rozdział dziesiąty

491 71 4
                                    

Rozdział dziesiąty, w którym Dorian znów czuje się samotny.

Poszedł prosto do swojego miejsca za salą gimnastyczną. Prawie nigdy nikogo tam nie było. Schody prowadziły na balkony nad salą i do jakichś pokoi wypełnionych rupieciami. Dorian mógł tam spokojnie siedzieć nie przejmując się tym, że kogokolwiek tam spotka.

Wiedział, że za dwie minuty zaczyna się lekcja. Jeszcze przed chwilą mówił sobie, że zaraz wróci do klasy, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że tego nie zrobi. Miał dość. Ostatecznie miał dość i nieważne, jaka panika się w nim wzbierała na myśl o ominięciu lekcji, i tak nie zamierzał ruszyć się z miejsca. Może chciał się jeszcze bardziej dobić. Może nienawidził siebie i wierzył, że na to zasługiwał - na czucie się źle. Kiedy zniszczy swój wizerunek, przynajmniej nie będzie miał już czego stracić. Założył słuchawki i oparł się plecami o ścianę, zsuwając się po niej na podłogę. Długo potrafił nieść wszystkie trudności na swoich barkach i nawet się nie odezwać, ale kiedy Sinet dał mu odrobinę nadziei, a potem ją zabrał, coś się w nim złamało. Nie chciał już dłużej taki być. Zapragnął zatopić się w podłodze tak, żeby nikt go już nigdy nie znalazł. Oparł głowę o podkulone kolana. Zrobiło mu się niesamowicie zimno.

- Hej! Hej, Dorian, wszystko okej? - zmartwiony głos przebił się do niego przez ścianę muzyki. Wystraszony podniósł głowę i wyrwał słuchawki z uszu. Twarz mu jeszcze bardziej zmarniała, kiedy zdał sobie sprawę, że to Sinet.

- Tak, jest okej - odpowiedział znużony.

- Zaczęła się lekcja i ciebie nie było... - Z tymi słowami kucnął przed chłopakiem, ale ten uparcie unikał jego wzroku.

- Więc, czemu tu jesteś?

- Przyszedłem po ciebie.

Dorian dłuższą chwilę milczał, jakby szukał w głowie odpowiednich słów.

- Nie idę na lekcję.

- Dlaczego?

- Nie pytaj. Możesz mnie zostawić?

Sinet odsunął się, ale nie odszedł. Usiadł niedaleko na schodach. Myślał przez chwilę, co ma zrobić, aż wyciągnął telefon.

„Możesz mi napisać", wysłał wiadomość.

Dorian rzucił mu podejrzliwe spojrzenie.

„Po prostu idź na lekcję. Nie musisz znowu dla mnie tracić obecności", brzmiała odpowiedź.

„To ja zrobiłem coś nie tak? Czy po prostu źle się czujesz?"

Po kliknięciu „wyślij" wpatrywał się oczekująco w kolegę.

„Naprawdę mnie nie zostawisz?"

„Naprawdę chcesz, żebym cię zostawił?"

Wysłano. Odczytano. I nic. Na chwilę pojawiły się kropeczki na znak, że Dorian coś pisze, ale szybko zniknęły. I od nowa. Pojawiły się i zniknęły. W końcu nie otrzymał żadnej odpowiedzi, wiedział tylko, że Dorian wlepia w niego swój wzrok znad przedramion opartych o kolana.

Sinet powoli wstał i przeniósł się pod ścianę obok niego.

- Też nie chcę iść na lekcję - odezwał się. - Normalnie ich nie omijam, bo nie mam wymówki, ale teraz mogę zostać z tobą. To dobry powód.

Gdy zwrócił się w stronę Doriana, zastał go opierającego się bokiem głowy na rękach i wpatrującego się w niego. Jego policzki wyglądały na miękkie i przyjemne w dotyku. Sineta nadeszła ochota, by ująć jego twarz w obie dłonie.

- Dlaczego chcesz ominąć lekcję? - zapytał, a jego usta i policzek, na którym się opierał przyjmowały wtedy zabawny, acz uroczy kształt.

- Bo... Tylko w ten sposób mogę zrobić coś na przekór ojcu. Zwykle się go boję, ale kiedy jesteśmy tu razem, to mi trochę raźniej. - Posłał mu pokrzepiający uśmiech.

- A ja... - zawahał się. - To wszystko mnie przerasta.

- Chcesz zrobić sobie przerwę?

- Co masz na myśli?

- Oprzyj się na mnie - zaoferował, ale w odpowiedzi Dorian tylko zmarszczył brwi. - Oprzyj się na moim ramieniu. Będziesz mógł się zdrzemnąć - dodał, choć sam nie wiedział, czy na cokolwiek liczył.

- Ilu osobom oferowałeś tak swoje ramię? - Jego głos brzmiał na zmęczony. Jakby znał już odpowiedź i wiedział, że się nią zawiedzie.

Sinet przechylił głowę, zastanawiając się nad znaczeniem tych słów.

- Dlaczego o to pytasz?

- Ciekawiłem się po prostu. Ile osób dostaje od ciebie prezenty. I przychodzi do twojego domu. Ilu osobom mówisz, że... - Nie był w stanie dokończyć zdania. Odwrócił twarz w drugą stronę, bo wiedział, że był bliski płaczu. Nie powinien był pozwalać sobie uwierzyć, że jest dla Sunny'ego specjalny.

- Nikt ze szkoły nie był w moim domu poza tobą - odpowiedział zdumiony tym, co usłyszał. - Prezenty daję tylko osobom, które lubię. A na moim ramieniu chciałem żebyś oparł się akurat ty.

- Dlaczego ja? - Słyszał tylko słowa, ale nie mógł zobaczyć, jak Dorian je wypowiada.

- Mówiłem ci już? Że możesz być moim problemem? Więc proszę, bądź nim, nieważne jak bardzo okropnym, bądź moim problemem, tylko nic sobie nie rób. Nieważne co, przyjdź do mnie i coś wymyślimy. - Brzmiał na zdesperowanego, gdy próbował przebić się do osoby, która zdawała się go nie słuchać.

Ale w końcu Dorian się odwrócił. Miał lekko zaczerwienione policzki i wilgotne oczy. Włosy kleiły mu się do czoła i odstawały w dziwnych kierunkach.

- Myślałeś, że chcę się zabić? - zapytał wprost, nie panując nad zdumieniem. Nie pomyślałby, że ktoś przejmuje się nim do tego stopnia.

- Nie, tylko... - Uciekł wzrokiem w inną stronę. - Bo Alicja się o ciebie martwiła i...

- Alicja?

- No tak. Z naszej klasy.

- Dlaczego miałaby się o mnie martwić?

- Bo chodzicie do tej samej klasy. I cię lubi. Istniejesz dla niej i dla wielu innych ludzi, i myślę, że nie tylko ona się martwi - mówił powoli, zaciskając palce na nogawkach swoich spodni.

- Okej. Okej, ja... - Dorian wreszcie się wyprostował i zdał sobie sprawę, że lepiej mu się oddycha. - Powiedz jej, że nie zamierzam sobie niczego robić. Czemu w ogóle na to wpadliście?

- Po prostu ona znała kogoś...

- Ach. - Zamilkł na moment. - Naprawdę ze mną okej. To znaczy - Wziął głęboki wdech. - Nie jest aż tak źle. Tylko... Czasem nie mam siły.

- Nie musisz być na granicy śmierci, żeby do mnie przyjść, Dorian. Jeśli nie masz siły, po prostu się o mnie oprzyj.

- Chyba już nie mam siły się o to kłócić - odpowiedział, kładąc nareszcie głowę na ramieniu Sineta.

Wystarczyły trzy minuty, żeby zasnął. Nie było to miejsce tak wygodne jak łóżko, ale całkiem niezła alternatywa.  

Słońce jest jedną z gwiazd | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz