie było cię na lekcji, więc poszedłem cię szukać. Znalazłem cię dopiero po połowie lekcji, więc...
Wtedy zadzwonił dzwonek. Obaj zmarszczyli brwi przez ten niemiły i zbyt głośny dźwięk. Dzwonek w ich szkole brzmiał tragicznie.
- Siedziałeś tu dwadzieścia minut? - wypalił nagle Dorian.
- Nie wiedziałem, czy cię budzić...
- Mogłeś po prostu to zrobić - mruknął, a na jego policzki wpełznął niechciany rumieniec.
- Wcześniej mówiłeś, że jesteś zmęczony i dlatego chciałem dać ci pospać - wytłumaczył składając dłonie. Zaczął bawić się swoimi paznokciami. - Tylko szkoda, że musiałeś spać na schodach. Było ci bardzo niewygodnie, prawda?
- Nawet nie powinienem tu spać, więc co za różnica - zbył go.
Sinet rzucił mu zatroskane spojrzenie.
- W każdym razie musimy wrócić po rzeczy do klasy - zmienił temat i wstał. Dorian przyznał mu racje i ruszyli ze świadomością, że właśnie rozpadał się ich idealny dotąd wizerunek. Sinetowi przybyło dzięki temu odwagi, ale Dorian... zdawało mu się, że jego płucom nagle drastycznie ubyło pojemności. Nie wiedział, jak poradzić sobie z tym, że sobie nie radził.
![](https://img.wattpad.com/cover/332503750-288-k401035.jpg)
CZYTASZ
Słońce jest jedną z gwiazd | BL
RomanceDwie delikatne dusze znajdują do siebie drogę poprzez obowiązkową uprzejmość i sztuczną rywalizację o oceny. Sinet to klasowe słoneczko. Dorian udaje ponuraka, bo jego delikatna strona jest zbyt delikatna. Sinet ciężko się uczy, by osiągnąć nieswoj...